II K 96/15 - uzasadnienie Sąd Okręgowy w Częstochowie z 2016-12-30
II K 96/15
UZASADNIENIE
Oskarżony M. K. urodził się w (...)r. w C., gdzie mieszkał i uczęszczał do szkoły podstawowej. Od VIII klasy szkoły podstawowej jest mieszkańcem B., zamieszkuje wraz z rodzicami B. i K. K. przy ulicy (...). B. jest małym miasteczkiem, położonym kilkanaście kilometrów od C..
Oskarżony jako młody chłopak zainteresował się harcerstwem i przez jakiś czas należał do drużyny wodnej (...), kierowanej przez wiele lat przez M. P.. Jako nastolatek związał się uczuciowo z 2 lata młodszą od siebie dziewczyną – A. K., która również należała do (...). Ojciec oskarżonego K. K. w młodości należał do (...), podobnie jak i ojciec A. K. – Z. K.. K. K. niejednokrotnie zabierał syna, A. K., jej rodzeństwo, a także wnuka na prywatne biwaki, organizowane we własnym zakresie w różnych miejscach. W pewnym momencie M. K. wspólnie z A. K. doszli do wniosku, że dobrze byłoby powołać do życia własną drużynę harcerską, która działałaby na terenie B. i zrzeszała dzieci i młodzież zamieszkałą w miasteczku i okolicznych miejscowościach. Po nawiązaniu kontaktu z Komendą (...) C. i dopełnieniu formalności – rozkazem(...) z dnia 28 czerwca 2002 przyjęto na okres próbny D. (...) (...) działającą w B.. Jednocześnie tym samym rozkazem M. K. został mianowany drużynowym (...) z dniem 20.06.2002r. (dowód: rozkaz(...) k. 428).
Następnie rozkazem z dnia 28.10.2002r. Komendant (...) C. zamknął okres próbny D. (...) (...) i nadał jej numer(...)(dowód: rozkaz (...) k. 429)
A. K. – sympatia M. K. została przyboczną w tej drużynie. W dalszej kolejności rozkazem z dnia 30.12.2005r. 9 D. (...) (...) zmieniła nazwę na (...) D. S. (...) z dniem 11.12.2005r. (dowód: rozkaz L.(...) k. 427)
W pierwszym okresie działalności 9 D. (...) (...) zrzeszała dosłownie kilkoro dzieci i nastolatków, wszyscy byli mieszkańcami B. i dobrze się ze sobą znali. Jedną z pierwszych członków drużyny była także 11-letnia wówczas P. B.. Oskarżony był najstarszą osobą, pełnił funkcję drużynowego, zaś jego sympatia A. K. pełniła funkcję przybocznej. Oboje praktycznie kierowali działalnością drużyny, prowadzili dokumentację drużyny (plany pracy, terminarz i tematykę zbiórek, karty weryfikacji podstawowej jednostki organizacyjnej, plany i karty biwaku, kalkulacje kosztów itp.), prowadzili zbiórki, organizowali biwaki.
Jednocześnie w międzyczasie oskarżony M. K. po ukończeniu zasadniczej szkoły zawodowej kontynuował naukę w technikum wieczorowym o profilu budowa maszyn. Następnie podjął studia dzienne w Akademii im. (...) w C. zdobywając licencjat, a następnie tytuł magistra na (...). Prowadząc drużynę harcerską M. K. i A. K. podejmowali działania ukierunkowane na rozwój drużyny, zainteresowanie ideałami harcerstwa i skautingu jak największej ilości dzieci i młodzieży, zwiększanie liczebności członków drużyny i ilości zastępów. Cele te były przez nich realizowane, drużyna w miarę upływu lat rozrastała się, zwiększała się liczba zastępów, a tym samym także liczba członków Rady Drużyny. Wszystko to mogło mieć miejsce dzięki osobistemu zaangażowaniu oskarżonego, który był osobą bardzo lubianą przez dzieci z którymi potrafił nawiązać bliski i bezpośredni kontakt. M. K. nazywany potocznie (...) potrafił skracać dystans w relacjach z dziećmi i młodzieżą, zachęcić ich do wstępowania do zastępów zuchów i harcerzy, w ciekawy sposób prowadzić zbiórki, a nade wszystko organizować różnego rodzaju akcje i imprezy okolicznościowe, w tym także i takie, które wiązały się z możliwością pozyskiwania środków finansowych (jak np.: akcja hipermarket). Potrafił także organizować w czasie wolnym od zajęć szkolnych biwaki, obozy, czy regaty żeglarskie. Te formy aktywności były niezwykle atrakcyjne dla dzieci i młodzieży, co przyczyniało się do zwiększania liczebności drużyny i wzrostu autorytetu M. K.. Oskarżony był osobą nie tylko lubianą przez dzieci, ale przede wszystkim w bezpośrednich kontaktach budził zaufanie i szacunek rodziców tych dzieci. M. K. potrafił w umiejętny sposób uzasadnić i wykazać, że przynależność dziecka, czy nastolatka do kierowanej przez niego drużyny, wychowanie w oparciu o ideały prawa harcerskiego i cele (...) jest doskonałą alternatywą spędzania w ciekawy sposób wolnego czasu. Za słowami zachęcającymi rodziców do wyrażenia zgody na zapisanie dziecka do struktur (...) szły przede wszystkim czyny. Organizowane przez oskarżonego akcje, imprezy okolicznościowe, wyjazdy, biwaki i obozy cieszyły się popularnością. Oskarżony był bardzo dobrym organizatorem, uczestnicy imprez okolicznościowych, obozów, biwaków i rejsów wracali do domów, niejednokrotnie zmęczeni ale zadowoleni. W trakcie tych wyjazdów nigdy nikomu nic złego się nie stało, poza przypadkami, o których będzie mowa w dalszej części uzasadnienia. Drużyna i zastępy, uczestnictwo i aktywny udział w zbiórkach i wyjazdach stawały się dla dzieci i młodzieży czymś niezwykle ważnym, pochłaniającym dużą ilość czasu i energii. Oskarżony spotykał się ze swoimi podwładnymi nie tylko na zbiórkach, organizowanych w szkole, czy salce katechetycznej, ale także we własnym domu, czy mieszkaniach innych, ale starszych członków drużyny. Dzięki imprezom okolicznościowym i zaangażowaniu oskarżonego, drużynie udawało się pozyskiwać wymierne środki finansowe. Dysponując tymi środkami, oskarżony w imieniu drużyny wspomagał finansowo dzieci z ubogich rodzin w różnego rodzaju okolicznościach, m. in. przy zakupie munduru, dopłacie do kosztów biwaku czy obozu. Wzrost liczebności członków drużyny i ilości zastępów pozwalał także na angażowanie się w różnego rodzaju przedsięwzięcia ważne dla społeczności lokalnej. Oskarżony i członkowie jego drużyny byli widoczni na festynach, oprawie niektórych uroczystości kościelnych, w razie potrzeby angażowali się bezinteresownie w działania, których celem była pomoc potrzebującym tego osobom fizycznym, czy ogółowi społeczeństwa (jak np. przy usuwaniu skutków trąby powietrznej, która w 2008r. przeszła nad B.).
Przez cały ten czas oskarżonemu w jego działalności, w pracy na rzecz drużyny aktywnie pomagali rodzice. Matka oskarżonego zawsze przyjmowała gościnnie w domu wszystkich młodych ludzi, których przyprowadził jej syn. Ojciec oskarżonego – K. K., który w młodości był niezwykle aktywnym człowiekiem, nie tylko należał również do (...), ale uprawiał także taternictwo powierzchniowe i jaskiniowe, nurkowanie, kajakarstwo, a nade wszystko żeglarstwo – w działalności syna dostrzegł i dla siebie szansę na zmianę trybu i stylu życia. Ponieważ w 1999r. doznał poważnego wypadku i nie mógł już świadczyć pracy, zaangażował się bardzo mocno w działalność drużyny. Nie był oczywiście jej członkiem, ale jako osoba pełnoletnia uczestniczył niemal we wszystkich biwakach, spływach i rejsach, pełniąc funkcję pełnoletniego opiekuna dzieci i młodzieży. Praktycznie oddawał do dyspozycji drużyny siebie i samochód m-ki P. (...), na który ładował zawsze znaczne ilości sprzętu, niezbędnego do zorganizowania wyjazdu. Posiadając patent sternika niemal w każde wakacje wspólnie z synem, a niekiedy samodzielnie organizował rejsy jachtem po jeziorach (...) w których uczestniczyli członkowie drużyny oskarżonego. Był lubiany przez dzieci i młodzież, potocznie nazywany(...). W trakcie wyjazdów służył wszystkim pomocą, udzielał synowi w wielu kwestiach praktycznych rad i wskazówek.
Rodzice zuchów i harcerzy, należących do drużyny kierowanej przez oskarżonego, widząc jego zaangażowanie w działalność drużyny, poświęcanie znacznej ilości prywatnego czasu M. K. i członków jego rodziny w pożyteczne organizowanie wolnego czasu, wypoczynku, jak i proces wychowywania ich własnych dzieci, nie mieli żadnych podejrzeń co do intencji oskarżonego. Dostrzegając znaczną ilość potencjalnych zagrożeń czyhających w dzisiejszej rzeczywistości na ich dzieci w czasie wolnym od zajęć szkolnych, jak i niejednokrotnie brak alternatywy dla sensownego zagospodarowania tego czasu, bez wahania powierzali swoje dzieci pod opiekę oskarżonego. Także i inne postronne osoby, obserwujące aktywność i działanie M. K. dla lokalnej społeczności, postrzegały go jako osobę godną zaufania, wzór społecznika i wychowawcy. Takie postrzeganie osoby oskarżonego i uznanie dla jego działalności znajdowało niejednokrotnie odzwierciedlenie w różnego rodzaju podziękowaniach i dyplomach wręczanych M. K. i stanowiło powód do dumy dla jego rodziców.
(dowód: zeznania świadków: K. K. k.616-622, 2145-2148, A. K. –. U. k. 1161 – 1163, P. B. k.2004-2012, A. C. k.395-398, 2013 -2017, R. S. k.1355, 2033-2036, 2052-2055, J. Z. k.1257-1260, 2089-2094, B. S. k.2194-2199, A. C. (2) k.2327-2332, M. K. (1) k.193-200, 1828-1832, G. S. k. 381 – 384, S. S. (1) k. 385-386, K. J. k. 388 – 390, S. K. k. 391 – 394, dokumentacja drużyny kierowanej przez oskarżonego k. 202 – 297, wywiad środowiskowy przeprowadzony przez zawodowego kuratora sądowego k. 322 – 324, podziękowania, dyplomy, itp. k. 1848 – 1854, 1856 – 1870, 1872, 1876, 1899a).
Niestety budowany konsekwentnie i przez lata wizerunek oskarżonego jako osoby oddanej przede wszystkim dzieciom i młodzieży, osoby godnej zaufania, wzór społecznika i wychowawcy nie oddawał w rzeczywistości prawdziwej natury M. K.. Oskarżonemu zależało na tym, aby być w ten sposób postrzeganym, zwłaszcza przez osoby dorosłe, które spotykały go w sumie raz na jakiś czas, zazwyczaj krótko i w oparciu o tak naprawdę powierzchowne obserwacje mogły wyrobić sobie o nim dobre zdanie.
W istocie M. K. był i jest osobą egocentryczną, skoncentrowaną na zaspokajaniu własnych potrzeb, z osłabionym samokrytycyzmem. Jest osobą pewną siebie, z tendencją do pokazywania się w korzystnym świetle, niedostrzegania u siebie poważniejszych problemów osobowościowych czy negatywnych zachowań. Posiada pozytywną samoocenę.
W relacjach z harcerzami, należącymi do jego drużyny manipulował dziećmi i tak naprawdę poza powierzchowną obrzędowością w rzeczywistości nie przestrzegał założeń wychowawczych Związku (...) i zasad prawa harcerskiego, które traktował dość wybiórczo i instrumentalnie. Nagminnie spoufalał się z dziećmi i młodzieżą, przekraczając granice dzielące wychowawcę od wychowanka. Lubił wiedzieć wszystko o innych, nie stronił od plotek i pomówień na temat innych osób. Nigdy nie piętnował donosicielstwa, wręcz przeciwnie zachęcał zwłaszcza młodsze dzieci do tego aby donosiły na temat starszych harcerzy. Z drugiej strony w relacjach ze starszymi harcerzami, również skracał dystans, wykazywał się brakiem odpowiedzialności, lekceważył zasady współżycia społecznego, przekraczał granice wyznaczone zależnością organizacyjną, nawiązując bliskie, towarzysko- koleżeńskie relacje z harcerzami (w większości niepełnoletnimi), nie stroniąc przy tym od alkoholu, przejmując funkcje opiekuńczo- kierownicze w ich życiu prywatnym. Niejednokrotnie, zwłaszcza na wyjazdach zaniedbywał swoje obowiązki, wysługując się innymi osobami, zwłaszcza zastępowymi, czy przybocznymi. Jako osoba apodyktyczna, pewna siebie, dominująca i przywódcza, nie tolerował krytyki pod swoim adresem. Próba takiej krytyki spotykała się ze zdecydowaną reakcją, nałożeniem pod byle pretekstem różnego rodzaju kary. M. K. w podobnego typu sytuacjach potrafił intrygować, wyśmiewać się z osoby, która mu „podpadła” lub w danym momencie nie odpowiadała, czy w umiejętny sposób nastawiać przeciwko takiej osobie innych członków drużyny. Czasami groził osobie, która mu w danym momencie nie odpowiadała usunięciem z funkcji, czy z drużyny. Najistotniejszym problemem dotyczącym oskarżonego, który tak naprawdę determinował jego działania, sposób i tryb życia oraz działalność w ramach struktur (...) był i jest fakt, iż jest on osobą niedojrzałą psychoseksualnie. Wykazuje cechy nimfofilii, czyli skłonności seksualnej do dziewcząt w okresie dojrzewania płciowego, a więc około 15 roku życia. Jest to odmiana pedofilii, w której przedmiotem pożądania seksualnego nie jest dziecko, lecz dziewczynka w okresie dojrzewania płciowego, osoba z fizycznymi atrybutami płci lecz psychicznie niedojrzała do podejmowania stosunków seksualnych.
M. K. od początku założenia, a następnie kierowania drużyną związał się uczuciowo z A. K. i pozostawał z nią w związku przez kilka lat. Oboje dobrowolnie współżyli ze sobą. Oskarżony był w związku wybuchowy i zazdrosny, bardzo szybko się denerwował. Nie przeszkadzało mu to jednak rozglądać się za innymi dziewczętami i zdradzać ją przy nadarzającej się okazji. Nie tolerował przy tym nigdy sytuacji, aby dziewczyna, którą uważał za „swoją” spotykała się, czy nawiązywała bliższe, nawet koleżeńskie relacje z innymi chłopakami, czy mężczyznami.
A. K. po śmierci matki w 2006 lub 2007 roku wraz z ojcem i rodzeństwem przeprowadziła się z B. do R., gdzie później wyszła za mąż. Kolejną dziewczyną z drużyny, z którą związał się oskarżony była tym razem młodsza od niego o 8 lat P. B..
M. K. również wyznawał jej miłość, nawet się z nią zaręczył. Oboje dobrowolnie ze sobą współżyli. W 2010 roku P. B. rozpoczęła studia(...) na Uniwersytecie (...) i zamieszkała w W.. Z tego też względu jedynie sporadycznie przyjeżdżała do B. i relacje uczuciowe między nimi się rozluźniły.
M. K. mimo, iż w miarę upływu czasu kierował liczną drużyną harcerską, składającą się z kilku zastępów grupujących nie tylko dzieci i młodzież z B. unikał organizowania biwaków czy obozów z innymi harcerzami. Praktycznie nigdy członkowie drużyny (...) nie uczestniczyli w wyjazdach integracyjnych z harcerzami należącymi do innych drużyn. Oskarżony niewątpliwie obawiał się, że inne postronne, zwłaszcza pełnoletnie, dojrzałe osoby mogłyby zwrócić uwagę na szereg jego niewłaściwych i niedopuszczalnych zachowań, nie licujących z zasadami (...). Z tego też względu wszystkie biwaki, obozy, czy regaty żeglarskie organizowane były wyłącznie w ramach (...)”.
(dowód: zeznania świadków: A. K. –. U. k. 1161-1163, A. C. k. 395-398, 2013-2017, P. B. k. 2004-2012, opinia sądowo-psychologiczna dot. oskarżonego k. 1317-1324, 2413-2414, opinia sądowo – seksuologiczna k. 1361-1369, 2408-2413)
Przestępstwa popełnione na szkodę P. S.
P. S. w 2004r. w wieku 10 lat dołączyła do drużyny harcerskiej kierowanej przez oskarżonego. Harcerstwo od początku się jej spodobało i miarę upływu czasu zaczęła się coraz mocniej angażować w sprawy drużyny. Dzięki tej działalności zaczęła odkrywać w sobie zdolności organizacyjne. Jej zaangażowanie zostało dostrzeżone i w 2009 roku została zastępową. P. S. nie była osobą zbyt wylewną. W domu rodzinnym była dość skryta, nie zwierzała się rodzicom ze swoich problemów. Nie miała nigdy kłopotów z nauką, wręcz przeciwnie osiągała zawsze bardzo dobre wyniki w nauce, była niejednokrotnie z tego powodu wyróżniana. Jak niemal każda nastolatka miała pewne kompleksy na tle swojego wyglądu zewnętrznego. Była jednak osobą ambitną, harcerstwo i udział w drużynie stały się dla niej niezwykle ważne, poświęcała sprawom drużyny każdą chwilę wolnego czasu. Na tym tle dochodziło też czasami pomiędzy nią, a jej matką do konfliktów, ponieważ B. S. uważała, że córka zbyt dużo czasu poświęca na działalność w drużynie. Oskarżony M. K. w okresie od 21 sierpnia 2009r. do 30 sierpnia 2009r. zorganizował biwak w Z.. W biwaku tym uczestniczyły także P. S. i O. N., które są ze sobą spokrewnione. O. N. jest córką siostry matki R. S. – ojca P. S., a więc ciotką P. S.. Jako, że urodziła się w tym samym roku, co P. S. obydwie dziewczyny utrzymywały ze sobą rówieśniczy kontakt. O. N. zamieszkiwała w miejscowości W. koło K. i za namową P. S. również stała się członkiem (...). W 2009 roku O. N. miała już skończone 15 lat, a P. S. kończyła je 29 sierpnia. Obydwie dziewczyny były już w wieku dojrzewania i w trakcie tego biwaku oskarżony M. K. niejednokrotnie dawał im do zrozumienia, że jest nimi fizycznie zainteresowany. Zdarzało mu się je obejmować, poklepywać, pikantnie żartować. Wieczorami w trakcie ciszy nocnej, gdy młodsze dzieci szły spać szukał ich towarzystwa, rozmawiał z nimi przy ognisku, zachęcał do zwierzania się ze swoich problemów i rozterek. Bliżej nieustalonego dnia pomiędzy 21 a 28 sierpnia 2009r. O. N. i P. S. wieczorem znalazły się wraz z oskarżonym w jego namiocie. Początkowo wszyscy w trójkę normalnie i swobodnie ze sobą rozmawiali. W pewnym momencie, ponieważ noce były już wtedy chłodne i w dużych namiotach było zimno, a namiot oskarżonego był namiotem małym, dziewczyny zapytały, czy mogą spać u niego w namiocie. On wtedy stwierdził, że jak chcą u niego spać, to mają się rozebrać do naga. Początkowo myślały, że jest to żart, ale zauważyły, że M. K. powiedział to poważnie, dodając, że jak nie chcą „to mają spadać do siebie”, po czym wyszedł na zewnątrz. One przez chwilę zastanawiały się co mają zrobić, a następnie obawiając się tego, że zostaną przez oskarżonego wyśmiane, że może on później pod byle pretekstem publicznie z nich drwić, co mu się wcześniej często zdarzało, postanowiły rozebrać się i pozostać w namiocie. Następnie po zdjęciu odzieży położyły się pod śpiworami i kocami. Po pewnej chwili oskarżony wszedł do namiotu i położył się między nimi. O. N., która była tego dnia już zmęczona po chwili zasnęła. Po upływie jakiegoś czasu M. K. odwrócił się do P. S. i zaczął ją dotykać najpierw po piersiach, a potem po udach i miejscach intymnych. Po chwili włożył także palce swoich rąk do pochwy P. S.. Dziewczyna czuła się strasznie skrępowana zaistniałą sytuacją, zastygła w bezruchu i bała się stawiać oporu. Po jakimś czasie oskarżony zaprzestał dotykania pokrzywdzonej i zasnął. P. S. czuła się źle z tym co się stało, nie potrafiła zasnąć, wstała w nocy i się ubrała. Nad ranem oskarżony opuścił namiot i zachowywał się tak, jakby się nic nie stało.
(dowód: zeznania P. S. k. 69 – 75 (k. 1917 – 1963 stenogram z przesłuchania pokrzywdzonej), k. 671 – 687, stenogram z konfrontacji pomiędzy P. S. a O. K. z domu N., dokumentacja drużyny kierowanej przez oskarżonego k. 222-223, częściowo zeznania A. C. (1) k. 478 - fragment stenogramu z przesłuchania).
Kilka dni po biwaku na początku września 2009 roku M. K. spotkał się na terenie B. z P. S. i K. P.. Wszyscy w trójkę spożywali piwo, przy czym oskarżony w mniejszych ilościach, ponieważ kierował swoim samochodem marki V. (...) koloru czerwonego. Po zakończeniu spotkania oskarżony odwiózł kolegę do domu, a następnie powiedział do P. S., że chce z nią porozmawiać, po czym zaparkował samochód na parkingu w pobliżu zalewu w B.. Była już noc, początkowo oskarżony i P. S. siedzieli z przodu i rozmawiali. W pewnym momencie M. K. zaproponował P. S., aby przesiedli się do tyłu. Dziewczyna spełniła jego prośbę, oboje przez chwilę kontynuowali rozmowę, po czym nagle oskarżony przytulił się do dziewczyny, zaczął ją dotykać i mówić do niej bliżej nieustalone słowa, które wzbudzały w dziewczynie zaufanie. Następnie zaczął ją rozbierać, zdjął jej spodnie, następnie majtki, cały czas coś do niej mówiąc, pocieszając ją. P. S. była zaskoczona zaistniałą sytuacją, nie wiedziała jak się ma zachować, bała się zareagować i sprzeciwić oskarżonemu. Nigdy w przeszłości nie przeżyła podobnego typu sytuacji, poza zdarzeniem w Z., nigdy też nie miała doświadczeń o charakterze seksualnym . Dziewczyna nie stawiała oporu, nie protestowała werbalnie, aczkolwiek nie dążyła do intymnego zbliżenia. Jednocześnie obawiała się, że jeśli zacznie stawiać opór, to oskarżony może go przełamać. M. K. po zdjęciu dolnej części odzieży ściągnął w dół swoje spodnie i majtki, po czym położył się na dziewczynie. P. S. leżała na plecach na tylnym siedzeniu, głowę miała skierowaną w stronę kierowcy. Oskarżony wprowadził swojego członka do jej pochwy i odbył stosunkowo krótki, mechaniczny stosunek bez emocji. Następnie ubrał się, podobnie jak i P. S., po czym odwiózł ją do domu. P. S. była zaskoczona zaistniałą sytuacją, tym co ją spotkało ze strony drużynowego, zwłaszcza, że wiedziała, iż ma on dziewczynę P. B., która również należała do tej samej drużyny. Pokrzywdzona zastanawiała się, dlaczego oskarżony to zrobił, skoro ma dziewczynę, z którą utrzymuje bliższe relacje, myślała o tym, że przecież ja samą znał już od kilku lat, znał jej rodziców, wiedział gdzie chodzi do szkoły. Po powrocie do domu analizowała to, co się stało, trudno jej było sobie z tym poradzić, jednak nikomu nie powiedziała o tym, co się wydarzyło. Przez okres co najmniej miesiąca nie chodziła na żadne zbiórki, żałowała tego co się stało i zastanawiała się nad tym co ma zrobić. Oskarżony w tym czasie w żaden sposób się z nią nie kontaktował. Po upływie około miesiąca znowu wróciła jednak na zbiórki, ponieważ harcerstwo było dla niej zbyt ważne, było jej pasją i wypełniało cały jej czas. Krótko po powrocie pokrzywdzonej na zbiórki oskarżony sprowokował rozmowę na temat odbytego stosunku, nie pytał dziewczyny czy była zadowolona, ale stwierdził, że chciałby jeszcze raz. P. S. była zdziwiona tą propozycją, ale nie potrafiła przeciwstawić się drużynowemu. Znalazła się w sytuacji niezwykle dla niej trudnej, ponieważ nie widziała możliwości rezygnacji z udziału w drużynie, a jednocześnie nie potrafiła sprzeciwić się oskarżonemu, który wywierał na nią presję. Wszak M. K. był nie tylko jej przełożonym, ale także autorytetem, z drugiej zaś strony mógł ją zdegradować, czy wyśmiać, co dla ambitnej dziewczyny mogło być niezwykle bolesne. Od tego czasu M. K. wielokrotnie kazał zostawać jej po zbiórkach, odwoził ją do domu samochodem, a przy tym proponował i wymuszał spotkania sam na sam. W trakcie tych spotkań, nie zważając na reakcję małoletniej dziewczyny wielokrotnie obcował z nią płciowo w różnych miejscach, przede wszystkim na terenie B., w samochodzie, harcówce, a także w trakcie biwaku w S., który był organizowany w czasie ferii zimowych w 2010r. Sytuacja taka trwała do wiosny 2010r. Do tego momentu oskarżony wymuszał regularne zbliżenia seksualne, nie zwracając uwagi na to, czy jego partnerka tego chce, czy nie. W sytuacjach gdy P. S. nie chciała zgodzić się na odbycie stosunku M. K. groził jej, że wyrzuci ją z drużyny lub też zwolni z funkcji zastępowej. Pokrzywdzona obawiała się spełnienia tych gróźb, zwłaszcza, że oskarżony artykułował je czasami wprost w obecności innych członków drużyny. P. S. nie chciała stracić tej funkcji i zostać zwykłym „szarakiem”. Z tego też względu godziła się na spotkania sam na sam i odbywanie regularnych stosunków seksualnych. Jednocześnie M. K. zabronił P. S. mówić komukolwiek o tym, co ich łączy. Sytuacja w jakiej znalazła się pokrzywdzona doprowadziła do tego, iż zaczęła ona mieć tiki nerwowe, często bezwiednie mrugała oczami. Rodzice zauważyli tą nietypową reakcję, lecz pomimo wizyt u neurologów, przeprowadzania specjalistycznych badań tomografem, przepisywania i zażywania lekarstw, tiki nie ustały.
(dowód: zeznania P. S. k. 69 – 75 (k. 1917 – 1963 stenogram z przesłuchania pokrzywdzonej), k. 671 – 687 stenogram z konfrontacji pomiędzy P. S. a O. K. z domu N., dokumentacja drużyny kierowanej przez oskarżonego k. 245 – 251, - opinie sądowo – psychologiczne dotyczące P. S. k. 89- 90, k. 1210 – 1214.
W miarę upływu czasu stosunek P. S. do oskarżonego się zmienił. Małoletnia pokrzywdzona była wszak jeszcze osobą niedojrzałą emocjonalnie w sytuacji przedwcześnie rozbudzonej seksualności . Zaczęła ona dobrowolnie się z nim spotykać i dobrowolnie z nim współżyć. Zakochała się w nim, spędzała z M. K. coraz więcej czasu, starała się do niego upodobnić, podobnie się ubierała. Oskarżony zaczął jej obiecywać, że jak będzie pełnoletni, to zakończy związek z P. B. i będą razem. P. S. mówiła oskarżonemu o swoich uczuciach. Zaczął on jej imponować, stał się dla niej bardzo ważną osobą, niczym „guru”. Starała się spędzać z nim jak najwięcej czasu, przez co często wieczorami nie było jej w domu lub też wracała późno, co z kolei prowokowało sytuacje konfliktowe z rodzicami. P. S. była w takim stanie, że nie potrafiła żyć bez oskarżonego. Jednocześnie na pytania rodziców odpowiadała, że M. K. jest jej drużynowym i przyjacielem i musi często wychodzić z domu, ponieważ ma obowiązki w postaci zbiórek, ważnych projektów do przygotowania, organizowania rożnego rodzaju imprez okolicznościowych itp. Jej pozycja w drużynie wzrastała, awansowała, oskarżony powierzył jej pełnienie funkcji przybocznej. M. K. niejednokrotnie przychodził w towarzystwie innych osób z drużyny do domu P. S.. Jej rodzice nie zdawali sobie jednak sprawy z charakteru relacji łączących córkę z M. K., traktowali go bardzo dobrze, mieli do niego pełne zaufanie, był dla nich kolegą córki i gdy pojawiał się w ich domu w otoczeniu innych osób, to wszyscy byli postrzegani jako „zgrana paczka wspólnych znajomych”.
Oczywiście M. K., niestety nie liczył się z uczuciami młodej dziewczyny i gdy tylko nadarzała się okazja, utrzymywał kontakty seksualne z innymi dziewczynami i kobietami, w tym z P. B., z którą czasami spotykał się w W. lub na terenie B. gdy przyjeżdżała do rodziców.
P. S. widząc takie zachowania, przeżywała to i czyniła oskarżonemu wymówki, przez co czasami dochodziło między nimi do sytuacji konfliktowych w wyniku czego bywały takie okresy, że się do siebie nie odzywali. Z reguły jednak po krótkim czasie sytuacja wracała „do normy”. Pod koniec I klasy liceum P. S. poznała innego chłopaka, który był zupełnie inny niż oskarżony, okazywał jej dużo szacunku. Zaczęła się z nim spotykać lecz nie łączyły ich relacje intymne. W pewnym momencie oskarżony się o tym dowiedział, korzystając z nadążającej się okazji zabrał jej telefon, odczytał sms-y, po czym zaczął jej grozić, że wyrzuci ją z drużyny. Wyzywał ją wulgarnie, zarówno w trakcie rozmów osobistych jak i przez sms-y, że jest k….., szmatą, zdzirą i że nie chce mieć z nią nic wspólnego. P. S. obawiała się tego niezwykle agresywnego zachowania, jak i wyrzucenia z drużyny. Doszło wówczas w maju 2010r. do takiej sytuacji, że oskarżony namówił P. S. do spotkania niedaleko lasu przy kościele w B.. W trakcie krótkiej rozmowy, znajdując się pod wpływem alkoholu, wpadł w szał, kazał jej wybierać pomiędzy nim, a tym chłopakiem, chwycił za szyję i zaczął dusić. Pokrzywdzonej udało się w pewnym momencie wyrwać z jego uścisku i uciec do znajdującego się w pobliżu samochodu, którym kierował kolega P. S.. Następnie ten kolega odwiózł ją do domu. Pokrzywdzona po tym incydencie przyjęła do wiadomości, że zostanie zwolniona z funkcji zastępowej i przestała jakiś czas spotykać się z oskarżonym. Jednak w wakacje 2010r. wzięła udział w rejsie po jeziorach (...), organizowanym przez oskarżonego i jego ojca. W trakcie tego rejsu oboje się ze sobą pogodzili, ponownie zaczęli odbywać dobrowolne stosunki seksualne. Jednocześnie P. S. podporządkowała się żądaniu oskarżonego i zaprzestała utrzymywania bliższych relacji z chłopakiem, o którego doszło wcześniej do awantury.
Po powrocie zM. (1), M. K. i P. S. w dalszym ciągu odbywali dobrowolnie regularne stosunki seksualne. Dość często zdarzało się jednak, że kłócili się ze sobą, co jakiś czas rozstawali i wracali do siebie. Przed wakacjami 2012r. M. K. wyjechał do pracy na M. w charakterze wychowawcy i przed wyjazdem oświadczył P. S., że zrywa z nią. Jednak przebywając już na M. (1) utrzymywał z nią kontakty telefoniczne przede wszystkim sms-owe. W trakcie tych kontaktów poprosił P. S., aby zrobiła sobie nago zdjęcia i mu je przesłała. Jednocześnie zaznaczał, że jeśli mu ich nie prześle, to jest słaba, nie potrafi, nie kocha go. P. S. uległa tej manipulacji, zrobiła sobie zdjęcia w sytuacjach intymnych, nago i wysłała je oskarżonemu zarówno mailem jak i mms-ami. Bała się jednak, że ktoś obcy może te zdjęcia zobaczyć i dlatego skasowała tą korespondencję. Po wakacjach oskarżony M. K. wrócił do B. i dowiedział się, że P. S. zaczęła odnawiać znajomości z innymi ludźmi. Mimo tego, że przy każdej nadążającej się okazji zdradzał ją z innymi dziewczętami, to bardzo się zdenerwował, ponownie w wiadomościach tekstowych ubliżał jej, że jest zdzirą, szmatą, że ją zniszczy, zgnoi, że jej nagie zdjęcia wstawi do Internetu. P. S. bardzo się tego bała, a tak naprawdę, to była zdezorientowana i nie wiedziała, co M. K. od niej chciał, skoro wcześniej oświadczył jej, że z nią zrywa. Jakiś czas później oskarżony napisał pokrzywdzonej, że jeśli ostatni raz się z nim prześpi, to da jej spokój, ale ona się na to nie zgodziła. We wrześniu 2012r., na prośbę oskarżonego pokrzywdzona spotkała się z nim w pomieszczeniu gimnazjum. W trakcie tego spotkania M. K. próbował ją rozebrać i zmusić do odbycia z nim stosunku, ale ona tym razem zaczęła stawiać opór, zaczęła się wyrywać, krzyczeć aby przestał i wówczas oskarżony ją posłuchał i odstąpił od próby zmuszenia jej do odbycia stosunku.
W październiku 2012r. w hali sportowej w B. w trakcie festynu doszło do ostatniego spotkania oskarżonego i P. S.. W czasie tego spotkania pokrzywdzona dosiadła się do jednej z dziewczyn, z którą oskarżony również utrzymywał regularne stosunki seksualne i zaczęła z nią rozmawiać na temat szkoły i matury. Widząc to M. K. bardzo się zdenerwował, zaczął ją wypraszać z imprezy, ale ona stwierdziła, że nie wyjdzie, bo również jest zaproszonym gościem. Słysząc to M. K. stwierdził, że jej nie zapraszał, po czym głośno w obecności innych postronnych osób zaczął ją wyzywać od szmaty i zdziry. P. S. płacząc opuściła halę i wróciła do domu. Jej rodzice, widząc córkę po raz pierwszy w takim stanie zapytali ją, co się stało. Wówczas ona powiedziała im, że została publicznie upokorzona i znieważona przez oskarżonego. Wiadomość ta wzburzyła ich i postanowili niezwłocznie udać się pod halę i zapytać oskarżonego dlaczego tak się zachował. Ojciec pokrzywdzonej był wówczas krótko po operacji wszczepienia endoprotezy i poruszał się o kuli. M. K. widząc rodziców pokrzywdzonej i słysząc ich pytanie, o to co się stało, nie potrafił powstrzymać swojej agresji i wykrzyczał im w twarz, że ich córka „pier… się z każdym, kto tego chce”. Po krótkiej i gwałtownej wymianie zdań rodzice P. S. wsiedli do samochodu i odjechali do domu. Po powrocie do domu próbowali rozmawiać z nią na temat tego, co się tak naprawdę wydarzyło, jakie relacje łączyły ją z oskarżonym, ale P. S. nic im, ani wtedy, ani później nie powiedziała. Następnego dnia, gdy oskarżony nieco się zreflektował i przemyślał swoje zachowanie, pojawił się w domu P. S. z bombonierką. W domu przebywał wówczas jedynie R. S. – ojciec P.. Oskarżony w trakcie krótkiej rozmowy zaczął przepraszać go za swoje zachowanie poprzedniego dnia, usprawiedliwiać się, mówić coś o tym, że wiązał z jego córką jakieś plany na przyszłość itp. R. S. nie chciał nawet słuchać tego, co oskarżony ma do powiedzenia, stwierdził aby poszukał sobie dziewczyny w swoim wieku i aby opuścił jego dom. M. K. pozostawił bombonierkę, opuścił dom P. S. i od tej pory nie utrzymywał już żadnych bliższych kontaktów z P. S.. Po pewnym czasie od zakończenia znajomości z oskarżonym stan zdrowia P. S. się ustabilizował i tiki nerwowe ustały.
(dowód: zeznania P. S. k. 69 – 75 (k. 1917 – 1963 stenogram z przesłuchania pokrzywdzonej), R. S. k. 1355, 2033-2036, 2052-2055, B. S. k. 2194-2199, opinie sądowo – psychologiczne dotyczące P. S. k. 89-90, 1210-1214, częściowo wyjaśnienia oskarżonego k.157 – 161, 1538 – 1543, 1575 – 1576, 1687 - 1688).
Przestępstwa popełnione na szkodę O. K. z domu N..
O. K. z domu N., jak zaznaczono we wcześniejszej części uzasadnienia była krewną P. S.. Pochodzi z rodziny rozbitej, nie zna swego ojca biologicznego. Jej matka rozstała się z pierwszym mężem , który jednak nie był ojcem O., jeszcze w czasie, gdy dziecko miało kilka miesięcy. Następnie wychowywała ją samotnie, do czasu ukończenia przez O. 6 lat życia. Wtedy ponownie wyszła za mąż, po czym przeprowadziła się wraz z mężem i córką do miejscowości W. gmina K.. O. N. już od wczesnego dzieciństwa miała trudny kontakt z matką. Matka po powtórnym wyjściu za mąż nagminnie zaniedbywała dziecko, nie miała dla córki czasu, zajęła się mężem. O. N. nie akceptowała kolejnego męża matki, on z kolei równie szorstko odnosił się do swojej pasierbicy. Gdy O. poszła do szkoły w nowym miejscu zamieszkania, okazało się, że środowisko szkolne zupełnie jej nie akceptuje. Matka podjęła wówczas decyzję o przeniesieniu córki do szkoły w C., gdzie dojeżdżała przez kilka lat, do śmierci babci. Później ponownie przeniosła się do szkoły w pobliżu miejsca zamieszkania.
W codziennym życiu, jako dziecko, O. starała się zwrócić na siebie w różny sposób uwagę matki, lecz bezskutecznie. Podstawowym środkiem wychowawczym w domu rodzinnym były różnego rodzaju kary, pod byle pretekstem – w tym, przede wszystkim karcenie fizyczne, niejednokrotnie bicie „czym popadnie” i „gdzie popadnie”, za różnego rodzaju przewinienia. Zdarzało się także, że matka groziła dziecku, że jeśli nie będzie jej słuchać, to odda ją do ośrodka adopcyjnego w C. przy ul. (...), czego O. bardzo się obawiała.
W wakacje, między szkołą podstawową, a gimnazjum O. N. wyjechała do B., gdzie przebywała w domu rodzinnym P. S.. Tam zorientowała się, że P. jest członkiem (...), należy do miejscowej drużyny, kierowanej przez oskarżonego, gdzie w atrakcyjny sposób spędza wolny czas. Z tego też względu, za namową P. w klasie I gimnazjum, również zapisała się do tej samej drużyny, a w kolejne wakacje wyjechała na pierwszy obóz harcerski.
Przynależność do drużyny stanowiła dla młodej dziewczyny, mającej trudną sytuację rodzinną, możliwość oderwania się od trudów dnia codziennego. Z tego też względu dziewczyna stosunkowo szybko, zaangażowała się w życie drużyny. Podstawowym problemem związanym z funkcjonowaniem O. N. w ramach (...) była niestety odległość od miejsca zamieszkania do B.. Należy bowiem zauważyć, że W. dzieli od C., w linii prostej, odległość dwudziestu kilku kilometrów, a C. od B. dodatkowe kilkanaście kilometrów. Obydwie miejscowości nie były ze sobą bezpośrednio skomunikowane. Zatem O. N. chcąc dostać się, np. na zbiórkę do B., musiała dojechać autobusem do C., a następnie kolejnym autobusem do B. , co zajmowało jej nawet 2 godziny. Ponieważ zbiórki odbywały się zazwyczaj w soboty, O. N. wielokrotnie wyjeżdżała z domu nawet w piątek po południu, czy w sobotę rano, zatrzymywała się w domu P. S. i wracała do miejsca zamieszkania dopiero w niedzielę wraz z ojcem P. S., który był zawodowym kierowcą i w tym czasie wyjeżdżał w trasę. Jeśli ojciec P. nie mógł jej odwieźć do domu, to musiała wrócić sama, w określonym przez matkę przedziale czasu . Spóźnienie skutkowało wymierzeniem kar, które zazwyczaj sprowadzały się do bicia. Czasami zdarzało się, że O. odwiózł do domu swoim samochodem, oskarżony.
M. K. lubił wiedzieć niemal wszystko na temat członków swojej drużyny, zwłaszcza tych, którzy pozostawali w orbicie jego zainteresowań. Ponieważ O. była ładną dziewczyną wchodząca w wiek dojrzewania, a w dodatku pochodziła ze stosunkowo odległej miejscowości, co nie było typową sytuacją, oskarżony dość szybko i bez problemu, w trakcie rozmów w cztery oczy, a także z udziałem P. S. dowiedział się praktycznie wszystkiego na temat sytuacji rodzinnej dziewczyny i stosowanych przez jej matkę metod wychowawczych. O. N. zaufała mu, zwierzała się i traktowała nie tylko jak drużynowego ale i przyjaciela. M. K. niejednokrotnie odwożąc O. N., także w towarzystwie innych, starszych członków drużyny, nawiązał kontakt z jej matką. D. S. w trakcie tych spotkań i rozmów starała się pokazać w jak najlepszym świetle, zawsze zapraszała oskarżonego na kawę, czy drobny poczęstunek. M. K. także „potrafił się zachować” w takich kontaktach, oczywiście nigdy nie poruszano drażliwych tematów wychowawczych związanych z osobą O. N.. W konsekwencji D. S. wyrobiła sobie bardzo dobre zdanie na temat oskarżonego, podobnie zresztą, jak i zdecydowana większość rodziców pozostałych członków drużyny.
O. N. uczestniczyła , podobnie jak i P. S. w biwaku, który odbył się w okresie od 21 do 30.08.2009r. w Z.. Ponieważ miała już wówczas ukończone 15 lat, opiekowała się młodszymi harcerzami, była zaliczana do grona tzw. ”kadry” na tymże biwaku. Jak zaznaczono we wcześniejszej części uzasadnienia, M. K. w trakcie biwaku niejednokrotnie dawał do zrozumienia, zarówno jej, jak i P. S., że jest nimi fizycznie zainteresowany.
O. N. w okresie pomiędzy 21 a 28.08.2009r. znalazła się pewnego wieczoru wraz z P. S. w namiocie oskarżonego. Następnie na polecenie M. K., rozebrała się do naga, podobnie jak i P. S., po czym spała tam do rana. Nie doświadczyła jednak wówczas, w przeciwieństwie do P., molestowania, ponieważ zmęczona całodziennymi obowiązkami zasnęła.
29.08.2009r. P. S. kończyła 15 lat i M. K. oświadczył, że trzeba uczcić taką okazję. W tym celu zakupił wysokoprocentowy alkohol i wieczorem, po zakończeniu zajęć i po nastaniu ciszy nocnej, pozostawił młodszych harcerzy pod opieką A. C., a sam wraz z P. S., O. N., A. B. i K. P. udał się poza teren biwaku, do położonego w pobliżu amfiteatru. Tam rozdał wszystkim plastikowe kubki i zaczął rozlewać do nich wódkę, zachęcając do jej spożywania z okazji urodzin P.. Zarówno O. N., jak i P. S. nigdy wcześniej nie spożywały alkoholu, a tym bardziej wysokoprocentowego i tolerancja organizmów dziewcząt na alkohol była bardzo słaba. M. K. zaplanował sobie, że upije dziewczyny i korzystając z okazji, wykorzysta jedną z nich. Z tego też względu zachęcał dziewczęta do opróżniania kubków, pilnował, czy „piją równo”, przy czym sam spożywał mniejsze ilości alkoholu. Na efekty takich działań nie trzeba było długo czekać. Po upływie maksymalnie dwóch godzin od początku imprezy O. N. źle się poczuła, kręciło jej się w głowie, bolał ja brzuch i zaczęła wymiotować. Po pewnej chwili oskarżony wziął ją na ręce i zaniósł do swojego namiotu z tropikiem. Również P. S. upiła się i po powrocie do namiotu, tzw. „kadrówki”, w nocy wielokrotnie wymiotowała.
Tymczasem M. K. po zaniesieniu praktycznie nieprzytomnej O. N. do swojego namiotu, wykorzystując fakt jej upojenia alkoholowego, rozebrał ją prawie do naga, zostawiając jedynie biustonosz . Następnie zdjął spodnie i majtki, założył na swojego członka prezerwatywę , położył się na leżącej na plecach dziewczynie, rozszerzył jej nogi, wprowadził swojego członka do jej pochwy i rozpoczął spółkowanie. O. N. nigdy wcześniej nie miała doświadczeń o charakterze seksualnym. W pewnym momencie odzyskała świadomość, zobaczyła leżącego na niej oskarżonego i zorientowała się, że odbywa on z nią stosunek płciowy. Próbowała stawiać opór, mówiąc mu, żeby przestał, ale M. K. nic nie powiedział, kontynuował spółkowanie, a po chwili uderzył ją otwartą dłonią w twarz. Chwilę później, po wykonaniu dosłownie jeszcze kilku pchnięć członkiem, osiągnął satysfakcję seksualną i zszedł z dziewczyny, nadal nic nie mówiąc. O. N. ponownie straciła świadomość i zasnęła. Po kilku godzinach obudziła się w namiocie sama, następnie ubrała się i zauważyła, że krwawi z dróg rodnych. Poszła się wówczas umyć, po czym wróciła do swojego namiotu.
(dowód: zeznania świadka O. K. zd. N. k. 486 – 526 /stenogram z przesłuchania/, k. 671 – 687 / stenogram z konfrontacji z P. S./ , P. K. k. 1281 - 1282, 2168 – 2171, częściowo zeznania P. S. k. 69 – 75, /k.1917 – 1963 stenogram z przesłuchania/, A. C. (1) k. 475 – 478 – fragment stenogramu przesłuchania, częściowo wyjaśnienia oskarżonego k. 705 – 706, 1537 – 1538, 1543, 1685 - 1686, opinie sądowo – psychologiczne dotyczące pokrzywdzonej k. 648 – 652, 1208 – 1209).
Następnego dnia biwak dobiegł końca i ani oskarżony, ani O. N. nie wracali do tego co się wydarzyło poprzedniego dnia. O. N. nie mogła się jednak z tym pogodzić i w przeciwieństwie do P. S. zamierzała podjąć jakieś działania. Kiedy przy następnym spotkaniu z oskarżonym, na zbiórce w B., w bliżej nieustalonym dniu we wrześniu 2009r., M. K. śmiejąc się, zagadnął pokrzywdzoną słowami „no i jak ci było”, O. N. odpowiedziała mu, że nic nie pamięta. Następnie dodała, że najchętniej by to gdzieś zgłosiła, powiedziała mamie i ona by coś z tym zrobiła. W odpowiedzi usłyszała od oskarżonego, że ma już ukończone 15 lat, a prokuratura nie interesuje, czy i z kim osoba, która ukończyła 15 lat, odbywa stosunki seksualne. Ponadto zagroził, że jeśli komukolwiek o tym powie, to on ją zniszczy, nikt jej nie uwierzy, a każdy da wiarę jemu. Dodał przy tym, że w takim przypadku, to on ujawni jej matce i wszystkim, że to ona – O. N., znajdując się w stanie nietrzeźwości dążyła do odbycia z nim stosunku płciowego. Wtedy wszyscy będą się z niej śmiali, a matka odda ją do ośrodka adopcyjnego, bo przecież jej nie kocha i wielokrotnie już jej tym groziła. Zaznaczył także, że jej matka ma do niego zaufanie i z pewnością to jemu uwierzy, a nie jej.
O. N. przestraszyła się słów oskarżonego, zastanawiała się nad tym, co powiedział i obawiając się realizacji tych gróźb, postanowiła nie mówić ani matce, ani też przedstawicielom organów ścigania o tym, co zrobił jej oskarżony.
(dowód: zeznania świadka O. K. zd. N. k. 486 – 526 /stenogram z przesłuchania/).
M. K. zauważył, że jego groźby skierowane pod adresem O. N. , mimo, że w pewnych fragmentach, z punktu widzenia dorosłego człowieka, nieco absurdalne, odniosły rezultat i dziewczyna z pewnością nie poinformuje matki, ani nikogo innego o tym, co się wydarzyło w Z.. W związku z powyższym postanowił po raz kolejny wykorzystać pokrzywdzoną.
W bliżej nieustalonym dniu, pomiędzy 1 a 11 listopada 2009r., M. K. przyjechał do miejscowości W. swoim samochodem marki V. (...) i zatrzymał się w pobliżu placu zabaw, niedaleko przystanku (...). Następne zadzwonił do O. N. mówiąc, że przywiózł jej mundur, zakupiony za pieniądze pozyskane z akcji ”hipermarket”, organizowanej we wcześniejszym czasie w hipermarkecie (...). Ponieważ zbliżało się Święto Niepodległości, w którym (...) również miała brać udział, przekazanie O. N. nowego munduru było zgrane w czasie i z pewnością ją ucieszyło. Kiedy pokrzywdzona przyszła do M. K., ten zażądał aby pojechała razem z nim, bo w przeciwnym razie jej matka i wszyscy inni się dowiedzą, że O. N. znajdując się w stanie nietrzeźwości dążyła do odbycia stosunku płciowego i co więcej, go z nim odbyła. Ponownie dodał przy tym, że ona ma już skończone 15 lat i przedstawiciele organów ścigania nie są zainteresowani ściganiem czynów polegających na współżyciu seksualnym z osobami, które ukończyły ten wiek, ponieważ tego typu zachowania nie są przestępstwami. Zagroził dodatkowo, że jeśli by się jednak zdecydowała pójść na Policję, to i tak nikt jej nie uwierzy, on ją zawsze znajdzie, a ona stanie się pośmiewiskiem dla znajomych i w szkole. W takiej zaś sytuacji jej matka w pierwszej kolejności, z pewnością ją zbije, a następnie odda do ośrodka adopcyjnego.
O. N. słysząc już po raz kolejny tą groźbę, uznała, że nie może się przeciwstawić oskarżonemu. Wsiadła do jego samochodu i po chwili oboje pojechali niedaleko do lasu położonego w pobliżu, pomiędzy miejscowościami W. i K.. Po przybyciu na miejsce M. K. polecił O. N. przejść do tyłu, następnie złożył siedzenia, zdjął jej spodnie, a gdy się położyła rozpiął swój rozporek, założył na członka prezerwatywę i doprowadził małoletnią pokrzywdzoną do obcowania płciowego, odbywając w pozycji klasycznej, krótki, mechaniczny stosunek. Po odbyciu stosunku, oskarżony odwiózł O. N. w pobliże domu.
(dowód: zeznania świadka O. K. zd. N. k. 486- 526 /stenogram z przesłuchania/, P. K. k. 1281-1282, 2168-2171, częściowo wyjaśnienia oskarżonego k. 706, 1543 – 1544, 1686 - 1687)
Do ostatniego przestępstwa dokonanego przez M. K. na szkodę O. N. doszło w dniu 1.06.2010r. w B..
Tego dnia w pobliżu stanicy drużyny żeglarskiej organizowany był festyn dla dzieci z okazji Dnia Dziecka i (...) była jednym ze współorganizatorów. Początkowo w pomoc przy organizowaniu festynu zaangażowana była P. S., jednak jakiś czas przed terminem dowiedziała się, że jedzie na wycieczkę do W.. Z tego też względu poprosiła O. N. o zastąpienie jej i ta się zgodziła. O. N. przed wyjściem z domu powiedziała rodzicom, że wróci o umówionej godzinie. Aby wywiązać się z tego zobowiązania i dojechać do domu na czas, musiała zdążyć na autobus odjeżdżający z B. do C. o godzinie 18.30.
Niestety występy się przedłużały, a do tego w pewnym momencie ktoś poprosił ją, aby udała się do harcówki po nagrody dla dzieci. W tamtym czasie drużyna wykorzystywała jako harcówkę pomieszczenia piwniczne, tzw. „bunkry” położone w Gimnazjum w B. przy ul. (...). Budynek tej szkoły jest położony w odległości co najmniej 600 – 700 metrów od zalewu, przy którym był organizowany festyn. O. N. udała się do harcówki i chwilę później za nią poszedł także oskarżony. Po dotarciu na miejsce M. K., wiedząc, że O. N. nie zdąży już dotrzeć na autobus, powiedział do niej, że nie zawiezie jej do domu i nie zrobi tego nikt inny i on tego dopilnuje, jeśli ona „z nim tego nie zrobi”. Słysząc to O. N. zadzwoniła do matki, informując ją, że trochę się spóźni i pytając, czy ojczym nie mógłby po nią przyjechać. Niestety w odpowiedzi usłyszała kategoryczne nie, po czym matka dodała, że ma być na czas i na koniec jeszcze zaczęła ją wyzywać. Widząc to M. K. powiedział do dziewczyny, że teraz to jej matka zrobi z nią porządek. Wówczas O. N. uznała, że jest w sytuacji bez wyjścia i zgodziła się. Słysząc to M. K. kazał jej zdjąć spodnie, ale ona powiedziała, że nie. Wtedy on podszedł do niej, zdjął jej spodnie, zdjął również swoje spodnie, następnie założył na członka prezerwatywę, położył dziewczynę na podłodze. W dalszej kolejności wprowadził swojego członka do pochwy i odbył stosunek. Po osiągnieciu satysfakcji seksualnej wstał, udał się do łazienki, a następnie ubrał. W tym czasie również O. N. ubrała się. W dalszej kolejności dziewczyna zaniosła na festyn nagrody, po czym oskarżony odwiózł ją swoim samochodem do W. (1).
Po tym trzecim zdarzeniu O. N. doszła do wniosku, że już nigdy w żadnym harcerstwie nie będzie brać udziału. Ponieważ czuła się z tym wszystkim bardzo źle, nie mogła sobie poradzić, to postanowiła jeszcze ostatni raz pojechać do B., powiedzieć o wszystkim P. S. i jeszcze raz porozmawiać z oskarżonym. Rozmowa z M. K. trwała krótko, ponieważ on słysząc po raz kolejny, że chciałaby to gdzieś zgłosić, skwitował to słowami, że teraz, to już w ogóle nikt nie chce jej w życiu widzieć. W związku z powyższym O. N. wyciągnęła P. S. ze zbiórki, przespacerowała się z nią i w trakcie rozmowy próbowała powiedzieć jej o tym, jak została skrzywdzona przez oskarżonego. Niestety P. już po chwili pozbawiła ją złudzeń, stwierdziła, że teraz jest z M. przyjacielem i, że nie będzie słuchać takich rzeczy na jego temat. Wobec takiego przedstawienia sprawy, rozgoryczona dziewczyna udała się na autobus i wróciła do domu. W późniejszym czasie nie utrzymywała już praktycznie żadnych kontaktów z oskarżonym (poza jednym przypadkowym spotkaniem). Krótko po ukończeniu 18 roku życia O. N., po kolejnej awanturze z matką, w trakcie której ta próbowała wyrzucić ja przez balkon – wyprowadziła się z domu do C., gdzie wynajęła małe mieszkanie. Sama przygotowała się do matury, która zdała. Następnie poznała chłopaka, za którego później wyszła za mąż i to on był pierwszą osobą, której powiedziała o tym, czego doświadczyła od M. K..
(dowód: zeznania świadka O. K. zd. N. k. 486 – 526 /stenogram z przesłuchania/, P. K. k. 1281 – 1282, 2168 – 2171, częściowo wyjaśnienia oskarżonego k. 1544, częściowo zeznania świadka A. C. (1) k. 477 – 478 – fragment stenogramu z przesłuchania/).
Przestępstwo na szkodę A. C. (1)
W 2014 r. rodzina państwa C. (1) przeprowadziła się do miejscowości Ł., sąsiadującej bezpośrednio z B.. Od tego też momentu A. C. (1) i jej młodszy brat M. kontynuowali naukę w miejscowej szkole.
W 2006r. A. C. (1) po raz pierwszy poznała oskarżonego, przy okazji biwaku, który został zorganizowany w miejscowości K.. Ponieważ biwak jej się spodobał, zaczęła także uczęszczać na zbiórki i tak stała się członkiem drużyny kierowanej przez oskarżonego.
W miarę upływu lat dziewczyna zaczęła coraz bardziej angażować się w sprawy drużyny. Rodzice A. nie mieli nic przeciwko zaangażowaniu córki w harcerstwo. Poznali osobiście oskarżonego, który zrobił na nich bardzo pozytywne wrażenie i uznali, że może on być autorytetem dla ich córki. A. C. (1) jest osobą otwartą, o pogodnym usposobieniu i atrakcyjną fizycznie. Z tego też względu jak weszła w okres dojrzewania, M. K. zwrócił na nią uwagę. W tym czasie tj. w latach 2011-2012 „formalnie” pozostawał w związku z P. S., która spędzała w jego towarzystwie bardzo dużo czasu. Spotykał się wtedy także, przy czym rzadziej z P. B.. Mimo tego, pod pozorem konieczności prowadzenia zbiórek, organizowania imprez okolicznościowych i innych kwestii, związanych z bieżącym funkcjonowaniem drużyny, zaczął spotykać się częściej z A. C. (1) a także A. B. i P. B. (1), z którymi łączyły go wówczas bliskie relacje koleżeńskie.
Bliżej nieustalonego dnia, w kwietniu 2012 r. w godzinach popołudniowych M. K. umówił się na spotkanie w tzw. „bunkrach” w Gimnazjum w B. przy ul. (...) wspólnie z A. B., P. B. (1) i A. C. (1). Przedmiotem tego spotkania z noclegiem na miejscu miała być nauka prowadzenia zbiórek harcerskich. M. K. wiązał z tym spotkaniem i osobą A. C. (1) pewne plany i dlatego zakupił na to spotkanie co najmniej jedną lub nawet dwie butelki alkoholu w postaci whisky. Miał przy sobie także prezerwatywy. Po chwili, gdy wszyscy pojawili się w komplecie na miejscu, zaczęli dyskutować na temat, który był przedmiotem spotkania. Niemal jednocześnie pojawił się przy tym na stole alkohol, który był nalewany do szklanek przez oskarżonego. Whisky było serwowane w formie drinków z coca-colą. Oskarżony podkreślał, że wszyscy piją równo. A. C. (1) zaznaczała, że ona nie ma „dobrej głowy do picia”, bo wcześniej nie spożywała alkoholu wysokoprocentowego w większych ilościach. W pewnym momencie doszło do sytuacji, że A. C. (1) była „opóźniona o dwie kolejki” i wtedy M. K. stwierdził, że musi wypić je jak najszybciej, by nie robić zaległości. W konsekwencji A. C. (1) w krótkim czasie wypiła te dwa drinki i za chwilę oskarżony rozlał następną kolejkę. Dziewczyna mówiła, że już nie chce pić tego alkoholu, bo jest jej niedobrze, ale oskarżony stwierdził, że wszyscy mają pić po równo. W związku z powyższym wypiła także i tego kolejnego drinka, co przy słabej tolerancji alkoholu u młodej dziewczyny, doprowadziło to do tego, że się upiła. W pewnym momencie A. B. i P. B. (1) stwierdzili, że już idą do domu, po czym opuścili pomieszczenia bunkrów. W ten sposób A. C. (1) pozostała w nocy sam na sam z oskarżonym. Na skutek nadmiaru spożytego alkoholu dziewczyna miała nawet trudności z ustaniem na nogach i położyła się na dużym łóżku, po czym zasnęła. W pewnym momencie poczuła, że oskarżony, który leżał za nią, zaczął ją dotykać rękami po piersiach, nogach i okolicach intymnych. A. C. (1) nie chciała, aby M. K. ją dotykał, ale on nie reagował. W pewnym momencie dziewczynie zrobiło się niedobrze, zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki gdzie zwymiotowała, po drodze obijając się o ściany. Następnie ponownie wróciła do pomieszczenia i położyła się na łóżku. Liczyła na to, że oskarżony przestanie ją dotykać i nic jej nie będzie robił. Nie próbowała nawet opuścić tych pomieszczeń, ponieważ, po pierwsze były one zamykane na ciężkie metalowe drzwi zamykane na zasuwę, które w normalnych warunkach były trudne do otwarcia dla młodej dziewczyny. Po drugie, A. C. (1) była zbyt mocno upojona alkoholem aby zarówno poradzić sobie z drzwiami jak i szybko opuścić pomieszczenia bunkrów i wyjść na zewnątrz szkoły. Niestety jej pragnienia się nie ziściły. Krótko po tym jak położyła się na łóżku oskarżony znowu zaczął ją dotykać, szeptać do ucha, że ona na pewno chce „aby on jej to zrobił”. A. C. (1) nigdy wcześniej nie miała kontaktów seksualnych. Mówiła oskarżonemu, że tego nie chce, prosiła aby nic jej nie robił, ale on nie przestając jej dotykać i mówić do ucha, że na pewno tego chce, zaczął ją rozbierać z odzieży i po chwili rozebrał ją do naga, całując po całym ciele. Dziewczyna na skutek nadmiaru spożytego alkoholu traciła świadomość lecz w pewnym momencie zorientowała się, że oskarżony znajduje się między jej nogami i zaczyna ją całować w miejscach intymnych. Wtedy po raz drugi zrobiło jej się niedobrze i ponownie pobiegła do łazienki, gdzie zwymiotowała. Następnie wróciła na łóżko i M. K. kazał jej wziąć gumę do żucia. Ona powtarzała, aby nic jej nie robił, ale oskarżony ponownie silnie przytrzymując jej ręce zaczął całować ją po ciele, a następnie po organach płciowych. Chwilę później A. C. (1) straciła świadomość i zasnęła. Kiedy obudziła się rano, zauważyła, że jest ubrana, a na stole leży rozłożona prezerwatywa. Dziewczyna nie przyglądała się dokładnie, czy jest ona pusta, czy też pełna i nie wiedziała, nie potrafiła sobie przypomnieć, czy wieczorem doszło także do klasycznego stosunku, czy też nie.
Chwilę później szybko wstała, wybiegła z bunkrów na zewnątrz szkoły, po czym pojechała po dzieci do C.. Gdy dotarła na miejsce odebrała od oskarżonego sms-y w których pytał, czy podobało jej się i czy „byśmy to kiedyś jeszcze powtórzyli”.
(dowód: zeznania świadka A. C. (1) k. 443-485(stenogram przesłuchania), częściowo zeznania świadków A. K. (1) k. 1164-1169, 1284-1285, 2055-2060, N. S. k. 1195-1197, 2085-2088, A. C. (2) k. 2327-2332, częściowo wyjaśnienia oskarżonego k. 704-708, 1545, 1688).
Po zaistnieniu tego zdarzenia A. C. (1) była zdezorientowana i nie wiedziała jak się zachować. Z jednej strony nie wiedziała, nie miała pewności, czy między nią, a oskarżonym doszło do klasycznego stosunku seksualnego. M. K. był od niej o 11 lat starszy i jako mężczyzna jej się nie podobał, nie pociągał ją w żaden sposób. Z drugiej strony wiedziała i przypuszczała, że pozostaje on w bliskich, a także intymnych relacjach z P. S., a czasami również z P. B.. Tymczasem M. K., po tym zdarzeniu, przy nadarzających się sposobnościach powtarzał, wmawiał jej, że on ją kocha i ona jego z całą pewnością również i że nie może być tak, aby oni nie byli ze sobą razem. Ponadto spędzał z A. coraz więcej czasu, powierzał jej większą ilość obowiązków, uzależniając ją od siebie i manipulując nią. Stwierdził także, że ponieważ liczebność członków drużyny znacznie wzrosła, to celowym byłoby stworzyć nową drużynę, na czele której mogłaby stanąć właśnie A.. W dalszej kolejności awansował ją na przyboczną, a później po utworzeniu nowej drużyny – na drużynową. Dziewczyna pod wpływem tych zabiegów i manipulacji uwierzyła w końcu, że może go kochać i od października 2012r. zaczęła z nim dobrowolnie i regularnie współżyć, zazwyczaj bez żadnego zabezpieczenia. Sytuacja taka trwała do Sylwestra i Nowego Roku 2012/2013r., kiedy to A. C. (1) dowiedziała się, że oskarżony mimo, że deklaruje jej uczucie, to sypia także z jej najlepszą koleżanką – M. L.. Po powzięciu tej informacji, A. oznajmiła oskarżonemu, że w związku z takim stanem rzeczy z nim zrywa i nic już ich nie łączy. W odpowiedzi usłyszała od M. K., że to on decyduje o tym, kiedy związek się zakończy, kiedy przestaną się spotykać i współżyć ze sobą. W trakcie trwania tego związku oskarżony próbował nakłonić ją do tego, aby pozwoliła mu zrobić zdjęcia nago, w sytuacjach intymnych, ale ona kategorycznie odmówiła. Na początku 2013 r. A. C. (1), pod wpływem oskarżonego nadal się z nim spotykała i z nim współżyła, mimo, iż nie uważała się już „za jego dziewczynę”. M. K. zapewniał ją, że z M. L. się nie spotyka i z nią nie sypia. Takie same zapewnienia składał w tym czasie M. L. odnośnie A. C. (1). Sytuacja taka trwała do końca kwietnia, kiedy obie koleżanki porozmawiały że sobą na temat oskarżonego i upewniły się, że obydwie okłamywał. W międzyczasie dziewczyna próbowała, kilkakrotnie definitywnie rozstać się z oskarżonym, ale gdy podejmowała takie próby, to w odpowiedzi słyszała od niego, że jeśli odejdzie on usunie ją z funkcji, drużyny, że nie będzie mieć wstępu na żadne zbiórki. Gdy w takich sytuacjach A. zwracała mu uwagę, że przecież kieruje własną drużyną, to on odpowiadał, że to jest tylko na papierze i jeśli zechce, to zrobi tak jak będzie chciał. A. C. (1) po tylu latach działalności w harcerstwie, nie chciała się definitywnie rozstawać z drużyną. Zaczynała być jednak zniechęcona tą sytuacją w której się znalazła i czasami mówiła, że odejdzie z drużyny. Wtedy z kolei oskarżony prosił ją, a nawet szantażował, że nie może tego zrobić dzieciom itp. Widząc rozterki i zniechęcenie dziewczyny, posunął się nawet do tego, że powiedział jej kiedyś, że teraz ona nie może go zostawić, ponieważ zachorował na białaczkę. A. C. (1) bardzo się przejęła tą informacją, a gdy zapytała o szczegóły, to M. K. mówił, że ukrywa to przed swoimi rodzicami aby się nie martwili. W miarę upływu czasu, gdy dopytywała o kolejne szczegóły na temat choroby, zorientowała się, że i w tej kwestii oskarżony zapewne ją oszukuje. W efekcie od maja 2013r. zaprzestała utrzymywania intymnych relacji z oskarżonym i zrezygnowała z prowadzenia drużyny, pozostawiając ją M. L..
(dowód: zeznania świadka A. C. (1) k. 443-485 (stenogram przesłuchania), częściowo zeznania świadków A. K. (1) k. 1164-1169, 1284-1285, 2055-2060, N. S. k. 1195-1197, 2085-2088, A. C. (2) k. 2327-2332, częściowo wyjaśnienia oskarżonego k. 705, 1545-1547, 1577, 1688-1689).
Przestępstwa popełnione na szkodę M. C.
M. C. zamieszkuje wraz z rodzicami i niepełnosprawnym młodszym bratem w miejscowości Ł.. W niewielkiej odległości od niej mieszka A. C. (1). W sierpniu 2012 r., w wieku 12 lat M. C. trafiła po raz pierwszy na spotkanie drużyny, kierowanej przez oskarżonego. Spodobało jej się i zapytała rodziców, czy może wstąpić do harcerstwa. Rodzice, co do zasady zgodzili się na to, zaznaczając, że musi pogodzić to z nauką, ponieważ zaczęła wtedy uczęszczać do gimnazjum. M. przyjęła do wiadomości ten warunek i zaczęła chodzić na zbiórki drużyny, które były organizowane w każdą sobotę o godz. 11.30. Przeważającą większość członków drużyny stanowiły w tamtym czasie dziewczęta. M. K. na tych zbiórkach, spotkaniach czy biwakach był w stosunku do dzieci miły, pomocny, skracał dystans, starał się im doradzać i pomagać. W miarę upływu czasu, gdy M. C. zaczynała wchodzić w wiek dojrzewania, zwłaszcza od początku 2014r. oskarżony zwrócił na nią uwagę. Zaczął ją dostrzegać, dłużej się w nią wpatrywać, uśmiechać i wyróżniać. Częściej się do niej zwracał, rozmawiał z nią, namawiał, aby zawsze przychodziła na zbiórki. Mówił jej czasami, że chciałby mieć taką córkę jak ona. Ponieważ M. C. miała dość trudną sytuację rodzinną, w tym przede wszystkim młodszego niepełnosprawnego brata, któremu matka poświęcała dużo czasu i uwagi, niejednokrotnie wchodziła z nią w sytuacje konfliktowe. Dziewczyna była w wieku dojrzewania, chciała częściej wychodzić z domu, utrzymywać kontakty z rówieśnikami, zaniedbywała naukę, czy nie wykonywała poleceń. Matka w takich sytuacjach reagowała dość impulsywnie, krzyczała na nią i wymierzała jej różnego rodzaju kary, wyłącznie w formie zakazów (np. wyjścia z domu, czy korzystania z komputera). Te sytuacje konfliktowe frustrowały dziewczynę, która w trakcie zbiórek, czy innego rodzaju spotkań żaliła się drużynowemu, że rodzice jej nie rozumieją, że mama na nią krzyczy i zabrania jej wielu rzeczy. M. K. w takich przypadkach zawsze ją wysłuchał, uspokajał i pocieszał, że będzie dobrze i że to często się zdarza, ale wszystko minie.
M. C. na początku 2014r. dopiero co ukończyła 14 lat, intelektualnie funkcjonuje w dolnych granicach poziomu przeciętnego. Miała obniżony w stosunku do wieku poziom dojrzałości emocjonalnej i społecznej, przez co była łatwym obiektem do manipulacji przez inne silniejsze osobowości.
M. C. oczywiście zauważyła, że M. K. zwrócił na nią uwagę i to w taki szczególny sposób, nie jak przełożony do podwładnej, ale jak chłopak do dziewczyny. Jak niemal każda nastolatka chciała się podobać i być zauważona, z tego też względu imponował jej fakt, że drużynowy spośród wielu dziewcząt zwrócił uwagę właśnie na nią. Poczuła się tym szczególnie wyróżniona i zaczynała być gotowa na spełnianie życzeń oskarżonego. Jednocześnie nie była jednak całkowicie oderwana od rzeczywistości, zdawała sobie sprawę z faktu, że ona ma dopiero 14 lat, a oskarżony aż 31, czyli z jej punktu widzenia był wręcz „stary”. Poza tym oskarżony prowadził już drużynę 12 lat i mimo, że nigdy, zwłaszcza przed młodszymi dziećmi, nie afiszował się swoimi związkami z harcerkami, należącymi do drużyny, to sytuacje te nie mogły pozostać niezauważone. M. K. cały czas był kawalerem, nie posiadał dzieci i wśród członków drużyny krążyły plotki na jego temat, zwłaszcza w przedmiocie utrzymywania intymnych relacji z różnymi dziewczętami. Plotki te oczywiście dotarły także do M. C.. Pod koniec kwietnia 2014r. oskarżony nie przestawał przy nadarzających się okazjach komplementować M. i pewnego dnia zaproponował jej, aby pojechała wspólnie z nim na krótki wyjazd, ognisko. M. obawiała się takiego wyjazdu sam na sam, ale zaproponowała, że weźmie ze sobą koleżanki. Oskarżony niechętnie, ale zgodził się na to, po czym oboje uzgodnili, że będzie to wyjazd z noclegiem w godzinach popołudniowych 2 maja 2014r. na ognisko do W. (1) w pobliżu zbiornika wodnego – glinianki. M. zaproponowała udział w tym wyjeździe swoim koleżankom J. C., N. S. (1) i M. T.. M. K. poinformował rodziców dziewcząt, że odbędzie się krótki biwak z noclegiem i on będzie opiekunem. Rodzice zgodzili się na taką formę wypoczynku dla dzieci.
W godzinach popołudniowych, zgodnie z ustaleniami, po uprzednim dokonaniu zakupu artykułów żywnościowych w (...) wszyscy pojechali samochodem m-ki V. (...), kierowanym przez oskarżonego na pogranicze miejscowości W.. Tam M. K. zaparkował pojazd w pobliżu zbiornika wodnego, po czym wszyscy zaczęli zbierać chrust i gałęzie na ognisko. W pewnym momencie oskarżony stwierdził, że musi jechać dokonać drobnych zakupów. Wtedy M. C., której nie bardzo chciało się zbierać gałęzi stwierdziła, że pojedzie razem z nim. Następnie oboje pojechali do sklepu i po upływie kilkunastu minut wrócili na miejsce. W dalszej kolejności rozbito 3-osobowy namiot, który M. K. woził ze sobą w samochodzie. Rozpalono również ognisko, na którym upieczono kiełbaski, wszyscy ze sobą rozmawiali i wygłupiali się. Kiedy nadeszła noc J. C., N. S. (1) i M. T. położyły się do namiotu, gdzie złożyły także bagaż. Okazało się wówczas, że dla M. C. niestety nie wystarczy już miejsca. Wtedy M. po rozmowie z J. zdecydowała, że będzie spać w samochodzie oskarżonego, który był zaparkowany w niewielkiej odległości od namiotu. Następnie wsiadła do samochodu, na fotelu pasażera, obok kierowcy, mówiąc, że będzie spać w samochodzie, bo nie ma dla niej miejsca w namiocie i nie będzie marznąć. M. K., który siedział na tylnym siedzeniu odpowiedział, że nie ma nic przeciwko temu. Chwilę później oskarżony zaczął zadawać dziewczynie pytania, czy ma chłopaka, czy już się całowała, czy już uprawiała seks. M. C. początkowo odpowiadała, lecz po chwili zapytała go, dlaczego zadaje takie dziwne pytania. Wtedy M. K. przesiadł się do przodu i usiadł na siedzeniu kierowcy. Chwilę później zaczął ją głaskać po nodze. Ona go zapytała, co on robi i wtedy oskarżony powiedział do niej, że to nic strasznego, a następnie objął dziewczynę, przytulił ja mocno do siebie, po czym włożył rękę pod kurtkę i bluzę i zaczął ją dotykać po piersiach, a także po miejscach intymnych. M. C., mimo, że była zaskoczona zaistniałą sytuacją nie pozostawała bierna. Wręcz przeciwnie zaczęła się wyrywać, szczypać go i uderzać pięścią w plecy, mówiąc żeby tego nie robił. Jednak M. K., który miał zdecydowaną przewagę fizyczną nad ofiarą przycisnął ją jeszcze mocniej do siebie, aby zagłuszyć ewentualne krzyki. M. C. nie przestawała się wyrywać i bić go, a widząc, że nie jest w stanie się uwolnić rozpłakała się. Dopiero wtedy M. K. puścił ją i zapytał dlaczego płacze, dodając, że „przecież nic złego się nie stało, że to było przyjemne”. Ona mu odpowiedziała, że to nie było nic przyjemnego, że nie może na niego patrzeć i żeby się do niej nie odzywał. Oskarżony próbował rozładować sytuację, zaczął się śmiać mówiąc „M., czy coś ci się stało?”. Ona jednak wzburzona i zdenerwowana wysiadła z samochodu, mówiąc, że idzie się przejść.
(dowód: zeznania świadków M. C. k. 53-63(stenogram z przesłuchania k. 1725-1756), (...)-140, S. C. k. 1-4, 167-168, 1173-1175, 1820-1827, J. C. k. 65-66 ( stenogram z przesłuchania k. 1757-1779), M. T. k. 77-79(stenogram z przesłuchania k. 1970-1978), częściowo N. S. (1) k. 81-84 (stenogram z przesłuchania k. 1979-1990), k. 2276-2283, P. S. k. 74, A. C. (1) k. 461-462, 479-480 – fragment stenogramu z przesłuchania), A. K. (1) k. 1164-1169, 2055-2060, K. C. k. 2181-2183, częściowo wyjaśnienia oskarżonego k. 161-162, 1567-1568, 1680-1683)
Oskarżony M. K., widząc, że sytuacja przebiegła nie po jego myśli i że dziewczyna jest zaskoczona i wzburzona, postanowił zapobiec wystąpieniu ewentualnych, niekorzystnych dla niego działań ze strony ofiary. Gdy M. C. po pewnym czasie ochłonęła i wróciła do samochodu oskarżony, nie siląc się na uśmiech powiedział do niej, zachowując spokój i surowy wyraz twarzy, aby nie mówiła komukolwiek niczego o tym, co się wydarzyło, ponieważ w przeciwnym wypadku zgwałci ją i będzie ona jego własnością. Słysząc te słowa i widząc poważny wyraz twarzy M. K., M. C. bardzo się przestraszyła i istotnie nikomu nic nie powiedziała, nawet najbliższej koleżance J. C., mimo, że miała niekiedy na to ochotę. Chwilę później oskarżony zasnął.
(dowód: zeznania świadka M. C. k. 53-55 (stenogram z przesłuchania k. 1725-1756, 134-140).
Wczesnym rankiem M. K. obudził się, po czym polecił M. C. obudzić koleżanki i zwinąć namiot oraz spakować się. M. C., będąc jeszcze pod wrażeniem sytuacji, która zaistniała kilka godzin wcześniej była smutna i czasami płakała. Gdy koleżanki pytały ją , co się jej stało, to odpowiadała, że przytrzasnęła sobie palec. Następnie oskarżony odwiózł dziewczyny do domu, a po kilku godzinach zadzwonił do M. C., oznajmiając, że przyjedzie po nią w drodze na zbiórkę do stadniny koni w L.. Wtedy dziewczyna odpowiedziała, że może pojechać, ale tylko z J., na co M. K. bez problemu się zgodził. W ciągu kolejnych dni i tygodni oskarżony zachowywał się „normalnie” w relacjach z M. C., tzn. w dalszym ciągu okazywał jej swoje zainteresowanie i odpisywał zawsze na znaczną ilość jej sms-ów, mimo, że przebywał już wtedy na M. (1), gdzie pracował w firmie (...) w charakterze wychowawcy i instruktora żeglarstwa. W konsekwencji dziewczyna szybko zapomniała o nieprzyjemnej dla niej sytuacji i flirtowała z oskarżonym.
W czasie, gdy M. K. przebywał na M. (1) nie był w stanie z oczywistych względów organizować zbiórek i część z nich się nie odbyła. Bywało jednak tak, że niektóre ze zbiórek organizowała M. L., która od dłuższego czasu dobrowolnie utrzymywała kontakty seksualne z oskarżonym. Gdy na jedną z takich zbiórek nie dotarła M. C., M. L. powiedziała, że usunie ją z drużyny, co oczywiście było dla M. C. dużym ciosem. Z tego też względu natychmiast skontaktowała się z oskarżonym, prosząc go o interwencję. M. K. zadzwonił do M. L. i zabronił jej podejmować takiej decyzji, informując o tym M. C.. Ta z kolei skomunikowała się ponownie z M. L., usprawiedliwiając się, że jej nieobecność na zbiórce tego dnia wynikała z tego, iż mama nałożyła na nią karę. Podjęcie przez oskarżonego zdecydowanej interwencji w obronie M. C. była dla niej kolejnym dowodem na to, że drużynowemu na niej zależy. W związku z tym dziewczynie bardzo się to podobało, zaczynała ponownie podkochiwać się w oskarżonym, codziennie kontaktowała się nim za pomocą wiadomości tekstowych, w najróżniejszych sprawach wysyłając dziesiątki sms-ów. M. K., mimo, że pracował zawsze znajdował dla niej wolny czas i odpisywał na sms-y.
W okresie od 19 do 22.06.2014r. oskarżony organizował dla członków drużyny, z pomocą ojca spływ kajakowy rzeką W. (2). Na spływie tym była także M. C., która przy każdej nadarzającej się okazji starała się zwrócić na siebie uwagę oskarżonego. M. K. wyraźnie to dostrzegał i akceptował, mimo, że na tej imprezie były także starsze dziewczyny z którymi utrzymywał intymne relacje, m.in. M. L. i P. B.. M. C. upewniła się więc, że oskarżonemu cały czas na niej zależy.
Pewnego nieustalonego dnia w czerwcu 2014r. M. K. zaproponował M. C. aby zrobiła sobie i przesłała mu mailem lub mms-em pozowane zdjęcia na których jest nago. W pierwszej chwili dziewczynę bardzo zaskoczyła ta propozycja, ale M. K. zaczął zapewniać ją o swoich uczuciach względem niej, o tym, że w przyszłości będą razem, że to jest dla niego ważne i tak naprawdę to nie jest nic złego. Następnie zaczął jej grozić, że jeśli nie zrobi tych zdjęć to ją zgwałci. M. C. uległa tym prośbom i groźbom, po czym zrobiła sobie w domu laptopem w różnych miejscach i pozach zdjęcia o charakterze pornograficznym, prezentując na nich swoje nagie ciało w tym zbliżenie narządów płciowych. Następnie zdjęcia te wysłała drogą elektroniczną oskarżonemu co najmniej 8.07, 6.08 i 8.08.2014r.
(dowód: zeznania świadka M. C. k. 53-63(stenogram z przesłuchania k. 1725-1756), 134-140, S. C. k. 1-4,167-168, 1173-1175, 1820-1827, częściowo J. C. k. 65-66 (stenogram z przesłuchania k. 1757-1779), sprawozdanie z badań wraz z opinią nr. (...) Laboratorium (...). zo.o. k. 721-765, załącznik do opinii w postaci zdjęć o treści pornograficznej k. 792-797,1178, częściowo wyjaśnienia oskarżonego k. 1231 – 1233, 1564 – 1567)
M. K., przebywając na M. (1) i pracując w miejscowości T. k. O. w charakterze (...) przez cały czas utrzymywał kontakt telefoniczny z M. C.. Na początku lipca zaproponował jej , aby przyjechała do niego do ośrodka na wakacje, gdzie w zamian za opiekę nad dziećmi będzie miała zapewniony byt i wyżywienie. Dziewczynie bardzo się ten pomysł spodobał, zwłaszcza, że z matką nie miała dobrych relacji, często się kłóciła. Ponadto z uwagi na trudną sytuację rodzinną i materialną nigdy w przeszłości nie wyjeżdżała na żadne kolonie i inne formy wypoczynku, nigdy nie była dłużej poza domem rodzinnym. Przy takiej perspektywie miałaby wreszcie możliwość wyrwania się przez jakiś czas z domu rodzinnego i pobycia bliżej w towarzystwie M. K., porozmawiania z nim, a nie tylko za pośrednictwem sms-ów. Zgodziła się więc na tą propozycję, pod warunkiem, że oskarżony przekona do tego wyjazdu jej matkę.
W tym celu M. K. 7.07.2014r. zadzwonił do S. C., informując ją, że ma możliwość załatwienia jej córce pobytu na wakacjach w miejscowości T., w tym samym miejscu, gdzie i on pracuje. W odpowiedzi na tę propozycję S. C. stwierdziła, że musi skonsultować się w tej sprawie z mężem i że oddzwoni. Ponieważ tego nie zrobiła, oskarżony następnego dnia ponownie zadzwonił do niej, pytając jaką podjęła decyzję.
S. C. odpowiedziała, że M. raczej nie pojedzie, bo samej jej nie puści. Oskarżony zaproponował, aby odwiozła córkę na dworzec PKP i wsadziła ją do pociągu lub do autobusu, zaś on odebrałby ją na miejscu. S. C. stwierdziła, że absolutnie tak nie zrobi, ponieważ boi się puszczać ją samą z domu w taką podróż. Wtedy M. K. stwierdził, że w takim razie przyjedzie po nią rano w sobotę samochodem. Jednocześnie w trakcie tej rozmowy zapewniał matkę, aby nie bała się o dziecko, ponieważ córka będzie przebywać w ośrodku wspólnie z innymi dziewczynami z harcerstwa i że ten wyjazd stanowić będzie dla niej nagrodę za jej zaangażowanie i osiągnięcia w pracy w drużynie. Równocześnie dodał, że córka będzie miała zapewnione wyżywienie z noclegiem i w zamian za opiekę nad dziećmi nie będzie musiała ponosić żadnych kosztów finansowych. Ponieważ M. K. był w trakcie rozmowy bardzo przekonujący, S. C. zaufała mu i wyraziła zgodę na wyjazd córki na wakacje. Miała przy tym na uwadze także fakt, że M. nigdy w przeszłości istotnie nie była na żadnym dłuższym wyjeździe wakacyjnym poza B.. Zgodnie z umową w sobotę we wczesnych godzinach rannych M. K. przyjechał zM. (1) do Ł., do miejsca zamieszkania M.. S. C. spakowała córce do torby trochę odzieży i bielizny na zmianę oraz przybory toaletowe i odprowadziła ją do samochodu. Zaznaczyła, że będzie do niej codziennie dzwonić i wręczyła jej dokumenty oraz pieniądze w kwocie 50 zł na drobne wydatki. M. K. zapewnił ją, że wszystko będzie dobrze i żeby się nie martwiła. Następnie oboje wyruszyli w drogę i pojechali w pierwszej kolejności do G., gdzie oskarżony miał spotkać się ze swoim ojcem, który organizował wówczas rejs jachtem po jeziorach (...) dla członków drużyny. Ponieważ M. K. nie mógł pokazać się ojcu w towarzystwie młodej dziewczyny, polecił M., aby omijała port z daleka i zwiedzała sobie G.. Po kilku godzinach napisał jej, że mogą już jechać do T.. Po dotarciu na miejsce zatrzymali samochód na parkingu nieopodal ośrodka, po czym M. K. rozbił dziewczynie namiot, aby spędziła w nim noc. Sam spał w samochodzie. Następnego dnia oboje znowu pojechali do G., oskarżony poszedł do swojego ojca, a M. C. znowu została sama. Następnie oboje wrócili do T. i tam okazało się, że M. C. nie będzie mieszkać razem z nim w ośrodku. Oskarżony pojechał samochodem na pole namiotowe, położone nad tym samym jeziorem na którym znajdował się (...), czyli ośrodek w którym pracował w charakterze instruktora. Pole to było położone kilkaset metrów w linii prostej od ośrodka i pokonanie tego odcinka łódką zajmowało kilkanaście minut. Natomiast droga lądowa była o wiele dłuższa i jej pokonanie pieszo zajmowało nawet kilkadziesiąt minut.
Następnie zaparkował samochód na skraju tego pola w pewnej odległości od innych pojazdów i namiotów. W dalszej kolejności rozbił namiot i zapytał M. C., czy woli spać w namiocie, czy w samochodzie. Dziewczyna stwierdziła, że lepiej będzie jej spać w samochodzie. W związku z tym oskarżony złożył siedzenia, zaś dziewczyna przeniosła bagaże, koło zapasowe i inne rzeczy z samochodu do namiotu. Następnie M. K. pozostawił M. C. na polu namiotowym i udał się do pracy do Ośrodka. W ramach łączącego go stosunku pracy, do jego obowiązków, poza prowadzeniem zajęć z dziećmi i młodzieżą należało także sprawowanie nad nimi opieki poza okresem zajęć i dbanie o mienie pracodawcy. Zajęcia trwały 6 dni w tygodniu i rozpoczynały się w godzinach rannych. Między godziną 12.00, a 14.00 była przerwa obiadowa, a po przerwie zajęcia trwały do godz. 18.00. Ponadto instruktorzy musieli pełnić jeszcze 2 godzinny dyżur wieczorny. Wieczorem, jeśli instruktor nie miał zajęć dodatkowych, to miał czas wolny, maksymalnie do godziny 1.00 w nocy, gdyż wtedy instruktorzy i kadra pilnowali terenu ośrodka z uwagi na zdarzające się włamania i kradzieże. Zatem M. K. w praktyce mógł sprawować opiekę nad M. C. jedynie w trakcie przerwy obiadowej (jeśli nie miał dyżuru) i wieczorem, po skończeniu zajęć. Musiał przy tym uwzględnić czas niezbędny do pokonania drogi na pole namiotowe i z powrotem. Realnie mogło to być maksymalnie od 1 do 3 godzin dziennie. Pozostały czas w ciągu dnia i nocy, 14-letnia dziewczyna spędzała sama na polu namiotowym, przygotowywała sobie samodzielnie jedzenie, opalała się i kąpała w jeziorze. M. nie była przyzwyczajona do przygotowywania sobie posiłków, przy rozpalaniu ogniska poparzyła się. M. K. w czasie przerw obiadowych, czy wieczorami zabierał ją na obiady do(...), a także kupował jej puszki, słoiki z przetworami, czy różne artykuły żywnościowe w sklepie. Oczywiście, ta niecodzienna sytuacja nie uszła uwadze postronnych osób, przebywających na tym samym polu namiotowym. Wczasowicze, widząc samotną dziewczynę częstowali ją jedzeniem, zapraszali na posiłki i dopytywali, co robi w tym miejscu sama. M. C. udzielała im wymijających odpowiedzi, twierdziła, że oskarżony jest jej wujkiem i.t.p. M. K., gdy mu o tym mówiła, nie kazał jej spoufalać się z innymi ludźmi i zwracać na siebie ich uwagi. Na polu namiotowym przebywało także jedno starsze małżeństwo, które oprócz częstowania posiłkami, zaproponowało nocleg u siebie, lecz ona odmówiła. Pewnego dnia mężczyzna obserwujący całą tą sytuację nie wytrzymał i powiedział wprost oskarżonemu, że „grozi mu prokurator”. M. K. w trakcie rozmów z M. C. zapewniał ją o swoich uczuciach, nawet mówił jej, że kiedyś w przyszłości będzie jego żoną i będą mieć dzieci. Obawiając się jednak reakcji M. C. i obecności innych postronnych osób nigdy nie próbował molestować fizycznie dziewczyny i nakłaniać jej do zbliżenia.
S. C. zgodnie z umową dzwoniła codziennie do córki ok. godz. 21.30. W trakcie tych rozmów M. okłamywała matkę, że przebywa na terenie ośrodka, zajmuje się dziećmi, uczestniczy w różnego rodzaju zajęciach i wycieczkach poza teren obozu. Zapewniała ją także, że nic złego jej się nie dzieje i że jest zadowolona z pobytu. W ten sposób upłynęły 2 tygodnie czasu i 27.07.2014r. w niedzielę M. K. przywiózł dziewczynę do Ł.. Nie zatrzymywał się dłużej, ponieważ musiał wracać. Na pytanie matki o to, jak sprawowała się M., odpowiedział, że nie wie, że musiałby o to zapytać kierownika ośrodka. S. C. zaskoczyła ta odpowiedź, ale nie rozmawiała dłużej z oskarżonym, ponieważ stwierdził, że mu się spieszy, po czym odjechał.
(dowód: zeznania świadka M. C. k. 53-63 (stenogram z przesłuchania k. 1725-1756), 134-140, S. C. k. 1-4, 167-168, 1173-1175, 1820-1827, częściowo J. C. k. 65-66 (stenogram z przesłuchania k. 1757-1779) P. S. k. 74, A. C. (1) k. 461-462, 478-480 – fragment stenogramu z przesłuchania, A. K. (1) k. 1164-1169, 2055-2060, K. C. k. 2181-2183, częściowo K. Ł. k. 402-403, wykaz turnusów wraz z adresami miejscowości, a także oceny pracy oskarżonego, sporządzane przez przełożonych k. 405-415, notatki służbowe k. 1261-1263, analiza połączeń telefonicznych pomiędzy oskarżonym, a S. C. k. 1332-1333, częściowo wyjaśnienia oskarżonego k. 162-166, 535 – 537, 1568-1572, 1576-1577, 1580-1583, 1685-
Po powrocie z M. (1) M. K. i M. C. w dalszym ciągu utrzymywali ze sobą kontakt telefoniczny. W pierwszych dniach września 2014 r. oskarżony ponownie napisał do M. C. aby wysłała mu swoje nagie zdjęcia. Początkowo dziewczyna odmówiła i wtedy on powtórzył swoje groźby, że jeśli tego nie zrobi, to on wie gdzie ona mieszka, przyjdzie do niej i ją zgwałci. Pokrzywdzona obawiając się spełnienia tych gróźb co najmniej 6.08 i 8.08.2014r. przesłała mu swoje nagie zdjęcia o charakterze pornograficznym, prezentując na nich swoje nagie ciało, w tym zbliżenie narządów płciowych.
15.08.2014r. M. C. w towarzystwie kilku znajomych w tym m.in. A. C. (1)i A. K. (1) pojechali na jednodniowy biwak z noclegiem do Z.. M. pochwaliła się pobytem na wyjeździe, zrobiła także kilka zdjęć, które trafiły do facebooka. Zarówno przed jak i w trakcie tego wyjazdu utrzymywała przez cały czas kontakt sms- owy z oskarżonym, który pisał do niej dużą ilość wiadomości tekstowych. Pisał jej m. in., że ją kocha, że chce z nią być, zakazywał jej spotykania się z innymi chłopakami i w gronie przyjaciół. Ponieważ dziewczyna pojechała do Z., to skłamała, że jedzie tam że swoimi koleżankami. Tymczasem M. K. trafił na zdjęcia na facebooku i zobaczył, że M. przebywa m. in. w towarzystwie A. C. (1). Zaczął jej wtedy pisać, że go okłamała, że on ją kochał i ufał jej, a ona go zdradziła. W związku z tym on już nie żyje, za chwilę pójdzie do lasu i powiesi się. W dalszej kolejności M. K. zaczął grozić dziewczynie, że jej nagie zdjęcia prześle jej matce, a także wstawi do Internetu. M. C. strasznie się przestraszyła tej ostatniej groźby, nie wytrzymała presji i w pewnym momencie rozpłakała się. Widząc tą reakcję A. C. (1) podeszła do niej i zaczęła ją pytać, co takiego się stało. Po chwili do A. dołączył także jej chłopak A. K. (1),. W tym momencie dziewczyna „pękła” i zaczęła opowiadać o rzeczywistym charakterze je relacji z drużynowym M. K., o tym, że łączy ją z nim nie tylko przynależność do drużyny, ale i intymne relacje. Następnie pokazała im znaczną ilość sms-ów, które otrzymywała w ostatnim czasie od oskarżonego, a także opisała chaotycznie, że M. K. molestował ją, wyznawał jej miłość, a następnie groził jej w rozmaity sposób m.in. usunięciem z drużyny, że wysyłała mu swoje nagie zdjęcia, a obecnie zaczął ją szantażować, że zdjęcia te prześle jej matce. Przyznała także, że była razem z oskarżonym na M. (1) i opisała jak wyglądał ten wyjazd i warunki bytowe.
A. C. (1) bardzo się zdenerwowała i stwierdziła, że tego już oskarżonemu nie daruje. Po przejrzeniu treści sms-ów, numeru telefonu z którego zostały nadane i wysłuchaniu relacji M. C., nie miała wątpliwości, że dziewczyna nie kłamie. Zupełnie spontanicznie zaczęła ją pocieszać, po czym powiedziała, że także i ona została w przeszłości wykorzystana seksualnie przez M. K., który ją upił, a następnie najprawdopodobniej zgwałcił. Dodała także, że wie o tym, iż ofiarami seksualnego napastowania przez drużynowego były także P. S. i O. N.. W dalszej kolejności A. C. (1) skontaktowała się telefonicznie z P. S., relacjonując jej, czego dowiedziała się na temat M. K. od M. C.. Jednocześnie zaproponowała P. S., że nie można dłużej tolerować krzywdzenia przez oskarżonego kolejnych młodych dziewczyn i najwyższy czas z tym coś zrobić. Zapytała w związku z tym, czy P. zgodzi się ją poprzeć i w razie potrzeby opowiedzieć matce M., a także zapewne organom ścigania o tym, co ją spotkało w przeszłości ze strony M. K.. P. S. po chwili wahania zgodziła się i obiecała koleżance, że pójdzie do matki M. C. powiedzieć, że i ona w przeszłości została wykorzystana i skrzywdzona przez oskarżonego. Następnie A. C. (1) powiedziała M., że niezwłocznie po powrocie do domu ma opowiedzieć swojej matce o tym, co ją spotkało ze strony drużynowego. Jednocześnie zapewniła ją, że zarówno ona jak i P. S. przyjdą do jej domu aby potwierdzić, że i one były w przeszłości ofiarami seksualnego wykorzystania ich przez oskarżonego.
16.08.2016r. po powrocie do domu M. C. opowiedziała swojej matce o tym, co wydarzyło się pomiędzy nią, a jej drużynowym na ognisku w W. (1) w maju 2014r., o groźbach kierowanych przez oskarżonego pod jej adresem, a także o tym, że pod ich wpływem robiła sobie nago zdjęcia, które następnie przesyłała oskarżonemu. Ponadto opowiedziała także, jak rzeczywistości wyglądał jej pobyt na M. (1) w miejscowości T. w lipcu 2014r. W międzyczasie do mieszkania p. C. dotarły także A. C. (1) i P. S., potwierdzając relację M. i mówiąc, że i one w przeszłości były ofiarami seksualnego napastowania przez M. K.. Następnie A. opowiedziała kiedy i w jakich okolicznościach to nastąpiło. Podobne świadectwo przedstawiła także P. S.. Obydwie dziewczyny stwierdziły, że mogą złożyć zeznania, jeśli zajdzie taka potrzeba. Wobec takiego stanu rzeczy S. C. wzburzona i zbulwersowana zachowaniem człowieka któremu zaufała podjęła decyzję, że nie można zwlekać i o wszystkim trzeba zawiadomić Policję. Następnie matka i córka wsiadły na rowery i pojechały do odległego o kilka kilometrów Komisariatu Policji w B.. W trakcie drogi M. C. prawie cały czas płakała. Po przybyciu na miejsce S. C. złożyła oficjalne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
(dowód: zeznania świadka M. C. k. 53 – 63 (stenogram z przesłuchania k. 1725 – 1756), 134 – 140, S. C. k. 1 – 4, 167 – 168, 1173 – 1175, 1820 – 1827, J. C. k. 65 – 66 (stenogram z przesłuchania k. 1757 – 1779), P. S. k. 74 – 75 (k. 1917- 1963 stenogram z przesłuchania),A. C. (1) k.443 – 485 stenogram z przesłuchania , A. K. (1) k. 1164 – 1169, 1284 – 1285, 2055 – 2060, K. C. k. 2181 – 2183, M. C. (1) k. 2270 – 2273, J. Z. k. 1257 – 1260, 2089 – 2094)
Po przyjęciu zawiadomienia o przestępstwie funkcjonariusze Komisariatu Policji w B. jeszcze tego samego dnia dokonali przeszukania domu rodziców oskarżonego w B. przy ul. (...). W trakcie tej czynności zabezpieczyli komputer stacjonarny, różnego rodzaju dyski twarde i nośniki pamięci oraz telefon komórkowy.
Ponadto tego samego dnia funkcjonariusze Policji z Posterunku Policji w M. (...) (na obszarze właściwości KPP w O.) udali się do Ośrodka (...) w miejscowości T., gdzie przebywał M. K., w celu jego przeszukania. Oskarżony dobrowolnie wydał im notebooka marki S., dwa telefony komórkowe, dyski zewnętrzne i pendrivy.
22.10.2014r. oskarżony M. K. został zatrzymany, a następnie tymczasowo aresztowany
(dowód: protokół przeszukania k. 13 – 15, protokół zatrzymania rzeczy k. 44 – 46, protokół zatrzymania osoby k. 145)
Oskarżony M. K. nie był w przeszłości karany. Jak zaznaczono we wcześniejszej części uzasadnienia w miejscu zamieszkania posiada pozytywną opinię.
Z opinii sądowo – psychologicznej wynika, że jest osobą o przeciętnym poziomie sprawności intelektualnej. Wyniki testów psychoorganicznych nie dają podstaw do podejrzewania organicznych zmian OUN. M. K. zdradza cechy osobowości antyspołecznej (egocentryzm, skoncentrowanie się na własnych potrzebach, wysoka samoocena, osłabienie samokrytycyzmu, brak poczucia winy, skłonność do obciążania winą innych, niski poziom lęku, egocentryczny stosunek do życia seksualnego, lekceważenie norm społecznych, beztroska, nieodpowiedzialność i lekkomyślność, mała odporność na frustrację własnych potrzeb ze skłonnością do drażliwości). Charakter zarzucanych oskarżonemu czynów koreluje pozytywnie z cechami jego osobowości.
Działalność M. K. oraz jego zachowania w relacjach interpersonalnych, w tym wobec podwładnych harcerzy, były wyrazem jego osobowości. Ujawniało się to w ten sposób, że oskarżony w kontaktach z podwładnymi, szczególnie z tzw. kadrą harcerską, wykazywał się brakiem odpowiedzialności, lekceważył podstawowe zasady współżycia społecznego, przekraczał granice wyznaczone zależnością organizacyjną oraz prawem harcerskim, nawiązując bliskie, towarzysko – koleżeńskie relacje z harcerzami (w większości niepełnoletnimi) z używaniem alkoholu, przejmując funkcje opiekuńczo – kierownicze w ich życiu prywatnym. Takie sytuacje stwarzają warunki do nawiązywania przez podwładnych (szczególnie dzieci, osoby niedojrzałe emocjonalnie) intymnych relacji z osobą traktowaną jako autorytet i w pewnym zakresie wzór osobowy oraz, w przypadku braku odpowiedzialności przełożonego, do przekraczania dopuszczalnych w tych relacjach granic intymności – do współżycia seksualnego lub innych kontaktów o charakterze seksualnym. W ocenie biegłego należy podkreślić, że zachowanie oskarżonego było wzmacniane (nagradzane) nie tylko przez podwładnych (ich przywiązaniem), ale również przez ich rodziców (akceptacja, uznanie, oczekiwanie pomocy w wychowaniu i opiece), co podtrzymywało jego pewność siebie, osłabiało krytycyzm i samokontrolę, prowadząc do przekraczania kolejnych granic w relacjach interpersonalnych.
W ocenie biegłego brak jest podstaw do wnioskowania, aby M. K. w sposób celowy, zamierzony i planowy realizował jakieś techniki manipulacji wobec swych podwładnych celem doprowadzenia ich do kontaktów intymnych. Jego relacja z podopiecznymi (pokrzywdzonymi) były wypadkową cech osobowości i realizacji własnych potrzeb oskarżonego (dominacji, przywództwa, wrażeń i samozadowolenia) oraz naturalnej skłonności każdej osoby, a więc i pokrzywdzonych, do ulegania autorytetom (szczególnie w sytuacji przekraczania granic wyznaczonych przyrzeczeniem i prawem harcerskim). Zdaniem biegłego w systemie motywacyjnym M. K. dominują potrzeby dominacji, przywództwa, wrażeń i samozadowolenia, a także potrzeba seksualna.
Z kolei z opinii sądowo – seksuologicznej wynika m. in., że oskarżony ma prawidłową heteroseksualną orientację. Biegły stwierdził u niego cechy nimfofilii, czyli skłonności seksualnej do dziewcząt w okresie dojrzewania płciowego, a więc około 15 roku życia. Jest to odmiana pedofilii w której przedmiotem pożądania seksualnego nie jest dziecko, lecz dziewczynka w okresie dojrzewania płciowego, a więc około 15 roku życia, osoba z fizycznymi atrybutami płci lecz psychicznie niedojrzała do podejmowania stosunków seksualnych.
Zdaniem biegłego M. K. identyfikuje się ze swoimi nastoletnimi partnerkami (pozwala się spoufalać, grozi, intryguje). Nawiązywanie własnych kontaktów z małoletnimi dziewczętami tłumaczy bezkrytycznie swoją witalnością, silnym popędem seksualnym. Cechuje go egocentryzm seksualny, gdzie liczy się tylko własna przyjemność, zaspokojenie własnych potrzeb, brak dojrzałości emocjonalnej i empatii. Cieszy go powodzenie u dziewcząt i nie dostrzega, że te dziewczęta uwodząc krzywdzi. Duża liczba partnerek seksualnych w życiu, służy wysokiej samoocenie w roli męskiej i zarazem dowodzi braku dojrzałości psychicznej i emocjonalnej. Jednocześnie biologiczna siła popędu seksualnego (libido) mierzona poziomem testosteronu jest na niskim poziomie.
W ocenie biegłego postępowanie oskarżonego i mit Don Juana wytworzył się u niego prawdopodobnie kompensacyjnie na tle wady anatomicznej wnętrostwa w dzieciństwie i kompleksu małego członka.
Natomiast biegli lekarze psychiatrzy nie stwierdzili u oskarżonego choroby psychicznej w rozumieniu ostrych objawów psychotycznych ani upośledzenia umysłowego. Rozpoznali zaburzenia osobowości i cechy zaburzeń preferencji seksualnej – nimfofilii. Tempore criminis u oskarżonego nie występowały zaburzenia, które mogły powodować zniesioną lub ograniczoną w stopniu znacznym zdolność rozpoznania znaczenia czynów i pokierowania swoim postępowaniem w rozumieniu art. 31 § 1 i 2 k.k.
Ponieważ M. K. w zakresie zarzucanych mu czynów przeciwko wolności seksualnej i obyczajności popełnił je w związku z cechami zaburzeń preferencji seksualnej – nimfofilii – konieczne i celowe jest stosowanie względem niego środka zabezpieczającego w postaci terapii seksuologicznej.
(dowód: dane o osobie z Krajowego Rejestru Karnego k. 339, wyniki wywiadu środowiskowego, przeprowadzonego przez zawodowego kuratora sądowego k. 322 – 324, opinia sądowo – psychologiczna dot. oskarżonego i opinia uzupełniająca k. 1317 – 1324, 2413 – 2414, opinia sądowo – seksuologiczna i opinia uzupełniająca k. 1361 – 1369, 2408 -2413, opinia sądowo – psychiatryczna i opinia uzupełniająca k. 1407 – 1411, 2414 – 2415)
Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w oparciu o dowody szczegółowo wskazane i opisane powyżej.
Oskarżony M. K. przesłuchiwany w pierwszej fazie postępowania przygotowawczego po przedstawieniu mu zarzutów popełnienia przestępstw na szkodę M. C. i P. S., nie przyznał się do dokonania żadnego z zarzucanych mu czynów i złożył obszerne wyjaśnienia. W wyjaśnieniach tych opisał m.in. od kiedy i w jakich okolicznościach prowadził w B. drużynę harcerską. Odnosząc się do osób pokrzywdzonych przyznał, że z P. S. łączyły go stosunki przyjacielsko-koleżeńskie, a właściwie to związek w okresie od 2010r. do 2011 r. i w jego trakcie oboje dobrowolnie współżyli ze sobą. Jednocześnie zaznaczył, iż wcześniej w latach 2008-2009 pozostawał w związku z P. B., z którą również utrzymywał stosunki seksualne. Następnie sprostował, że jego związek z P. S. zakończył się w październiku 2012r. w trakcie festynu w B., kiedy to doszło pomiędzy nimi do poważnej kłótni. Przyczyną tej kłótni był fakt, iż on dowiedział się wcześniej, że P. utrzymywała stosunki seksualne z innym mężczyzną, zaś ona dowiedziała się o tym, że on wcześniej sypiał z P. B.. Awantura zakończyła się groźbami ze strony P., która w obecności innych osób powiedziała mu, że go zniszczy, zaś on powiedział jej, że jest chora i żeby „wypier…”. Bezpośrednio po tej kłótni rodzice P. S. przyjechali do hali, w której odbywał się festyn i zażądali wyjaśnień. Cała sytuacja zakończyła się wspólnymi ustaleniami, że na następny dzień on kupi kwiaty i pojedzie do P. przeprosić ją za wulgarne słownictwo i kłótnie. Tak też uczynił, jednak P. nie przyjęła przeprosin. Oskarżony wyjaśnił także, że w czasie tego związku miała miejsce sytuacja, że w sierpniu 2012r. w ramach prezentu urodzinowego dla niego, P. S. kilka razy przesłała na jego pocztę mailową zdjęcia, na których „nic na sobie nie miała”. M. K. zaznaczył, że P. sama robiła sobie te zdjęcia, dodając, że być może była taka sytuacja, że wcześniej on o tego typu zdjęciach rozmawiał, stwierdził że są fajne i ona wtedy przysyłała mu ich więcej. Opisując charakter i przebieg swojego związku z P. S., M. K. zaznaczył, że był to związek burzliwy, często dochodziło pomiędzy nimi do kłótni, a powodem tych nieporozumień była drużyna. Oskarżony stwierdził, że P. była jego podwładną i jeśli coś zawaliła, to on miał o to do niej pretensje, zaś ona wykorzystywała fakt, że byli ze sobą parą. M. K. wyjaśnił, iż do utrzymywania intymnych kontaktów seksualnych dochodziło na stanicy żeglarskiej w B., na wspólnych obozach harcerskich lub żeglarskich, a także w jego samochodzie marki V. (...). Oskarżony stwierdził, że rozmawiał z dziewczyną o małżeństwie, ale niczego jej nie obiecywał. Przyznał, że w trakcie kłótni groził jej, że nie będzie już przyboczną, ale mówił tak tylko po to, by ją zmotywować. Przyznał również, że miała miejsce taka sytuacja, iż w czasie trwania tego związku zdjął ją z funkcji przybocznej na tydzień lub dwa tygodnie, gdy nie wywiązywała się ze swoich obowiązków. Następnie przywracał ją do funkcji, bo zaczęła dobrze pracować. Stwierdził, że tych decyzji nie musiał konsultować z nikim ani zgłaszać w (...). M. K. przyznał, że zna O. N., która była ciotką P. S. i także członkiem jego drużyny. Jednocześnie wyjaśnił, że nie przypomina sobie aby kiedykolwiek spał wspólnie z O. i P. w jednym namiocie. W dalszej części wyjaśnień oskarżony potwierdził, że utrzymywał stosunki seksualne z P. B. w tym samym czasie, kiedy pozostawał w związku z P. S.. Obydwie dziewczyny miały o to do niego pretensje. M. K. wskazał także, w których miejscach odbywały się zbiórki drużyny, przyznając, że czasami spotykał się z członkami drużyny poza harmonogramem zbiórek. Zaprzeczył kategorycznie aby spotykał się sam na sam tylko z kilkoma czy z jedną dziewczyną z grupy lub tylko w takim składzie jechał na obóz. Chwilę później przyznał jednak, że w maju 2014r. zabrał M. C. i jej trzy koleżanki na ognisko w W. (1), obok glinianki. Stwierdził, że w sprawie tego ogniska kontaktował się tylko z matką N. S. (1) i dziewczyny chcąc zanocować, postawiły go przed faktem dokonanym, same dzwoniły do swoich rodziców około godz. 23:00. Mimo, że tego nie chciał, to uległ tej prośbie i został tam z nimi na noc. Z tego względu rozbił im dwuosobowy namiot, który zawsze wozi w samochodzie, sam zaś miał spędzić tę noc w pojeździe. Wtedy wydarzył się problem, ponieważ dziewczyny wyrzucały z namiotu M. C., która spała na zewnątrz namiotu w śpiworze, a było wtedy zimno i padał deszcz. Widząc to, M. K. zaproponował jej aby położyła się w jego samochodzie. Ona początkowo nie chciała tam iść, ale w końcu on wydał jej polecenie i poszła do środka, po czym położyła się na przednim siedzeniu pasażera. M. K. wyjaśnił, że sam siedział wówczas na tylnym siedzeniu i od około 3:00 do 5:00 rano oboje rozmawiali ze sobą. M. C. mówiła mu o swoich problemach, że ojciec ją bije, że jest źle traktowana w szkole, popłakała się przy tym i pożaliła, a on ją pocieszał i dowartościowywał, a na sam koniec rozmowy na chwilę przytulił i poklepał po ramieniu. Oskarżony zaprzeczył kategorycznie aby rozmawiał z nią na temat intymnych spraw i aby zadawał jej tego typu pytania. Ponadto przyznał także, że w wakacje M. C. przyjechała do niego do miejscowości T. koło O. gdzie pracował w charakterze instruktora żeglarstwa w ośrodku (...). M. K. opisując okoliczności w jakich do tego doszło, wyjaśnił, że na prośbę matki M. przygarnął ją, ponieważ usłyszał, że M. się truła, bo chciała z nim jechać. W związku z powyższym on uległ prośbie matki, która dodała, że M. będzie miała pieniądze na wyżywienie, a jeśli tych pieniędzy jej braknie, to on jej dołoży. Oskarżony stwierdził, że w zasadzie to nie wie „jak to miało wyglądać, bo matka z nim nie uzgodniła, gdzie M. ma spać”. Dodał przy tym, że on niczego nie obiecywał matce, także tego, że jej córka będzie mieszkać w ośrodku. Zaznaczył, że on nie wiedział gdzie M. miała mieszkać. W momencie gdy dojechali na miejsce, to M. się rozpłakała i powiedziała, że okłamała matkę, mówiąc jej, że ma mieszkać z nimi w ośrodku. On słysząc to, próbował dodzwonić się do matki, ale ona nie odbierała i nie oddzwoniła. Próbował tak robić przez pierwsze dwa dni, ale później przestał, bo M. płakała i groziła, że jak zadzwoni do jej matki, to ona „się potnie”. Wobec takiego stanu rzeczy zostawił M. samochód na polu namiotowym i dziewczyna w tym samochodzie mieszkała. W tym czasie on był w pracy. Odległość miedzy ośrodkiem, a jego samochodem wynosiła drogą około 4 km, a pieszo około 1,5 km. Ponieważ on miał tylko godzinę przerwy obiadowej, to przychodził do M. jedynie na kilka minut dziennie, sprawdzając czy sobie radzi. Stwierdził jedocześnie, iż wiedział o tym, że M. utrzymuje z matką codzienny kontakt telefoniczny. Wyjaśnił również, że było wtedy ciepło, a M. zaopiekowali się jacyś obcy ludzie, przebywający na tym samym polu namiotowym. On im się przedstawiał jako znajomy M.. Oni na początku straszyli go Policją, ale on ją tam pozostawił, bo nie miał wyjścia. M. K. zaznaczył, że nie mógł odwieźć M. do domu, przy tym ona tego nie chciała, a poza tym nie miał większej ilości wolnego czasu, zaś do B. była odległość rzędu około 500 km. Oskarżony podkreślił, że M. była zadowolona z wyjazdu, całymi dniami spała, opalała się i pływała w jeziorze. Zaznaczył przy tym, że nigdy nie wziął jej do ośrodka, bo jest to placówka zamknięta i nie mógł wprowadzać obcych. Nie mógł także wykupić jej tam ani wyżywienia, ani noclegu. Wyjaśnił również, że żal mu było M., która skarżyła się na to, że jest w domu bita przez rodziców, że jej ojciec nadużywa alkoholu itp. Stwierdził także, że po powrocie do B. nie chciał wyznać matce M. C. prawdy, ponieważ dziewczyna groziła, że „się potnie”. M. K. przyznał, że w okresie czasu od ogniska do wyjazdu na M. wielokrotnie utrzymywał bardzo częste kontakty telefoniczne z M., oboje pisali do siebie znaczną ilość smsów i trwało to do czasu, kiedy Policja zabezpieczyła jego telefony i laptopy. Oskarżony kategorycznie zaprzeczył, aby kiedykolwiek groził M., coś jej nakazywał, bądź przekazywał informacje związane z tematami seksualnymi i intymnymi. Wyraził także pogląd, że jeśli M. C. i P. S. zeznały na jego niekorzyść, to na pewno skłamały. P. S. zrobiła to z zemsty za to, że rozpadł się ich związek i wyrzucił ją z drużyny i swojego życia. Jeśli chodzi o M. C., to wyraził przypuszczenie, że może to być zmowa, ponieważ obydwie dziewczyny się ze sobą znają.
(dowód: wyjaśnienia oskarżonego k. 157-166, 177-178)
Słuchany po raz kolejny w toku śledztwa, również nie przyznał się do dokonania zarzucanych mu czynów, podtrzymał złożone uprzednio wyjaśnienia i dodatkowo wyjaśnił m.in. że z całą pewnością nie uprowadził M. C., ani nie wprowadził do końca w błąd jej matki. Nie obiecał jej matce sprawowania opieki nad córką w charakterze drużynowego (...). Matka dziewczyny sama się zgodziła na ten wyjazd, bo sama przyprowadziła córkę i przyniosła jej rzeczy do samochodu. M. K. stwierdził, że wyjazd M. odbył się w okresie od 09.08.2014r. do 23.08.2014r. Zdaniem oskarżonego, on nie porzucił M., robił jej zakupy, w miarę możliwości przychodził sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, starał się zapewnić jej jak największe bezpieczeństwo. Jednocześnie przyznał, że z uwagi na ograniczenia związane z pracą spędzał z nią od godziny do maksymalnie trzech godzin dziennie. Wyjaśnił również, że M. miała możliwość zamieszkania bliżej ośrodka w namiocie lub w jakimś wynajętym lokum, ale ona nie chciała. Zaznaczył, że proponował różne miejsca lokalizacji namiotu, ale ona nie chciała mieszkać nigdzie indziej, niż na tym polu namiotowym. Jednakże w namiocie spała tylko jedną noc, ponieważ stwierdziła, że jest jej zimno i niewygodnie, z tego względu później spała w samochodzie. Podkreślił, że nie wynajął jej innej kwatery, bo tego nie chciała. Dodał również, że nie przypomina sobie aby M. mu zgłaszała, że boi się być sama w nocy. Ponadto stwierdził, że nie przypomina sobie, aby matce M. powiedział, że wyjazd jest nagrodą dla jej córki za to, że jest bardzo dobrą harcerką. Wyjaśnił także, że M. miała przy sobie w portfelu jakieś dokumenty, ale on ich nie widział. Zdaniem oskarżonego gdyby M. coś się stało ze zdrowiem, to on byłby w stanie zapewnić jej opiekę.
(dowód: wyjaśnienia oskarżonego k. 534-537)
Przesłuchiwany w dniu 7.04.2015r. M. K. również nie przyznał się do dokonania żadnego z zarzucanych mu czynów i zdecydował się na składanie kolejnych wyjaśnień. Odnosząc się do zarzutu przestępstwa popełnionego na szkodę A. C. (1), przyznał że miało miejsce zdarzenie – impreza w „bunkrach”, przy czym w kwietniu 2012r., a nie 2011r., przed Świętami Wielkanocnymi. Początkowo impreza odbywała się w towarzystwie A. B. i A. B. (1), którzy jednak w nocy wyszli i w ten sposób on został z A. sam na sam. Ponieważ był pod wpływem alkoholu i nie mógł prowadzić samochodu, a A. miała daleko do domu, to zdecydowali się na to by spędzić noc w „bunkrach”, zwłaszcza że było tam łóżko. M. K. wyjaśnił, że jak leżał z dziewczyną na tym łóżku, to w pewnym momencie „wyszło samo z siebie, że zaczęli się całować i rozbierać”. Chwilę później A. zrobiło się niedobrze i poszła do toalety zwymiotować. Następnie oboje wrócili do pokoju, ubrali się i poszli spać. Zdaniem M. K., gdyby wówczas zgwałcił A., to ona nie zdecydowałaby się pojechać razem z nim do W. (3), na wyjazd organizowany przez komendę hufca (...) w C.. Na tym bowiem wyjeździe, który miał miejsce w listopadzie 2012r. A. powiedziała komendantce, że chce spać razem z nim w jednym pokoju. M. K. wyjaśnił także, że od października 2012r. był z A. C. (1) parą, a skoro ich relacje były dobre, to świadczy, że wcześniej nic złego się nie stało. Oskarżony zaznaczył, że wielokrotnie spał u A. w domu, a ona u niego. M. K. stwierdził, że był w związku z A. do kwietnia - maja 2013r., kiedy doszło między nimi do konfliktu, którego powodem było to, że zdradził A. z jej koleżanką M. L.. Uszczegóławiając intymne relacje zA. C. (1) opisał, że pierwszy stosunek z nią odbył dwa tygodnie po przyjedzie z W. (3) czyli około końca października lub listopada 2012r.
Odnosząc się do zarzutu przestępstwa popełnionego na szkodę O. N., M. K. wyjaśnił, że 29.08.2009r. na biwaku w Z. odbywała się impreza urodzinowa P. S.. W trakcie tej imprezy, po wypiciu piwa O. N. powiedziała do niego, że ma ochotę na seks i on odczytał to jako jednoznaczną propozycję, na którą się zgodził. Następnie oboje udali się do jego namiotu i tam po pewnych perturbacjach uprawiali ze sobą dwukrotnie seks. Po powrocie z tego biwaku, po upływie tygodnia O. N. zaprosiła go do siebie do W. na ognisko. Później on był jeszcze kilkakrotnie u niej w domu, spotykali się i umawiali się w celu odbycia stosunków seksualnych. Oskarżony wyjaśnił, że O. N. była członkiem drużyny do 1 czerwca 2010r., kiedy to po raz ostatni uprawiali ze sobą w harcówce seks. Umówili się na to oficjalnie jako kochankowie. Jego zdaniem, gdyby straszył O. N. lub jej groził, to ona przecież mogła w każdym czasie pójść do domu. Następnie M. K. dodał, że miał dobre stosunki z O. N. jeszcze w 2012r., kiedy to zaprosiła go na kawę do mieszkania, które wynajmował w C.. Ona była wtedy w ciąży i mówiła, że wychodzi za mąż. W toku tego przesłuchania oskarżony opisał także swoje perturbacje w relacjach z dziewczętami i kłótnie do jakich dochodziło między nim, aA. C. (1) z inicjatywy P. S.. M. K. stwierdził, że bardzo kochał i nadal kocha A. C. (1) i nigdy by jej nie skrzywdził. Zaznaczył, że spotkanie w „bunkrach” nie było spotkaniem harcerskim w ramach (...). Przyznał, że mimo, iż kochał A., to tak jakoś wyszło, że przespał się z M. L. i ją wybrał. Oskarżony potwierdził, że czasami spożywał alkohol z członkami drużyny, nie potrafiąc wyjaśnić, dlaczego tak robił. Zaznaczył przy tym, że nie należy mylić spotkań prywatnych ze spotkaniami w ramach drużyny. Zaprzeczył kategorycznie, aby kiedykolwiek groził O. N., gdyż nigdy nie było takiej potrzeby. Stwierdził, że przyjął propozycję O. aby z nią współżyć, bo był w niej zauroczony. Zaprzeczył kategorycznie, aby zrobił krzywdę którejkolwiek z dziewcząt, podkreślając, że gdyby to np. zrobił P. S., to ta nie poprosiła by go o to, aby został jej świadkiem na bierzmowaniu. Na koniec kategorycznie stwierdził, że nie zgwałcił P. S., nie groził jej i naprawdę chciał wziąć z nią ślub.
(dowód: wyjaśnienia oskarżonego k. 703-708)
Przesłuchiwany w końcowej fazie śledztwa, ponownie nie przyznał się do dokonania żadnego z zarzucanych mu czynów, potwierdzając prawdziwość swoich wcześniejszych wyjaśnień. Odnosząc się do zarzutu posiadania treści pornograficznych, wyjaśnił, że M. C. przysyłała mu jakieś zdjęcia, ale on je usuwał i one nie powinny znajdować się w jego telefonie marki S. (...). M. K. stwierdził, że nie potrzebował zdjęć M. i dlatego je usuwał. Oświadczył, że nie ma pojęcia, od kiedy i ile razy M. C. przysłała mu zdjęcia o charakterze pornograficznym, bo on nie przywiązywał wagi do tych zdjęć, wręcz od razu je kasował i dlatego nawet nie jest pewien, czy były to zdjęcia pornograficznie. Kasował je, nawet ich nie otwierając, bo jego w ogóle nie interesowało, co mu przysyłała M. i czego ona od niego chciała. Stwierdził, że widział chyba tylko jedno zdjęcie M. w stroju kąpielowym. Dodał także, że od koleżanki M. – J. C. wie, że podobno istnieje jakiś film z udziałem M., w którym występuje przynajmniej częściowo naga w towarzystwie jakiegoś dwudziesto kilku letniego chłopaka. Oskarżony dodał także, że w ubiegłym roku, po powrocie z M. (1) i przed zatrzymaniem go przez Policję dowiedział się, że M. C. i A. C. (1), to w ogóle nadużywają alkoholu, razem się kolegują i „jeszcze z tymi chłopakami”. Zaznaczył, że wie o innych przypadkach niewłaściwego zachowania się M. C. i nadużywania przez nią alkoholu. Po okazaniu mu zdjęć pornograficznych M. oświadczył, że nigdy ich nie widział i widzi je po raz pierwszy w życiu. Następnie po okazaniu mu kolejnych zdjęć, rozpoznał na nich P. B. i stwierdził, że to jest jego dziewczyna. Zaznaczył, że ona na tych zdjęciach jest już pełnoletnia i robił je dwa, trzy lata wcześniej dla własnego użytku. Podkreślił także, że zawsze miał dobre relacje z rodzicami podopiecznych i nikt nigdy nie miał do niego żadnych pretensji.
(dowód: wyjaśnienia oskarżonego k. 1229-1233, k. 1417-1418).
Oskarżony M. K. w trakcie rozprawy głównej również nie przyznał się do dokonania żadnego z dokonanych mu czynów i złożył kolejne niezwykle obszerne wyjaśnienia. W trakcie fazy spontanicznej wypowiedzi w pierwszej kolejności zaznaczył, iż w datach niektórych z zarzutów znajdują się oczywiste błędy. Odnosząc się do przebiegu biwaku, który odbył się w Z. w okresie od 21.08.2009r. do 30.08.2009r. przyznał, że w nocy z 29.08 na 30.08 tuż po urodzinach P. S. współżył seksualnie z O. N., która sama zaproponowała mu seks. Zaznaczył przy tym, że z całą pewnością nie bił ani nie używał przemocy w stosunku do niej, ponieważ namioty były usytuowane blisko siebie, w tym czasie panowała cisza nocna i wartownicy z pewnością usłyszeliby jakieś odgłosy. Następnie w kolejności chronologicznej, niezwykle szczegółowo przedstawił jak wyglądały jego relacje, które przerodziły się w związek z P. S.. Stwierdził m.in., iż do pierwszej bliższej relacji z P. doszło w trakcie biwaku w S., przy czym nie doszło wówczas do zbliżenia seksualnego. Do pierwszego kontaktu seksualnego z P. S. doszło w trakcie rejsu po jeziorach (...), w wakacje 2010r. W tej fazie wyjaśnień oskarżony przytoczył i szczegółowo opisał, że wspólnie z P. uczestniczył w całym szeregu imprez harcerskich, prywatnych, rożnego rodzaju wyjazdach, spotkaniach, koncertach, które zostały udokumentowane m.in. znaczną ilością zdjęć, rozmów na komunikatorze (...). P. wszędzie była obecna i zdjęcia te, w ocenie oskarżonego, dowodzą jednoznacznie nie tylko bardziej precyzyjnemu zakreśleniu ram czasowych poszczególnych zdarzeń, ale wykazaniu, że niemożliwym jest, aby kogoś straszył czy gwałcił, ponieważ w takim przypadku nikt by dobrowolnie nie przyjeżdżał na zbiórki, imprezy czy różnego rodzaju spotkania. Ta uwaga oskarżonego odnosiła się nie tylko do P. S., ale także do pozostałych osób pokrzywdzonych. M. K. w wyjaśnieniach opisał szczegółowo przebieg związku z P. S., który był w jego ocenie bardzo burzliwy, opisując przebieg różnego rodzaju sytuacji i zdarzeń, jakie miały miejsce między nimi na przestrzeni tego czasu. Ponadto przytoczył także przebieg zdarzenia zaistniałego w październiku 2012r., po festynie w B. z okazji Dnia Seniora, kiedy to doszło do definitywnego rozstania z P. S..
Oprócz tego opisał także szczegółowo jak wyglądały jego bliższe relacje z O. N., zaznaczając, że w praktyce sprowadzały się one do tego, że oni po prostu każdorazowo pisali do siebie, umawiając się na konkretny dzień i w konkretnym miejscu by uprawiać seks. Następnie M. K. dokładnie opisał gdzie, kiedy i w jakich okolicznościach dochodziło do tego rodzaju spotkań. Zaznaczył przy tym m.in., że wiedział ile O. N. ma lat, miał świadomość, że ukończyła 15 lat, dodając, że znał doskonale daty urodzenia innych starszych członków drużyny m.in. z dokumentacji, którą przy okazji różnego rodzaju wyjazdów wypełniał. Podkreślił m.in., iż nie jest prawdą, aby w dniu 01.06.2010r. miał zgwałcić O. N., która po tym zdarzeniu miała się żalić P. S., że została zmuszona do stosunku. Zdaniem oskarżonego sytuacja taka nie mogła mieć miejsca, ponieważ P. S. wtedy nie było w Polsce, jako, że przebywała na wyciecze szkolnej w Hiszpanii lub Portugalii. Na marginesie znaczył także, że jeszcze po tym zdarzeniu spotkał się kilkakrotnie w różnych miejscach z O. N., ostatni raz w czasie gdy już wyprowadziła się od rodziców i mieszkała w wynajętym mieszkaniu w dzielnicy (...) w C.. Wskazując na tę okoliczność zaznaczył, że podaje ją po to, aby wykazać, że nie mógł krzywdzić O. N., bo jeśli by tak było, to ona nie zapraszałaby go do siebie do mieszkania. Zdaniem oskarżonego w trakcie trwania jego znajomości z O. N. doszło pomiędzy nimi do 6 dobrowolnych stosunków płciowych. M. K. podkreślił, że absurdalnym jest zarzucanie mu gróźb karalnych polegających na ujawnieniu jej matce i innym osobom faktu odbycia przez nią w stanie nietrzeźwości stosunku seksualnego, bo wszak, gdyby rozpowszechnił takie informacje, to sam „założyłby sobie pętle na szyje”.
Odnosząc się do zarzutu popełnienia przestępstwa na szkodę A. C. (1) ponownie podkreślił, iż zdarzenie w „bunkrach” miało miejsce z całą pewnością kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi w 2012r., a nie 2011r. Następnie ponownie opisał szczegółowo, jak w jego ocenie wyglądał przebieg wypadków zaistniałych w czasie tego spotkania. Ponownie pokreślił, że w czasie tego spotkania był spożywany alkohol w postaci jednej butelki whisky, o pojemności 0.5 l lub 0.7 l, która była spożywana przez 4 osoby, za pieniądze pochodzące ze składki. W ocenie M. K., A. C. (1) ani wtedy, ani też w innych sytuacjach, nigdy się nie upiła, ponieważ miała dobrą tolerancję na alkohol, na dowód czego opisał przebieg imprezy sylwestrowej, w trakcie której dziewczyna miała spożyć znaczną ilość alkoholu i nic jej nie było. Jednocześnie przyznał, że po opuszczeniu pomieszczeń „bunkrów” przez A. B. i P. B. (1) zaczął się z A. całować, a następnie rozbierać. Chwilę później dziewczynie zrobiło się niedobrze i poszła zwymiotować, przy czym w jego ocenie stało się tak zapewne dlatego, że połączyła alkohol ze słodyczami. Po powrocie z łazienki do łóżka, oboje położyli się spać i nie doszło wtedy między nimi do stosunku seksualnego. Następnego dnia obudzili się i stwierdzili, że ponieważ do niczego praktycznie nie doszło, to nie będą o tym mówić P. S., z którą oskarżony pozostawał wtedy w związku. W dalszej kolejności M. K. zaznaczył, że w późniejszym czasie A., po tym rzekomym gwałcie, uczestniczyła wspólnie z nim w szeregu zbiórek, także w C., w festynach, czy innych spotkaniach, co także winno znajdować potwierdzenie w dokumentacji fotograficznej. Ponadto w październiku lub grudniu 2012r., Komenda (...) (...) C. zorganizowała w W. (3) biwak dla drużynowych, w którym uczestniczyła A. i ona wtedy chciała spać razem z nim w jednym pokoju. W ocenie oskarżonego świadczy to jednoznacznie o tym, że nie mógł jej wcześniej zgwałcić, bo w takim wypadku to ona raczej unikałaby jego towarzystwa. M. K. wyjaśnił także, że w późniejszym czasie wielokrotnie utrzymywał z A. C. (1) dobrowolne stosunki seksualne i sytuacja taka trwała praktycznie do wakacji 2013r. Przyznał również, że w tym czasie utrzymywał także stosunki seksualne z M. L., która też się w nim podkochiwała. Obydwie dziewczyny zorientowały się, że rywalizują o niego i atmosfera między nimi nie była zbyt dobra. M. K. opisał szczegółowo przypadki sytuacji konfliktowych, które zaistniały między nim, a A. C. (1) i M. L.. W ocenie oskarżonego po raz ostatni spotkał się z A. A. C. (1) na początku 2014r, kiedy zaproponował jej prowadzenie zastępu utworzonego przy stadninie koni w miejscowości L..
W trakcie kolejnych rozpraw M. K. złożył także szczegółowe wyjaśnienia, odnoszące się do zarzutów popełnienia przez niego rzekomych przestępstw na szkodę M. C.. W pierwszej kolejności zaznaczył, że niemożliwym jest, aby poszczególne przestępstwa zostały popełnione w takich ramach czasowych, jakie zakreślił prokurator wskazując na to, że z różnych przyczyn obiektywnie jest to niemożliwe, gdyż m.in. w tych datach przebywał w innych miejscach, nie dysponował telefonem komórkowym, nie przebywał nigdy w O. ani wP. (1). Następnie także w porządku chronologicznym przedstawił kiedy i w jakich okolicznościach poznał M. C. i jak wyglądało jej funkcjonowanie w ramach kierowanej przez niego drużyny. Przy tej okazji zaznaczył, że wielokrotnie w różny sposób pomagał nie tylko M. C., ale każdemu, kto takiej pomocy potrzebował m.in. D. i W. T., przytaczając na poparcie tego twierdzenia opis rożnego rodzaju sytuacji. Podkreślił, że zarówno on, jak i jego rodzice oraz dalsi krewni pomagali w pracy z młodzieżą i zawsze czynili to zupełnie nieodpłatnie. M. K. przyznał, że utrzymywał z M. C. praktycznie stały kontakt telefoniczny, nie kwestionując tego, że od kwietnia 2014r. do 16 sierpnia 2014r. M. C. wysłała do niego ponad 17000 smsów, a on do niej niespełna 7500. Utrzymywanie tak częstych kontaktów wynikało z tego, iż on odpisywał dziewczynie na każde pytanie i radził w każdej sprawie, w której do niego się zwracała. Odnosząc się do przebiegu zdarzenia zaistniałego w W. (1) podkreślił, iż miało ono miejsce w nocy z 02.05. na 03.05.2014r. W dalszej kolejności także szczegółowo opisał w jakich okolicznościach doszło do tego spotkania i co się działo w godzinach wieczornych, już po dopaleniu się ogniska. Nieco odmiennie niż w toku śledztwa wyjaśnił, że w jego ocenie M. C. mogła się zmieścić w namiocie z pozostałymi dziewczętami, lecz one najwyraźniej nie chciały. W pewnym momencie oskarżony wyszedł sprawdzić, czy namiot nie przecieka, ponieważ zaczął padać deszcz. Wówczas zauważył M. owiniętą kocem, która siedział na deszczu przed namiotem. Z uwagi na fakt, że pozostałe dziewczyny już spały, zaproponował jej, aby wsiadła z nim do samochodu. Następnie M. C. usiadła na fotelu pasażera, zaś on na siedzeniach z tyłu. W dalszej kolejności oni praktycznie do godz. 05:00 ze sobą rozmawiali, M. żaliła mu się ze swoich problemów szkolnych, z relacji rodzinnych, powiedziała, że próbowała popełnić samobójstwo itp.. M. K. zaznaczył, że nie dopuścił się wówczas żadnego przestępstwa. Zaznaczył, że w późniejszym czasie uczestniczył w spotkaniach w których brała udział także M. C.. Przebieg tych spotkań był udokumentowany zdjęciami, na których M. jest zadowolona, uśmiechnięta, co w jego ocenie świadczy o tym, że nie mógł jej zgwałcić czy zrobić jej krzywdy. Ponadto oskarżony wyjaśnił, że jeszcze w trakcie spływu kajakowego, który miał miejsce w czerwcu 2014r., zaproponował M., że jak będzie jej źle w domu, jak jej matka będzie urządzać awantury, to będzie mogła ona do niego przyjechać do miejscowości T. na M. (1), gdzie pracował. Mówiąc to był jednak przekonany, że nic z tego nie wyjdzie, ponieważ zakładał, że mama M. na taki wyjazd na pewno jej nie pozwoli. Następnie opisał szczegółowo przebieg rozmów telefonicznych i ustaleń między M., a jej matką, które doprowadziły w konsekwencji do tego, że zdecydował się przyjechać do B. w dniu 26.07. we wczesnych godzinach rannych, po to by zabrać ją do T., wstępnie na tydzień, a jak się później okazało, na dwa tygodnie czasu. Opisując sekwencje i przebieg tych zdarzeń, zrelacjonował to jednak nieco odmiennie niż w wyjaśnieniach złożonych w toku śledztwa. W dalszej kolejności opisał także szczegółowo, jak wyglądał pobyt M. C. na polu namiotowym, położonym nad tym samym jeziorem, nad którym mieścił się ośrodek wypoczynkowy w którym świadczył pracę. Zaznaczył, że mógł poświęcić dziewczynie maksymalnie kilka godzin czasu, przedstawiając szczegółowo z jakich przyczyn. Kilkakrotnie dość dokładnie opisał przebieg zdarzeń w trakcie których M. okłamywała zarówno swoją matkę i inne osoby, tak jak i jego. Stwierdził także m.in., iż początkowo planował, że odwiezie M. do domu po tygodniu, niestety nie przewidział tego, że będzie musiał poprowadzić dodatkowe zajęcia popołudniowe. Ponadto M. bardzo nalegała na to, aby mogła pozostać z nim jeszcze tydzień, wręcz go szantażowała, mówiąc, że jeśli ją odwiezie, to ona się potnie, że jest jej z nim dobrze, że czuje się bezpiecznie i że wyjazd jej się podoba. W związku z powyższym stwierdził, iż odwiezie ją tydzień później, po zakończeniu turnusu. Oskarżony przyznał, że M. C. próbowały opiekować się inne osoby, przebywające na tym samym polu namiotowym, zaznaczając, że on dokładał wszelkich starań, aby dziewczyna miała co jeść i aby była bezpieczna. M. K. stwierdził także, że po odwiezieniu dziewczyny w dniu 09.08. do B. później osobiście się z nią nie widział. Kategorycznie podkreślił, iż ani w trakcie tych dwóch tygodni czasu, ani przy wcześniejszych kontaktach, nie próbował nigdy współżyć z M. C., ani też się do niej „dobierać”. Po odwiezieniu M. do domu nie rozmawiał z jej matką, ponieważ nie miał na to czasu, zamienił z nią dosłownie kilka zdań w trakcie których oboje wspólnie uzgodnili, że w późniejszym czasie matka M. zwróci mu pieniądze, które on wyłożył na utrzymanie jej córki. Pod koniec swojej spontanicznej wypowiedzi oskarżony zaznaczył także, że przez 12 lat przynależności do (...) i pracy w charakterze instruktora kajakarstwa i żeglarstwa oraz wychowawcy młodzieży, sprawował pieczę nad łącznie około 6000 dziewczyn i chłopców i nikt nigdy nie miał do niego żadnych zastrzeżeń żeby kogoś molestował czy gwałcił. Ponadto dodał, że jeszcze przez rok czasu uczył w szkole i przez ten czas również przez „jego ręce” przewinęła się spora grupa uczniów. Przyznał jednocześnie, że przez ten czas współżył z 7 młodymi kobietami, które były członkami drużyny (...), którą kierował i które były jego podwładnymi, za wyjątkiem A. K., bo z nią zakładał drużynę. Stwierdził także, że współżył z około 26 kobietami, a zatem nie tylko z członkami drużyny. Oświadczył, iż nie dostrzega niczego niewłaściwego w tym, że współżył z członkami drużyny, ponieważ on te dziewczyny znał od dłuższego czasu, zżył się z każdą z nich, utrzymywał z nimi długotrwałe kontakty i z tego względu nie widzi w tym nic niewłaściwego. Przyznał ponadto, że zdaje sobie sprawę z tego, że ktoś może pomyśleć, iż założył drużynę specjalnie po to, żeby nawiązywać kontakty, znajomości z dziewczynami i żeby z nimi współżyć. Kategorycznie zaznaczył, że z całą pewnością tak nie było, a drużynę utworzył dla dzieciaków po to „by pomagać ludziom i społeczeństwu”.
(dowód: wyjaśnienia oskarżonego k. 1537-1547, k. 1564-1572).
Po odczytaniu mu wyjaśnień złożonych w toku postępowania przygotowawczego, potwierdził ich prawdziwość, zaznaczając, że dostrzega pewne nieścisłości i rozbieżności lecz jego zdaniem są one przyczyną tego, że składając wyjaśnienia w toku śledztwa, nie miał przy sobie kalendarza, nie przygotowywał się do tych czynności i nie był w stanie zweryfikować niektórych swoich wypowiedzi. Uszczegóławiał także swoje wcześniejsze relacje, podając jak z jego punktu widzenia wyglądało wydawanie rozkazów i kwestia usunięcia kogoś z drużyny za różnego rodzaju przewinienia. Odnosząc się do wyjaśnień opisujących relacje z M. C. przyznał, że dostrzega w tych wyjaśnieniach pewne sprzeczności, zaznaczając, że nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy to, co powiedział w prokuraturze, nie polega na prawdzie w porównaniu do tego, co powiedział przed sądem. W ocenie oskarżonego, gdyby złożyć wszystkie jego wyjaśnienia w poszczególnych fragmentach, to złożą się one na jedną całość, która polega na prawdzie. Stres, brak możliwości korzystania z kartek, czy notatek wpłynęły na jakieś nieścisłości czy opuszczenia w jego wcześniejszych relacjach. M. K. ponownie podkreślił, iż odróżnia zdecydowanie spotkania prywatne od spotkań organizowanych w ramach drużyny (...). Po odczytaniu mu ostatniego z protokołów sporządzonych w toku śledztwa, stwierdził, iż ma sobie dużo do zarzucenia jako drużynowemu (...), ponieważ popełnił wiele błędów, wiele rzeczy mógł zrobić trochę inaczej. Wyraził żal z powodu tego, że zakochiwał się w dziewczynach, które były częścią drużyny, to był błąd z jego strony ponieważ trudno było mu to rozgraniczyć. Od czasu poprzedniego przesłuchania, kiedy sąd zwrócił mu uwagę na „moralność”, miał dużo czasu, aby przemyśleć swoje zachowanie i uważa, że rzeczywiście było one niemoralne.
W dalszej kolejności udzielił odpowiedzi na bardzo dużą ilość pytań zadanych przez prokuratora, sąd i swojego obrońcę, precyzując i uszczegóławiając szereg kwestii i wątków, które poruszał we wcześniejszych niezwykle obszernych wyjaśnieniach. W tej fazie wyjaśnień podawał także szczegółowo różnego rodzaju zdarzenia i sytuacje, kiedy to pomagał wielu członkom drużyny w rozwiązaniu ich rozmaitych problemów.
Przesłuchany ponownie uszczegóławiał szereg kwestii związanych z opisem zdarzeń w których brał udział, a które stały się podstawą sformułowania w stosunku do niego przez prokuratora zarzutów popełniania konkretnych przestępstw. Odnosił się m.in. do przyczyn i okoliczności wystąpienia zaskakująco wysokiej liczby połączeń pomiędzy jego telefonem, a telefonem M. C., twierdząc przy tym, m.in., że on M. nie wyróżniał.
Podawał także dodatkowe informacje na temat charakteru jego związku z poszczególnymi dziewczętami, przyczyn dla których wiązał się i rozstawał z nimi, czasokresu utrzymywania z nimi kontaktów seksualnych, motywacji, która mu towarzyszyła itp.
(dowód- wyjaśnienia oskarżonego k. 1575-1583, k. 1680-1690, k. 1701-1703).
Sąd Okręgowy przed dokonaniem oceny treści wyjaśnień oskarżonego, w pierwszej kolejności pragnie podkreślić, iż M. K. w toku śledztwa był przesłuchiwany 6-krotnie, zaś w trakcie rozprawy głównej składał wyjaśnienia na pierwszych 5 terminach rozpraw. Zatem wyjaśnienia oskarżonego są niezwykle rozbudowane, zawierają łącznie kilkadziesiąt stron i przekazują wiele informacji, odnoszących się do znacznej ilości sytuacji, zdarzeń i wątków. W związku z powyższym dokonanie rzetelnej i wnikliwej analizy treści wyjaśnień oskarżonego wymaga szczegółowej analizy w konfrontacji z całością zebranego materiału dowodowego i z całą pewnością nie może sprowadzać się do zdawkowego zanegowania ich prawdziwości, ani też do bezkrytycznego dania im wiary.
Zdaniem Sądu Okręgowego po dokonaniu takiej analizy, stwierdzić należy, że wyjaśnienia oskarżonego w całej rozciągłości z pewnością nie polegają na prawdzie i zmierzają do obrony przed odpowiedzialnością karną, aczkolwiek depozycje M. K. w wielu fragmentach są wiarygodne i znajdują odzwierciedlenie w zebranym materiale dowodowym. W przekonaniu Sądu Okręgowego przy ocenie treści tych wyjaśnień, szczególną uwagę należy zwrócić na to kiedy i na jakim etapie postępowania wyjaśnienia te były składane, a także jak poszczególne relacje oskarżonego na temat tych samych zdarzeń ewoluowały i były uzupełnianie w toku postępowania sądowego.
Całkowicie niezmienna i konsekwentna jest w realiach niniejszej sprawy postawa oskarżonego, który od początku do końca postępowania nie przyznawał się do dokonania żadnego z zarzucanych mu czynów. Podkreślić w tym miejscu należy, iż oskarżony M. K. od dnia 16 sierpnia 2014r. wiedział, iż organy ścigania prowadzą przeciwko niemu postępowanie karne o przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności. Tego bowiem dnia dokonano przeszukania i zatrzymania rzeczy należących do niego w ośrodku (...) w miejscowości T. koło O. i jednoczesnego przeszukania domu w B. przy ul. (...). W trakcie tych czynności, przeprowadzonych niemal równocześnie, funkcjonariusze Policji dokonali zatrzymania wszystkich komputerów, nośników pamięci i telefonów komórkowych. Oskarżony wiedział od samego początku, że postępowanie karne zostało zainicjowane przez M. C. i jej matkę i że związek z tym może mieć także A. C. (1) i P. S.. Zważyć bowiem należy na fakt, iż czynności przeszukania i zatrzymania rzeczy zostały podjęte niemal bezpośrednio po wyjeździe M. C. w towarzystwie A. C. (1) do Z. i wymianie całej serii niemal dramatycznych sms-ów między M. K. i M. C., o czym przecież oskarżony doskonale wiedział. M. K. został zatrzymany 22 października 2014r., a więc ponad 2 miesiące później i miał wiele czasu, aby przemyśleć swoją sytuację i obmyślić linię obrony. W przekonaniu sądu, jest to bardzo wyraźnie widoczne, kiedy dokona się analizy w porządku chronologicznym treści wyjaśnień, składanych przez M. K.. Oskarżony w toku śledztwa nie wiedział oczywiście jakim materiałem dowodowym przeciwko niemu dysponują organy ścigania. Jak zaznaczono wcześniej wiedział doskonale, chociażby z treści zdjęć, smsów (połowa sierpnia 2014), a także z nakazów przeszukania, że prowadzone jest przeciwko niemu postępowanie karne o przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i że związek z tym mają jego dwie podopieczne, a mianowicie: M. C. i A. C. (1) (które przebywały wspólnie w Z.). Mógł się także domyślić, a nawet dowiedzieć, że obydwie dziewczyny skontaktowały się w tej samej sprawie z P. S.. Zdawał sobie sprawę także z tego, jakie informacje organy ścigania mogą uzyskać z zabezpieczonych u niego komputerów, nośników pamięci i bilingów połączeń telefonicznych.
Bezpośrednio po zatrzymaniu przedstawiono mu zarzuty popełnienia przestępstw na szkodę M. C. i P. S.. Zdaniem Sądu Okręgowego oskarżony mając świadomość faktu, iż przez kilkanaście lat prowadzenia drużyny harcerskiej, wyrobił sobie w miejscowym środowisku bardzo dobrą opinię, był osobą niemal powszechnie znaną i szanowaną, doszedł do wniosku, że zwalczając zarzuty, nie może skorzystać z prawa do milczenia. Wręcz przeciwnie w jego sytuacji było oczywistym, że musi składać wyjaśnienia (z uwagi na oczekiwania ze strony osób najbliższych i całej rzeszy innych przekonanych o jego niewinności) i treścią tych wyjaśnień zwalczyć zeznania pomawiających go pokrzywdzonych. Wszak przyznanie się do winy (przy tego rodzaju zarzutach), byłoby dla niego druzgocące i oznaczałoby przekreślenie budowanego przez lata wizerunku oraz ciosu we własne „ego”, co z punktu widzenia jego cech charakteru i osobowości nie wchodziło w rachubę. W przekonaniu Sądu, M. K. zaplanował sobie dość dokładnie swoją linię obrony, która w praktyce sprowadza się do tego, że nie mogąc zanegować faktu utrzymywania relacji seksualnych z kilkoma dziewczętami, należącymi do jego drużyny i nie widząc dodatkowo nic nagannego w utrzymaniu tego rodzaju relacji z osobami, które ukończyły 15 rok życia (co wynika ze wspomnianych cech osobowości) – starał się wykazać, że wszystkie intymne kontakty seksualne były dobrowolne i były konsekwencją uczucia, które zrodziło się między nim, a poszczególnymi dziewczętami, bądź też w przypadku braku takiego uczucia, były efektem dobrowolnego porozumienia się dwóch stron. Zdaniem Sądu, M. K. w jego osobistym, głębokim przekonaniu (z uwagi na zaburzenia osobowości), nie zrobił zbyt wiele złego, bo przecież utrzymywał intymne stosunki z dziewczętami, które ukończyły 15 lat (co samo w sobie nie stanowi przestępstwa), a poza tym wiedział przecież, że żadnej z tych dziewczyn w jego mniemaniu nie zgwałcił w tradycyjnym, pejoratywnym rozumieniu znaczenia tego określenia. Nie musiał nigdy, dążąc do realizacji swojego celu, przesadnie używać przemocy, stosować wyrafinowanych metod wprowadzania w błąd, bić czy też w drastyczny sposób grozić którejkolwiek z dziewcząt. Jedyny poważniejszy problem związany był z osobą małoletniej M. C., która nawet w dacie wszczęcia przeciwko niemu postępowania karnego nie miała jeszcze ukończonych 15 lat. Oskarżony zdawał sobie jednak sprawę z tego, że nie udało mu się doprowadzić jej do klasycznego obcowania płciowego, a zatem w jego mniemaniu na pewno jej nie zgwałcił. Realizując tak przyjętą linię obrony, M. K. dozował przekazywane informacje, w miarę jak nabierał pewności, że organy ścigania dysponują jakimiś dowodami na popełnianie przez niego kolejnych przestępstw. Z tego też względu, w początkowej fazie postępowania przygotowawczego, po przedstawieniu mu zarzutów popełnienia przestępstw na szkodę M. C. i P. S., ograniczył się do przekazania informacji związanych tylko z tymi dwoma pokrzywdzonymi dziewczętami. Oczywiście informacje te uzupełnił o okoliczności dodatkowe i bezsporne, a mianowicie związane z czasokresem prowadzenia przez niego drużyny, z faktem utrzymania przez niego wcześniej związku z P. B., na pomoc i oparcie której cały czas mógł liczyć. Zatem mając świadomość faktu, iż o jego związku z P. S., który trwał długo, wiedziała spora grupa osób, nie negował tego faktu, opisując w jakich okolicznościach związał się z tą dziewczyną , jak układały się ich relacje, kiedy doszło według niego do nawiązania pierwszych intymnych, a następnie także seksualnych stosunków i jak długo ten związek trwał. W przekonaniu Sądu znaczna część tych relacji oskarżonego na wiarę zasługuje. Następnie po przedstawieniu mu kolejnych zarzutów popełnienia przestępstw na szkodę A. C. (1) i O. K., a także posiadania zdjęć o charakterze pornograficznym, odnosił się do tych zarzutów składając kolejne wyjaśnienia. Przekazywał wówczas dalsze, szczegółowe informacje, z których znaczna część polegała na prawdzie.
Po skierowaniu sprawy wraz z aktem oskarżenia i zapoznaniu się z całością zgromadzonego przeciwko niemu materiału dowodowego, w ocenie Sądu, M. K. podjął decyzję, iż na rozprawie będzie także składał szczegółowe wyjaśnienia. Z tego też względu ponownie systematyzując opis zdarzeń i relacji z osobami pokrzywdzonymi, umieszczając je w porządku chronologicznym, ponownie przedstawił jak z jego punktu widzenia wyglądał przebieg poszczególnych zdarzeń. Jednocześnie opis ten znacznie rozbudował, wzbogacając go o znaczną ilość wątków i okoliczności pobocznych, często prawdziwych i przemawiających na jego korzyść. Równocześnie przy tym, starał się wyeksponować swoje zaangażowanie emocjonalne i uczuciowe, w związkach ze swoimi partnerkami, a jednocześnie pokrzywdzonymi (P. S. i A. C. (1)). W przypadku braku takiego związku (jak z M. C.), starał się wykazać, że wszystko co robił, czynił dla jej dobra, starając się jej pomóc, doradzić, wzmocnić i pocieszyć. Przy okazji opisywał przy tym, również szeroko, ileż to razy pomagał w rożnych trudnych sytuacjach innym osobom. Ponadto, przyjmując taką linię obrony, przy okazji starał się dezawuować pokrzywdzone, przemycając informacje na temat ich rzekomego, złego prowadzenia się, wcześniejszego posiadania partnerów seksualnych itp.. Ponieważ M. K. konsekwentnie podkreślał, że nie ma nic do ukrycia i że chce wszystko wyjaśnić do końca - udzielał odpowiedzi na wszystkie zadawane mu pytania, starając się wyjaśnić każdą sprzeczność i każdą okoliczność. Niestety w przekonaniu Sądu w tym właśnie momencie, nie docenił dociekliwości Prokuratora i najwyraźniej nie zrozumiał, że jego wyjaśnienia będą oceniane przez Sąd, na codzień zajmujący się analizowaniem treści wyjaśnień oskarżonych, czy zeznań świadków, nie w oparciu o płytką, powierzchowną ocenę, samo subiektywne przekonanie, czy pierwsze wrażenia na temat danej osoby, ale w oparciu o szereg powiązanych ze sobą przesłanek i dowodów zebranych w danej sprawie, ocenianych swobodnie z uwzględnieniem zasad wiedzy i doświadczenia życiowego. Sąd odnosi nieodparte wrażenie, że M. K., który przez lata, mówiąc nieco dosadnie i wprost, w wielu sprawach oszukiwał i okłamywał skutecznie szereg dziewcząt, swoich najbliższych, czy inne postronne osoby, z równą łatwością wprowadzi w błąd Prokuratura czy Sąd orzekający w sprawie. Wydaje się, że oskarżony nie rozumie zapewne także, że jeśli jakieś zdarzenie miało miejsce w rzeczywistości, to jego opis z punktu widzenia tej samej osoby, jeśli jest prawdziwy, to może być tylko jeden. Tymczasem M. K. starając się być wiarygodnym, paradoksalnie im więcej szczegółów podawał na temat tych samych konkretnych zdarzeń, tym mówiąc dosadnie bardziej się pogrążał, ponieważ odtwarzał po prostu nieprawdę.
Sąd Okręgowy spinając niejako w klamrę całość wyjaśnień oskarżonego pragnie podkreślić, iż dał wiarę tym fragmentom jego wyjaśnień, w których opisuje on kiedy, w jakich okolicznościach założył (...). Wątpliwości Sądu nie budzą także fakty, że w miarę upływu czasu drużyna się rozrastała, zwiększała się liczba zastępów, że oskarżony potrafił zainteresować i przyciągnąć do drużyny znaczną ilość dzieci i młodzieży, że potrafił organizować ciekawe biwaki, obozy, regaty żeglarskie i innego rodzaju formy aktywności. Bezspornym jest także fakt, iż oskarżony był niezwykle lubiany przez dzieci i młodzież, a także że cieszył się szacunkiem i autorytetem wśród rodziców zuchów i harcerzy, innych przedstawicieli społeczności lokalnej i przełożonych z (...) C.. Nie budzi wątpliwości także fakt, iż rodzice tych dzieci, które zostały mu powierzone, nigdy nie mieli do niego pretensji. Zaangażowanie oskarżonego i członków jego rodziny w działalność drużyny także było wyraźnie widoczne i całkowicie bezsporne. Powyższe okoliczności wynikają jednoznacznie z zebranego w sprawie materiału dowodowego, między innymi z zeznań świadków K. K., A. U., P. B., A. C., R. S., J. Z., B. S., A. C. (2), M. K. (1), G. S., S. S. (1), K. J., S. K., wyników wywiadu środowiskowego, czy też dokumentacji w postaci różnego rodzaju podziękowań i dyplomów.
Odnosząc się szczegółowo do poszczególnych depozycji oskarżonego, związanych bezpośrednio z treścią stawianych mu zarzutów, Sąd Okręgowy pragnie podkreślić, iż nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego, który przeczy, aby dopuścił się jakiegokolwiek przestępstwa na szkodę P. S.. Wyjaśnienia oskarżonego w tych fragmentach, pozostają bowiem w rażącej sprzeczności, z w pełni wiarygodnymi zeznaniami pokrzywdzonej P. S.. Oczywiście Sąd nie neguje faktu, iż M. K. pozostawał w uczuciowym, a także intymnym związku z P. S., przy czym w przekonaniu Sądu miało to miejsce od wiosny 2010r. do praktycznie połowy 2012r. Wcześniejsze intymne kontakty z tą pokrzywdzoną na biwaku w Z. w drugiej połowie sierpnia 2009r. oraz od września 2009r. do wiosny 2010r. zostały przez niego w przestępny sposób wymuszone. Nie budzi wątpliwości Sądu fakt, iż istotnie w październiku 2012r., tuż po festynie, doszło do sytuacji konfliktowej, sprowokowanej przez oskarżonego, który widząc P. S. rozmawiającą z inną dziewczyną, w brutalny i niczym nieuzasadniony sposób, postanowił usunąć ją z imprezy, urządzając jej karczemną awanturę i obrzucając obelgami i wulgaryzmami. Twierdzenie oskarżonego, iż cała sytuacja zakończyła się wspólnymi ustaleniami pomiędzy nim, a rodzicami P., że następnego dnia kupi on kwiaty i przyjedzie do P. przeprosić ją za wulgarne słownictwo i kłótnie, absolutnie nie polegają na prawdzie, ponieważ pozostaje w sprzeczności nie tylko z zeznaniami P. S., B. S. i R. S., ale także z zasadami logiki i doświadczenia życiowego. Doprawdy trudno sobie wyobrazić w imię czego rodzice znieważonej publicznie dziewczyny, która nic złego nie zrobiła, mieliby prowadzić jakieś ustalenia i negocjacje z oskarżonym na temat formy przeprosin córki. Te twierdzenia oskarżonego są po prostu niedorzeczne. Nieprawdziwy jest również wywód oskarżonego, iż następnego dnia P. S. nie chciała przyjąć od niego kwiatów i przeprosin, ponieważ jak wynika z jednoznacznych zeznań jej ojca, M. K. co prawda pojawił się w domu, ale jego córki wtedy nie było, po czym pozostawił w domu bombonierkę i wyszedł. W przekonaniu Sądu charakterystyka związku między P. S., a oskarżonym, podawana przez niego, w znacznej mierze odpowiada rzeczywistemu stanowi faktycznemu w zakresie miejsc i częstotliwości odbywania intymnych kontaktów seksualnych, czy przebywania wspólnie na różnego rodzaju imprezach. Znamiennym jest, iż M. K. przyznaje, że w trakcie trwania tego związku, w czasie kłótni groził jej usunięciem z funkcji, że nie będzie już zastępową czy przyboczną, a nawet że podjął taką decyzję, którą później odwołał. W przekonaniu Sądu motywacja oskarżonego była jednak zupełnie inna i wbrew jego deklaracjom, wcale nie miała na celu zdopingowania dziewczyny do lepszej pracy na rzecz drużyny, ale wymuszenie od niej posłuszeństwa i podporządkowania się jego bezprawnym i niemoralnym żądaniom.
Sąd Okręgowy krytycznie ocenił także, ten fragment relacji oskarżonego, odnoszący się do charakteru jego związku z P. S., a mianowicie, że planował z nią wziąć w przyszłości ślub, traktował ją jako narzeczoną, albowiem jego relacje w tym zakresie pozostają w rażącej sprzeczności z zeznaniami B. i R. S. (rodziców pokrzywdzonej). W tym kontekście, doprawdy rażą naiwnością „plany” M. K., który w 2011r. z 17-letnią dziewczyną rzekomo planuje zakup karetki pogotowia ratunkowego i zajmowanie się w przyszłości świadczeniem usług ratownictwa medycznego. Również wniosek oskarżonego, co do tego, że nie mógł zrobić krzywdy P. S., bo gdyby tak było, to nie poprosiłaby go o to, aby został jej świadkiem na bierzmowaniu, nie wymaga szerszego komentarza, zwłaszcza zważywszy na fakt, że przecież pokrzywdzona dobrowolnie współżyła z nim od wiosny 2010r. do lata 2012r.
Znamienna i charakterystyczna jest także relacja oskarżonego, co do przebiegu zdarzenia zaistniałego dwa tygodnie po biwaku w Z. w 2009r., kiedy to rzekomo, niby nic pomiędzy nim, a P. S. się nie wydarzyło, ale jednocześnie twierdzi, że od tej pory zaczął częściej spotykać się z nią, K. P. i A. B., na Stanicy w B. (k. 1538). Tymczasem P. S., właśnie na początku września 2009r., wyraźnie sytuuje zdarzenie związane z pierwszym wymuszeniem współżycia seksualnego przez oskarżonego.
Sąd Okręgowy pragnie również podkreślić, iż wymienianie i szczegółowe opisywanie na rozprawie głównej w dniu 8 września 2015r. szeregu imprez z udziałem P. S., w celu wykazania, że w nich uczestniczyła i nie mógł jej wcześniej zrobić krzywdy, jest nieuprawnione i bezprzedmiotowe, ponieważ tak naprawdę wcale nie dowodzi tezy założonej przez oskarżonego. Ponownie należy przypomnieć, że od wiosny 2010r., dziewczyna zakochała się w nim i dobrowolnie odbywała stosunki seksualne, a zatem obszerne wyjaśnienia oskarżonego w tej kwestii wbrew jego intencjom, niczego nie dowodzą.
Sąd Okręgowy oceniając treść kolejnych fragmentów wyjaśnień oskarżonego, odnoszących się do przestępstw popełnionych na szkodę O. K. zd. N. absolutnie nie dał im wiary, albowiem pozostają one w rażącej sprzeczności z wiarygodnymi zeznaniami pokrzywdzonej w tym zakresie. Podobnie jak i w innych przypadkach wyjaśnienia oskarżonego są sprzeczne także z zasadami logiki i doświadczenia życiowego. W przekonaniu Sądu, oskarżony oczywiście kłamie, twierdząc, że to O. N. w trakcie biwaku w Z. z własnej inicjatywy zaproponowała mu sex, a w kolejnych przypadkach dobrowolnie umawiała się z nim w celu odbywania stosunków seksualnych. Zdaniem Sądu Okręgowego, w dniu 29 sierpnia 2009r., M. K. upił O. N., zaniósł ją do swojego namiotu, po czym zamroczoną alkoholem wykorzystał. Twierdzenia oskarżonego, że nie mógł tego zrobić, ponieważ w pobliżu były namioty, był wartownik i ktoś mógł go usłyszeć, tylko pozornie wydają się być logiczne. Nie należy bowiem zapominać, że dziewczyna była niemal nieprzytomna, wcześniej wymiotowała i zasypiała. Jak wynika z zebranego materiału dowodowego, M. K. dość szybko zaspokajał swoje potrzeby seksualne, wbrew jego twierdzeniom nie był żadnym wyrafinowanym i namiętnym kochankiem, a stosunki zazwyczaj trwały krótko. Jak wynika z zeznań O. N. w pewnym momencie odzyskała ona świadomość i zorientowała się, że oskarżony leży na niej i jest w trakcie stosunku. Próbowała wtedy stawiać opór i protestować, ale została uderzona ręką w twarz, a po chwili oskarżony osiągnął satysfakcję seksualną. Ta relacja pokrzywdzonej jednoznacznie wskazuje na fakt, iż jej opór został przełamany przy użyciu przemocy, zapewne rzeczywiście w tym celu, aby wartownik czy inna śpiąca w sąsiednim namiocie osoba, nie usłyszała podejrzanych odgłosów. W przekonaniu Sądu, twierdzenia oskarżonego, iż 15-letnia dziewczyna, która nigdy w przeszłości nie utrzymywała intymnych relacji seksualnych, z własnej inicjatywy proponuje niespełna 30-letniemu mężczyźnie seks, z oczywistych przyczyn na wiarę nie mogą zasługiwać. Z takich samych przyczyn niewiarygodne są twierdzenia oskarżonego, iż kolejne stosunki seksualne były konsekwencją umawiania się i to często telefonicznego w tym celu.
Zarzut oskarżonego, iż nie jest prawdą, że w dniu 1 czerwca 2010r. miał zgwałcić O. N., ponieważ ta jakoby miała żalić się P. S., że została zmuszona do stosunku, podczas gdy wtedy P. przebywała na wycieczce szkolnej w H.lub P. (1), jest całkowicie chybiony. Jak wynika bowiem z konsekwentnych i jednoznacznych zeznań O. N. 1 czerwca 2010r. P. S. rzeczywiście przebywała na wycieczce szkolnej, przy czym we W. i to właśnie z tego powodu O. N. zastąpiła ją. Wbrew wywodom oskarżonego z zeznań O. N. nie wynika jednak, iż żaliła się ona P. S. na M. K. tego samego dnia. Wręcz przeciwnie wynika z nich, że ta rozmowa miała miejsce jakiś czas później, już po powrocie P. do kraju. Ta rozmowa odbyła się w trakcie zbiórki, z której O. na chwilę wyciągnęła P..
W przekonaniu Sądu, wywód oskarżonego co do tego, iż absurdalnym jest zarzucanie mu gróźb karalnych polegających na ujawnieniu matce O. N. i innym osobom, faktu odbycia przez O. znajdującą się w stanie nietrzeźwości stosunku seksualnego, ponieważ w takim przypadku „sam założyłby sobie pętlę na szyję”, tylko pozornie wydaje się być logiczny. Zdaniem Sądu tego typu wnioskowanie mogłoby być zasadne tylko i wyłącznie w relacjach między dojrzałymi osobami. Tymczasem nie należy zapominać, że oskarżony tego typu groźby formułował wobec 15-letniej dziewczyny, ofiary przemocy domowej, zaniedbywanej i bitej przez jedyną osobę najbliższą i to matkę. Dziewczyny, która nie mogąc sobie poradzić z uczuciami i emocjami zwierzyła się ze swoich tajemnic człowiekowi, którego uważała za przyjaciela, opiekuna i powiernika. Dziewczyny, która widziała również, że jej matka niejednokrotnie rozmawiała z oskarżonym, przedstawiała się z jak najlepszej strony i miała do niego zaufanie. Zatem groźby o tej treści wcale nie były absurdalne, lecz jak najbardziej realne, ponieważ oskarżony wykorzystał wiedzę przekazaną w poufny sposób i to przez osobę emocjonalnie niedojrzałą, a właściwie jeszcze dziecko. Pokrzywdzona słysząc słowa, że „przecież matka ci nie uwierzy, uwierzy mnie bo mi ufa, nie daruje ci, odda cię do ośrodka adopcyjnego”, czym wszak córce w przeszłości niejednokrotnie groziła - mogła jak najbardziej zasadnie obawiać się zrealizowania tych gróźb.
Ponadto Sąd Okręgowy całkowicie krytycznie ocenił także, te fragmenty wyjaśnień oskarżonego, złożone w trakcie rozpraw, a odnoszące się do O. N., w których wykazywał m.in., że spotykał się z nią w wynajmowanym przez nią mieszkaniu w C., w grudniu 2012r. (k. 1544), a także gdy w trakcie odpowiedzi na pytania Prokuratura wyrażał swoje opinie co do tego, iż nie był pierwszym mężczyzną O. N. oraz, że jej relacje z matką nie były najgorsze (k. 1685-1687). W przekonaniu Sądu, wyjaśnienia oskarżonego w tych fragmentach, stanowią nieudolną próbę zdeprecjonowania pokrzywdzonej, niezwykle dotkliwie i boleśnie skrzywdzonej przez człowieka, któremu zaufała. Pozostają także w rażącej sprzeczności z zeznaniami O. K. i jej męża P. K.. Jak wynika z relacji O. K., w czasie gdy wynajmowała już mieszkanie i pracowała w (...), istotnie spotkała ona przypadkowo jeden raz oskarżonego i usiłowała z nim w trakcie rozmowy nawiązać do tego, co jej zrobił. Niestety, oskarżony nie zrozumiał aluzji i zaczął się jej przechwalać m. in., że aktualnie to dopiero ma się dobrze, bo spotyka się nawet z trzema dziewczynami jednocześnie i one o sobie nie wiedzą. Widząc postawę oskarżonego, O. K. doszła do wniosku, że nie ma z nim o czym dalej rozmawiać. Zdaniem Sądu trudno sobie wyobrazić, aby w tej sytuacji, pokrzywdzona mogła go zapraszać do siebie do mieszkania. W ocenie Sądu, M. K. w charakterystyczny dla siebie sposób, posługuje się półprawdami i insynuacjami, w celu uwolnienia się od odpowiedzialności karnej.
Sąd nie dał także wiary wyjaśnieniom oskarżonego w zakresie przestępstwa popełnionego na szkodę A. C. (1) W ocenie Sądu twierdzenie oskarżonego, iż do zdarzenia tego doszło w kwietniu 2012r. a nie 2011 r. w pełni zasługuje na wiarę. Nie oznacza to jednak absolutnie, iż oskarżony mówi prawdę, opisując przebieg tej sytuacji. W przekonaniu Sądu oczywiście M. K. zdawał sobie sprawę z tego, że organy ścigania dysponują dowodami na to, że do takiego spotkania w „bunkrach” doszło, ponieważ odbyło się w obecności A. B. i A. B. (1). M. K. nie mówi jednak prawdy, opisując przebieg zdarzeń zaistniałych już po opuszczeniu przez A. B. i A. B. (1) pomieszczeń „bunkrów”. Co prawda oskarżony pozornie przyznaje, że w pewnym momencie oboje z A. zaczęli się całować i rozbierać, by potem, przeinaczając oczywiście przebieg faktów, zrelacjonować je w taki sposób, że ostatecznie do niczego między nimi nie doszło. M. K. wiedział przecież, że A. C. (1) na skutek nadmiaru spożytego wówczas alkoholu także słaniała się na nogach, wymiotowała, zasypiała i w konsekwencji nie pamiętała, czy doszło do klasycznego stosunku czy też nie, bo przecież później się go o to pytała. Z tego też względu oskarżony opisał dość szczegółowo, ale niezgodnie z prawdą przebieg tego zdarzenia. W przekonaniu Sądu, relacja A. C. (1), co do tego, iż została wówczas wykorzystana seksualnie i M. K. odbył z nią co najmniej stosunek oralny nie budzi wątpliwości i jest w pełni wiarygodna.
Sąd Okręgowy krytycznie ocenił także depozycje oskarżonego, na temat A. C. (1), złożone w trakcie rozpraw głównych, na temat rzekomych możliwości pokrzywdzonej do spożywania większej ilości alkoholu, twierdzenia, że z całą pewnością nie był jej pierwszym partnerem seksualnym, a także poważnych planów na przyszłość (k. 1545-1547, k. 1688-1689). W ocenie Sądu, M. K. posługuje się instrumentalnie taką sama taktyką, a mianowicie próbą przedstawienia pokrzywdzonej w złym świetle i wykazania, że choćby z tego względu, nie może być wiarygodna. Tymczasem zeznania A. C. (1) o czym będzie mowa w dalszej części uzasadnienia, w całej rozciągłości zasługują na wiarę. Nie można tego powiedzieć o relacjach oskarżonego, choćby na temat poważnego traktowania przez niego związku z A., a zwłaszcza rzekomej wiedzy jej rodziców, o charakterze tego związku i planach na przyszłość, ponieważ twierdzenia M. K., pozostają w tym zakresie, w rażącej sprzeczności z zeznaniami A. C. (2).
Całkowicie chybiona jest także, zdaniem Sądu, próba wykazania przez oskarżonego, że nie mógł wykorzystać seksualnie A. C. (1), ponieważ, gdyby tak było w rzeczywistości, to nie chciałaby ona mieszkać z nim w tym samym pokoju, w trakcie wyjazdu kadry Hufca (...) C. do W. (3), zorganizowanego w końcu 2012r., przez komendantkę M. K. (1). Oskarżony zdaje się bowiem zapominać, że jak wynika z niebudzącej wątpliwości relacjiA. C. (1), od października 2012r. zaczęła ona dobrowolnie z nim współżyć. Zatem ten wyjazd do W. (3) i wspólne zakwaterowanie oskarżonego i pokrzywdzonej w jednym pokoju, niestety nie może dowodzi skutecznie tego, co oskarżony chce wykazać.
Jeśli chodzi o wyjaśnienia oskarżonego odnoszące się do przebiegu wyjazdu (ogniska) zorganizowanego w maju 2014r., to również nie budzi wątpliwości Sądu fakt, iż do takiego wyjazdu w tym konkretnym składzie osobowym istotnie doszło. Ten fragment wyjaśnień oskarżonego znajduje bowiem potwierdzenie nie tylko w zeznaniach M. C., ale także J. C., N. S. (1) i M. T.. Znamiennym jest jednak, iż w pierwszych wyjaśnieniach, oskarżony przyznaje, że rozbił dziewczynom mały, dwuosobowy namiot, w którym brakło miejsca dla M. C., a w kolejnych relacjach w trakcie rozprawy sądowej podaje już, że namiot był większy i M. mogła się w nim zmieścić. Co więcej M. K. stwierdza wprost, że to on wydał M. polecenie, aby w nocy przespała się w jego samochodzie na fotelu pasażera. W wyjaśnieniach oskarżonego jest jednak niekonsekwencja, ponieważ z jednej strony twierdzi, że siedział na tylnym siedzeniu i się nie przesiadał, by potem na końcu dodać, że po tym jak M. mu się zwierzyła ze swoich problemów, na sam koniec ją przytulił i poklepał po ramieniu. Zważywszy na fakt, że sytuacja ta miała miejsce w pojeździe marki V. (...), takie przytulenie dziewczyny byłoby po prostu fizycznie niemożliwe, gdyby M. K. siedział z tyłu. Sąd Okręgowy ponadto pragnie podkreślić, iż nie dał absolutnie wiary temu fragmentowi wyjaśnień M. K. z pierwszego protokołu przesłuchania, w których opisuje szczegółowo okoliczności i motywy dla których zaproponował matce M. C., że zabierze jej córkę na wakacje na M. (1). Analizując szczegółowo treść wyjaśnień oskarżonego w tym zakresie, stwierdzić należy dobitnie i wprost, ze twierdzenia M. K. są po prostu niedorzeczne i pozostają w rażącej sprzeczności z zasadami logiki i zdrowego rozsądku. Co więcej są zupełnie niekonsekwentne, ponieważ oskarżony na różnych etapach postępowania, zawsze w nieco odmienny sposób, przedstawia przebieg rozmów i uzgodnień z S. C.. Początkowo twierdził bowiem, że M. przygarnął na prośbę matki, bo M. się truła, a także, że matka obiecywała mu, iż M. dostała pieniądze na wyżywienie, chwilę później dodając, że w zasadzie to nie wie jak to miało wyglądać, bo matka z nim nie uzgodniła gdzie M. ma spać. Stwierdził także, że on niczego nie obiecywał matce, także tego, że jej córka będzie mieszkać w ośrodku. Zaznaczył ponadto, że nie wiedział tak naprawdę gdzie M. miała mieszkać. Zapewniał, że przez pierwsze dwa dni próbował dodzwonić się do matki, w celu wyjaśnienia kłamstw jej córki, ale zaniechał dalszych prób, ponieważ ona nie odbierała od niego telefonu i nie oddzwoniła (k. 162-164). W trakcie kolejnych wyjaśnień M. K. zaznaczył, że nie wprowadził do końca w błąd jej matki i nie obiecał jej sprawowania opieki nad córką w charakterze drużynowego (...). W jego ocenie S. C. sama się zgodziła na ten wyjazd, bo sama przyprowadziła córkę i przyniosła jej rzeczy do samochodu.
W przekonaniu Sądu trudno doprawdy komentować nawet te wyjaśnienia oskarżonego, jako, że w oczywisty sposób są one kłamliwe. Sąd Okręgowy pragnie w tym miejscu podkreślić, że M. C. nie pochodziła z rodziny patologicznej. Niewątpliwie pochodziła z rodziny ubogiej, dotkniętej licznymi problemami, a M. jako dorastająca nastolatka mogła się czuć zaniedbywana, ponieważ jej matka musiała poświęcać większą ilość czasu niepełnosprawnemu młodszemu synowi. Nie można jednak zasadnie zarzucić S. C. zaniedbywania obowiązków wychowawczych względem córki i nietroszczenie się o jej los. Wręcz przeciwnie, sam oskarżony popada tu w wewnętrzną sprzeczność, ponieważ z jednej strony podkreśla i eksponuje, że M. wielokrotnie żaliła się na matkę, że urządza jej awantury, że stara się ją zmobilizować do nauki, stosuje różnego rodzaju zakazy, kontroluje ją. Co więcej twierdził, że wielokrotnie słyszał krzyki matki M., kiedy córka wracała później do domu ze zbiórek, czy z różnego rodzaju spotkań, akcji typu „hipermarket” itp. Zatem z jednej strony, z treści tych wyjaśnień wynika, że S. C. kontrolowała córkę, interesowała się jej losem, starała się egzekwować powrót do domu. Z drugiej strony za chwilę oskarżony próbuje przekonać Sąd, że S. C. właściwie wydała, nie wiadomo zupełnie na jakich zasadach, oskarżonemu, jako nie wiadomo komu, własne dziecko i to na dwa tygodnie czasu. W ocenie Sądu, skoro M. C. przede wszystkim ze względów finansowych praktycznie nigdy w przeszłości nie wyjeżdżała samodzielnie poza B., nie była nigdy na żadnych feriach, wczasach, czy wyjazdach wypoczynkowych, to oczywistym jest, że jej matka nie wyraziłaby zgody na wyjazd córki poza miejsce zamieszkania na tak długi okres czasu. Analizując okoliczności sprawy nie sposób przyjąć, aby S. C. nie kochała swojego dziecka, nie troszczyła się o bezpieczeństwo córki i zaniedbywała ją. Taki zarzut byłby głęboko niesprawiedliwy i całkowicie nieuprawniony. Oczywistym jest w przekonaniu Sądu, że kobieta uwierzyła kłamliwym zapewnieniom oskarżonego, który wszak był dorosłym, dojrzałym, w ocenie wszystkich odpowiedzialnym 31-letnim mężczyzną i drużynowym jej córki, a nie jakimś kolegą czy przyjacielem. To ten mężczyzna, którego wszyscy znali i szanowali zapewnił ją, że zabierze M. do ośrodka, w którym będą przebywać inni harcerze. Tam dziewczyna będzie miała zapewnioną, w zamian za świadczenie wzajemne, bezkosztowo pełną opiekę, wyżywienie, noclegi oraz transport, a przy okazji atrakcyjnie spędzi czas. Jednocześnie miała to być forma nagrody za pracę i zaangażowanie M. w drużynie. W tej sytuacji, nie może dziwić fakt, że wobec takich argumentów, kobieta zgodziła się na taką formę wyjazdu i wypoczynku córki, będąc przekonaną, że sprawi jej tym radość, a jednocześnie M. będzie miała zapewnioną całodobową opiekę i bezpieczeństwo. W przekonaniu Sądu Okręgowego oskarżony, z oczywistych przyczyn, miał problem z racjonalnym wyjaśnieniem motywów i powodów zabrania M. C. ze sobą do miejscowości T., a zwłaszcza z wyjaśnieniem tego, dlaczego M. przebywała sama na terenie pola namiotowego i spała w samochodzie, jako że tego wyjaśnić racjonalnie się po prostu nie da. Zdaniem Sądu M. K. zabrał ze sobą dorastającą dziewczynę, ponieważ popęd seksualny i chęć zaspokojenia związanych z tym potrzeb, przeważyły nad racjonalną oceną sytuacji. Jednocześnie w ocenie Sądu bezspornym jest, iż oskarżony nie wykorzystał seksualnie M. C. w trakcie tego wyjazdu, ponieważ z jednej strony bał się oporu z jej strony (co już raz miało miejsce na ognisku w W. (1)). Z drugiej zaś strony obawiał się obecności i reakcji ze strony postronnych osób, które racjonalnie oceniając rzeczywistość, podejrzewały go o przestępne skłonności. Tylko i wyłącznie z tego względu nie dopuścił się w trakcie tego wyjazdu na M. C. przestępstwa przeciwko wolności seksualnej.
Twierdzenia oskarżonego, iż nie posiadał on zdjęć pornograficznych M. C., że nie nakłaniał jej do ich zrobienia, że nie ma pojęcia kiedy i ile razy mu takie zdjęcia przesyłała, bo nie przywiązywał wagi do tych zdjęć i od razu je kasował, wręcz rażą naiwnością. Bezspornym jest, że te zdjęcia oskarżony wykasował z pamięci swojego telefonu komórkowego, ale zostały one odzyskane przez biegłych i znajdują się w aktach sprawy (k.792-797, 1178). Z zebranego w sprawie materiału dowodowego, co więcej wszak z treści wyjaśnień samego oskarżonego, wynika, iż nakłaniał wcześniej P. B., a także P. S. do zrobienia tego typu zdjęć, a co więcej nawet sam je robił. Jak wynika z opinii biegłych zdjęcia P. B. o charakterze zarówno erotycznym jak i pornograficznym zostały odzyskane i co do tego nie można mieć wątpliwości (k. 798-803). Z zeznań A. C. (1) także wynika, iż oskarżony nakłaniał ją w przeszłości do tego, aby wyraziła zgodę na zrobienie tego typu zdjęć, ale ona kategorycznie odmówiła. Zatem skoro w przeszłości i to na przestrzeni kilku lat M. K. był w posiadaniu zdjęć o charakterze pornograficznym z udziałem P. B., następnie P. S. (z którą związek zakończył się latem 2012r.), nakłaniał do zrobienia takich zdjęć A. C. (1) to oczywistym jest, że chciał być także w posiadaniu zdjęć pornograficznych M. C. w 2014 roku. Sugerowanie, a właściwie twierdzenie, że 14-letnia dziewczyna z własnej inicjatywy zrobiła sobie tak odważne zdjęcia, w takich pozach, a następnie samowolnie przesłała je drużynowemu obraża zasady logiki, wiedzy i doświadczenia życiowego. W przekonaniu Sądu, nawet rzut oka na te zdjęcia i pozy pokrzywdzonej, eksponowanie na nich narządów płciowych, świadczy jednoznacznie o tym, że 14-letnia dziewczyna była dokładnie instruowana, co do tego, w jaki sposób te zdjęcia ma sobie zrobić.
Niejako już na marginesie należy zauważyć, iż z zeznań J. C. wynika jednoznacznie, że w dniu 26.05.2014r. M. pokazywała jej sms-a, otrzymanego od oskarżonego w którym prosił ją o przesłanie „nagich zdjęć”. Sama J. C. oburzyła się wtedy na przyjaciółkę, że jeśli ta wyśle mu zdjęcia, to ona przestanie się do niej odzywać.
Jeśli chodzi o wyjaśnienia oskarżonego złożone w trakcie rozprawy głównej, w których sprecyzował pewne kwestie, to Sąd dał wiarę twierdzeniom M. K. co do tego, że jeśli chodzi o niektóre ze stawianych mu zarzutów, to nie mogły one dokonać się w tych dniach i miejscach, które zostały wskazane w akcie oskarżenia. Istotnie oskarżony ma rację co do tego, że ognisko w W. (1) nie mogło się odbyć 26 maja 2014r., że biwak w Z. miał miejsce od 21 do 30 sierpnia 2009r., impreza w bunkrach z udziałem A. C. (1) nie odbyła się w kwietniu 2011r., a także że M. K. zapewne nie był nigdy w O. czyP. (1) i nie mógł się tam dopuścić przestępstw. Zdaniem Sądu, te twierdzenia oskarżonego istotnie znajdują potwierdzenie przede wszystkim w dokumentacji nadesłanej z (...), a także w szczegółowej analizie zebranego materiału dowodowego. Sąd nie podziela jedynie twierdzenia oskarżonego, co do czasookresu wyjazdu M. C. do miejscowości T., ponieważ twierdzenia te nie znajdują potwierdzenia w analizie bilingów połączeń telefonicznych i miejscach logowania się telefonu oskarżonego w lipcu 2015r..
W przekonaniu Sądu cała misterna linia obrony oskarżonego, sprowadzająca się do wykazania, że nie mógł dopuścić się przestępstw na szkodę P. S., O. N., A. C. (1) czy M. C., ponieważ dziewczyny uczestniczyły w całym szeregu imprez harcerskich, prywatnych, rożnego rodzaju wyjazdach, spotkaniach, które zostały utrwalone na zdjęciach i na tych zdjęciach są uśmiechnięte i zadowolone z oczywistych przyczyn nie może zasługiwać na uwzględnienie. Tego typu wnioskowanie w przekonaniu Sądu jest całkowicie chybione, obliczone na naiwność Sądu i nieuprawnione. To, że pokrzywdzone uczestniczyły w różnego rodzaju spotkaniach organizowanych w ramach drużyny, nie oznacza wcale, jak usiłuje to dowieść oskarżony, że nie były ofiarami przestępstwa. Jak wynika bowiem z bardzo szczegółowych i obszernych opinii sądowo-psychologicznych, o czym będzie jeszcze mowa w dalszej części uzasadnienia, dla wszystkich pokrzywdzonych znajdujących się w okresie dojrzewania udział w drużynie kierowanej przez oskarżonego był czymś niezwykle ważnym i cennym. Trudno zatem oczekiwać, aby w pozowanych zdjęciach pokrzywdzone wykazywały oznaki smutku, przygnębienia, czy traumy, ponieważ tego typu spotkania i imprezy były dla nich ważne, ciekawe i same do nich dążyły.
Pokrzywdzona P. S. przesłuchiwana przed Sądem w obecności psychologa w swoich zeznaniach szczegółowo opisała jak wyglądały jej relacje z oskarżonym M. K.. W pierwszej kolejności opisała przebieg zdarzenia do którego doszło w trakcie biwaku w Z. pod koniec sierpnia 2009r .Jak wynikało z jej relacji pewnego dnia w godzinach wieczornych przebywała ona wspólnie ze swoją ciocią, która była jej rówieśniczką - O. N. w namiocie oskarżonego. W pewnej chwili M. K., wpływając na nie emocjonalnie i wypowiadając słowa, które ona traktowała jako groźbę, kazał im się rozebrać, jeśli chcą zostać w tym samym namiocie. Później, gdy one spełniły jego prośbę, położył się między nimi w środku i zaczął je dotykać w okolicach piersi oraz w okolicach intymnych, wkładał im również palce do pochwy. Zdaniem P. S. te czynności wykonywał zarówno w stosunku do niej jak, i O. N.. Pokrzywdzona zeznała, że w momencie gdy była dotykana nie stawiała oporu, ponieważ obawiała się „że może do tego siłą podchodzić”. P. S. czuła się strasznie skrępowana, nie potrafiła później zasnąć, czuła się źle. W dalszej części swoich zeznań opisała szczegółowo gdzie i w jakich okolicznościach doszło do wymuszenia przez jej drużynowego pierwszego stosunku. Pokrzywdzona przyznała, że nie stawiała fizycznie i werbalnie oporu, ponieważ nie wiedziała jak się ma zachować, nie potrafiła przeciwstawić się oskarżonemu. Doszło wówczas do klasycznego krótkiego stosunku „mechanicznego” bez emocji. P. S. bardzo źle się czuła z tym co się stało, nie potrafiła sobie z tym poradzić, przez miesiąc nie chodziła na zbiórki. Po tym czasie wróciła na zbiórki, ponieważ nie chciała rezygnować z harcerstwa, gdyż było ono jej pasją. Wtedy M. K. nawiązał do pierwszego stosunku i stwierdził, „że chciałby jaszcze raz”. Nie pytał o odczucia dziewczyny, czy była zadowolona z tego co się stało, czy tego chce, czy nie. W efekcie, ponieważ P. S. była zastępową, nie potrafiła przeciwstawić się oskarżonemu. Stwierdziła, że w jej przekonaniu nieważne jest, czy ona by tego chciała, czy też nie, to i tak M. K. by to zrobił. W konsekwencji oskarżony kazał jej zostawać po zbiórkach i wymuszał stosunki seksualne bardzo często, zarówno w samochodzie jak i w innych miejscach na terenie B.. Zdarzało się, że do stosunków dochodziło niemal codziennie. Z relacji P. wynika, iż sytuacja taka trwała do chwili, kiedy rozpoczęła naukę w I klasie liceum. Jeśli pokrzywdzona odmawiała współżycia, to oskarżony groził , że wyrzuci ją z drużyny, albo zwolni z funkcji zastępowej. P. S. obawiała się spełnienia tych gróźb i godziła się na odbywanie z nim stosunków seksualnych. Sytuacja uległa zmianie od momentu kiedy P. S. rozpoczęła naukę w liceum. Wtedy jej stosunek do oskarżonego uległ zmianie i po prostu się w nim zakochała. Od tej też chwili dobrowolnie współżyła z nim, mówiła mu o swoich uczuciach, imponował jej, stał się dla niej takim „ guru”, przez niego dochodziło do sytuacji konfliktowych z rodzicami. Dochodziło do tego, że „nie mogła bez niego żyć”. W dalszej części zeznań P. S. szczegółowo opisała jak wyglądały jej relacje z M. K. do momentu zakończenia tego związku, co nastąpiło w okresie wakacyjnym 2012r. Przytoczyła także opis reakcji i zachowania oskarżonego gdy dowiedział się on, że nawiązała bliższe koleżeńskie relacje z innym chłopakiem. M. K. zareagował wtedy bardzo agresywnie, kazał jej wybierać między sobą, a tym chłopakiem, po czym chwycił ją za szyję i zaczął dusić. P. S. bardzo się tego przestraszyła i na jakiś czas zaprzestała kontaktów z oskarżonym i intymnych relacji. Niestety trwało to do wakacji i rejsu po jeziorach (...), kiedy to te kontakty zostały odnowione. P. S. przyznała także, że pod wpływem manipulacji ze strony oskarżonego w roku kiedy kończyła 18 lat zrobiła sobie „ nagie zdjęcia” i przesłała je za pomocą maila i MMS-ów oskarżonemu. Później, bojąc się, że ktoś te zdjęcia zobaczy skasowała je. Zeznała, że po raz ostatni M. K. chciał wymusić na niej stosunek we wrześniu 2012r, ale ona zaczęła wtedy stawiać opór i w efekcie M. K. ustąpił. Opisała również przebieg zdarzenia do którego doszło w październiku 2012r w trakcie festynu w hali sportowej w B.. Została wówczas publicznie upokorzona i znieważona przez oskarżonego oraz zmuszona do opuszczenia z płaczem imprezy. Powiedziała wtedy o tej sytuacji rodzicom , ale oskarżony ich ubłagał aby nie zawiadamiali Policji. Stwierdziła jednocześnie, że nigdy rodzicom nie powiedziała o tym, że współżyła z oskarżonym i że łączył ją z nim bliższy związek.
Ponadto P. S. odniosła się także do innych kwestii, między innymi do tego w jakich okolicznościach dowiedziała się o tym, że kolejnymi z ofiar drużynowego były M. C., A. C. (1) i O. N..
Przesłuchiwana po raz kolejny w toku śledztwa w trakcie konfrontacji z O. K. z domu N. odnosiła się do swoich poprzednich relacji, przede wszystkim na temat zdarzenia do którego doszło na biwaku w Z.. Zaznaczyła, że składając zeznania po raz pierwszy była przekonana, że M. K. dotykał po miejscach intymnych nie tylko ją, ale i O. N.. W rzeczywistości nie wiedziała, czy tak istotnie było i czy O. była wówczas również przez oskarżonego molestowana.
(dowód: protokół przesłuchania P. S. k. 69-75, płyta CD k. 1215-1216 (stenogram z przesłuchania k. 1917-1963, 1963-1965), protokół konfrontacji pomiędzy P. S. a O. K. k. 635-637 protokół uproszczony, płyta CD k. 1216 (stenogram z konfrontacji k. 671-687), odtworzenie nagrań i odczytanie zeznań k. 1789)
Pokrzywdzona O. K. z domu N. przesłuchiwana w toku śledztwa w pełnych emocji relacjach również szczegółowo opisała między innymi w jakich okolicznościach znalazła się w drużynie kierowanej przez oskarżonego, a także kiedy i w jakich okolicznościach została przez niego wykorzystana seksualnie. Stwierdziła, iż takich sytuacji było dokładnie trzy i do pierwszego zdarzenia doszło w czasie biwaku w Z. w dniu 15 urodzin P. S., a więc 29.08.2009r. Następnie opisała, że w czasie tej imprezy, która odbywała się w godzinach nocnych w kręgu kilku osób, została upita przez oskarżonego. Bardzo źle się czuła, bolał ją brzuch, wymiotowała, nie pamiętała przebiegu zdarzeń. Została wówczas zaniesiona przez M. K. do jego namiotu i kiedy się ocknęła, to zorientowała się, że jest rozebrana, a oskarżony odbywa z nią stosunek płciowy. W tym momencie zaczęła stawiać opór , ale wówczas M. K. uderzył ją ręką w twarz i po kilku pchnięciach osiągnął satysfakcję seksualną. Pokrzywdzona opisała także, jak wyglądały jej niezwykle trudne i bolesne relacje rodzinne, stwierdziła że jej matka praktycznie od wczesnego dzieciństwa zaniedbywała ją, bardzo często ją biła, znęcała się nad nią. Ponieważ O. traktowała oskarżonego jak przyjaciela, to zwierzała mu się z tych problemów, opowiadała mu o stosunku jej matki do niej, między innymi o tym, że matka niejednokrotnie groziła jej, że odda ją do ośrodka adopcyjnego w C. na ul. (...).
W dalszej kolejności opisała szczegółowo w jakich okolicznościach M. K. wymusił na niej jeszcze dwukrotnie stosunek seksualny, właśnie grożąc jej, że jeśli mu się nie odda, to on powie jej matce, że znajdując się w stanie nietrzeźwości odbywała stosunek seksualny, a wtedy jej matka nie tylko ją zbije, ale i odda do ośrodka adopcyjnego. Zaznaczył jednocześnie, że jeśli będzie chciała powiedzieć o tym, co się wydarzyło między nimi matce, to jej matka na pewno jej nie uwierzy, a uwierzy jemu, ponieważ on ma z nią bardzo dobre relacje. Do ostatniego stosunku doszło 1.06.2010r w trakcie festynu w B., kiedy to oskarżony wykorzystał fakt, że pokrzywdzonej odjechał ostatni autobus, którym mogła się dostać do C., a następnie do miejsca zamieszkania w W. (4). Ponieważ O. K. nie miała innej możliwości dostania się do domu, skontaktowała się z matką, pytając, czy ojczym nie mógłby po nią przyjechać, ale w odpowiedzi usłyszała, że to jest niemożliwe, że ma być w domu na czas, a następnie wyzwiska. Widząc, że znajduje się w sytuacji bez wyjścia, pozwoliła oskarżonemu na odbycie stosunku seksualnego. M. K. po wymuszeniu współżycia odwiózł ją do domu swoim samochodem. Po tym zdarzeniu stwierdziła, że zrywa z harcerstwem i nie pojawiała się już na zbiórkach.
W trakcie przesłuchania przyznała także, że na biwaku w Z. miała miejsce taka sytuacja, że jeden raz spała w namiocie oskarżonego z P. S., twierdząc jednocześnie, że do niczego wówczas nie doszło.
Ponadto zeznała, że po tym ostatnim zdarzeniu, w trakcie którego została wykorzystana seksualnie przez oskarżonego, próbowała powiedzieć P. S. o tym, co ją spotkało ze strony M. K., ale P. nie chciała jej wówczas słuchać. O. K. podkreśliła, że M. K. doprowadził do tego, że skłóciła się z P. S. i nie przyjeżdżała już do niej do domu.
Zeznała, że o tym, co ją spotkało powiedziała tylko swojemu mężowi, który później przekazał to także jej matce, od której ona musiała się wyprowadzić , krótko po ukończeniu 18 roku życia i z którą praktycznie nie utrzymuje kontaktu.
W trakcie konfrontacji z P. S., której przedmiotem było wyjaśnienie sprzeczności w relacjach, co do rzeczywistego przebiegu wypadków zaistniałych w namiocie oskarżonego, O. K. zmieniła nieco swoją pierwotną wersję. Stwierdziła, że nie przygotowywała się specjalnie do pierwszego przesłuchania i nie pamiętała wszystkich szczegółów z przeszłości, zwłaszcza, że o niektórych rzeczach chciała zapomnieć. Dopiero po wizycie u psychologa przypomniała sobie pewne rzeczy i przyznaje, że takie zdarzenie, o którym zeznała P. S., istotnie miało miejsce. Obydwie dziewczyny obawiając się wyśmiania, jakichś publicznych prześmiewczych komentarzy ze strony oskarżonego w obecności innych młodszych dzieci, postanowiły spełnić prośbę M. K., rozebrały się i położyły się spać pod śpiworami w jego namiocie. Jednocześnie O. K. dodała, że tego dnia miała znaczną ilość zajęć, była zmęczona i zasnęła. Zatem nie przypomina sobie, aby ona była wtedy ofiarą jakiegoś molestowania ze strony oskarżonego.
(dowód: protokół przesłuchania O. K. z domu N. k. 434-436 (protokół uproszczony, płyta CD k. 527-528 (stenogram z przesłuchania k. 486-526), protokół konfrontacji pomiędzy P. S. a O. K. k. 635-637 (protokół uproszczony), płyta CD k. 1216 (stenogram z konfrontacji k. 671-687), odtworzenie nagrań i odczytanie zeznań k. 1789).
Pokrzywdzona A. C. (1), przesłuchiwana przed Sądem w trybie art. 185c kpk, również szczegółowo opisała w jakim okresie czasu należała do drużyny, kierowanej przez oskarżonego, jakie pełniła w niej funkcje i kiedy zakończyła swoją przygodę z harcerstwem. W pierwszej fazie swoich zeznań przytoczyła okoliczności w jakich doszło w kwietniu 2012r. do spotkania z udziałem oskarżonego, A. B. i P. B. (1) w pomieszczeniach „bunkrów” w gimnazjum w B.. Zeznała m.in., że w trakcie tego spotkania, na którym miała być omawiana metodyka prowadzenia zbiórek spożywany był alkohol w postaci whisky z coca-colą. M. K. podkreślał, że wszyscy muszą pić równo, co doprowadziło do tego, że A. się upiła, zwłaszcza, że w przeszłości nie spożywała wysokoprocentowego alkoholu. W dalszej kolejności opisała jaka była reakcja jej organizmu na alkohol i jak ten jej stan został wykorzystany przez M. K.. Pokrzywdzona podkreśliła, że pamięta jedynie fragmentarycznie przebieg zdarzeń i nie jest pewna, czy oskarżony odbył z nią klasyczny stosunek, ponieważ rano widziała rozwiniętą prezerwatywę. Jest natomiast przekonana co do tego, iż odbył z nią stosunek oralny. Zdaniem A. C. (1) cała ta sytuacja, związana z tym zdarzeniem w „bunkrach”, była wynikiem zakładu pomiędzy oskarżonym i jego kolegami. Po jakimś czasie sam M. K. miał jej powiedzieć, że wygrał wtedy 2 butelki, ponieważ założył się z kolegami, że tego dnia wykorzysta ją seksualnie. Pokrzywdzona zaznaczyła kategorycznie, że nie dążyła wówczas z własnej inicjatywy do żadnego zbliżenia, że nie chciała aby M. K. też cokolwiek jej robił, ale nie była w stanie mu się przeciwstawić ani też o własnych siłach opuścić tych pomieszczeń.
W dalszej części zeznań opisała, jak wyglądały jej późniejsze relacje z oskarżonym, który po tym zdarzeniu wielokrotnie wyznawał jej miłość, wmawiał jej, że muszą być razem. W konsekwencji A. C. (1) uwierzyła oskarżonemu i od października 2012 r. zaczęła traktować go jako partnera i wielokrotnie z nim dobrowolnie współżyła nawet bez żadnego zabezpieczenia ponieważ mu ufała. Te kontakty seksualne miały między nimi także miejsce po imprezie sylwestrowo-noworocznej, kiedy to pokrzywdzona zauważyła, że M. K. zbliżył się do jej przyjaciółki M. L.. Pokrzywdzona stwierdziła, że wtedy nie była już dziewczyną drużynowego, lecz tak jakby jego kochanką i sytuacja taka trwała do końca kwietnia 2013 r. A. C. (1) nawet z perspektywy czasu nie była w stanie w racjonalny sposób wytłumaczyć swojego postępowania. Ponadto pokrzywdzona opisała jak wyglądała jej dalsza działalność w harcerstwie, w tym m.in. o tym, że z uwagi na wzrost liczebności harcerzy, doszło do utworzenia drugiej drużyny, którą za namową oskarżonego zaczęła kierować. Opisała także m.in., że M. K. wielokrotnie z jednej strony groził jej usunięciem z funkcji i drużyny, a z drugiej, kiedy sama chciała odejść szantażował ją, że nie może tego zrobić. Chcąc zatrzymać ją przy sobie, posunął się nawet do tego, że powiedział jej, że zachorował na białaczkę, co po jakimś czasie okazało się oczywiście nieprawdą.
Pokrzywdzona zaznaczyła także, że jej rodzice nie wiedzieli nic o charakterze jej związku z oskarżonym. O tym, że została przez niego wykorzystana seksualnie i zmanipulowana opowiedziała jedynie swojemu chłopakowi A. K. (1) i później dziewczynom tj. P. S., O. K., a także M. C. i jej matce. A. C. (1) opisała także kiedy i w jakich okolicznościach uzyskała informację o tym, że jej 14-letnia sąsiadka M. C. stała się kolejną ofiarą oskarżonego. Podkreśliła, że po wyciągnięciu informacji od M. i upewnieniu się co do prawdziwości jej relacji podjęła wtedy decyzję, że dłużej tak nie może być, trzeba wreszcie z tym skończyć i zawiadomić matkę M. oraz Policję. Skontaktowała się wówczas z P. S. i po przedstawieniu jej problemu uzyskała obietnicę, że również ona może zaświadczyć o tym, że została wykorzystana przez oskarżonego. W związku z powyższym zapewniała M., że musi ona powiedzieć o wszystkim matce, zaś ona i jej koleżanka przyjdą do domu M. i wesprą ją w tej relacji.
(dowód: protokół przesłuchania A. C. (1) k. 437-439, protokół uproszczony płyta CD k. 527-528, stenogram z przesłuchania k. 443-485, odtworzenie nagrania i odczytywanie zeznań k. 1788).
Pokrzywdzona M. C., przesłuchiwana po raz pierwszy przed Sądem w obecności psychologa w trybie art. 185a kpk szczegółowo opisała, jak wyglądały jej relacje z drużynowym w czasie, gdy była członkiem drużyny, którą kierował. Zeznała m.in., że w maju 2014r. doszło do zorganizowania ogniska w W. (1). Początkowo M. K. zaproponował jej, aby pojechała z nim sama na to ognisko, ale ona się tego bała i zaprosiła trzy koleżanki. Następnie opisała jak wyglądał przebieg tego spotkania i w jakich okolicznościach znalazła się w jego samochodzie. Stwierdziła, że w pewnym momencie ok. godz. 1.00-2.00 w nocy oskarżony przesiadł się obok niej, na fotel kierowcy i najpierw zaczął ją dotykać po kolanie i nodze. Następnie przycisnął ją mocno do siebie, włożył rękę pod jej ubranie, zaczął ją dotykać po piersiach, po czym włożył ją także do majtek i zaczął ją dotykać po łonie i pośladkach. M. C. od początku broniła się, wyrywała i mówiła, że tego nie chce. M. K. nie zważając na to mówił, „że to nie jest nic złego, że to tylko raz, że nic się nie stanie”. W pewnym momencie przycisnął dziewczynę bardzo mocno do siebie, obawiając się, aby jakieś odgłosy nie dotarły do śpiących w namiocie koleżanek. M. nie mogła się wyswobodzić, i gdy on ją dotykał to ona biła go pięściami, kopała i szczypała. Niestety jego przewaga fizyczna była zbyt duża i po chwili dziewczyna zaczęła płakać. Wtedy M. K. puścił ją, próbował obrócić całą sytuację w żart. Pokrzywdzona stwierdziła, że to nie było ani przyjemne ani śmieszne i zdenerwowana wyszła z samochodu. Gdy wróciła z powrotem oskarżony zagroził jej, aby nikomu nie mówiła o tym, co się stało, gdyż w przeciwnym razie on ją znajdzie i zgwałci. W dalszej kolejności M. C. opisała jak wyglądał dalszy przebieg wypadków. Stwierdziła także m.in., że około miesiąc po tym zdarzeniu oskarżonemu „coś odbiło” i kazał jej zrobić sobie, a następnie wysłać mu zdjęcia, na których jest naga. M. C. oświadczyła, że obawiając się jego gróźb zrobiła sobie kilkakrotnie przy pomocy laptopa takie zdjęcia, po czym przesłała je oskarżonemu.
W dalszej kolejności M. C. opisała także w jakich okolicznościach M. K. zaczął pisać do niej znaczną ilość szantażujących ją sms-ów, co doprowadziło do tego, że się rozpłakała i powiedziała o wszystkim A. C. (1). Dowiedziała się wówczas od A., że i ona była ofiarą seksualnego wykorzystania przez M. K., podobnie jak i P. S. oraz jej ciotka. A. się „wkurzyła” i nakłoniła ją do tego, aby o wszystkim powiedziała mamie, a później Policji, obiecując, że i ona to zrobi.
Ponadto w dalszej część zeznań M. C. opisała szczegółowo jak wyglądają jej relacje rodzinne, przyznając, że mówiła o nich oskarżonemu. Potwierdziła, że pisała z oskarżonym przez cały czas dużą ilość sms-ów. Opisała również dokładnie jak doszło do tego, że wspólnie z oskarżonym pojechała na M. (1). Na miejscu okazało się jednak, że nie będzie mieszkać w ośrodku, w którym on pracował. Przebywała wówczas na polu namiotowym i spała w jego samochodzie. Na polu tym byli także inni ludzie, którzy się nią opiekowali i dawali jej jedzenie. Oskarżony przychodził do niej na 2-3 godziny, ale nic jej nie zrobił, ponieważ bał się tych ludzi, zwłaszcza, że jeden mężczyzna powiedział do niego, że „grozi mu prokurator”. M. C. przyznała, że w trakcie rozmów telefonicznych okłamywała swoją mamę. Zeznała również, że ostatnie „gołe” zdjęcia wysłała mu przed (...), uszczegóławiając przebieg zdarzeń zaistniałych przed, jak i w trakcie wyjazdu do Z., kiedy to powiedziała A. C. (1) o tym, co się dzieje między nią, a oskarżonym. Zrelacjonowała także to, czego dowiedziała się od A. na temat wykorzystywania przez drużynowego innych dziewcząt.
(dowód: protokół przesłuchania M. C. k. 53-62, płyta CD k. 64, stenogram z przesłuchania k. 1725-1756, k. 1722-1724, odtworzenie nagrania i odczytanie zeznań k. 1703).
Przesłuchiwana po raz drugi w toku śledztwa w dniu 20.10.2014 r. M. C. po raz kolejny szczegółowo opisała w jaki sposób trafiła do drużyny, kierowanej przez oskarżonego, jak wyglądały zbiórki, biwaki i inne imprezy. Stwierdziła m.in., że w pewnym momencie M. K. zwrócił na nią uwagę, zaczął jej poświęcać więcej czasu, rozmawiał, uspokajał i pocieszał. Poczuła, że jest wyróżniana przez niego. Następnie w podobny sposób opisała w jakich okolicznościach doszło do wyjazdu na ognisko obok glinianki w W. (1). Zaznaczyła, że to ona sama podjęła decyzję, że pójdzie spać do samochodu oskarżonego, bo nie będzie marznąć, gdy nie ma dla niej miejsca w namiocie. W dalszej kolejności zrelacjonowała jak wyglądał przebieg wypadków w samochodzie, jej relacje z oskarżonym w ciągu następnych dni i tygodni. Ponownie opisała w jakich okolicznościach doszło do przedstawienia ze strony M. K. propozycji wyjazdu na M. (1), a także jak wyglądały uzgodnienia co do warunków tego wyjazdu. Niestety po dotarciu na miejsce okazało się, że nie będzie mieszkać w Ośrodku, lecz na polu namiotowym, położonym nad jeziorem zaś po jego drugiej stronie znajdował się Ośrodek. W dalszej kolejności M. C. przedstawiła jak wyglądał jej pobyt na M. (1) i co wydarzyło się później, już po powrocie do domu w Z.. Po odczytaniu pokrzywdzonej treści pierwszych zeznań, potwierdziła ona ich prawdziwość, prostując jednocześnie kilka swoich wcześniejszych wypowiedzi. Udzieliła także odpowiedzi na cały szereg dalszych pytań ze strony prokuratora i psychologa precyzując i uszczegóławiając swoje wcześniejsze relacje.
(dowód: protokół przesłuchania M. C. k. 134-140, płyta k. 140a, odtworzenie nagrania i odczytanie zeznań k. 1703).
Przed przystąpieniem do oceny treści zeznań wszystkich pokrzywdzonych Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, że w realiach niniejszej sprawy koniecznym jest poczynienie kilku uwag natury ogólnej.
Otóż Sąd pragnie podkreślić, że dowód z przesłuchania pokrzywdzonego przestępstwem przeciwko wolności seksualnej jest z natury rzeczy dowodem niezwykle istotnym, a z uwagi na charakter przestępstwa często kluczowym, przy braku dowodu z relacji innych świadków tego przestępstwa oraz braku dowodów z zakresu badań biologicznych różnego rodzaju, czy innych specjalistycznych, które w pewny i jednoznaczny sposób mogą potwierdzić lub wykluczyć wersje oskarżonego czy pokrzywdzonego. W okolicznościach niniejszej sprawy z tą ostatnią sytuacją mamy do czynienia, jako, że zawiadomienie o przestępstwie, a następnie relacje pokrzywdzonych dotyczą zdarzeń zaistniałych często w odległej już przeszłości. Z tego też względu obiektywne zweryfikowanie tego, czy np. doszło do stosunku seksualnego, czy ofiara ma jakieś obrażenia ciała, czy na lub w ciele ofiary znajduje się materiał biologiczny sprawcy, ewentualnie, czy zostały pozostawione inne ślady – obiektywnie nie jest możliwe. Zresztą na marginesie w dość specyficznych okolicznościach tej sprawy, dowody te (gdyby istniały) i tak nie miałyby decydującego znaczenia.
W realiach niniejszej sprawy kwestią o kluczowym, fundamentalnym wręcz znaczeniu staje się w pierwszej kolejności konieczność sprawdzenia linii obrony oskarżonego. Zważyć bowiem należy na fakt, że M. K. od początku do końca, konsekwentnie nie przyznaje się do dokonania zarzucanego mu czynu i co więcej sugeruje, że postępowanie karne przeciwko niemu może być konsekwencją jakiejś zmowy, spisku ze strony pokrzywdzonych. Z tego też względu Sąd z głęboką powagą potraktował tą linię obrony i właściwie od początku w pierwszej kolejności badał, czy w świetle zebranego w sprawie materiału dowodowego istnieją podstawy do przyjęcia, iż sugestia oskarżonego jest zasadna, bądź, że istnieje nawet jakieś prawdopodobieństwo wystąpienia tego typu sytuacji. Oczywiście, zarówno teoretycznie jak i praktycznie można sobie wyobrazić, że z różnych przyczyn osoba, czy grupa osób może, dążąc do zrealizowania zaplanowanego celu, po uprzednim uzgodnieniu określonej wersji, pomówić kogoś fałszywie o popełnienie przestępstwa. Takie sytuacje niestety się zdarzają. W przypadku przestępstw przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, konsekwencje dla fałszywie pomówionej osoby są z reguły dramatyczne i wręcz nieodwracalne. Wiążą się one bowiem z możliwością zniszczenia człowieka, poddania go ostracyzmowi środowiskowemu, przekreślenia jego dotychczasowej drogi życiowej, dorobku i.t.d.
Kolejną kwestią natury ogólnej, na którą należy zwrócić uwagę w okolicznościach niniejszej sprawy jest fakt, iż przesłuchanie osób pokrzywdzonych przestępstwem odbyło się w trybie art. 185a kpk i 185c kpk. Nowela przepisów kodeksu postępowania karnego z dnia 13.06.2013 r. wprowadziła do procedury karnej nowe zasady przesłuchania w charakterze świadka m.in. małoletniego jak i pełnoletniego pokrzywdzonego w sprawach o przestępstwa przeciwko wolności seksualnej. Podyktowane jest to dążeniem do zwiększenia ochrony pokrzywdzonych w tych sprawach i zapobiegania ich wtórnej wiktymizacji. Tego typu przesłuchanie, co do zasady winno mieć miejsce jeden raz i być na tyle szczegółowe, aby nie narazić pokrzywdzonego na ryzyko kolejnej wizyty w Sądzie i konieczność odtworzenia traumatycznych wspomnień. Szczegółowa analiza tych czynności przeprowadzonych z udziałem wszystkich pokrzywdzonych nie pozostawia wątpliwości co do tego, że przesłuchania były niezwykle wnikliwe i szczegółowe, każda, nawet drugorzędna kwestia była wyjaśniana i weryfikowana znaczną ilością pytań. Nie unikano pytań trudnych i niewygodnych dla pokrzywdzonych, po to, by wyjaśnione zostały wszystkie istotne okoliczności sprawy. Prokurator analizując w toku śledztwa depozycje pokrzywdzonych nie przechodził do porządku dziennego nad kwestiami wątpliwymi, problematycznymi, lecz dążąc do szczegółowego wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy (także tych, które przemawiały na korzyść M. K.) wnioskował do Sądu o powtórne przesłuchania małoletniej pokrzywdzonej M. C. (k. 112-113), czy też o przeprowadzenie konfrontacji pomiędzy pokrzywdzonymi P. S. i O. K. (k. 565-567). W konsekwencji w przekonaniu Sądu materiał dowodowy uzyskany w toku tych czynności jest pełny i kompletny.
Zdaniem Sądu Okręgowego, merytorycznie rozpoznającego sprawę w pełni trafna była w okolicznościach niniejszej sprawy, także decyzja rzecznika oskarżyciela publicznego o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłych psychologów w celu przeprowadzenia badań psychologicznych pokrzywdzonych O. K. i A. C. (1) i oceny ich zdolności poznawczych, a także stwierdzenia lub wykluczenia tendencji do konfabulacji itd. Sąd rozpoznający w toku śledztwa wniosek prokuratora o przesłuchanie pokrzywdzonych w trybie art. 185c kpk z udziałem psychologa nie uwzględnił drugiej części wniosku, stojąc na stanowisku, iż brak jest przesłanek o których mowa w art. 192 § 2 kpk. Niemniej jednak, w przekonaniu Sądu meriti, mając na uwadze tak specyficzny charakter sprawy, późniejsza decyzja prokuratora o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłych psychologów była słuszna i wskazana, gdyż opinie poszerzały zgromadzony materiał dowodowy i okazały się pomocne przy dokonywaniu oceny wiarygodności zeznań w/w pokrzywdzonych.
Sąd Okręgowy pragnie także zaznaczyć, że dla dokonania pełnej i rzetelnej oceny depozycji pokrzywdzonych konieczne było w realiach niniejszej sprawy przede wszystkim analizowanie zapisu obrazu i dźwięku z zarejestrowanych przesłuchań w połączeniu ze sporządzonymi stenogramami, zwłaszcza, że w oparciu o protokoły uproszczone dokonanie takiej oceny byłoby w ogóle niemożliwe. W praktyce poza tym, że okazało się to dość czaso- i pracochłonne, to przede wszystkim pozwala to na pewne i jednoznaczne ustalenia co do wiarygodności zeznań pokrzywdzonych.
Podsumowując tę część rozważań w pierwszej kolejności Sąd Okręgowy pragnie podkreślić, iż szczegółowa analiza treści zeznań pokrzywdzonych w konfrontacji z całością zebranego w sprawie materiału dowodowego, nie daje żadnych podstaw do wysnucia wniosku, iż w realiach niniejszej sprawy mogło dojść do fałszywego pomówienia oskarżonego o czyny, których w rzeczywistości nie popełnił. Jest to w ocenie Sądu absolutnie niemożliwe. Bezspornym jest, iż impulsem do złożenia przez S. C. zawiadomienia o przestępstwie i tym samym wszczęcia przeciwko M. K. postępowania karnego były zdarzenia zaistniałe w dniu 15 sierpnia 2014 r., w trakcie wyjazdu M. C. do Z.. Paradoksalnie, wysoce prawdopodobnym jest, że gdyby M. K. nie wysyłał wówczas do M. C. znacznej ilości nękających i szantażujących ją wiadomości tekstowych, to do niczego by nie doszło. Niestety to sam oskarżony niejako sprowokował całą sytuację, manipulując uczuciami dziewczyny, kontrolując ją na każdym kroku i usiłując zapobiec temu, aby spotykała się ona z innymi osobami, a zwłaszcza z tymi dziewczętami, które wcześniej pozostawały w orbicie jego zainteresowań i zostały przez niego skrzywdzone. Posunięcie się do gróźb rozpowszechnienia zdjęć pornograficznych M. C. i przesłania ich jej matce lub rodzicom, wykonanych wszak kilkakrotnie przez nią samą i przesłanych oskarżonemu drogą elektroniczną, doprowadziło młodą i lekkomyślną dziewczynę do przerażenia i ataku paniki. W wyniku tych działań oskarżonego M. C. nie mogła poradzić sobie z emocjami, zaczęła płakać, a następnie „otworzyła się” przed A. C. (1) i opowiedziała jej o charakterze relacji łączących ją z oskarżonym. W ocenie Sądu M. C., o czym będzie jeszcze mowa poniżej z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością nie zawiadomiłaby ani matki, ani Policji o tym, co ją spotkało ze strony oskarżonego. To A. C. (1) widząc nienaturalne zachowanie powierzonej pod jej pieczę dziewczyny, a następnie słysząc jej relację znajdującą potwierdzenie w treści sms – ów i konfrontując to z treścią własnych doświadczeń z oskarżonym w przeszłości - postanowiła działać i skończyć z tą patologiczną sytuacją, i krzywdzeniem przez oskarżonego kolejnych młodych dziewcząt. To ona tak naprawdę podjęła decyzję, że należy to przerwać, skontaktowała się z koleżankami P. S., a następnie O. K. i nakłoniła je do przerwania zmowy milczenia. Zatem istotnie wszczęcie przeciwko oskarżonemu postępowania karnego zostało poprzedzone spotkaniami i rozmowami między pokrzywdzonymi, które właśnie wówczas w pełni dowiedziały się od siebie nawzajem, co tak naprawdę spotkało każdą z nich ze strony oskarżonego. Nie oznacza to jednak w ocenie Sądu absolutnie tego, że pomiędzy pokrzywdzonymi doszło do jakiejś zmowy, spisku w celu dokonania zemsty na oskarżonym za zranienie uczuć młodych dziewcząt, za ich wielokrotne wykorzystanie seksualne, okłamywanie i zdradzanie. Oczywistym jest, że A. C. (1) i P. S., które swego czasu żywiły uczucia do M. K., zostały przez niego wykorzystane, były notorycznie zdradzane i okłamywane, z czysto ludzkiego punktu widzenia odczuwały do niego z tego powodu żal i pretensje. Z całą pewnością nie był to jednak zasadniczy powód złożenia przez nich wniosku o ściganie karne, zwłaszcza, że od chwili popełnienia przestępstw na ich szkodę upłynął już znaczny okres czasu i te emocje już opadły. W przekonaniu Sądu wniosek został przez nie złożony dlatego, że M. K., który w przeszłości był ich drużynowym, a także swego rodzaju wychowawcą i opiekunem, poprzez swoje podstępne działania wkradł się w ich łaski, wykorzystał zaufanie, zmanipulował je, a następnie w przestępczy sposób wykorzystał, dążąc przede wszystkim do zaspokojenia własnych potrzeb seksualnych. Zeznania wszystkich pokrzywdzonych w zakresie charakteru ich związku z oskarżonym są w ocenie Sądu spontaniczne, szczere i w pełni wiarygodne. Przyjęcie, że doszło do przestępczej zmowy między pokrzywdzonymi jest absolutnie niemożliwe. Zważyć bowiem należy na fakt, iż każda z pokrzywdzonych została przesłuchana bardzo szczegółowo, wręcz drobiazgowo i odnosiła się do całego szeregu różnych okoliczności, wątków i zdarzeń. W toku postępowania karnego zostało przesłuchanych równie szczegółowo jeszcze kilkunastu świadków m. in. w celu weryfikacji twierdzeń pokrzywdzonych. Wszystkie te osoby pochodzą z różnych środowisk i różnych rodzin i poza pokrzywdzonymi oraz innymi członkami drużyny praktycznie bliżej się ze sobą nie znają. Przesłuchano w charakterze świadków, także osoby najbliższe dla poszczególnych pokrzywdzonych. Jak wynika z zasad doświadczenia życiowego i zawodowego w sprawach toczących się przed sądem niestety niejednokrotnie dochodzi do przypadków porozumiewania się oskarżonych, czy świadków ze sobą i prób przedstawienia sądowi jako prawdziwej wersji zdarzeń, która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Bardzo często jednak tego typu porozumienie w celu przekazania nieprawdziwej wersji zdarzenia, czy zdarzeń okazuje się bezskuteczne, ponieważ mówienie nieprawdy jest zazwyczaj stosunkowo łatwe do wykrycia, zwłaszcza w przypadku opisywania złożonych, rozciągniętych w czasie i wielowątkowych różnego rodzaju sytuacji. Zazwyczaj szczegóły w wielu przypadkach są niedopracowane, lub też nie można ich wszystkich uzgodnić, gdyż jest to obiektywnie niemożliwe. W realiach niniejszej sprawy absolutnie niemożliwym jest przyjęcie założenia, że mogło dojść do fałszywego oskarżenia i przestępczej zmowy, ponieważ wymagałoby to praktycznie wielodniowego uzgadniania i to przez wszystkich przesłuchanych w sprawie świadków bardzo wielu kwestii, wątków i okoliczności pobocznych.
W ocenie Sądu oczywistym jest, iż każda z pokrzywdzonych jest osobą o innych cechach charakteru, temperamentu i osobowości. Dość charakterystycznym jednak jest, iż sposób działania oskarżonego w wielu elementach był w odniesieniu do wszystkich pokrzywdzonych bardzo podobny.
Przechodząc do oceny treści zeznań pokrzywdzonej P. S., sąd jak zaznaczono, pragnie podkreślić, iż jej zeznania są szczere i zasługują na wiarę. Znajdują w wielu elementach potwierdzenie, nie tylko w relacjach O. K., A. C. (1), czy w niewielkim zakresie M. C., ale także w zeznaniach R. S., B. S., czy A. C..
Jak wynika ze zgodnych i w pełni wiarygodnych zeznań świadków R. i B. S. ich córka P. jest osobą skrytą, od której „ ciężko było cokolwiek wyciągnąć”. Z tego też względu nie zwierzała im się ona ze swoich tajemnic. Rodzice pokrzywdzonej jednocześnie stwierdzili, iż wiedzieli i widzieli, że M. K. był dla ich córki autorytetem, „takim guru”, w którego była wpatrzona i „ była na każde jego zawołanie i skinienie”. Podkreślili jednoznacznie, że nie mieli żadnej wiedzy na temat tego, że P. jest uczuciowa związana z oskarżonym. Domyślili się tego dopiero po tymczasowym aresztowaniu M. K., przy czym do chwili obecnej córka nie powiedziała im praktycznie niczego na temat charakteru jej związku. Jedynie jeden raz przyznała matce, że była z nim związana i na jej pytanie dlaczego w takim razie w to brnęła, odpowiedziała, że była młoda i głupia. Co więcej, R. i B. S. byli przekonali, że M. K. jest związany z P. B., że był nawet z nią zaręczony. Widzieli nawet w trakcie rejsu, że pomiędzy P. B., a oskarżonym „ jest jakieś uczucie” – „na podstawie mowy ich ciała, gestów”. Dodali także, że z całą pewnością ich córka nie należy do osób mściwych i pamiętliwych i wyrazili pogląd, że nawet jeśli miała jakiś żal do oskarżonego, to z całą pewnością po upływie tak długiego czasu nie zdecydowałaby się składać zeznania z chęci zemsty, potrzeby odegrania się na oskarżonym. W ocenie Sądu Okręgowego zeznania w/w świadków wzmacniają w istotny sposób wiarygodność P. S. i zadają kłam wersji oskarżonego, co do tego, iż z P. S. łączyło go uczucie i plany na przyszłość, o których rodzice małoletniej wówczas pokrzywdzonej mieliby wiedzieć. Wreszcie w ocenie Sądu o wiarygodności zeznań P. S. świadczy paradoksalnie głęboko sama ich treść. Gdyby P. S. chciała rzeczywiście obciążyć bezzasadnie oskarżonego, to przy pierwszych wymuszonych kontaktach seksualnych powiedziałaby, że używał wobec niej przemocy, przytrzymywał ją, groził i.t.p. Tymczasem ona miała wyraźnie widoczne trudności z opisaniem stanu w jakim się znajdowała, zaprzeczając przy tym aby M. K. używał przemocy czy groźby w stosunku do niej.
Z kolei relacje P. S. co do charakteru związku z oskarżonym, a także wybuchowości i agresywności M. K. znajdują potwierdzenie w zeznaniach A. C., czyA. C. (1). W przekonaniu sądu P. S. myli się co do tego, iż dobrowolnie zaczęła współżyć z oskarżonym dopiero od pierwszej klasy liceum, czyli od września 2011 roku. W ocenie sądu to dobrowolne współżycie oskarżonej z M. K. zaczęło się jednak wcześniej zapewne już od wiosny 2010 roku, o czym przekonuje korespondencja mailowa pomiędzy oskarżonym, a P. S. (k. 1130 -1154) oraz treść zeznań O. K., odnosząca się do przebiegu rozmowy z P. S., po ostatnim przestępstwie popełnionym na szkodę O. K., które zaistniało 1 czerwca 2010 roku. Oczywiście na marginesie, treść tej korespondencji dowodzi w jaki sposób oskarżony manipulował uczuciami dziewczyny i jak instrumentalnie ją traktował. W ocenie sądu P. S. przesłuchiwana ponad cztery lata po tych zdarzeniach po prostu błędnie umieściła w czasie datę początkową rozwijania się u niej uczucia młodzieńczej miłości do oskarżonego, co z uwagi na ten upływ czasu jest rzeczą naturalną.
Ponadto w ocenie Sądu P. S. zeznając, iż ofiarą pierwszego przestępstwa popełnionego na jej szkodę w namiocie oskarżonego była także O. K. zd. N. pozostawała w błędnym przekonaniu, że zachowanie M. K. dotyczyło ich obu, ponieważ wniosek co do tego mogła wysnuć z faktu, iż wcześniej na jego polecenie obydwie się rozebrały. W rzeczywistości P. S. nie mogła widzieć, czy oskarżony dotyka w podobny sposób także O. K., skoro leżała odwrócona do nich tyłem. Z psychologicznego punktu widzenia tego typu błędne wnioskowanie było możliwe, co wynika z opinii biegłego psychologa, która zostanie omówiona poniżej.
Jak wynika z opinii sądowo – psychologicznej odnoszącej się do tej pokrzywdzonej, a sporządzonej na podstawie badań, obserwacji jej zachowania w trakcie składania zeznań oraz wnikliwej analizy akt sprawy, zdolność postrzegania, zapamiętywania oraz odtwarzania spostrzeżeń funkcjonuje w ocenie biegłego prawidłowo. P. S. nie przejawia również tendencji do fantazjowania, czy konfabulacji, w rozumieniu wypełniania luk pamięciowych materiałem nieprawdziwym. Zdaniem biegłego pokrzywdzona podczas przesłuchania przyjęła otwartą postawę ciała, była skupiona i skoncentrowana na temacie sprawy. Na pytanie odpowiadała logicznie i spójnie, a jej odpowiedzi miały w większości charakter spontaniczny. Jeżeli czegoś nie pamiętała – jasno i otwarcie o tym mówiła. Trafnie nazywała przeżywane przez siebie w tamtym czasie emocje, stany emocjonalne. Momentami była zawstydzona, opuszczała głowę, poprawiała włosy, mrugała krótkotrwale oczami – zachowania adekwatne do trudnych tematów, które były poruszane, nie wpływające w przekonaniu biegłego na treść złożonych zeznań. Podobnie – podczas sytuacji konfrontacji przedstawiła sytuację tak jak ona ją zapamiętała. Nie stosowała obserwowalnych podczas badania mechanizmów obronnych, które mogłyby wpływać zniekształcająco na treść złożonych zeznań.
W ocenie biegłego, P. S. nie przejawia jakichkolwiek deficytów w rozwoju psychicznym. Jedynym czynnikiem wpływającym zniekształcająco na postrzeganie rzeczywistości mogło być w przypadku pierwszego przestępnego działania uczucie strachu, powodujące odrętwienie, które mogło mieć wpływ na percepcję zdarzeń. Dla P. S. fakt przekroczenia granic intymności – dotykania jej w miejscach intymnych wbrew jej woli, włożenie palców rąk do pochwy, dodatkowo wobec braku wcześniejszych doświadczeń o charakterze seksualnym – spowodował jej zastygnięcie w bezruchu, brak jakiejkolwiek reakcji z obawy, że „może do tego siłą podchodzić”. Jak wynika z doświadczenia biegłego w sytuacji poczucia bezsilności niejednokrotnie ofiary urazów nie są w stanie podjąć racjonalnego działania, a ich percepcja zdarzeń może być przytępiona lub zaburzona. W takiej sytuacji poczucie, że nie jest się całkowicie samym w tym doświadczeniu, że dotyczy ono również leżącej obok drugiej osoby, może dawać poczucie minimalnej ulgi i może być postrzegane jako mechanizm obronny, służący poradzeniu sobie z tą trudną i nową sytuacją. W ocenie biegłego rozbieżność w relacji P. S. i O. K., co do przebiegu zdarzenia zaistniałego w trakcie biwaku z Z. w 2009 roku w namiocie oskarżonego sprowadza się do przekonania P. S., że świadkiem zdarzenia była również O. K.. Sama P. S. podczas konfrontacji stwierdziła, że „myślała, że O. też była wtedy dotykana”. W ocenie biegłego, którą Sąd Okręgowy w całości podziela i przyjmuje za własną, P. S., która leżała odwrócona tyłem do M. K., a dopiero za nim leżała O. K., nie wiedziała, ani nie widziała, czy zdarzenie to obserwuje leżąca obok niej ciotka, ale mogła przyjąć a priori, że zachowanie M. K. w równym stopniu dotyczyło ich obu, gdyż obie miały się rozebrać. Zdaniem biegłego przyczyna wystąpienia w/w deficytu poznawczego (odrętwienie, strach, poczucie bezsilności mogące powodować przytępienie lub zaburzenie percepcji) jest ściśle związana ze zdarzeniem poddania małoletniej innej czynności seksualnej przez oskarżonego. W chwili obecnej P. S. nie przejawia zachowań wskazujących, że jest ona ofiarą przemocy fizycznej, psychicznej, czy seksualnej. Jednak zdarzenie z drużynowym wpłynęło na nią negatywnie – doświadczała ona tików nerwowych, które nasiliły się na skutek relacji z drużynowym i które musiały być leczone neurologicznie. W chwili obecnej P. S. nie przejawia już tych tików, polegających na nadmiernym mruganiu oczami - jednak w sytuacjach stresujących, a taką było przesłuchanie, powrót do trudnych wspomnień – pojawiały się one, jednak w bardzo ograniczonej ilości. Wszelkie sytuacje dotyczące nadużycia, zarówno w sferze seksualnej, emocjonalnej jak i fizycznej, oraz fakt utrzymywania tych wydarzeń w tajemnicy (chociażby przed rodzicami) wpływały negatywnie na proces budowania się osobowości małoletniej, a przejawem przeżywanego konfliktu psychicznego, było właśnie występowanie tików nerwowych. Biegła podkreśliła, że zgodnie z badaniami naukowym „ naturalną reakcją na przemoc jest wykluczenie jej ze świadomości”. Ujawnienie zdarzeń związanych z odbywaniem stosunków seksualnych wbrew jej woli z oskarżonym z psychologicznego punktu widzenia, w ocenie biegłej nie mogło nastąpić wcześniej. Ogromne znaczenie w tej sytuacji mają okoliczności zdarzenia – fakt, że oskarżony był drużynowym, w drużynie do której należała od 10 roku życia. Tym samym był dla niej autorytetem ale i pełnił funkcję nadrzędną w hierarchii funkcjonowania w (...). P. S. pełniła funkcję zastępowej. Fakt przynależności do harcerstwa, duże zaangażowanie w tę działalność, wyjazdy na obozy, biwaki, rejsy, były ważną częścią życia społecznego pokrzywdzonej jak i procesu kształtowania się jej tożsamości, na który niewątpliwie miał też wpływ oskarżony. Sprzeciwienie się jemu, mogło doprowadzić do wyśmiania, zdobycia przezwiska, utraty szacunku i autorytetu wśród młodszych dzieci, a w dalszym efekcie spowodować utratę dotychczasowego stanowiska, co dla ambitnej i zaangażowanej nastolatki miało duże znaczenie prestiżowe. Dopiero powzięcie wiedzy, że ten proceder wykorzystania małoletnich w harcerstwie trwa nadal spowodował chęć ujawnienia własnej historii- co jest z punktu widzenia psychologicznego niezbędne dla odzyskania prawdziwej równowagi psychicznej. Fakt odbywania kolejnych stosunków seksualnych, wbrew woli pokrzywdzonej, a następnie także dobrowolnie można wytłumaczyć faktem pełnienia nadrzędnej funkcji w harcerstwie przez oskarżonego, byciem dla niej autorytetem, obawą przed utratą funkcji, wyśmianiem, zdegradowaniem, a także niedojrzałością emocjonalną w sytuacji przedwcześnie rozbudzonej seksualności małoletniej. Fakt wykorzystywania własnej pozycji w harcerstwie dla uzyskania korzyści seksualnych można określić mianem psychomanipulacji. Wiek świadka w czasie zdarzeń, jej sytuacja rodzinna i środowiskowa oraz fakt relacji między nią, jako zastępową, a oskarżonym jako drużynowym miał wpływ na jej postrzeganie danej sytuacji, jej stany emocjonalne oraz możliwość rozpoznawania czynów i pokierowania swoim postępowaniem (związanych zwłaszcza z relacjami intymnymi z oskarżonym). W ocenie biegłej małoletnia w tamtym czasie poddana była psychomanipulacji i była osobą niedojrzałą emocjonalnie. Zachowania i relacje wytworzone między pokrzywdzoną, a oskarżonym w skali hierarchii ważności stosunków społecznych i relacji podwładna – przełożony, P. S. mogła odbierać nobilitująco, wyróżniająco. Mogła czuć się wyróżniona, wybrana spośród innych, poprzez zabieranie jej na ogniska poza polem namiotowym, gdzie nocowali inni „szaraczkowie”, nawiązywanie relacji prywatnych, namawianie do zwierzeń, obdarzanie dodatkowym zainteresowaniem, zdobywanie kolejnych etapów zaufania. Wiek nastoletni 15 – 17 lat jest procesem rozwoju i budowania się osobowości i tożsamości człowieka. W tym czasie osoby mające autorytet mają duży wpływ na młodego dorastającego człowieka. Dla P. S. taką osobą był niewątpliwie M. K.. Obawa przed degradacją w społeczności harcerskiej, dla osoby od dziecka zaangażowanej w harcerstwo wiązała się z poczuciem zagrożenia i zmiany również jej poczucia tożsamości. Dla młodego, kształtującego się człowieka zagrożenie utraty ważnej funkcji społecznej, lęk przed wykluczeniem, mogło być odbierane jako niezwykle trudne doświadczenie, dla którego pokrzywdzona nie miała wtedy równie atrakcyjnej przeciwwagi. W związku z tym, oraz wobec obawy przed wyśmianiem w ważnej dla siebie społeczności, P. S. nie była w stanie w ocenie biegłej podjąć decyzji o odmowie współżycia seksualnego. Wiek 15 – 17 lat to czas kształtowania się osobowości i tożsamości młodego człowieka. W tym czasie duży wpływ na osobowość człowieka mają autorytety, ważne osoby, pełnione rolę społeczne oraz zasoby doświadczeń jednostki, a także wydarzenia szczególne, wyjątkowe. Niewątpliwie w przekonaniu biegłej relacja ze starszym wiekiem i hierarchicznie przełożonym była dla P. S. tego typu zdarzeniem. Deklaracje M. K. dotyczące wyznania miłości i stworzenia w przyszłości związku dla pokrzywdzonej, mogły być uzasadnieniem od pewnego czasu podjętej decyzji o współżyciu i były jednym z przejawów psychomanipulacji. Z punktu widzenia młodej, kształtującej się dopiero osobowości takie deklaracje mogły mieć na celu zdobycie zaufania małoletniej oraz w pewnym sensie dawały mu „prawo” do kontynuowania odbywania stosunków seksualnych, które w sumie trwały przez okres trzech lat. Dzięki tym deklaracjom „ przełożony i partner” zapewniał sobie długotrwałość tej relacji. (k. 89-90, 1210 -1214).
Przechodząc do oceny treści zeznań pokrzywdzonej O. K. z domu N., Sąd Okręgowy w całości dał wiarę jej relacjom, także z uwagi na ich spontaniczność i szczerość wyrażającą się w dużych emocjach towarzyszących składaniu tych zeznań. Ponieważ O. K. niestety w tamtym czasie praktycznie nie mogła liczyć na pomoc i wsparcie nawet ze strony osób najbliższych, to z tych względów nie podzieliła się z nikim wiedzą na temat tego, co wydarzyło się między nią, a oskarżonym w czasie gdy należała do drużyny, którą kierował. Po pewnym czasie pierwszą osobą, której powiedziała o tym co zaszło między nią, a oskarżonym był jej obecny mąż P. K. i zeznania pokrzywdzonej w tej kwestii znajdują w całości potwierdzenie w jego relacjach. Ponadto zeznania O. K. znajdują także potwierdzenie w relacjach pozostałych pokrzywdzonych, a mianowicie przede wszystkim A. C. (1)i P. S..
Jak wynika z treści opinii sądowo – psychologicznej funkcjonowanie poznawcze O. K. w zakresie spostrzegania, koncentrowania uwagi uczenia się oraz pamięci kształtują się w normie. Opiniowana posiada zatem zdolności poznawcze niezbędne do relacjonowania wydarzeń, których była świadkiem. Skala badania STANU EMOCJI sugeruje stabilny stan emocjonalny, brak skłonności do podlegania wahaniom nastroju, ale wskazuje również na niezaspokojone w przeszłości ważne potrzeby psychiczne: bezpieczeństwa, miłości i akceptacji. W ocenie biegłej wyniki kolejnych badań wskazują na zrównoważenie emocjonalne, introwertywne cechy osobowości, potrzebę akceptacji przez inne osoby, niewielkie tendencje do obwiniania się i obniżoną samoocenę. W konsekwencji w ocenie biegłej O. K. jest osobą o prawidłowym funkcjonowaniu intelektualnym. Nie ujawnia żadnych cech zaburzeń psychopatologicznych, które wpływałyby zniekształcając na procesy poznawcze. U opiniowanej nie obserwuje się skłonności do konfabulowania rozumianego jako wypełniania luk pamięciowych zmyślonym treściami. W aktualnym sposobie zachowania opiniowanej występują syndromy wskazujące, że jest ofiarą przemocy psychicznej. Świadczy o tym skłonność do obwiniania się, obniżony nastrój i płacz przy opowiadaniu o przykrych wydarzeniach, poczucie bezradności i bezsilności, brak umiejętności poszukiwania skutecznej pomocy. Sytuacja przesłuchania przez sąd jest niezwykle stresująca dla O. K.. Jest bardzo zdenerwowana- nie potrafi prawidłowo podać na przykład daty urodzenia, myli daty, później nieco uspokaja się. Jednak w trakcie przesłuchania opowiadając o trudnych przeżyciach jest niespokojna, płacze, sprawia wrażenie bezsilnej. Powyższe wskazuje, że w jej subiektywnym odczuciu doznała krzywdy. O. K. nie ujawniała faktów związanych z odbyciem kontaktu seksualnego z oskarżonym wbrew jej woli, zaraz po zdarzeniu, ponieważ obawiała się konsekwencji. Była zastraszana i szantażowana przez M. K., bała się, że może spełnić swoje groźby. Szczególnie obawiała się umieszczenia w placówce, co było realne, gdyby M. K. spełnił swoje groźby. Z tego też powodu odbyła z nim kolejne stosunki seksualne, które również nie były dobrowolne, ale odbyła je pod presją psychiczną.
O. K. zapisała się do drużyny harcerskiej po ukończeniu szkoły podstawowej, miała ogromną potrzebę przebywania w środowisku innym niż domowe, gdzie relacje z matką nie były dobre, a ojczyma nie akceptowała. Szukała alternatywy, chciała spędzić wolny czas w ciekawy i przyjemny sposób. Niestety spotkało ją rozczarowanie – została wykorzystana seksualnie przez człowieka, który powinien być gwarantem bezpieczeństwa dla uczestników biwaku. Następnie wykorzystując swą pozycję drużynowego (...) zręcznie manipulował ją, stosował wobec nie przemoc psychiczną zmuszając do uległości. O. K. bała się go, miała bowiem złe doświadczenia dotyczące przemocy w domu rodzinnym. Zastraszana, zmanipulowana stanowiła łatwy do psychomanipulacji obiekt (k. 648 – 652).
Z uzupełniającej opinii sądowo – psychologicznej wynika, iż jeśli chodzi o przebieg konfrontacji w Sądzie to stanowiła dla niej trudne, stresujące przeżycie, co było widoczne w jej zachowaniu, mimice, tonie głosu. Pokrzywdzona nie pamiętała niektórych szczegółów z uwagi na długi okres czasu od wydarzeń, które opisywała. Zdaniem biegłej odnośnie braku podania szczegółów i braku chronologii w zeznaniach O. K. dotyczących wspólnego noclegu jej i P. S. w namiocie M. K. – można wytłumaczyć uruchomieniem przez świadka psychologicznego mechanizmu obronnego – wyparcia. Jest to mechanizm nieuświadomiony, mający na celu utrzymywanie bolesnych wspomnień poza świadomością. Pełni on rolę przystosowawczą i ujawnia funkcjonowanie na co dzień osoby stosującej ten mechanizm obronny ( k. 1208 – 1209 ).
Przechodząc do oceny treści zeznań A. C. (1) Sąd Okręgowy w całości dał jej wiarę, bowiem znajdują one potwierdzenie w zebranym w sprawie materiale dowodowym i brak jest jakichkolwiek podstaw do kwestionowania ich wiarygodności. Wbrew zarzutom obrony brak jest podstaw do przyjęcia, iż A. C. (1) mijała się z prawdą zeznając, iż całe zdarzenia w bunkrach i fakt, że została wówczas wykorzystana seksualnie był wynikiem zakładu pomiędzy oskarżonym, a jego kolegami tj. A. B. i P. B. (1), jako że w/w przesłuchiwani w charakterze świadków kategorycznie zaprzeczyli, aby został zawarty jakiś zakład. Zważyć bowiem należy na fakt, że o tym, iż miało dojść do zakładu A. C. (1) dowiedziała się wprost od oskarżonego, a nie od jego kolegów i zakładała, że mówi on prawdę. W ocenie sądu takie z pewnością było wewnętrzne, subiektywne przekonanie dziewczyny, która wszak analizowała przebieg całej tej sytuacji, zastanawiając się dlaczego doszło do tego zdarzenia. Tymczasem, zdaniem sądu, żadnego zakładu w rzeczywistości nie było. Jak wynika z zebranego w sprawie materiału dowodowego oskarżony w środowisku kolegów lubił się przechwalać swoimi miłosnymi podbojami i relacjami seksualnymi z różnymi dziewczętami. Tytułem przykładu należy w tym miejscu wspomnieć, że jak wynika z zeznań N. S., chwalił mu się, że „zawsze wychowa sobie młodszą dziewczynę z harcerstwa”, a także, że „kiedyś potraktował A. K. jak dziwkę, bo uprawiał z nią stosunek na stole od bilarda i po wszystkim rzucił jej stówę” (k. 1195 – 1197). Na marginesie w przekonaniu sądu mało prawdopodobnym jest, aby A. B. mógł się z oskarżonym zakładać o to, że upije on i wykorzysta A. C. (1), ponieważ ten ówczesny kolega, nawet przyjaciel M. K. nie tolerował takiego zachowania w stosunku do dziewcząt i to najbardziej mu się u oskarżonego nie podobało.
Ponadto wbrew wywodom obrońcy trudno zgodzić się z argumentem, że A. C. (1) nie mówi prawdy, bo nie zapamiętała, czy leżąca rozwinięta prezerwatywa była pełna, czy też pusta. W ocenie Sądu trudno wymagać od dziewczyny, która wcześniej nie miała doświadczeń seksualnych, została upita, wykorzystana seksualnie nie pamiętała przebiegu zdarzeń, obudziła się rano, mówiąc kolokwialnie z objawami „kaca” i wstydu, aby przyglądała się dokładnie prezerwatywie. W przekonaniu sądu, cała reszta szczegółowych zeznań pokrzywdzonych odnosi się do kwestii praktycznie bezspornych, wynikających z zebranego materiału dowodowego. Dotyczy to między innymi powtarzającego się mechanizmu „przywiązywania” dziewczyny do drużynowego, odcinania jej od kolegów i znajomych, późniejszego szantażowania pozbawieniem funkcji lub usunięciem z drużyny, czy opowieściami o zachorowaniu na białaczkę.
Niewątpliwie ocena treści zeznań pokrzywdzonej M. C. jest kwestią bardziej złożoną, niż w przypadku pozostałych pokrzywdzonych. Sądowi Okręgowemu wbrew sugestiom obrony nie umknął fakt, że zeznania M. C. przesłuchiwanej w toku śledztwa dwukrotnie, w pewnych fragmentach pozostają ze sobą w wewnętrznej sprzeczności. Na podstawie szczegółowej analizy całokształtu okoliczności sprawy możliwe jest jednak pełne i pewne przeanalizowanie treści zeznań M. C. i wyciągnięcie wniosku co do tego, w których fragmentach jej relacje są wiarygodne, a w których wątpliwe i z jakich przyczyn to wynika. Analizując przebieg tych dwóch przesłuchań, a zwłaszcza reakcje małoletniego świadka, treść zeznań, „mowę ciała”, można z całą pewnością wysnuć wniosek, iż w trakcie pierwszego przesłuchania M. C. była bardzo mocno zestresowana, a jej relacje były dość chaotyczne, miała problemy z precyzyjnym umieszczeniem różnego rodzaju zdarzeń we właściwym czasie. Ten chaos wypowiedzi wynikał zdaniem Sądu z kilku przyczyn. Po pierwsze, niewątpliwie M. C. z własnej woli i z własnej inicjatywy nie zamierzała składać żadnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Jak już wcześniej wskazano w pewnym sensie sytuacja wymknęła się z pod jej kontroli, gdy w trakcie wyjazdu do Z. rozpłakała się i wyjawiła A. C. (1) szczegóły nieznanych nikomu relacji, które łączyły ją z drużynowym. To A. C. (1) podjęła decyzję, że M. powinna zawiadomić o tym matkę i że dziewczyna może liczyć na jej osobiste wsparcie i wsparcie ze strony innych koleżanek. W dalszej kolejności, po powrocie do domu jej matka, po wysłuchaniu relacji córki oraz jej znajomych A. C. (1) i P. S., nie traciła czasu na dłuższe rozważania, nie zastanawiała się, lecz doszła do wniosku, że należy natychmiast jechać na Policję. Jak wynika z zeznań S. C. wzięła ona ze sobą córkę, wsiadły na rowery i udały się z miejsca zamieszkania do B., gdzie S. C. złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. M. C. w tamtym momencie istotnie, z pewnością nie chciała zawiadomić organów ścigania, o czym m.in świadczy fakt, że przez całą drogę na Policję płakała. Poza tym w przekonaniu sądu rzeczywiście podkochiwała się w oskarżonym i nie chciała mu zrobić krzywdy. Obawiała się tego, co się z nim stanie i z tego też względu później wielokrotnie w trakcie rozmów z innymi osobami m. in. psychologami, pedagogiem szkolnym, dyrektorem Gimnazjum, upewniała się do tego, iż podjęła właściwą decyzję. Pierwsze przesłuchanie miało miejsce krótko po złożeniu zawiadomienia o przestępstwie i stąd obawa, strach i chaos w precyzyjnym przedstawieniu przebiegu wypadków towarzyszyły M. C.. Wynika to, także z funkcjonowania intelektualnego pokrzywdzonej, które kształtuje się w dolnej granicy poziomu przeciętnego. Poza tym M. C. cały czas była pod wrażeniem z jednej strony, tego co się stało, a mianowicie zaangażowania w całą sprawę organów ścigania, konieczności opowiedzenia o wszystkim, w tym i o rzeczach i sytuacjach dla niej bardzo niekorzystnych. Największym dyskomfortem, jaki sprawiał pokrzywdzonej była na pewno sytuacja związana ze zdjęciami o charakterze pornograficznym, które wszak sama sobie robiła i wysyłała oskarżonemu. Pokrzywdzona wiedziała przecież także, że na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy czasu, kontaktowała się telefonicznie z oskarżonym wielokrotnie, praktycznie niemal o każdej porze dnia i nocy (ponad 17 tysięcy sms–ów na przestrzeni niespełna 5 miesięcy). Zapewne cały szereg tych wiadomości tekstowych był dla niej niekorzystny i z tego też powodu przekazywała budzące wątpliwości informacje co do swojego telefonu, okoliczności jego zagubienia itp.
Ponadto M. dowiedziała się kilka dni wcześniej i to nie z plotek lecz z bezpośredniej relacji zupełnie nieznanych jej szczegółów na temat drużynowego, z których wynikało, że dopuścił się on, działając w podobny sposób szeregu przestępstw na szkodę innych dziewcząt. Stąd w przekonaniu sądu, w pierwszych zeznaniach opowiadając o zdarzeniach, które bezpośrednio ją dotknęły, przeplatała je z informacjami, które powzięła z relacjiA. C. (1) i P. S..
W trakcie pierwszych zeznań we fragmencie odnoszącym się do biwaku w W. (1) stwierdziła m. in., że jak wróciła do samochodu, to oskarżony już spał, co sprostowała w trakcie drugiego przesłuchania, mówiąc, że po powrocie do samochodu najpierw zaczął jej grozić, a dopiero później zasnął. W przekonaniu sądu wiarygodna jest relacja pokrzywdzonej złożona w tym zakresie w trakcie drugiego przesłuchania, bo jest ona jak najbardziej logiczna.
Z kolei w trakcie drugiego przesłuchania, zeznała m. in., że zdjęcia zaczęła wysyłać oskarżonemu dopiero po powrocie z M. (1), co w ocenie sądu nie polega na prawdzie, ponieważ z opinii Laboratorium (...) sp. z. o. o.
(k. 721 i in.) wynika coś innego.
Sąd Okręgowy, pragnie jednak podkreślić, że te sprzeczności w istocie drobne, czy dozowanie pewnych informacji, nie wpływają na ogólną ocenę treści zeznań pokrzywdzonej w najistotniejszych elementach, które są z całą pewnością wiarygodne.
Zważyć bowiem należy na fakt, iż twierdzenie pokrzywdzonej, że to oskarżony początkowo zaproponował jej wyjazd na ognisko do W. (1) sam na sam, wynika jednoznacznie z w pełni wiarygodnych zeznań jej koleżanek J. C. i M. T..
W ocenie Sądu o wiarygodności zeznań pokrzywdzonej, co do tego, iż oskarżony bezpośrednio po molestowaniu seksualnym, groził jej popełnieniem przestępstwa, jeśli komukolwiek o tym powie, przekonują zeznania jej najbliższej koleżanki J. C.. Otóż, to J. C. była w sumie najbliższym powiernikiem M., a mimo tego o przebiegu wypadków zaistniałych w samochodzie oskarżonego, po ognisku w W. (1), dowiedziała się dopiero we wrześniu 2014 roku. M. C. przyznała w pewnym momencie, że miała niejednokrotnie ochotę powiedzieć J. o tym co się stało, ale z obawy przed zrealizowaniem gróźb skierowanych w stosunku do niej przez oskarżonego, tego nie uczyniła.
Ponadto zdaniem sądu, fakt, iż oskarżony dopuścił się wówczas przestępstwa na szkodę małoletniej pokrzywdzonej wynika także z tego, że M. praktycznie od rana w dniu 3 maja 2014 roku była smutna, płakała, co nie uszło uwadze wszystkich jej koleżanek, a co usprawiedliwiała, rzekomym przytrzaśnięciem palca rąk, drzwiami od samochodu.
Według sądu, dokonanie przez oskarżonego przestępstwa przeciwko wolności seksualnej, a następnie groźby bezprawnej skierowanej w stosunku do świadka, w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej ( sekwencja zdarzeń ) pośrednio znajduje odzwierciedlenie w analizie ilości i czasu połączeń telefonicznych między numerami telefonów oskarżonego i pokrzywdzonej, przedstawionej i wykazanej przez prokuratora na rozprawie w dniu 21.10.2015 roku (k. 1679 – 1690). Wysoce charakterystycznym i znamiennym jest fakt wysłania przez M. K. do M. C. między godziną 04.42, a 04.47, aż trzydziestu sms-ów i tylko trzykrotne udzielenie odpowiedzi przez pokrzywdzoną, podobnie jak i seria kilkudziesięciu sms – ów ze strony pokrzywdzonej do oskarżonego od godz. 05.41 do godz. 07.42, które pozostały bez odpowiedzi. W tym miejscu sąd jednocześnie pragnie zaznaczyć, że uznaje za racjonalne tłumaczenie M. K., że mógł wtedy spać. Niemniej jednak, sam fakt wysłania, dwóch takich serii znacznej ilości sms-ów w tak specyficznych okolicznościach, dowodzi prawdziwości twierdzeń pokrzywdzonej. Na marginesie Sąd pragnie zaznaczyć, że fakt zmiany (...) jeśli chodzi o telefon oskarżonego po godz. 23.28 i 23.29 oczywiście nie dowodzi tego, że oskarżony przemieszczał się wówczas samochodem. Może to wynikać z banalnej przyczyny, a mianowicie z tego, że czasami, gdy telefony pozostają na granicy zasięgu stacji przekaźnikowych (a tak było wówczas, gdyż ognisko miało miejsce na obrzeżach W. (1)), to w zależności od sytuacji, sygnał telefoniczny może być przejmowany przez sąsiednią stację ( k. 1606 – 1610).
W przekonaniu sądu fakt, iż M. C. opowiadała później o tym, że była przez oskarżonego molestowana seksualnie w maju 2014 roku wielu osobom, a mianowicie m. in., J. C., M. T., N. S. (1), A. C. (1), P. S., czy A. C., a w szkole dyrektorowi J. Z., pedagogowi szkolnemu K. C. i psychologowi E. O., oczywiście nie dowodzi tego, że mówi nieprawdę. Z psychologicznego punktu widzenia, każdy człowiek inaczej reaguje na stres i wiążącą się z tym traumę. To, że większość ludzi próbowałaby zachować takie doświadczenie dla siebie, nie podzielając się tym z innymi osobami, nie znaczy absolutnie, że sytuacja przeciwna nie jest możliwa. Co więcej, z punktu widzenia powrotu do równowagi psychicznej, tego typu zachowanie jest jak najbardziej właściwe.
Podobnie w przekonaniu sądu relacje M. C., co do przebiegu historii związanej ze wspólnym z oskarżonym wyjazdem na M. (1), a także zeznania co do okoliczności poprzedzających złożenie zawiadomienia o przestępstwie (biwak w Z.) znajdują w całości potwierdzenie w zebranym w sprawie materiale dowodowym, a w szczególności w zeznaniach S. C., a także A. C. (1), M. C. (1), czy A. K. (1). Na marginesie, znaczną część tych relacji potwierdza sam oskarżony w swoich wyjaśnieniach.
W ocenie sądu fakt nakłaniania pokrzywdzonej przez oskarżonego do zrobienia i przesłania drogą elektroniczną zdjęć o charakterze pornograficznym, także nie budzi wątpliwości, a jako, że został już wyczerpująco omówiony przy ocenie treści wyjaśnień oskarżonego, to ponowne odnoszenie się do tej kwestii jest już zbędne.
Wreszcie w pełni wiarygodne są twierdzenia M. C., co do tego, iż oskarżony wielokrotnie groził jej usunięciem z drużyny, później zapewniał o swoich uczuciach, szantażował. Zważyć bowiem należy na fakt, iż ten mechanizm działania oskarżonego jest bardzo podobny i miał miejsce także przy okazji popełniania przestępstw na szkodę P. S. i A. C. (1).
Jak wynika z opinii sądowo – psychologicznej funkcjonowanie intelektualne pokrzywdzonej jak już zaznaczono kształtuje się na poziomie przeciętnym (dolna granica). M. C. posiada wystarczającą zdolność procesów poznawczych aby w sposób wiarygodny zrelacjonować wydarzenia, w których uczestniczyła. Jednocześnie nie ujawnia cech zaburzeń psychopatologicznych, które wpływałyby zniekształcająco na procesy poznawcze. Małoletnia w trakcie przesłuchania w sądzie, a zwłaszcza na jego początku jest bliska płaczu i nie radzi sobie z napięciem emocjonalnym, co widać – niepokój ruchowy dłoni i stóp, który ma charakter wahadłowy, opada, a nasila się, gdy mówi o sytuacjach intymnych. Reaguje skrępowaniem na pytania dotyczące sytuacji intymnych. Prawidłowo rozumie treść kierowanych do nich pytań, na które udziela wyczerpujących, rzeczowych odpowiedzi. W trakcie drugiego przesłuchania, znacznie lepiej radzi sobie z napięciem. W ocenie biegłej małoletnia nie sprawia wrażenia, że jest ofiarą przemocy psychicznej, bądź seksualnej. Najprawdopodobniej jednak nie do końca zdaje sobie z tego sprawę, z uwagi między innymi na obniżony poziom dojrzałości emocjonalnej, uległość wobec otoczenia. Biegła podkreśliła, że M. C. nawiązała relacje intymne mając zaledwie 14 lat z mężczyzną będącym drużynowym (...), który imponował jej swoją pozycją, a także fakt, iż z pośród wielu dziewcząt zwrócił uwagę właśnie na nią. Poczuła się tym szczególnie wyróżniona i gotowa na spełnianie życzeń tego mężczyzny, który dodatkowo cieszył się uznaniem jej rodziców. Małoletnia nie miała dobrych relacji z matką, z którą często kłóciła się i okłamywała ją. Oskarżony natomiast wysłuchał jej, wspierał, dobrze czuła się w jego towarzystwie, a zatem na jej zachowanie miały wpływ: wiek, sytuacja rodzinna, która nie dawała jej akceptacji i wsparcia, i dlatego poszukiwała ich w środowisku poza rodzinnym, a także niski poziom dojrzałości emocjonalnej. Powyższe skutkowało stosowaniem przez nią niedojrzałych mechanizmów zaspakajania ważnych potrzeb psychicznych. Małoletnia nie spostrzegała relacji z oskarżonym jako szkodliwych dla niej samej. M. C. okłamała rodziców w sprawie wyjazdu z M. K. na M. (1) i warunków pobytu, co wynika z fascynacji osobą drużynowego, w którym zaczęła się podkochiwać, który jej imponował. Liczyła, że na M. (1) będzie mogła spędzać z nim dużo czasu, bez obecności innych osób. Nie podjęła próby powrotu do domu, mimo trudnych warunków, w jakich przyszło jej przebywać, ponieważ, z jednej strony cały czas chciała być z M. (2), a z drugiej kłamstwo niosłoby przykre dla niej skutki. Wolała zatem cały czas okłamywać matkę, podczas rozmów telefonicznych, niż wrócić do domu.
Relacja małoletniej z M. K. w jej hierarchii ważności stosunków społecznych była dla niej czymś szczególnie ważnym, dla oskarżonego była bowiem gotowa zrobić wiele – to dla tej znajomości okłamała rodziców i koleżanki i zgodziła się na wspólny wyjazd. W pewnym okresie swojego życia, całą aktywność skupiała na rozwijaniu tej znajomości, kosztem nauki i rodziny. W przekonaniu biegłej, można przypuszczać, że małoletnia nie czuła się skrzywdzona i wykorzystana przez oskarżonego, kiedy ten proponował jej nieformalny wyjazd. Sama wyraziła na to zgodę. Przestraszyła się dopiero wówczas, gdy mężczyzna zaczął jej grozić i zdecydowała się ujawnić sprawę. Z uwagi na niski poziom dojrzałości emocjonalnej i społecznej M. C. jest łatwym obiektem do manipulacji przez inne silniejsze osobowości (k. 1245 -1249).
Sąd Okręgowy w całości podzielił ustalenia i wnioski płynące z opinii biegłych psychologów M. A. i W. G. , odnoszące się do wszystkich pokrzywdzonych. W głębokim przekonaniu Sądu Okręgowego, opinie biegłych są pełne, rzetelne, wydane zostały w oparciu o skrupulatnie przeprowadzoną analizę materiału dowodowego, zgodnie z zasadami wiedzy, doświadczenia życiowego i zawodowego biegłych. Sąd w pełni podziela także wywody i argumentację biegłych przedstawioną na rozprawie w dniu 6 lipca 2016 roku (k. 2397 -2408). M. A. i W. G. opisały bardzo szczegółowo w jaki sposób wyglądają mechanizmy psycho - rozwojowe okresu dojrzewania, określanego czasem wczesnej adolescencji. Wyjaśniły szczegółowo, jakie w tym czasie zachodzą u młodego człowieka zmiany w zakresie funkcjonowania biologicznego, psychicznego i społecznego i jakie to ma przełożenie na jego życie, poszukiwanie własnej tożsamości, a także jak i dlaczego młody człowiek zachowuje się w taki, a nie inny sposób.
Co prawda, oskarżony M. K. w piśmie procesowym sporządzonym przez swojego obrońcę zakwestionował ustalenia i wnioski tychże opinii, podnosząc zarzuty nierzetelności i niejasności, a jednocześnie zaznaczając, iż pismo to nie stanowi wniosku o dopuszczenie dowodu z opinii innych biegłych psychologów. Zdaniem oskarżonego badania były przeprowadzone w nieprawidłowy sposób, a ich wyniki są oparte na błędnych przesłankach i nie odpowiadają aktualnemu stanowi wiedzy w dziedzinie psychologii w zakresie założeń oraz metod badawczych. M. K. podniósł, że rzetelne przeprowadzenie badań było niemożliwe, z uwagi na fakt, iż biegli sądowi nie postępowali zgodnie z określonymi dla danych metod badawczych standardami. Nadto wyraził pogląd, iż biegli nie dysponują bardzo dobrą znajomością testów, pomocy testowych oraz instrukcji badawczych. Zdaniem oskarżonego wyniki tych badań są niejasne, niepełne i nierzetelne oraz nie odpowiadają aktualnemu stanowi nauki. W jego ocenie, w oparciu o sposoby prowadzenia poszczególnych badań, niemożliwym jest chociażby jednoznaczne stwierdzenie, iż „u opiniowanych nie obserwuje się tendencji do konfabulowania” . Metody diagnostyczne stosowane w praktyce psychologicznej – zarówno standaryzowane jak i nie standaryzowane – powinny być używane zgodnie z określonymi zasadami. Zdaniem M. K. w niniejszej sprawie zasady te nie były przestrzegane (k. 2486 -2487).
Sąd Okręgowy absolutnie nie podziela zarzutów M. K., skierowanych pod adresem opinii sporządzonych przez W. G. i M. A.. Wbrew wywodom oskarżonego Sąd nie dostrzega w opinii biegłych żadnych niejasności i nierzetelności. Wszak biegłe wskazały wyraźnie w oparciu o jakie kryteria sporządzały opinie, jakie przyjęły założenia i metody badawcze, a także z jakich publikacji naukowych korzystały, przygotowując się do wydania opinii.
Wszystkie zarzuty oskarżonego mają charakter wyłącznie gołosłownej polemiki. M. K. nie raczył bowiem wskazać na czym konkretnie polegają rzekome nierzetelności i niejasności w opinii, jakie to są aktualne założenia, metody badawcze i standardy, odbiegające od zastosowanych przez biegłych.
Zdaniem Sądu z zebranego w sprawie materiału dowodowego, m.in. z zeznań M. S. wynika, że oskarżony chwalił się, że zna się na psychologii dziecka. W trakcie składania wyjaśnień również przekonywał Sąd, jakimi metodami diagnostycznymi posługiwał się w kontaktach z dziećmi, czy ich rodzicami w przypadku podejrzenia wystąpienia zjawiska przemocy w rodzinie.
W ocenie Sądu, nie uchybiając oskarżonemu, fakt iż w przeszłości M. K. „liznął” nieco wiedzy z dziedziny psychologii, że słyszał o różnego rodzaju metodach badawczych i testach, że przez lata potrafił skutecznie manipulować dziećmi i młodzieżą, a także innymi osobami (do czego nie potrzeba tak naprawdę żadnej wybitnej wiedzy z dziedziny psychologii) – nie upoważnia go do ferowania gołosłownych i kategorycznych sądów na temat kompetencji zawodowych biegłych psychologów. Niestety to wysokie wyobrażenie oskarżonego na jego własny temat wynika z jego zaburzeń osobowości i wysokiej samooceny.
Niejako na marginesie tych uwag należy zauważyć, że W. G. jest psychologiem od 34 lat, w tym od 15 lat stałym biegłym sądowym z tej dziedziny nauki i liczbę wydanych przez nią opinii należy liczyć w tysiącach. Z kolei M. A. wykonuje zawód psychologa od 14 lat, jest biegłą drugą kadencję i w sprawach karnych również wydaje kilkadziesiąt opinii rocznie. Jak zaznaczono wcześniej Sąd Okręgowy analizując treść opinii biegłych psychologów nie znalazł podstaw do rzeczowego zakwestionowania ustaleń, wniosków, czy przyjętych metod badawczych.
Ponadto także na marginesie Sąd zwraca uwagę na fakt, iż w toku śledztwa pokrzywdzona M. C. przesłuchiwana była w obecności biegłego psychologa A. M.. Biegła po przesłuchaniu sporządziła opinię, która została zakwestionowana przez prokuratora jako niespójna i nierzetelna. Z tego też względu oskarżyciel publiczny dopuścił dowód z opinii biegłej W. G., nie wnioskując w ogóle o przeprowadzenie dowodu z opinii biegłej A. M.. Sąd Okręgowy, na wniosek obrony nie znalazł podstaw do odmowy zaliczenia tej opinii w poczet materiału dowodowego. Jednocześnie Sąd podziela jednak pogląd prokuratora, co do wątpliwości w zakresie ustaleń i wniosków opinii A. M.. Niestety biegła A. M. w przeciwieństwie do biegłych M. A. i W. G., nie po raz pierwszy, lecz któryś raz z rzędu (jak wynika z doświadczenia Sądu) uporczywie zapomina się, że nie jest rolą biegłego autorytatywne wypowiadanie się na okoliczność wiarygodności zeznań małoletniego świadka (jak na k. 98). Rolą biegłego psychologa jest, opierając się na udziale w przesłuchaniu i badaniu psychologicznym wskazanie przesłanek dających sądowi materiał do oceny wartości dowodowej zeznań świadka.
Sąd Okręgowy w całości dał wiarę zeznaniom świadków R. S. (k. 1355, 2033 – 2036, 2052 – 2055) i B. S. (k. 2194 – 2199) – rodziców pokrzywdzonej P. S., albowiem w przekonaniu Sądu relacje w/w świadków w znacznej części dotyczą okoliczności bezspornych, znajdujących odzwierciadlenie w pozostałym materiale dowodowym.
Ponadto z tych samych przyczyn Sąd w całości dał wiarę także zeznaniom świadków A. C. (2) (k. 2327 – 2332), M. C. (1) (k. 2270 – 2273), P. K. (k. 1281 – 1282, 2168 – 2171) i S. C. (k. 1-4, 167-168, 1173-1175, 1820-1827) – osób najbliższych dla pokrzywdzonych P. S., O. K. i M. C.. Jedynie na marginesie Sąd pragnie zaznaczyć, iż osoby te wiedzę o przestępnym zachowaniu oskarżonego czerpały praktycznie wyłącznie z relacji pokrzywdzonych. Jeśli chodzi o świadka A. C. (2) to sąd pragnie zaznaczyć, iż nie nosił się z zamiarem dopuszczania dowodu z jej zeznań i wzywania jej na rozprawę w charakterze świadka, bowiem z treści zeznań pokrzywdzonej A. C. (1), jej brata M. (...) jak i byłego chłopaka pokrzywdzonej - A. K. (1) wynikało jednoznacznie, iż A. C. (2) nie ma żadnej wiedzy na temat intymnych relacji, które łączyły oskarżonego i jej córkę. Niestety, ponieważ oskarżony domagał się przeprowadzenia tego dowodu, wniosek ten poparł także prokurator, Sąd ostatecznie przychylił się do niego, mając świadomość ryzyka, że matka pokrzywdzonej może „dopytać się” córki co naprawdę się wydarzyło i może bardzo głęboko to przeżyć. Tak się niestety stało, A. C. (2) bardzo mocno przeżyła, to czego dowiedziała się od córki na temat rzeczywistych relacji łączących ją w przeszłości z oskarżonym, sama zaczęła się tym zadręczać, wpędzać w poczucie winy, że w porę nie zauważyła i nie zareagowała w żaden sposób, że oskarżony krzywdzi jej córkę, co więcej tym bardziej trudno było jej pogodzić się z tym, że gościła go w swoim własnym domu. Świadomość tej sytuacji doprowadziła do powstania bardzo poważnych problemów zdrowotnych, konieczności zasięgnięcia pomocy medycznej w związku z podejrzeniem zawału serca. Sąd Okręgowy żywi nadzieję, że mimo tak dramatycznych okoliczności ta szczera rozmowa na temat całej tej sytuacji która dotknęła A. C. (1) przyczyni się w konsekwencji do uzdrowienia relacji między matką i córką i do odzyskania przez obydwie kobiety prawdziwej równowagi psychicznej.
Sąd nie znalazł także podstaw do kwestionowania zeznań małoletnich świadków przesłuchiwanych w obecności biegłego psychologa, a mianowicie J. C. (k. 65 – 67, płyta CD k. 68, stenogram k 1757 – 1779, odtworzenie zapisu obrazu i dźwięku oraz odczytanie zeznań – rozprawa z dnia 28.10.2015r k. 1703) i M. T. (k. 77 – 79, płyta CD k. 80, stenogram k. 1970 – 1978, odtworzenie zapisu obrazu i dźwięku oraz odczytanie zeznań – rozprawa z dnia 25.11.2015r k.1787). W ocenie Sądu zeznania J. C. i M. T. dotyczą okoliczności w zasadzie również bezspornych znajdujących potwierdzenie w zebranym materiale dowodowym. Jak wynika z opinii biegłego psychologa A. M. (k. 88, 105 – 106), która tym razem nie prowadziła szerszych rozważań na temat wiarygodności małoletnich świadków – zdolności poznawcze u w/w świadków funkcjonują prawidłowo, brak jest także podstaw do stwierdzania skłonności do fantazjowania czy celowego posługiwania się kłamstwem.
Świadek N. S. (1) przesłuchiwana w toku śledztwa zeznała jak z jej punktu widzenia wyglądał przebieg spotkania w W. (1), połączonego z rozpaleniem ogniska i noclegiem. Stwierdziła m.in., że J. C. chodziła do godziny 3.00 nad ranem do samochodu do M. i nic się do tej pory nie stało. Ponadto zaznaczyła, że przez okres 6 lat jej działalności w drużynie, M. K. nigdy na nikogo się nawet źle nie spojrzał i źle nie zachowywał, chyba że dla żartu. N. S. (1) podkreśliła, że tak naprawdę o tym, co oskarżony miał zrobić M. C. dowiedziała się raptem 2 tygodnie wcześniej i to z relacji J. C. i M. . Następnie ta plotka rozniosła się wśród innych członków drużyny, którzy są podzieleni co do tego, czy M. K. mógłby się dopuścić takich rzeczy. N. S. (1) stwierdziła także, że jej zdaniem M. podkochiwała się w (...), przychodząc na zbiórki malowała sobie usta i ubierała krótkie spodenki. Ponadto opisała także relacje jakie panowały w drużynie, zaznaczając, że oskarżony się o nie troszczył, pomagał i wysłuchiwał jak miały jakiś problem. Przyznała, że wie o tym, że M. K. był w związku z M. L. i miał także dobry kontakt z A. C. (1). Dodała także, że z relacji P. S. dowiedziała się o tym, że miała ona być w przeszłości niestosownie dotykana przez oskarżonego (k. 81/84, płyta CD k. 85, stenogram k. 1979-1988, 1989-1990, odtwarzanie zapisu obrazu i dźwięku oraz odczytanie zeznań – rozprawa z dnia 25.11.2015r. k 1788).
Przesłuchiwana po raz kolejny, tym razem w trakcie rozprawy głównej, N. S. (1) zdecydowanie rozbudowała swoje wypowiedzi na temat oskarżonego i całej sprawy. W podobny sposób opisała przebieg wydarzeń na ognisku w W. (1), zaznaczając, że w jej ocenie, tej nocy M. nie stała się krzywda, bo gdyby tak było, to ona zrobiłaby z tym porządek i o tym im powiedziała. Tymczasem M. przychodziła później na zbiórki i ogniska, tak jak gdyby nic się nie stało. Była także z oskarżonym na M. (1), o czym N. S. (1) dowiedziała się od J. C., a później od samej M., która była z tego wyjazdu zadowolona. W ocenie N. S. (1), stosunek M. do M. K. zmienił się po jej powrocie z rejsu do domu, ponieważ M. chciała tak jakby przeciągnąć N. na swoją stronę i nastawić przeciwko drużynowemu. Wynikało to zapewne z tego, że była zawiedziona tym, że M. K. ma dziewczynę, o czym przecież powinna wiedzieć, a czego być może nie przyjmowała do wiadomości. N. S. (1) podkreśliła, że zna P. B. – dziewczynę M. (2), praktycznie od 6-go roku życia. Wyraziła także pogląd, że P. nie była lubiana przez P. S., A. C. (1) i M. C..
W ocenie małoletniego świadka, M. K. nie zrobił krzywdy M., ponieważ ona nie zachowywałaby się tak niewłaściwie, tj. nie stoczyłaby się. Następnie N. S. (1) stwierdziła, że jej była koleżanka spożywa alkohol, pali papierosy i zadaje się ze starszymi od siebie mężczyznami. W dalszej kolejności N. S. (1) przyznała, że była po śmierci matki u P. B. w W., lecz na temat sprawy i M. (2) ze sobą nie rozmawiały. Ponadto dodała, że na poprzednim przesłuchaniu zapomniała powiedzieć o dwóch rzeczach, a mianowicie, po pierwsze, że mama M. kazała jej płakać na przesłuchaniu. Oprócz tego zapomniała także opowiedzieć o przebiegu spotkania z A. C. (1) i P. S., w trakcie którego miały one nakłaniać ją do złożenia niekorzystnych dla oskarżonego zeznań. W dalszej kolejności uszczegółowiła swoje wcześniejsze wypowiedzi, udzielając odpowiedzi na szereg pytań (k. 2277-2284, płyta CD k. 2284a, odtworzenie zapisu obrazu i dźwięku oraz odczytanie zeznań – rozprawa z dnia 18.05.2016r. k. 2332).
Jak wynika z opinii biegłego psychologa M. A. – N. S. (1) jest osobą, której rozwój intelektualny przebiega w granicach normy. Opiniowana nie cierpi z powodu żadnych zakłóceń stanu psychicznego. Jej wypowiedzi w trakcie przesłuchania były spójne i logiczne. Wskazywały zarówno na sięganie przez nią do materiału przypominanego, jak i do materiału konstruowanego. Zachowania niewerbalne – ruchy manipulacyjne w obrębie rąk, dotykanie szyi, karku, poprawianie włosów, poruszanie nogą – mogą wskazywać na brak poczucia pewności, przeżywanie wątpliwości, jak i zdenerwowanie. Zdolności spostrzegania, zapamiętywania i odtwarzania spostrzeżeń funkcjonują u niej prawidłowo. Jednocześnie biegła nie była w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie dotyczące konfabulacji. W ocenie biegłej, większość wypowiedzi małoletniej, dotyczyły materiału przypominanego, takiego, który był odtwarzany z zasobów pamięciowych i którego małoletnia była bezpośrednim świadkiem bądź uczestnikiem. Jednak pewne wypowiedzi N. S. (1) – te które wiązały się z nasileniem ruchów manipulacyjnych w obrębie nogi, karku, ust – mogły wskazywać na sięganie przez nią do materiału wyobrażonego, konstruowanego bądź wskazywać na pomijanie pewnych informacji (k. 91-92, 2319-2320).
Sąd Okręgowy oceniając treść zeznań N. S. (1) potraktował je z dużą dozą ostrożności. Z jednej strony, pewne i to dość obszerne fragmenty zeznań małoletniego świadka, w zasadzie nie budzą większych wątpliwości, ponieważ dotyczą okoliczności niespornych, znajdujących potwierdzenie zarówno w zeznaniach świadków, jak i wyjaśnieniach oskarżonego.
Z drugiej jednak strony trudno oprzeć się wrażeniu, że pewne fragmenty zeznań małoletniego świadka , złożone zwłaszcza w trakcie ponownego przesłuchania, mają na celu wybielenie osoby oskarżonego i jednocześnie zdeprecjonowanie pokrzywdzonej M. C., zgodnie z linią obrony, prezentowaną od początku procesu przez M. K.. Razi zwłaszcza stwierdzenie N. S. (1), że to M. C. sama organizowała ognisko, zabrała na nie namiot, po ognisku w W. (1) wcale nie była smutna, czy przygnębiona, skoro zupełnie co innego mówiła J. C. i M. T., o których trudno powiedzieć, aby były zainteresowane wynikiem rozstrzygnięcia sprawy. J. C. stwierdziła wyraźnie, że M. C. płakała, gdyż rzekomo N. S. (1) miała jej przytrzasnąć palec drzwiami od samochodu. Tymczasem N. S. (1) mówi coś zupełnie odwrotnego, przy czym na temat dość charakterystycznej okoliczności i to ewidentnie niekorzystnej dla oskarżonego.
W ocenie Sądu twierdzenie N. S. (1) co do przyczyn zmiany stosunku M. C. do M. K. jest nielogiczne i wewnętrznie sprzeczne. Skoro wszyscy w drużynie wiedzieli, że oskarżony ma dziewczynę i jest nią P. B., to dlaczego M. C. miałaby o tym nie wiedzieć. Podobnie rzuca się w oczy nieszczerość N. S. (1), która przyznaje, że spotykała się z P. B., zaznaczając, że nie rozmawiały o sprawie i oskarżonym, by po okazaniu jej wydruku z rozmowy z P. B. (k. 1815-1817) przyznać, że jednak taka sytuacja miała miejsce. Na marginesie należy zauważyć, że rozmowa ta jest wyraźnie sterowana przez P. B..
Wątpliwości Sądu budzi również wiarygodność relacji N. S. (1), co do przebiegu spotkania z A. C. (1) i P. S., a zwłaszcza rzekomego nakłaniania N. S. (1) przez pokrzywdzone do potwierdzenia ich zeznań. Wielce charakterystyczna jest także relacja N. S. (1) co do sposobu prowadzenia się M. C., zdumiewająco zbieżna z linią obrony oskarżonego.
Zdaniem Sądu Okręgowego N. S. (1) nie jest świadkiem wiarygodnym. Zważyć bowiem należy na fakt, że jej rodzice, a zwłaszcza zmarła matka utrzymywali bliskie, przyjacielskie relacje z rodzicami oskarżonego. Ojciec świadka do chwili obecnej również pozostaje w przekonaniu co do niewinności oskarżonego. Trudno przypuszczać, aby w domu rodzinnym nie rozmawiano o sprawie i przekaz płynący z tych rozmów, niewątpliwie korzystny dla oskarżonego, nie dotarł i nie wpłynął na N. S. (1). Po drugie N. S. (1) utrzymuje kontakty z P. B. – narzeczoną oskarżonego, która także nie wierzy w prawdziwość oskarżeń (przynajmniej deklaratoryjnie) i cały czas wspiera M. K.. Naiwnością byłoby sądzić, aby i ten fakt, pozostawał bez znaczenia dla wzajemnych relacji i stosunku do przekazu na temat oskarżonego, płynącego z ust P. B..
Świadek K. C. – pedagog szkolny zatrudniony w gimnazjum w B. w swoich zeznaniach szczegółowo opisała w jakich okolicznościach we wrześniu 2014 r. zgłosiła się do niej uczennica M. C., która poinformowała ją, że była wykorzystywana seksualnie przez oskarżonego. Następnie pokrzywdzona opowiedziała kiedy ta sytuacja się wydarzyła i na czym polegała. Z relacji świadka wynika, iż M. C. na początku, w trakcie pierwszego spotkania była bardzo przejęta i roztrzęsiona i miała głęboki dylemat moralny, czy postąpiła słusznie, mówiąc o tym rodzicom i zawiadamiając organy ściągania. K. C. zeznała, że w sumie odbyła kilkanaście spotkań z udziałem pokrzywdzonej, wizyty te odnotowała w dzienniku pedagoga szkolnego. Ponadto zawiadomiła dyrektora szkoły i umówiła ją z psychologiem szkolnym, aby została objęta opieką psychologiczną. Oprócz tego stwierdziła, że pokrzywdzona miała wyraźną potrzebę podzielenia się z nią wszelkimi informacjami, które dotarły do niej na temat sprawy i jednocześnie oczekiwała od niej wsparcia i wskazówek. Dodała także, że M. była rozczarowana osobą drużynowego, a nie harcerstwem jako takim. Mówiła jej niejednokrotnie, że było jej tam bardzo dobrze i że harcerstwo się jej bardzo podobało. Ponadto świadek przedstawiła jak wyglądała sytuacja rodzinna i finansowa rodziny M. C.. Z relacji świadka wynikało, iż w rozmowach M. podkreślała, że M. K. był dla niej autorytetem i przyjacielem. Nie powiedziała jej nigdy wprost, że czuła do niego coś więcej, aczkolwiek świadek subiektywnie odnosiła wrażenie, że dziewczyna była nim zauroczona. K. C. podkreśliła także, że M. C. na początku miała przekonanie, że zrobiła źle zawiadamiając o tym organy ścigania. Dopiero później w miarę upływu czasu jak się dowiadywała, że i inne osoby także złożyły zeznania to się uspokoiła. Świadek zastanawiała się niejednokrotnie, czy to co mówi M. polega na prawdzie, zwłaszcza, że opowiadając o tym co się miało wydarzyć, oprócz tego, że była zdenerwowana nie miała hamulców i opowiadała o tym swobodnie. Z tego też względu K. C. niejednokrotnie zadawala jej także pytania kontrolne, nawiązując do pewnych relacji czy wspomnień przekazywanych przez nią we wcześniejszych spotkaniach. Czyniła tak ze względu na potrzebę zweryfikowania jej wiarygodności. W subiektywnym odczuciu świadka M. była bardzo wylewna i mówiła prawdę, była wiarygodna w tych swoich relacjach. (k. 2181-2183)
Sąd Okręgowy w całości dał wiarę zeznaniom K. C., albowiem dowodzą one okoliczności bezspornych, nie budzących wątpliwości. Z tych samych względów Sąd dał także wiarę zeznaniom psychologa szkolnego E. O. (k. 2183-2185), aczkolwiek świadek ten w rzeczywistości niewiele istotnego wnosi do sprawy. E. O. w zasadzie, w przeciwieństwie do K. C. nie pamiętała żadnych bliższych szczegółów i zapewne nie cieszyła się takim zaufaniem M. C. jak pedagog szkolny.
Świadek J. Z. dyrektor gimnazjum w B. w swoich zeznaniach podkreśliła, m.in. iż obserwowała niejednokrotnie pracę M. K. jako drużynowego przy okazji różnego rodzaju imprez okolicznościowych. Z tych obserwacji wywnioskowała, że dzieci bardzo lubiły oskarżonego, dosłownie „wieszały się na nim”. M. K. miał bardzo dobry kontakt z dziećmi, zaś ich przekrój wiekowy był różny, ponieważ były to dzieci uczęszczające zarówno do szkoły podstawowej, gimnazjum, a nawet do szkół ponadgimnazjalnych. J. Z. zaznaczyła także, że oskarżony cieszył się dużym zaufaniem ze strony rodziców. Blachownia ma ta specyfikę, że trudno jest o miejsce, które mogłoby być przeznaczone na harcówkę. Z tego też względu rodzice dzieci niejednokrotnie interweniowali do niej z prośbą, aby wynajęła drużynie jakieś pomieszczenia na harcówkę. W konsekwencji ostatecznie J. Z. zgodziła się na wynajem pomieszczeń mieszczących się pod szkołą, w piwnicach mających status budowli ochronnej, schronu. Ten wynajem trwał od 1.04.2011r. do 31.03.2014r., kiedy to nastąpił zwrot kluczy od tych pomieszczeń. Jednocześnie J. Z. zaznaczyła, że z uwagi na specyfikę tych pomieszczeń zbiorki te nie powinny się tam odbywać, a pomieszczenia miały być przeznaczone wyłącznie na cele magazynowe drużyny, co wielokrotnie zaznaczała. Ponieważ pomieszczenia te generalnie były w dość złym stanie, to ona wiedziała o tym, iż harcerze, także z pomocą rodziców mieli porządkować, remontować te pomieszczenia i prace takie były wykonywane. W dalszej kolejności świadek opisała szczegółowo jak wyglądały te pomieszczenia, w jaki sposób były zabezpieczone. Relacjonowała również w jakich okolicznościach zdecydowała się na wypowiedzenie wynajmu tych pomieszczeń. J. Z. podkreślała, że jest pedagogiem z 30-letnim stażem i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że odpowiada za dziecko powierzone jej opiece. W konsekwencji czuła się źle z tym, że nie wiedziała, kto tak naprawdę wchodzi do tych pomieszczeń i z kim dzieci tam przebywają. Zaznaczyła także, że do niej nigdy nie dotarła żadna informacja z treści której wynikałoby, że w tych pomieszczeniach ktoś zostawał na noc z soboty na niedzielę. Opisała również w jakich okolicznościach doszło do rozmowy z M. C. na temat molestowania seksualnego, którego miała być ofiarą i jakie w związku z tym ze strony szkoły zostały podjęte czynności. (k. 2089-2094).
Sąd Okręgowy również w całości dał wiarę zeznaniom świadka J. Z. bowiem znajdują one potwierdzenie w całokształcie zebranego w sprawie materiału dowodowego m.in. w umowach najmu oraz zeznaniach K. C. i E. O..
Świadek M. K. (1) do 7.11.2015r. pełniła funkcję komendanta (...) w C.. W złożonych zeznaniach przedstawiła szczegółowo ogólny schemat działania Związku (...), a także strukturę i zasady działania tego stowarzyszenia. Przyznała, że zna oskarżonego, ponieważ w czasie kiedy była komendantem (...) pełnił on funkcję drużynowego jednej z drużyn na obszarze działalności hufca C.. Drużyna miała swoją siedzibę w B., przy czym zbiórki odbywały się też na terenie C.. M. K. (1) stwierdziła m.in. że drużyna kierowana przez oskarżonego działała na przestrzeni około 10 lat i ona przynajmniej trzy razy w roku spotykała M. K. na przedsięwzięciach programowych, z których niektóre miały charakter obligatoryjny. Zaznaczyła, że do niej nigdy nie docierały żadne sygnały świadczące o tym, że zarówno w postawie, jak i w działalności oskarżonego jest coś niepokojącego. M. K. wywiązywał się z obowiązków drużynowego, które wynikają z przyjętych uregulowań. M. K. (1) zaznaczyła, że zgodnie z zapisami statutu (...) w momencie otrzymania przez prokuratora informacji o wszczęciu postępowania karnego przeciwko oskarżonemu zawiesiła go w prawach członka (...). Jeśli chodzi o dokumentację dotyczącą drużyny, którą prowadził oskarżony, to przekazała ją prokuraturze, przy czym niepełną, ponieważ do momentu przesłuchania do hufca nie dotarła całość dokumentacji dotyczącej drużyny prowadzonej przez oskarżonego. Następnie M. K. (1) przybliżyła, uszczegółowiła zasady obowiązujące w (...) i wymogi jakie muszą być dochowane przy okazji organizowania biwaków, wyjazdów i innych form wypoczynku. Ze statutu (...) wynika szczególna rola drużynowego, który przede wszystkim sprawuje funkcję wychowawczą i bierze z tego tytułu na siebie szczególną odpowiedzialność za powierzone mu dzieci i młodzież. Z tej przyczyny każdy drużynowy jest zobowiązany do pisemnego zadeklarowania przy rozpoczęciu działalności drużynowego o zachowaniu w bezpieczeństwie i zdrowiu powierzone mu dzieci i młodzież. Świadek podkreśliła, że za jej kadencji z całą pewnością organizowała co najmniej dwukrotnie w ramach hufca C. warsztaty z udziałem psychologów, pedagogów i seksuologa dla kadr drużyn, a mianowicie drużynowych, przybocznych oraz instruktorów. Celem tych warsztatów było uzmysłowienie ich uczestnikom wagi odpowiedzialności i uczulenie na wypracowanie pewnych zachowań. Przede wszystkim specjaliści uczyli uczestników, aby unikać sytuacji, które mogłyby zostać źle zinterpretowane, źle odebrane. Jednocześnie M. K. (1) nie pamiętała, czy oskarżony uczestniczył w tych warsztatach. Zaznaczyła także, że nigdy nie słyszała o jakimś przypadku wykorzystania, nadużycia zaufania przez drużynowego czy instruktora w stosunku do harcerzy. Z doniesień medialnych słyszała, że taka sytuacja podobno miała miejsce gdzieś w K.. Zdaniem M. K. (1) gdyby do wiadomości zarządu dotarła informacja, że jakiś drużynowy lub instruktor organizuje spotkania, nawet w wąskim kręgu osób, ale z udziałem innych harcerzy, czy też osób spoza harcerstwa, w trakcie których spożywany jest alkohol, to taka sytuacja dyskwalifikuje go jako drużynowego. Jest to złamanie statutu i w takim przypadku z pewnością byłby zwołany sąd koleżeński, który podjąłby zapewne decyzję o wymierzeniu kary zgodnej ze statutem. Świadek przyznała, że w końcu 2012r. był organizowany wyjazd instruktorski do S. o charakterze wyjazdu motywacyjnego dla kadry, w którym brali udział także m.in. oskarżony i A. C. (1). Z tego co pamiętała, A. była wtedy już pełnoletnia i spała w jednym pokoju z oskarżonym, a było tak dlatego, że oskarżony i A. C. (1) byli postrzegani jako para. W trakcie tego wyjazdu inne osoby będące ze sobą w związkach, także były lokowane w jednym pokoju. M. K. (1) zeznała także, że podobnie jak i w szkole, tak czasami również w (...) dochodzi do sytuacji, że uczeń podkochuje się w swoim wychowawcy. Z żadnego przepisu prawa czy regulaminu nie wynika zakaz utrzymywania relacji uczuciowych czy intymnych między drużynowym bądź instruktorem, a harcerzem. Wyraziła jednocześnie pogląd, że ona osobiście nigdy nie pozwoliłaby sobie na utrzymywanie tego typu relacji z młodszymi harcerzami. Gdyby do niej dotarła taka informacja, że starszy drużynowy, drużynowa czy instruktor wiąże się z młodszym harcerzem w przedziale wieku 15-18 lat, to ona z pewnością zdecydowałaby się na przeprowadzenie rozmowy z takim drużynowym i zwrócenie mu uwagi. Należy bowiem w ten sposób podkreślić aspekt wychowawczy, że drużynowy ma być wzorem i jego autorytet nie powinien doznać uszczerbku w opinii społecznej. W harcerstwie podobnie jak i w innych zawodach i profesjach życie prywatne nie powinno być łączone z funkcją i powinno być wyraźnie oddzielone. Z tego też względu drużynowy nie może premiować osoby, która pozostaje z nim w związku. Drużynowy winien przede wszystkim dawać przykład i zacząć od siebie, a zatem w czasie biwaku czy innej zorganizowanej formy wypoczynku winien unikać sytuacji sypiania w jednym namiocie czy pomieszczeniu ze swoją sympatią. W ocenie świadka drużynowy nie powinien grozić harcerzowi usunięciem z funkcji czy drużyny, a może go jedynie upomnieć, jeśli ten nie stosuje się do postanowień prawa harcerskiego, statutu albo nie wypełnia swoich obowiązków w przypadku harcerzy funkcyjnych. Świadek przyznała, iż hufiec C. miał podpisaną umowę z dyrekcją gimnazjum w B. na wynajem pomieszczeń na harcówkę, ale nie była w stanie podać bliższych szczegółów w tym zakresie. Stwierdziła jednocześnie, że tego typu pomieszczenia wynajmowane są na cele związane ze statutową dzielnością (...), co wyklucza organizowanie w nich spotkań prywatnych. (...) jest organizacją bardzo hierarchiczną i hierarchia: drużynowy, przyboczny, zastępowy i zwykły harcerz musi być przestrzegana. Zdaniem świadka wyznacznikiem tego, co jest wyjazdem lub spotkaniem harcerskim, a co prywatnym jest przede wszystkim to, czy dany wyjazd lub spotkanie odbywa się w ramach planu pracy drużyny, harmonogramu zbiórek, biwaków czy innych wyjazdów. Pozostałe spotkania teoretycznie mogą mieć charakter prywatny, pod warunkiem, że uczestnicy takiego spotkania nie identyfikują się z celami, zasadami działania (...), nie poruszają, nie omawiają spraw zwianych z harcerstwem. Jeśli doszłoby do np. wyjścia harcerzy razem ze swoim drużynowym do kina, na pizzę itp. w ramach integracji, nagrody, to też w ocenie świadka jest to zbiórka, która formalnie powinna być zwarta w planie pracy. W przekonaniu M. K. (1) prywatnym wyjściem jest tylko takie wyjście, gdzie dochodzi do spotkania koleżeńskiego, na którym nie omawia się żadnych spraw związanych z (...). Wszak podobna sytuacja dotyczy nauczycieli. Jeśli nauczyciel w ramach integracji wychodzi z klasą do kina, teatru czy gdzieś indziej, to też winien to zgłosić swojemu dyrektorowi, nie może tego robić prywatnie. W ocenie świadka gdyby doszło do spotkania drużynowego z innymi harcerzami, którego celem miałoby być wykonanie jakiś prac remontowych czy innych w harcówce, to jest to spotkanie w ramach (...), ponieważ odbywa się w pomieszczeniu wynajmowanym przez związek i służy celowi wspólnemu. Powinna być na takie spotkanie wyrażona zgoda ze strony rodziców i jest to forma zbiorki roboczej. Zdaniem świadka prywatnym spotkaniem będzie spotkanie poza harmonogramem na terenie jakiegoś lokalu, przy czym wątpliwość budzi sformułowanie „na piwie”, bo harcerzem jest się także poza zbiorkami i innymi spotkaniami i prezentuje się to poprzez swoją postawę. M. K. (1) przyznała, że zapis art. 10 prawa harcerskiego, a właściwie jego sztywne interpretowanie budzi w praktyce czasami kontrowersje i wątpliwości, są na ten temat prowadzone dyskusje. Póki co, przepis ten jednak obowiązuje, a członkowie (...) dążą do ideału, do doskonałości i to jest ich wspólnym zadaniem. Świadek podkreśliła także, że niemożliwym w świetle obowiązujących uregulowań jest sytuacja, aby drużynowy prywatnie nagrodził podległego sobie harcerza, fundując mu prywatny wyjazd. (k. 193-200, k. 1828-1832).
Zdaniem Sądu Okręgowego zeznania świadka M. K. (1) w połączeniu z treścią podstaw wychowawczych (...) (k. 1433-1438) i statutem (...) (k. 1420-1432) świadczą jednoznacznie o tym , iż oskarżony M. K. przez kilkanaście lat kierowania drużyną w rażący sposób łamał elementarne obowiązki drużynowego (...). Z drugiej strony niestety pośrednio dowodzą tego, iż w tak znanym, ogólnopolskim i patriotycznym stowarzyszeniu, które posiada wspaniałe tradycje, wychowało i wychowuje tysiące młodych ludzi na prawych, aktywnych, zaradnych i odpowiedzialnych obywateli – w praktyce brak jest wypracowanych realnych mechanizmów kontrolnych zabezpieczających dzieci i młodzież przed przestępczą działalnością innych osób, w tym z zaburzeniami preferencji seksualnej. Sąd Okręgowy pragnie w tym miejscu podkreślić, iż nie ma podstaw do kwestionowania w żadnym fragmencie zeznań świadka M. K. (1), także w tej części, w której stwierdziła, że nie docierały do niej oficjalne i nieoficjalne informacje o naruszeniach regulaminu (...), czy o niestosownym bądź przestępczym zachowaniu M. K.. W ocenie Sądu świadek M. K. (1) zareagowała trafnie i prawidłowo przeprowadzając rozmowę dyscyplinującą i udzielając oskarżonemu upomnienia pisemnego w rozkazie po uzyskaniu informacji o zorganizowaniu wyjazdu członków drużyny na jeden dzień do W., bez powiadomienia o tym K. Hufca (...) (k. 197). Co prawda M. K. tłumaczył się, że był to wyjazd prywatny, sfinansowany przez rodziców i zorganizowany przez jednego z nich, ale M. K. (1) po zapoznaniu się ze zdjęciami umieszczonymi na facebooku stwierdziła kategorycznie, że młodzież była w mundurach, a w takim wypadku to nie jest wyjazd prywatny. Jak wynika z zeznań świadka rozmowa w tej kwestii miała burzliwy przebieg i w jej trakcie M. K. oświadczył, że komendantka może go zwolnić z funkcji. W odpowiedzi usłyszał, że jeśli takie sytuacje będą się powtarzać, to tak się stanie. M. K. (1) zeznała dalej, że w późniejszym czasie tego typu ani inne naruszenia regulaminu już się nie zdarzyły i Sąd Okręgowy nie ma podstaw, aby kwestionować oświadczenie byłej komendantki Hufca (...) w tym zakresie. W przekonaniu Sądu Okręgowego zeznania M. K. (1) zadają kłam przyjętej od początku przez oskarżonego linii obrony, w myśl której szereg jego zachowań nie można utożsamiać z działalnością drużynowego jednej z drużyn (...), ponieważ odbywało się to rzekomo w ramach spotkań o charakterze prywatnym. Tego typu interpretacja jest dowolnym wymysłem oskarżonego i nie może zostać zaakceptowana.
Świadek P. B. – narzeczona oskarżonego, która przed aresztowaniem prowadziła z nim wspólne gospodarstwo domowe w swoich obszernych zeznaniach opisała od kiedy zna M. K., a także w jakich okolicznościach zapisała się do drużyny kierowanej przez niego i jakie na przestrzeni czasu pełniła w tej drużynie funkcje oraz jak drużyna się rozwijała i rozrastała. Stwierdziła m.in. iż została przyboczną w wieku ok. 17 lat w czasie gdy A. K. zakończyła swoją działalność w drużynie i przeprowadziła się do R.. P. B. opisała, co należało do zakresu jej obowiązków i jak wyglądała działalność drużyny. Oświadczyła, że bliżej uczuciowo związała się z oskarżonym właśnie od momentu pełnienia funkcji przybocznej. Gdy miała 18 lat M. K. jej się oświadczył i relacje miedzy nimi były wówczas bardzo dobre i bardzo bliskie. Jednak w momencie gdy znalazła się w 3 klasie liceum musiała poświęcić więcej czasu na naukę, ponieważ chciała się dostać na prawo. Z tego też względu chodziła na korepetycje, uczyła się. W międzyczasie zrobiła kurs prawa jazdy i w związku z tym nie mogła tak jak wcześniej poświęcać tyle czasu oskarżonemu i drużynie. Następnie po zdaniu matury dostała się na wymarzone studia prawnicze do W., co wiązało się z koniecznością zmiany miejsca zamieszkania. Początkowo M. K. planował, że przeniesie się z nią do W., ale ponieważ bardzo zależało mu na drużynie, to w efekcie stwierdził, że zostanie jeszcze w B.. W konsekwencji w charakterze ich związku zaszły zmiany i stali się dla siebie bardziej przyjaciółmi, kontaktowali się często ze sobą telefonicznie, ale uczuciowo się od siebie oddalili. Na początku studiów P. B. dowiedziała się, że M. K. związał się z P. S., co ją dość mocno dotknęło. Nadal jednak oboje utrzymywali ze sobą kontakt telefoniczny i osobisty. P. B. przyznała, że w ramach intymnych relacji utrzymywała z oskarżonym kontakty seksualne, praktycznie chyba od ukończenia przez nią 17 roku życia, także wtedy gdy studiowała i mieszkała w W.. P. B. stwierdziła również, że wiedziała od oskarżonego, że jest silnie związany uczuciowo z P. S. i żywi z nią plany na przyszłość. Oświadczyła nawet, że z relacji oskarżonego dowiedziała się, iż babcia P. S. zamierzała przepisać na P. jakąś działkę i że być może w przyszłości będą mogli tam zamieszkać. Następnie P. B. opisała w jakich okolicznościach doszło do zakończenia związku oskarżonego z P. S.. Zeznała także, że po tym zdarzeniu M. K. „formalnie” związał się uczuciowo z A. C. (1), z którą utrzymywał kontakty intymne. Po pewnym czasie w życiu oskarżonego pojawiła się kolejna dziewczyna M. L.. P. B. stwierdziła, że zauważyła, iż dziewczyny rywalizują między sobą o względy M. (2), a ją traktowały jako potencjalną rywalkę. Co więcej zeznała, że dowiedziała się o tym, iż obydwie założyły się między sobą o to, która z nich pierwsza go uwiedzie i z nim będzie. Zdaniem świadka oskarżony był zagubiony, podobały mu się pewne cechy charakteru zarówno w jednej jak i w drugiej dziewczynie. W sumie zakończyło się to tak, że M. K. wybrał M. L., zaś A. C. (1) zdenerwowała się z tego powodu i przestała utrzymywać relacje z oskarżonym. W dalszej kolejności P. B. stwierdziła, że po pewnym czasie związek oskarżonego i M. L. zaczął słabnąć i po jakimś czasie się zakończył. Wtedy w okresie wakacyjnym P. B. zaczęła pracować razem z oskarżonym w firmie (...) i ta praca ponownie ich do siebie zbliżyła, wszystkie uczucia powróciły. Z relacji P. B. wynikało, że oskarżony przyznał jej się, że utrzymywał intymne relacje z innymi kobietami, bo szukał szczęścia. Zapewnił jednak, że teraz ją kocha i pragnie z nią być. Pewnego wieczoru w wakacje 2014r. przed zatrzymaniem oskarżony ponownie się jej oświadczył, a później jak wrócił do B. został zatrzymany przez Policję, a następnie tymczasowo aresztowany. Świadek przyznała, że nie wiedziała wcześniej o tym, że M. K. przywiózł w tamte wakacje na M. M. C.. Stwierdziła jednocześnie, że wiedziała o tym, że M. i M. (2)piszą do siebie bardzo duże ilości smsów, co było dla niej niepokojące i na co zwróciła mu uwagę. Oskarżony przedstawił jej wtedy trudną sytuację rodzinną M. C. i zapewnił, że utrzymuje z nią kontakt, bo chce jej pomóc. P. B. zeznała także, że obawiała się poinformować swoich rodziców o tych oświadczynach oskarżonego, do których doszło w 2009r., ponieważ wiedziała, że nie będą z tego powodu zadowoleni. Powiedziała im o tym dopiero później i oni w trakcie rozmów wyrażali swoje opinie i obawy na temat związku, a mianowicie przestrzegali ją przed tym, że oskarżony jest od niej starszy o 8 lat, pewnie będzie chciał założyć rodzinę, a jeśli tak się stanie to ona będzie zajmować się domem, wychowaniem dzieci i nie zdobędzie żadnego wykształcenia. W związku w powyższym P. B. zaczęła bardziej realnie oceniać charakter tego związku i potencjalną możliwość wspólnego zamieszkania, dochodząc do wniosku, że na etapie studiów jest to wręcz niemożliwe. Świadek stwierdziła jednocześnie, że ze swojej strony była zazdrosna o to, że oskarżony związał się z P. S.. W dalszej kolejności opisała rożnego rodzaju sytuacje, świadczące o tym, że oskarżony pomagał w różny sposób wielu osobom w rozwiązywaniu ich problemów. P. B. przyznała, że utrzymywała kontakt osobisty, a także telefoniczny i mailowy z N. S. (1), a także że wydrukowała treść jednej z rozmów i zaniosła do Kancelarii Adwokackiej obrońcy oskarżonego. Świadek stwierdziła także, że od M. L. powzięła informację, że doszło do spotkania pomiędzy M., P. i A., w trakcie którego dziewczyny rozmawiały wspólnie o M. (2), wspominały związek z nim, nawet same intymne zbliżenia, co ją zszokowało. Pokrzywdzone miały być negatywnie nastawione do oskarżonego, że tak z nimi postępował, że spotykał się z innymi dziewczynami, że wiele obiecywał, a nie zakończyło się to ślubem. P. B. przyznała, że w czasie jak była w związku z oskarżonym, to z jego strony padła propozycja, że on zrobi jej kilka zdjęć w sytuacji intymnej, lecz to była ich prywatna sprawa i mieli to zachować wyłącznie dla siebie. Zaznaczyła także kategorycznie, że w jej obecności oskarżony nigdy nie zachowywał się w stosunku do innych harcerek w niewłaściwy sposób z podtekstem seksualnym. P. B. wyraziła także pogląd, że w jej ocenie, aby otworzyć metalowe drzwi do bunkrów nie trzeba było posiadać zbyt dużej siły fizycznej. Ponadto oznajmiła także, iż wielokrotnie dowiadywała się od oskarżonego, że uczestniczył w prywatnych spotkaniach razem z A. B., N. S., P. B. (1) a także P. S. i A. C. (1). (k.2004-2012).
Sąd Okręgowy z dużą dozą ostrożności ocenił wiarygodność zeznań świadka P. B.. Oczywiście w przekonaniu Sądu zdecydowana większość informacji, płynących z treści zeznań świadka polega na prawdzie, gdyż znajduje potwierdzenie w zgromadzonym materiale dowodowym. Niestety niektóre fragmenty zeznań świadka - osoby bardzo bliskiej dla oskarżonego i niewątpliwie zainteresowanej wynikiem rozstrzygnięcia sprawy są jednak w szczegółach zdumiewająco zbieżne z linią obrony oskarżonego. Rzuca się zwłaszcza w oczy aktywna rola P. B. w działaniach nakierowanych na powtórne przesłuchanie w charakterze świadka N. S. (1) i przedstawienie w negatywnym świetle świadków oskarżenia – M. C., P. S. i A. C. (1). Sąd Okręgowy oczywiście nie ma zamiaru oceniać zachowania P. B. na przestrzeni tych wielu lat bliskiej znajomości z oskarżonym i dokonanego przez nią wyboru partnera życiowego, zwłaszcza jeśli stoi za tym głębokie uczucie. Nie sposób jednak nie zwrócić uwagi na dość niecodzienną sytuację, a mianowicie, że świadek dysponuje dość istotnymi i niezwykle szczegółowymi informacjami na temat życia uczuciowego i intymnego oskarżonego i jego relacji z innymi dziewczętami i jak się wydaje nie dostrzega w nich nic niewłaściwego. Wręcz przeciwnie jeśli już widzi coś niestosownego, to w zachowaniu dziewcząt, będących pokrzywdzonymi w niniejszej sprawie. W ocenie Sądu nie polega na prawdzie twierdzenie P. B. (usłyszane od M. K.), że rzekomo babcia P. S. zamierzała przepisać na P. jakąś działkę, na której w przyszłości pokrzywdzona i oskarżony mieli zamieszkać. Przeczą temu bowiem kategorycznie rodzice pokrzywdzonej, wykluczając aby w ogóle jakieś rozmowy na temat działki dla P. mogły mieć miejsce.
Zupełnie niewiarygodne są również depozycje P. B., co do tego, że A. C. (1) i M. L. założyły się między sobą o to, która z nich pierwsza „uwiedzie M. (2) i z nim będzie”. Jest to wniosek zupełnie irracjonalny i to nie tylko w świetle zeznań A. C. (1), ale przede wszystkim M. L., o której trudno powiedzieć, aby składała zeznania niekorzystne dla oskarżonego. Z całą pewnością nie polegają na prawdzie także zeznania P. B. w tym fragmencie w którym wspomina zasłyszane rzekomo od M. L. informacje o spotkaniu między M., P. i A. w trakcie którego dziewczyny miały wspominać intymne zbliżenia z oskarżonym, a także wyrażać żal z tego powodu, że wszystkim dużo obiecywał, a „nie zakończyło się to ślubem”. Zważyć bowiem należy na fakt, że to właśnie M. L. w swoich zeznaniach zaprzecza, aby w ogóle brała udział w spotkaniu z tą dwójką dziewczyn, a nie mówiąc o wymianie zdań na ten temat.
Chybiona jest także uwaga P. B. (złożona w opozycji do zeznańA. C. (1)), co do tego, że aby otworzyć metalowe drzwi prowadzące do bunkrów nie trzeba było dysponować zbyt dużą siłą fizyczną. Należy bowiem w tym miejscu podkreślić, że wersję A. C. (1) potwierdza bezsprzecznie najbardziej obiektywny świadek, a mianowicie dyrektor Gimnazjum J. Z..
Świadek B. K. – matka oskarżonego skorzystała z prawa do odmowy składania zeznań.
Świadek K. K. ojciec oskarżonego w swoich zeznaniach opisał szczegółowo w jakich okolicznościach doszło do założenia przez jego syna wspólnie z A. K. drużyny harcerskiej na terenie B.. Zeznał m.in., iż praktycznie od samego początku on pomagał synowi w jego działalności harcerskiej. Wynikało to z faktu, iż dysponował dużą ilością wolnego czasu ponieważ w 1999r. pracując za granicą doznał poważnego wypadku w pracy i przeszedł na rentę inwalidzką. Ponieważ był właścicielem samochodu marki P. (...), na którym można było zapakować sporo rzeczy, to zawsze, jeśli syn organizował w ramach drużyny jakieś dłuższe biwaki, spływy kajakowe czy rejsy, to on pomagał zapakować ten sprzęt do samochodu i uczestniczył w tych formach wypoczynku. K. K. podkreślił, że nie pełnił żadnych funkcji w drużynie M. (2), ale uczestniczył w tych wyjazdach jako pełnoletni opiekun. Zwracał uwagę na to, aby zapewnione było bezpieczeństwo dla wszystkich uczestników, ponieważ spływy czy rejsy zawsze wiążą się z jakimś stopniem ryzyka i trzeba to bezpieczeństwo zapewnić. W dalszej kolejności swoich zeznań K. K. opisał z kim i w jakim przedziale czasu oraz w jakiej kolejności jego syn związał się uczuciowo. Wymienił A. K., P. B., dziewczynę o nazwisku S., A. C. (1), M. L., a później ponownie P. B.. W ocenie świadka związek jego syna z P. B. był poważny, planowali oni ze sobą wspólną przyszłość. P. B. nie była jednak zdecydowana do końca, czy chce wyjść za mąż, czy też nie, ponieważ prawdopodobnie bała się, było jej tak wygodnie. Obawiała się reakcji najbliższej rodziny, o czym K. K. wiedział od syna jako, że M. (2) musiał wyprowadzać się z mieszkania P. w W., gdy odwiedzał ją jej brat. K. K. zaznaczył także, że wie o tym, iż P. nie mówi swoim rodzicom nic o tym, że czuje coś do jego syna, że go odwiedza ostatnio w Areszcie Śledczym. P. B. jak przyjeżdża z W., to przychodzi do nich do domu, śpi u nich, a następnie wspólnie z nimi jeździ do C.. Gdy przejeżdżają obok jej domu, to chowa się na tylnym siedzeniu, aby nikt z najbliższych jej nie zauważył. K. K. jednocześnie zaznaczył, że trudno jest mu tak naprawdę powiedzieć dokładnie z kim i w jakim okresie czasu jego syn był bliżej związany, ponieważ oni ze sobą na te tematy nie rozmawiali. W ocenie świadka, jego syn był podobny do nauczyciela lub pedagoga, wokół którego wielokrotnie ustawia się wianuszek dzieci czy młodzieży. W dalszej kolejności K. K. stwierdził, że tak naprawdę, to nie wiedział o tym, że M. (2) „chodzi z S.”, a jedynie się tego domyślał. Oni ze sobą często rozmawiali, przebywali razem, aczkolwiek nie całowali się nie obejmowali i nie afiszowali się związkiem. K. K. wyraził pogląd, że w jego ocenie niemożliwym jest, aby jego syn M. (2) dopuścił się gwałtów na dziewczynach, m.in. A. C. (1). Wniosek co do tego wysnuł stąd, iż spotkał się z nią m. in. kiedyś na terenie dworca (...) w C. i rozmawiał z półtorej godziny na różne tematy. Nie dostrzegł w zachowaniu A. niczego, co mogłoby wskazywać na to, że została ona skrzywdzona przez jego syna. K. K. zaznaczył także, że wyjeżdżał z nim na wszystkie dłuższe wyjazdy czy biwaki w charakterze opiekuna młodzieży. Co więcej z chęcią jeździł na te wyjazdy, ponieważ w przeszłości był osobą aktywną, starał się tymi swoimi pasjami zarażać najbliższych, a jednocześnie sprzyjały one jego rehabilitacji. K. K. był w drużynie akceptowany, dobrze się tam czuł, lubił dzieci i młodzież, a oni jego. Znaczył, że z synem ma i miał zawsze bardzo dobre relacje. Niejednokrotnie zdarzało się, że przebywając z nim na obozach czy innych wyjazdach, jak mieli sobie coś do powiedzenia, to zawsze rozmawiali na osobności, on przekazywał synowi pewne uwagi i dochodzili wspólnie do porozumienia. Uściślając swoje wypowiedzi na temat relacji intymnych syna z kobietami, K. K. stwierdził, że tak naprawdę wiedział wspólnie z żoną tylko o bliskim związku syna z P. B., o tym że z nią się zaręczył i planuje z nią wspólną przyszłość. Podkreślił jednak, że to był burzliwy związek, oni się kłócili, rozstawali, ale potem wracali do siebie. Jeśli chodzi o pozostałe dziewczyny, to nie wiedział on o tym, że jego syn współżył z nimi seksualnie. W ocenie świadka jego syn został niesłusznie pomówiony przez te dziewczyny, ponieważ on uważa, że niemożliwym jest, aby skrzywdził którąkolwiek z nich, jako, że na obozie w namiotach wszystko słychać, a żadna z dziewczyn mimo, że miała takie możliwości mogła z nim porozmawiać, to nigdy nie żaliła się na M. (2). Podkreślił, że nigdy nie zauważył, aby któraś z dziewczyn na obozach czy biwakach chodziła smutna, przygnębiona, aby płakała lub zachowywała się w inny mogący wzbudzać zaniepokojenie sposób. Ponadto K. K. zaznaczył, że nigdy nie widział syna, ani innego uczestnika biwaku czy obozu pod wpływem alkoholu. Dodał także, że on alkoholu w ogóle nie pije, także w domu nie spożywa się alkoholu. W dalszej części zeznań K. K. w odpowiedzi na pytania przedstawił swoje uwagi na temat różnego rodzaju epizodów, których był świadkiem. (k. 616-622, 2145-2148).
Sąd Okręgowy generalnie nie znalazł podstaw do kwestionowania zeznań świadka K. K., który w przekonaniu Sądu był w swoich relacjach szczery. Również z opinii biegłego psychologa J. J. wynika jednoznacznie, że brak jest podstaw do stwierdzenia u świadka zakłócenia zdolności poznawczych, które mogłyby mieć wpływ na wiarygodność zeznań z psychologicznego punktu widzenia (k. 2303-2308). Jednocześnie Sąd pragnie jednak podkreślić, iż nie może zgodzić się z wnioskami świadka, co do bezzasadności zarzutów sformułowanych w stosunku do M. K. przez oskarżyciela publicznego. W przekonaniu Sądu oczywistym jest, gdyż wynika to jednoznacznie z całości zebranego w sprawie materiału dowodowego, że K. K. bardzo mocno zaangażował się w pomoc swojemu synowi w prowadzeniu drużyny, a przede wszystkim w organizowaniu różnego rodzaju biwaków wyjazdów, a nade wszystko regat żeglarskich po jeziorach (...). W ocenie Sądu zaangażowanie się ojca oskarżonego w taką formę pomocy synowi, miało dla niego wręcz zbawienny i terapeutyczny charakter. Zważyć bowiem należy na fakt, iż K. K. doznał w 1999r. bardzo poważnego wypadku, który wyłączył go praktycznie z pracy zawodowej, a był on od wczesnej młodości człowiekiem niezwykle aktywnym. Zatem fakt prowadzenia drużyny przez jego syna, organizowanie atrakcyjnych form wypoczynku dla dzieci i młodzieży i zaangażowanie w to K. K. tchnęło w niego nowe siły i sprawiło, że jak najbardziej zasadnie czuł, że jest potrzebny, że jego praca przynosi wymierne rezultaty i jest przy okazji zauważana i doceniana przez szereg innych osób, co dla każdego człowieka ma istotne znaczenie. Jednocześnie trudno się dziwić ojcu oskarżonego, że nie może się pogodzić z faktem prowadzenia przeciwko jego synowi postępowania karnego o tak poważne i głośne medialnie przestępstwa, do których niekiedy dochodziło, mówić kolokwialnie, praktycznie pod jego „nosem”, także w trakcie wyjazdów, na których był obecny. Świadomość tego faktu musi być dla osoby najbliższej dla oskarżonego niezwykle trudna, zwłaszcza, że K. K. wiązał z pewnością z osobą najmłodszego syna plany na przyszłość. Zdaniem Sądu z tego też względu K. K. wypiera ze swojej świadomości możliwość popełnienia przez jego syna przestępstw i to w związku z działalnością drużyny, której on sam tak wiele poświęcił oraz w dodatku na szkodę dziewcząt , które znał i wielokrotnie z nimi rozmawiał. K. K. zapewne był bardzo dumny z syna, który cieszył się uznaniem w oczach społeczności lokalnej, miał bardzo dobry kontakt z dziećmi i młodzieżą, był przez nich lubiany. Liczył zapewne, że będzie jego podporą na starość. Niestety w ocenie Sądu, rażą naiwnością wnioski świadka, co do tego, iż jego syn nie mógł dopuścić się żadnych przestępstw w stosunku do pokrzywdzonych, ponieważ on znał te dziewczyny, wielokrotnie z nimi rozmawiał, nie widział, aby były smutne, przygnębione i żadna z nich nie skarżyła mu się na syna, a przecież był do ich dyspozycji. Sąd odnosi wrażenie, iż świadek postrzega charakter przestępstw przeciwko wolności seksualnej w bardzo tradycyjny sposób i ogranicza je tylko do najbardziej znanego przestępstwa, a mianowicie zgwałcenia. Tymczasem w rzeczywistości działalność przestępcza oskarżonego nie polegała na brutalnym gwałceniu dziewcząt, będących członkami drużyny kierowanej przez oskarżonego. M. K. (poza wyjątkowymi sytuacjami) w zasadzie nie używał siły fizycznej do przełamania oporu ofiary, nie musiał nikogo bić, nie musiał nikomu w drastyczny sposób grozić, aby osiągnąć swój cel. Z tego też względu jego ofiary nie musiały krzyczeć, wzywać pomocy, ponieważ nigdy nie zostały brutalnie potraktowane. Przestępstwa, których dopuścił się jego syn polegały przed wszystkim na nadużyciu zależności, czy krytycznego położenia wynikającego z faktu sprawowania przez niego funkcji drużynowego w hierarchicznym stowarzyszeniu, a także wykorzystania bezradności wynikającej z faktu upojenia alkoholowego ofiary. W tych jakże skomplikowanych dla pokrzywdzonych sytuacjach jak wcześniej wskazano naiwnością byłoby oczekiwać od nich, aby bezpośrednio po przestępstwie potrafiły w pełni racjonalnie i rozważnie ocenić sytuację i poskarżyć się na swojego drużynowego u jego ojca.
Świadek A. C. w zeznaniach złożonych na etapie postępowania przygotowawczego i sądowego szczegółowo opisała jak wyglądało kierowanie (...) przez oskarżonego w latach 2006 - 2012, kiedy ona należała do tej drużyny i pełniła funkcję zastępowej, a później także przybocznej. A. C. przedstawiła dokładnie szereg rożnego rodzaju zdarzeń i sytuacji charakteryzujących oskarżonego i sposób kierowania drużyną. Stwierdziła m.in., że M. K. bardzo często na zbiórkach ośmieszał starsze osoby w oczach młodszych dzieci, nie tylko tolerował, ale wręcz zachęcał do donosicielstwa, rozsiewał plotki. Potrafił manipulować innymi osobami, po to by np. zdyskredytować nielubianego przez siebie członka drużyny. Zeznała także, że niejednokrotnie dochodziło do takich sytuacji, iż w trakcie obozów, czy biwaków M. K. wychodził spożywać alkohol, zaś ona musiała zajmować się innymi harcerzami. W ocenie świadka charakterystyczne w zachowaniu oskarżonego było także m.in. to, że zabraniał kontaktu z harcerzami należącymi do innych drużyn, zapewne dlatego, aby postronne osoby nie zorientowały się jaki jest naprawdę. M. K. z zewnątrz wydawał się „fajny”, ale w rzeczywistości miał także napady agresji i dziwne zachowania polegające na napuszczaniu jednych osób na drugie, manipulowania nimi. A. C. opisała także, które dziewczyny były sympatiami oskarżonego, dodając, że zdarzało mu się niejednokrotnie, że wychodził, znikał z innymi dziewczynami. W ocenie świadka „mówiło się w drużynie, że M. (2) sypiał z dziewczynami z drużyny” m. in z P. S.. Jeśli chodzi o M. C., to A. C. nie znała jej zbyt dobrze i w jej ocenie była ona „małym rozpuszczonym dzieckiem”. Jednocześnie świadek przyznała, że od M. dowiedziała się o tym, że miała być molestowana przez oskarżonego. A. C. podkreśliła, że w stosunku do niej M. K. nigdy nie składał żadnych niestosownych propozycji, nie była przez niego molestowana. W ocenie A. C., oskarżony był jednak dobrym drużynowym, wszystkim się zajmował, poświęcał wszystkim bardzo dużo czasu. Oprócz negatywnych cech charakteru miał też i pozytywne cechy, ponieważ uczył podejścia do drugiego człowieka i potrafił ją wychować. A. C. stwierdziła, że odeszła z drużyny dlatego, że oskarżony wszystko na nią zwalał, obciążył ją zbyt dużą ilością obowiązków, ona nie wytrzymała tej presji, a później jeszcze miał do niej pretensje. Zdaniem świadka M. K. nie traktował równo wszystkich członków drużyny, ponieważ była grupa osób wyróżnianych, lepiej traktowanych, a na innych wręcz nie zwracał uwagi. Świadek przyznała także, że słyszała, iż groził innym osobom usunięciem z drużyny lub z funkcji, przy czym w stosunku do niej takich gróźb nigdy nie formułował. (k. 395-398, k. 2013-2017).
Zdaniem Sądu Okręgowego zeznania A. C. są w realiach niniejszej sprawy niezwykle istotnym, wartościowym dowodem, które w obiektywny sposób służy weryfikacji zebranego w sprawie materiału dowodowego. W przekonaniu Sądu świadek jest osobą bezstronną, inteligentną, trzeźwo i rzeczowo oceniającą zarówno osoby, jak i sytuacje, w których w przeszłości uczestniczyła. Z całą pewnością nie jest także zainteresowana wynikiem rozstrzygnięcia sprawy. Widać wyraźnie, że stara się nie opowiadać za żadną ze stron, relacjonuje tylko to, co wie na temat sprawy, zaznaczając przy tym, co jest wynikiem jej własnych obserwacji oraz czego dowiedziała się z relacji innych osób. Mimo tego, że potrafi zachować dystans i spokój nie potrafiła w pewnym momencie powstrzymać emocji i rozpłakała się. Jednocześnie w bardzo przekonujący i szczery sposób wyjaśniła, że to, że się wzruszyła, nie jest spowodowane faktem, że musi składać zeznania w obecności oskarżonego. Sama ta sytuacja jej nie krępuje. Jej zachowanie wynika jednak z tego, że znała oskarżonego wiele lat i wiele mu zawdzięcza, ponieważ oprócz negatywnych cech charakteru i osobowości M. K. zrobił także wiele dobrego jako, że przez 6 lat miał istotny wkład w jej wychowanie. Uczył ją podejścia do drugiego człowieka, że trzeba go szanować. Potrafił być dobrym dla innych, uczyć dobrych i wartościowych rzeczy, a jednocześnie zdarzały mu się zachowania trudne do zaakceptowania, które przytoczyła.
N. S. przez kilka lat również był członkiem drużyny kierowanej przez oskarżonego, aktywnie działał na jej rzecz i miał ambicje. Niestety od momentu, kiedy w jego ocenie oskarżony nie docenił jego zaangażowania i pominął go przy okazji wysuwania kandydatury na funkcję przybocznego, na jakiś czas zaprzestał działalności w drużynie. Później ponownie zaczął przychodzić na zbiórki i wyjazdy. W swoich zeznaniach przyznał, że oskarżony wiązał się z różnymi dziewczynami m.in. z A. C. (1) i M. L., przy czym obydwie okłamywał, a następnie próbował skłócić, nie tylko je ze sobą, ale także z nim samym. N. S. przytoczył dość szeroko opis rożnego rodzaju zdarzeń, których był bezpośrednim świadkiem, a także o których dowiedział się z relacji innych osób. Na podstawie własnych obserwacji stwierdził, że oskarżony był lubiany przez dziewczyny. Potrafił z nimi rozmawiać o różnych sprawach i problemach zarówno rodzinnych, jak i osobistych. Miał z nimi dobry kontakt, dziewczyny chciały się z nim spotykać, rozmawiać, wygłupiać. M. (2) „ma dobrą gadanę, taką bajerę”. Z kolei z relacji A. C. (1) N. S. dowiedział się o tym, że została ona wykorzystana seksualnie przez M. K., podobnie jak i P. S.. N. S. zeznał także, że oskarżony czasami chwalił się na temat swoich relacji z dziewczynami. Przytoczył opis jednego z takich zdarzeń w trakcie, którego M. K. miał bardzo źle potraktować A. K., zaznaczając przy tym, że jak to mówił, to był taki obojętny. Przechwalał się także w obecności świadka, że „wychowa sobie młodszą dziewczynę z harcerstwa dla siebie”. Jednocześnie N. S. przyznał jednak, że M. K. wyróżniał te osoby, które angażowały się w sprawy drużyny i robiąc to starał się być sprawiedliwy. (k. 1195-1197, k. 2085-2088).
Sąd Okręgowy w całości dał także wiarę zeznaniom świadka N. S., który w przekonujący i rzetelny sposób przedstawił zarówno przebieg zdarzeń, w których uczestniczył jak i tych, od których wiedzę czerpał z relacji innych osób. Również wnioski świadka, co do osoby oskarżonego, nie są dla tego ostatniego krzywdzące, ponieważ nie są odosobnione i znajdują potwierdzenie w relacjach i wnioskach innych osób, które zetknęły się z M. K..
Świadek A. K. (1) jest byłym chłopakiem pokrzywdzonej A. C. (1) i osobiście nie znał oskarżonego M. K.. Jednocześnie w swoich obszernych zeznaniach bardzo szczegółowo opisał, czego dowiedział się na temat oskarżonego od A. C. (1). Ponadto zrelacjonował także przebieg zdarzenia z udziałem M. C., do którego doszło w trakcie wyjazdu do Z. w wakacje 2014r., a które doprowadziło M. C. do płaczu i podzielenia się z A. C. (1) wiedzą na temat rzeczywistych relacji, jakie łączyły ją z oskarżonym. A. K. (1) zaznaczył, że relacja M. C. była bardzo nieskładna. Widoczne było to, że dziewczyna jest przerażona, strasznie się bała, że zdjęcia którymi M. K. ją szantażował trafią do jej rodziców. Jednocześnie dodał, że kątem oka widział treść smsów, które oskarżony przesyłał młodej dziewczynie. W jednych z nich wyznawał jej miłość, w następnych wzbudzał w niej poczucie winy, a w kolejnych wręcz szantażował. M. C. w czasie tego wyjazdu opowiedziała szczegółowo jak wyglądały jej relacje z drużynowym, przebieg ogniska, do którego doszło w W. (1), a także jakimi M. K. posługiwał się argumentami w trakcie funkcjonowania M. C. w ramach drużyny. A. K. (1) zauważył także, że oskarżony miał wielkie poważanie wśród rodziców dziewczyn należących do tej drużyny. W dalszej kolejności opisał także dość dokładnie czego dowiedział się o M. K. od A. C. (1) i w jaki sposób oskarżony manipulował dziewczynami. (k. 1164-1169, k. 1284-1285, k. 2055-2060).
Sąd Okręgowy w całości dał także wiarę zeznaniom A. K. (1), który również jest świadkiem niezwykle istotnym. Co prawda A. K. (1) nie znał osobiście oskarżonego, nie był ani członkiem drużyny kierowanej przez niego, ani też w ogóle harcerzem, nie mniej jednak jego relacja ma niezwykle cenny walor. A. K. (1) w trakcie składania zeznań przed Sądem nie był już uczuciowo związany z pokrzywdzoną A. C. (1). Trudno mu zatem zarzucić oczywisty brak obiektywizmu. Wręcz przeciwnie, w przekonaniu Sądu świadek poza tym, że wcześniej pozostawał w związku z A. A. C. (1), jako osoba z zewnątrz dość chłodno i obiektywnie analizował to, co usłyszał z relacji innych osób na temat oskarżonego i wyciągnął z tych obserwacji bardzo trafne i rzeczowe wnioski.
Świadek A. B. przez okres kilku lat także należał do drużyny kierowanej przez oskarżonego i łączyły go z nim bliskie relacje koleżeńskie. W swoich zeznaniach szczegółowo przedstawił jak wyglądało kierowanie drużyną przez oskarżonego, a także swoją rolę w ramach tej struktury. Jeśli chodzi o relacje M. K. z dziewczynami należącymi do drużyny to A. B. zaznaczył, że oskarżony spotykał się z A. K., innym razem z P. B., a później także z P. S., po niej zaś z A. C. (1). W ocenie świadka oskarżony „potrafił manipulować dziewczynami, potrafił to zrobić tak, że dziewczyna miała ochotę spotykać się z nim, wyjść gdzieś z nim”. W konsekwencji dziewczyny lgnęły do niego. Ten sposób bycia i postępowania oskarżonego z dziewczynami, fakt że nie liczył się z ich uczuciami, że za plecami jednej spotykał się z innymi nie odpowiadał A. B. i tak naprawdę doprowadził do tego, iż zerwali ze sobą kontakt. A. B. zaprzeczył także, aby doszło do jakiegoś zakładu pomiędzy nim, a oskarżonym, że M. K. upije A. C. (1) i że ją wykorzysta. Dodał także, że nigdy nie zauważył, aby oskarżony stosował jakieś formy przemocy, czy groźby wobec dziewcząt. Wręcz przeciwnie, to one same dążyły do jego towarzystwa. Nigdy nie widział, aby któraś z dziewczyn zdecydowanie wyraziła sprzeciw wobec zachowania M. K.. A. B. podkreślił, że w momencie gdy dowiedział się o charakterze zarzutów jakie ciążą na oskarżonym, to był tym faktem zszokowany. Przyznał jednocześnie, że słyszał różnego rodzaju plotki na temat oskarżonego, m.in. takie, że ma on skłonność do młodych dziewcząt. Zaznaczył także, że nie podobały mu się zachowania oskarżonego, jego stosunek do dziewcząt i z tego też względu wyraził kiedyś w stosunku do oskarżonego swoją dezaprobatę. Niestety M. K. był człowiekiem, który nie lubił aby ktoś zwracał mu uwagę na to, jak się ma zachowywać i jak ma żyć. A. B. przyznał, że wielokrotnie spotykał się z oskarżonym i innymi osobami w wąskim gronie m.in., w bunkrach, a także że w trakcie tych spotkań był spożywany alkohol. (k. 372-374, k. 2213-2218).
Sąd Okręgowy dał w całości wiarę zeznaniom świadka A. B., który swego czasu był nie tylko członkiem drużyny kierowanej przez oskarżonego, należał do Rady Drużyny, ale i pozostawał w bliskich relacjach koleżeńskich z M. K.. W ocenie Sądu Okręgowego A. B. w trakcie składania zeznań był dość oszczędny w formułowaniu kategorycznych stwierdzeń, co do osoby oskarżonego, gdyż po prostu nie chciał zbytnio go obciążać. Niemniej jednak jego zeznania są cennym materiałem dowodowym z punktu widzenia opisu cech charakteru i osobowości M. K., zwłaszcza jego stosunku do kobiet i dziewcząt. To właśnie instrumentalny stosunek oskarżonego do dziewcząt był nie do zaakceptowania dla A. B. i doprowadził do zerwania relacji koleżeńskich z oskarżonym.
Świadek P. B. (1) zeznał m.in. iż w 2010 r. za pośrednictwem siostry P. W., która należała do drużyny poznał M. K. i nawiązali relacje koleżeńskie. Z tego też względu niejednokrotnie spotykał się wraz z oskarżonym, A. B. i kilkoma innymi osobami, także we własnych domach albo w innych miejscach. P. B. (1) zwrócił uwagę na fakt, iż P. S. dosłownie „biegała” za oskarżonym, chciała być blisko niego i zawsze mu towarzyszyć. Wyglądało to z zewnątrz wręcz w taki sposób, że była uciążliwa dla M. K., który niejednokrotnie dawał jej to do zrozumienia. Świadek przyznał, że oskarżony spotykał się z innymi dziewczętami m.in. z P. B. czy A. C. (1). Jeśli chodzi o A. C. (1) P. B. (1) zaprzeczył, aby doszło kiedyś do jakiegoś zakładu pomiędzy nim, a oskarżonym, że M. K. upije A. i potem ją wykorzysta. Jednocześnie świadek przyznał również, że brał udział w imprezie, która miała miejsce w bunkrach, a na której była obecna także A., przy czym on nie widział jej nigdy pijanej, także i w czasie tej sytuacji mimo, że był wówczas spożywany alkohol. Zdaniem świadka, oskarżony nie zachowywał się niewłaściwie, niestosownie w stosunku do innych dziewcząt, czy kobiet. P. B. (1) podkreślił przy tym, że jego znajomość z oskarżonym nie była zbyt długa i zażyła, ponieważ M. K. próbował nim rządzić. Z tego też względu świadek stwierdził, że to mu nie pasuje i dlatego znajomość się zakończyła. (k. 557-559, k. 2267-2270).
W ocenie Sądu Okręgowego świadek P. B. (1) tak naprawdę niewiele istotnego wniósł do sprawy, a w przekazanych relacjach nie obciążył zbytnio M. K.. Wnioski świadka co do narzucającego się wręcz zachowania P. S. są zapewne trafne, ponieważ jak wynika z zeznań pokrzywdzonej na pewnym etapie życia była silnie związana z M. K. i darzyła go uczuciem.
Świadek K. P. na przestrzeni kilku lat, z przerwami, również był członkiem (...)kierowanej przez oskarżonego. W swoich zeznaniach złożonych zarówno na etapie postępowania przygotowawczego jak i sądowego, opisał jak z jego punktu widzenia wyglądała działalność oskarżonego, w ramach tej drużyny, kto mniej więcej do niej należał, jakie pełnił funkcję, a także jakie relacje łączyły oskarżonego z niektórymi dziewczynami należącymi do drużyny. K. P. podkreślił, że łączyły go bliskie relacje z oskarżonym, na pewnym etapie jego życia wręcz przyjacielskie. Wynikało to z faktu, iż miał on w przeszłości problemy, był obiektem żartów i drwin ze strony rówieśników, miał zdiagnozowane ADHD. Zdarzyło mu się nawet kiedyś rzucić na oskarżonego z siekierką. W ocenie świadka M. K. bardzo mu pomógł w przeszłości, doradził jak ma się zachowywać w relacjach z innymi osobami, które traktują go w niewłaściwy sposób. Jeżeli chodzi o relacje oskarżonego z dziewczętami należącymi do drużyny to M. K. miał utrzymywać intymne relacje z A. K., P. B. oraz „na 82% z P. S.”. Jeśli chodzi o tą ostatnią dziewczynę to w ocenie K. P., bardzo wyraźnie „kleiła się” do oskarżonego mimo, że on o to nie zabiegał. Ponadto świadek opisał także, to co zauważył w trakcie różnego rodzaju wyjazdów, czy biwaków. W ocenie świadka M. K. nigdy nie zachował się w nieodpowiedni sposób w stosunku do dziewczyny, czy kobiety. K. P. przyznał także, że czasami w trakcie wyjazdów, czy biwaków, a także na stanicy wodnej w B., w trakcie spotkań spożywany był alkohol, przy czym on alkoholu nie pił. (k. 1348 – 1351, k. 2163 – 2168)
Sąd Okręgowy z pewną dozą ostrożności ocenił zeznania K. P., z uwagi na dość specyficzny charakter jego narracji. W ocenie Sądu nie budzi jednak wątpliwości fakt, iż świadek uczestniczył w różnego rodzaju formach wypoczynku i swoje spostrzeżenia co do przebiegu zdarzeń przedstawił w taki sposób, jak to zarejestrował. Większość z tych relacji polega na prawdzie, gdyż wynika z innych zebranych w sprawie dowodów, które mają jednak bardziej pewny charakter. Natomiast przekonania i wnioski wyciągane przez świadka są jego subiektywną oceną sytuacji i w oczywistych, przytaczanych już wielokrotnie we wcześniejszej części uzasadnienia względów nie zostały przez sąd podzielone.
M. L. do drużyny harcerskiej prowadzonej przez oskarżonego trafiła za pośrednictwem A. C. (1), która była jej koleżanką, i z którą uczęszczała do tej samej klasy szkoły średniej. Praktycznie w tym czasie, drużyna podzieliła się na dwie drużyny, z czego jedną kierował oskarżony, a drugą A. C. (1). M. L. szczegółowo opisała, jak z jej punktu widzenia wyglądało kierowanie drużyną przez oskarżonego. Przyznała, że krótko po tym jak trafiła do drużyny, sama zaczęła zabiegać o względy oskarżonego, który jej się spodobał jako mężczyzna. Mimo tego, że zorientowała się, iż M. K. zaczął spotykać się z jej koleżanką A., to ona nie informując koleżanki, nawiązała bliższe intymne relacje z oskarżonym. Oczywiście nie poinformowała o tym fakcie A. i dopiero po jakimś czasie, obydwie porozmawiały ze sobą na temat ich relacji z oskarżonym. Dowiedziały się wtedy, że były wprowadzane w błąd przez M. K., który jednocześnie współżył z nimi. M. L. podkreśliła, że nie miała żalu do A., było jej tylko przykro i podobne uczucia towarzyszyły zapewne koleżance. Praktycznie z tego względu w późniejszym czasie przestały one utrzymywać ze sobą koleżeńskie relacje. Jednocześnie M. L. podkreśliła, że skoro ona sypiała z oskarżonym, utrzymywała z nim kontakty seksualne i on nie zrobił jej żadnej krzywdy, to ona uważa, że również A., ani żadnej innej dziewczynie nie mógł zrobić krzywdy. Ponadto w swoich zeznaniach M. L. przedstawiła dość krytyczną ocenę M. C., podkreślając, że w/w zabiegała o względy oskarżonego, będąc w jego obecności wyzywająco się ubierała, malowała usta. Przyznała, także, że była zaskoczona tym, iż M. C. miała być obecna razem z oskarżonym na M. (1). Dodała również, że ona sama na początku lipca pojechała na tydzień do oskarżonego, spała w jego samochodzie, na polu biwakowym. Stwierdziła przy tym, że M. K. z uwagi na obowiązki związane ze świadczeniem pracy , rzadko przychodził do niej , zazwyczaj wieczorem na godzinę lub dwie. M. L. podkreśliła, że w trakcie, gdy pozostawała w związku z oskarżonym, nie mówiła swoim rodzicom, o tym, że ma chłopaka i nie chwaliła się też innym osobom. Jeśli chodzi o drużynę, to ona i oskarżony zawsze rozdzielali sprawy zawodowe od spraw prywatnych. Po aresztowaniu M. K. spotkała się kilkakrotnie z jego rodzicami, ale nie rozmawiała na temat szczegółów sprawy. Zaprzeczyła także, aby na ten temat rozmawiała z P. B.. Ponadto stwierdziła, że nic nie jest jej wiadomo o tym, aby P. S. i A. C. (1) założyły się ze sobą o to, że złożą zeznania na niekorzyść oskarżonego. Zaprzeczyła, aby mówiła coś takiego rodzicom oskarżonego. M. L. stwierdziła także, że nie przypomina sobie aby opowiadała rodzicom oskarżonego o tym, że rywalizowała o jego względy z A. A. C. (1). Ponadto w dalszej części swoich zeznań udzieliła szeregu odpowiedzi na pytania stron i Sądu ( k. 359 -362, k. 2213 -2218).
Sąd Okręgowy w zasadzie nie znalazł podstaw do kwestionowania wiarygodności zeznań M. L. w zakresie odnoszącym się do opisu jej relacji z M. K.. Z obserwacji świadka wynika dość wyraźnie, iż stara się ona złożyć zeznania korzystne dla oskarżonego. W przekonaniu Sądu, całkowicie chybione i nieuprawnione są wnioski M. L., co do tego, że oskarżony nie mógł zrobić krzywdy innym dziewczynom, ponieważ jej nie zrobił. Należy w tym miejscu bardzo wyraźnie podkreślić, że sytuacja w jakiej znalazła się M. L. była zdecydowanie odmienna od sytuacji P. S., O. K., A. C. (1) czy M. C.. Otóż M. L. sama z własnej inicjatywy zabiegała o względy oskarżonego, który jej się podobał jako mężczyzna i gdy tylko M. K. to zauważył i odwzajemnił jej zainteresowanie, to od początku dobrowolnie odbywała z nim stosunki seksualne. W pozostałym zakresie generalnie zeznania M. L. nie budzą wątpliwości, ponieważ dotyczą okoliczność bezspornych. Paradoksalnie w niektórych kwestiach, jak zaznaczono we wcześniejszej części uzasadnienia zadają kłam wersji lansowanej przez P. B..
Ustalenia i wnioski płynące z opinii sądowo – seksuologicznej, opisane zostały na stronie 35 uzasadnienia. Biegły seksuolog J. B. w opinii uzupełniającej złożonej na rozprawie głównej wyjaśnił, iż w trakcie przeprowadzania badań seksuologicznych u oskarżonego, posłużył się między innymi ankietą seksuologiczną, skonstruowaną przez profesora Z. L. –. S.. Przyznał, że w treści ankiety sformułowanej przez jej autora znajduję się większa liczba pytań, niż nakazał zakreślić oskarżonemu. Podkreślił, że jako biegły nie jest sztywno związany treścią ankiety i nie ma obowiązku zadawania wszystkich pytań w niej zawartych. Z tego też względu nie uważał za istotne zadanie pierwszych 24 pytań, które mają charakter ogólny, jak i niektórych z dalszych pytań. Wyraził także przekonanie, że ankieta została wypełniona przez oskarżonego w sposób rzetelny, M. K. był otwarty na przeprowadzenie badania seksuologicznego. Zaznaczył, że biegli seksuolodzy w swojej praktyce stosują różne metody badania seksuologicznego.
Jednocześnie podtrzymał w całości ustalenia i wnioski zawarte w pisemnej opinii dodając, iż materiał dowodowy zgromadzony w toku postępowania sądowego wzbogaca jego wiedzę w odniesieniu do osoby oskarżonego. J. B. ponownie podkreślił szczególnie niedojrzałość psychoseksualną oskarżonego, który identyfikuje się psychicznie ze swoimi nastoletnimi partnerkami, pozwala im się spoufalać, grozi, intryguje. Ponadto, przejawia zachowanie demonstracyjne, infantylne, grożąc, że targnie się na swoje życie. Chcę zrobić wrażenie, że rzeczywiście przeżywa szok uczuciowy w związku z takimi, a nie innymi relacjami ze swoimi partnerkami. W ocenie biegłego zachowanie oskarżonego, groźby, nie są zachowaniami charakterystycznymi dla 30-letniego człowieka. Zdaniem J. B. groteskowo wyglądają jego oświadczyny, które sprawiają wrażenie, iż gra rolę zakochanego, nie ma do tego krytycznego stosunku. Nie widzi w swoim zachowaniu nic złego, choć jednocześnie deklaruje, że ubolewa nad tym, iż utrzymuje kontakty z dwoma, a nawet z trzema dziewczynami jednocześnie, tłumacząc to, nadmiernie silnym temperamentem seksualnym. W ocenie biegłego te zachowania, które można zaliczyć do kompleksu Don Juana, wynikają z konieczności potwierdzenia swojej męskości, atrakcyjności. Don Juan uwodził kobiety dlatego, iż nie był pewien swojej męskości, sprawności seksualnej. W przypadku oskarżonego takie postępowanie, ten kompleks wytworzył się u niego kompensacyjnie na tle wady anatomicznej wnętrostwa w dzieciństwie i kompleksu małego członka. Jednocześnie biologiczna siła popędu seksualnego, czyli libido mierzona poziomem testosteronu jest u M. K. na niskim poziomie. Zdaniem biegłego, oczywiście oskarżony tego nie potwierdzi, ponieważ uważa, że był całkiem sprawny. Poczucie władzy oskarżonego nad dziewczętami, że są one od niego uzależnione, zaznacza się też w nietolerancji dla innych chłopaków, którzy gdzieś się przewijają w relacjach z tymi dziewczynami. W ocenie biegłego oskarżony deklaruje, że nie działał w harcerstwie, po to, żeby uwodzić dziewczyny, podczas, gdy w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. M. K. zachowywał się niczym, mówiąc obrazowo władca haremu dziewczęcego, nie tolerując w pobliżu, żadnych innych mężczyzn, czy chłopców, żadnego sprzeciwu ze strony dziewczyn. W przekonaniu biegłego, patrząc na oskarżonego jako na 30 – letniego mężczyznę, można mieć duże zastrzeżenia, co do potencjalnej możliwości bycia przez niego dobrym mężem i ojcem. Możliwości intelektualne przeciętne, jest całkiem beztroski i bezkrytyczny, przechwala się, jaki to nie jestem męski, macho. J. B. podkreślił, że M. K. nie jest pedofilem, ale interesuje się dziewczynami u progu dojrzewania, które się rozwijają, kwitną. Ten typ w seksuologii nie jest uważany za normę i nosi miano nimfofilii. Sam fakt posiadania kobiecości u dziewczyny, w wieku dojrzewania nie oznacza zdolności do kontaktów intymnych, gdyż rozwój psychiczny, uczuciowy nie jest w pełni rozwinięty. Takie dziewczyny cały czas psychicznie są jeszcze dziećmi. Oskarżony zdobył sobie autorytet wśród młodzieży i w związku ze swoją władzą mógł doprowadzić do bezprawnych, intymnych kontaktów i zakłócić prawidłowy rozwój psychiczny pokrzywdzonych. Ponadto biegły wyraził pogląd, iż w przypadku oskarżonego istnieje potrzeba zastosowania środka zabezpieczającego w postaci terapii, która miałaby na celu uzyskanie wglądu w swoją osobowość, która jest osobowością zaburzoną. Taka forma psychoterapii jest w przypadku oskarżonego bardzo wskazana, ponieważ koniecznym jest przerwanie u niego egocentryzmu – myślenia o sobie. Dopiero w takim przypadku istnieje szansa, by oskarżony poznał siebie samego i odzyskał możliwość działania jako człowiek dojrzały, odpowiedzialny, żeby zrozumiał, że jego działania wobec tych dziewczyn go krzywdziły. Ludzie z zaburzeniami osobowości, rzadko kiedy przyznają się do swoich wad, są mało odporni na jakąkolwiek krytykę, także samokrytykę. J. B. podkreślił, że wydając opinie oparł się o analizę akt sprawy, ankietę, wywiad oskarżonego, stan somatyczny, test Rorschacha i badanie poziomu testosteronu. W trakcie tego badania oskarżony nie wnosił żadnych zastrzeżeń, sprzeciwów, niczego się nie domagał, nie miał żadnych oporów, nie trzeba było go do niczego namawiać. W odpowiedzi na pytania oskarżonego biegły jednak przyznał, że mogło być tak, iż w treści ankiety, którą przedstawił oskarżonemu do wypełnienia niektóre z odpowiedzi mogły być wcześniej zakreślone. J. B. przyznał, że mogło to wynikać z jego przeoczenia. Równocześnie podkreślił, że badanie odbywało się pod jego nadzorem i widział jakie oskarżony zaznaczał odpowiedzi. Jednocześnie podkreślił, że materiał dowodowy zebrany w sprawie jest tak obszerny i bogaty, że nie ma wątpliwości co do diagnozy przedstawionej w opinii. Ankieta nie jest decydująca w opinii, decyduje suma wszystkich okoliczności. Ponadto J. B. oświadczył, iż w swojej pracy biegłego seksuologa ocenia testy projekcyjne pozytywnie, aczkolwiek zdaje sobie sprawę z tego, że pojawiają się opinie, iż testy te nie mają większej wartości. (k. 1361-1369, 2408-2413)
Sąd Okręgowy w całości podzielił ustalenia i wnioski płynące opinii biegłego seksuologa, bowiem w przekonaniu sądu opinia jest pełna, rzetelna, wydana została w oparciu o niezwykle obszerny i bogaty materiał dowodowy. Ustalenia i wnioski z niej płynące znajdują niewątpliwie odzwierciedlenie dosłownie w każdym elemencie w aktach sprawy. W związku z powyższym, nie może być wątpliwości, co do istnienia i charakteru zaburzeń seksualnych oskarżonego. Jednocześnie Sąd Okręgowy pragnie podkreślić, iż uważa za wysoce naganne i niedopuszczalne przedstawianie osobie badanej ankiet, w której niektóre z odpowiedzi są już wcześniej zakreślone i to niezależnie od tego, czy biegły obserwuje jakie badany zakreśla odpowiedzi i czy wręcza do wypełniania ankiety długopis z innym kolorem środka piszącego. Tego typu sytuacja absolutnie nie powinna mieć miejsca, gdyż jest niewłaściwa i nieprofesjonalna. Nie jest także właściwą praktyka nie przechowywania ankiet wypełnionych przez osoby badane i niszczenia oryginałów takich ankiet. Jednocześnie sąd podkreśla, iż mimo tego oczywistego błędu wartość dowodowa opinii nie budzi zastrzeżeń.
Podkreślić bowiem należy, iż zgodnie z utrwalonymi poglądami doktryny opiniowanie seksuologiczne w sprawach karnych jest postępowaniem etapowym na które składają się: szczegółowa analiza akt sprawy, badanie podmiotowe, przedmiotowe, diagnostyczne, wywód logiczny oraz wnioski. Pierwszym etapem pracy biegłego jest skrupulatne zapoznanie się ze wszystkimi danymi zawartymi w aktach sprawy i drobiazgowa analiza seksuologiczna zawartych tam informacji. Analiza akt sprawy jest jedną z podstawowych czynności biegłego seksuologa. Dostarcza ona wielu danych o podejrzanym (oskarżonym). Pozwala na odtworzenie zachowania oskarżonego podczas zarzuconego mu czynu. Relacja od osób trzecich, a zwłaszcza zeznania osób poszkodowanych są cennym materiałem badawczym pozwalającym na postawienie wstępnego rozpoznania jeszcze przed badaniem sądowym opiniowanego. Biegły seksuolog zazwyczaj nie może liczyć na rzetelną współpracę z opiniowanym. Zatem każdy szczegół odnoszący się do jego zachowania zawarty w aktach sprawy może okazać się kluczowy do rozpoznania. Szczegółowa analiza behawioralna oparta na informacjach zawartych w aktach sprawy jest ważnym elementem opiniowania sądowo – seksuologicznego.
Wywiad seksuologiczny jest co prawda istotnym elementem badania sądowego, ale nie daje rękojmi rzetelności z uwagi na postawę obronną występującą u większości badanych. Takie osoby mają świadomość, iż ujawniane przez nich informacje mogą być dla nich obciążające, zwłaszcza, gdy odnoszą się do zachowań dewiacyjnych lub objętych zarzutami. Udzielają wówczas odpowiedzi zbywających lub skąpych, zaprzeczają faktom, albo pomijają pytanie milczeniem. Nierzadko starają się odejść od niewygodnego zagadnienia, udzielając obszernej odpowiedzi na zupełnie inny temat. W przypadku badania przebiegłych, sprytnych lub odpowiednio pouczonych osób przyznanie się do określonych zachowań może okazać się symulacją, gdyż przyjętą przez nich strategią obrony może być przyznanie się do praktyk dewiacyjnych. (patrz Metodyka pracy biegłego psychiatry, psychologa oraz seksuologa w sprawach karnych, wydanie 1 LexisNexis, Warszawa 2012, strona 234 -236).
Badanie przedmiotowe (somatyczne) należy do rutynowego postepowania sądowo – seksuologicznego w sprawach karnych. Dostarcza wielu ważnych informacji diagnostycznych, przede wszystkim, czy nie występują ewentualne wady budowy narządów płciowych, schorzenia mogące wpływać na sprawność seksualną badanego lub objawy innych chorób, które mogą upośledzać sprawność jego organizmu.
Z kolei, jeśli chodzi o badania diagnostyczne, to jednym z nich jest badanie laboratoryjne w postaci badania poziomu testosteronu.
Jeśli chodzi o badanie seksuologiczne to, do tak zwanych rutynowych metod badań zalicza się: analizę akt sprawy, badanie przedmiotowe – somatyczne oraz badanie podmiotowe – wywiad sądowo – seksuologiczny. Z kolei do nierutynowych metod badań seksuologicznych, które są stosowane w celu uzupełnienia lub kierunkowego pogłębienia metod rutynowych należą np. test Rorschacha, rysunek postaci ludzkiej, test zaczarowania, test zdań niedokończonych, skala patologii seksualnej, skala bodźców seksualnych, inwentarz płci psychologicznej i inne.
Wywód logiczny stanowi najważniejszą i najtrudniejszą część procesu opiniowania sądowo – seksuologicznego. Na tym etapie swojej pracy biegły dysponuje już danymi uzyskanymi z akt sprawy, ma informacje uzyskane podczas wywiadu seksuologicznego i wyniki badania somatycznego oraz badań dodatkowych. Na podstawie zebranych informacji biegły musi wyjaśnić motywy działania sprawcy i stworzyć spójny obraz jego seksualności. Przedstawiony przez biegłego wywód musi być przejrzysty i oparty wyłącznie na materiale uzyskanym podczas przeprowadzonego badania. Obowiązkiem biegłego jest dokonanie różnicowania, a następnie postawienie ostatecznego rozpoznania z podaniem definicji oraz wskazaniem przemawiających za takim właśnie rozpoznaniem stwierdzonych objawów.
Wreszcie każda opinia sądowo – seksuologiczna zostaje zakończona wnioskami, które są odpowiedzią na pytania organu procesowego. Powinny być sformułowane przejrzyście i zrozumiale, gdyż są kierowane do osób niemających wykształcenia medycznego i niebędących specjalistami z tego zakresu. Zawarte we wnioskach rozpoznanie musi wynikać z logicznego połączenia elementów zgromadzonych przez biegłego w procesie opiniowania (wyciąg z akt sprawy, wywiad seksuologiczny, wyniki badania somatycznego i badań dodatkowych) wraz z ich analizą pod kątem funkcjonowania seksualnego osoby badanej. W zależności od jakości uzyskanych od biegłego danych mogą być formułowane jako zdecydowane lub hipotetyczne, o ile nie uzyskano jednoznacznego materiału (patrz Metodyka pracy biegłego psychiatry, psychologa oraz seksuologa w sprawach karnych, wydanie 1 LexisNexis, Warszawa 2012).
Przenosząc te ogólne rozważania na grunt niniejszej sprawy stwierdzić należy, iż w przekonaniu Sądu opinia biegłego seksuologa J. B. z całą pewnością czyni zadość wymogom pełnej, jasnej i przejrzystej opinii sądowo – seksuologicznej.
W pierwszej kolejności należy podkreślić, iż zebrany w tej sprawie materiał dowodowy jest niezwykle bogaty i obszerny. Trudno nawet wyobrazić sobie, aby mógł być uzupełniony o jakieś inne dodatkowe elementy. Z pełnym przekonaniem Sąd stwierdza, iż w dotychczasowej pracy orzeczniczej, przy rozpoznawaniu tego typu spraw nie zetknął się z tak bogatym materiałem dowodowym, co niewątpliwie należy zawdzięczać paradoksalnie także przyjętej przez oskarżonego linii obrony, polegającej na składaniu wyczerpujących wyjaśnień i udzielaniu odpowiedzi na wszystkie pytania. To także ten materiał dowodowy, ale nie tylko był dla seksuologa, jak i dla Sądu podstawowym źródłem pozyskania informacji na temat osoby oskarżonego w kontekście stawianych mu zarzutów, co wszak J. B. wyraźnie podkreślił.
Po drugie z przytoczonych przez Sąd doświadczeń przedstawicieli doktryny i praktyki (m. in. profesora Z. S.) wynika także i to, że odpowiedzi uzyskane od osoby badanej w trakcie przeprowadzania wywiadu, podobnie jak i nierutynową metoda badania seksuologicznego w postaci testu Rorschacha – nie stanowią i nie mogą stanowić podstawy dokonania rozpoznania sądowo – seksuologicznego. Rację zatem ma niewątpliwie biegły J. B., zaznaczając, że niefortunny błąd który wystąpił po jego stronie przy wręczanie M. K. ankiety z częściowo zaznaczonymi odpowiedziami nie mógł mieć wpływu na diagnozę. Na marginesie należy zaznaczyć, że oskarżony kwestionuje dokładnie pięć odpowiedzi na pytania zamieszczone w tej ankiecie.
Po trzecie analizując treść opinii pisemnej i uzupełniającej biegłego seksuologa stwierdzić należy, iż proces opiniowania odbył się zgodnie z opisanymi wyżej regułami.
Nie może budzić wątpliwości fakt, iż biegły J. B. zapoznał się dokładnie z zebranym w sprawie materiałem dowodowym. Następnie przeprowadził (wprawdzie w sposób ułomny) wywiad, przeprowadził badanie somatyczne, badanie diagnostyczne, sformułował przejrzysty wywód, postawił ostateczne rozpoznanie z podaniem definicji oraz zakończył opinię wnioskami, które dla Sądu są przejrzyste i zrozumiałe. Jak wynika z opinii biegły seksuolog rozpoznał u oskarżonego cechy nimfofilii, czyli skłonności seksualnej do dziewcząt w okresie dojrzewania płciowego, a więc około 15 roku życia. Nie jest to pedofilia, ale nie jest to również typ, który w seksuologii uważa się za normę. Innym rodzajem podobnego typu parafilii jest efebofilia, czyli skłonność seksualna do osób młodych (chłopców), ale już cieleśnie dojrzałych.
Zgodnie z międzynarodowymi kryteriami diagnostycznymi do rozpoznania zaburzeń pedofilnych niezbędne jest wystąpienie łącznie trzech czynników, a mianowicie:
1. trwające przez okres ponad 6 miesięcy, nawracające, intensywne seksualnie podniecające fantazje, seksualne impulsy albo aktywność seksualna z dzieckiem lub dziećmi przed okresem dojrzewania (zwykle poniżej 13 roku życia);
2. seksualne impulsy są realizowane, albo powodują one – wraz z seksualnymi fantazjami – znaczny stres i trudności w kontaktach interpersonalnych;
3. osoba dokonująca aktu pedofilnego ma przynajmniej 16 lat i jest przynajmniej 5 lat starsza od dziecka z kryterium pierwszego.
Zdaniem Sądu Okręgowego podzielić należy w pełni wniosek biegłego J. B., co do tego, iż M. K. przejawia cechy nimfofilii, czyli parafilii w postaci skłonności seksualnej do dziewcząt w okresie dojrzewania płciowego. Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie pozostawia cienia wątpliwości co do tego, iż tak jest w istocie. Fakt, iż oskarżony nie zgadza się z tą diagnozą nie jest niczym nadzwyczajnym, ponieważ regułą jest, iż osoby u których występują zaburzenia pedofilne i podobne zaprzeczają swojemu seksualnemu zainteresowaniu dziećmi czy osobami w wieku dojrzewania, bądź takie zainteresowanie (jak w przypadku oskarżonego) tłumaczą uczuciem czy dobrowolnym związkiem.
Jednym z dodatkowych czynników potwierdzających trafność diagnozy jest korzystanie z pornografii. Generalnie w seksuologii uważa się, że każda osoba preferuje pornografię korespondującą z jej seksualnymi zainteresowaniami.
W ocenie Sądu Okręgowego z zebranego w sprawie materiału dowodowego wynika niezbicie nie tylko to, że M. K. utrzymywał kontakty seksualne z dziewczętami wchodzącymi w okres dojrzewania płciowego, ale także i to, że preferował pornografię z udziałem takich dziewcząt, ponieważ zdjęcia o tym charakterze przechowywał w pamięci swojego telefonu, co znajduje potwierdzenie w opinii Laboratorium (...) sp. zo.o.
Wreszcie na zakończenie tych rozważań Sąd w całej rozciągłości podziela wnioski i wywody biegłego seksuologa (czasami dość dosadne i kategoryczne), odnoszące się do osoby oskarżonego, albowiem zostały one logicznie i racjonalnie uzasadnione, a także korelują z opiniami biegłego psychologa i biegłych lekarzy psychiatrów.
Na marginesie Sąd pragnie także zaznaczyć, że rozważał z urzędu ewentualność dopuszczenia dowodu z opinii innego biegłego seksuologa (z uwagi na uchybienie, które wystąpiło przy wypełnianiu ankiety). Ostatecznie jednak Sąd doszedł do przekonania, że dopuszczenie takiego dowodu niczego w realiach tej sprawy by nie zmieniło (poza wygenerowaniem po stronie Skarbu Państwa dodatkowych i zbędnych kosztów). Stwierdzone uchybienie, jak wcześniej zaznaczono nie miało bowiem decydującego znaczenia dla procesu opiniowania, stawiania diagnozy i wniosków końcowych.
Jeśli chodzi o opinię sądowo-psychologiczną dotyczącą oskarżonego to została ona opisana na stronie 34 – 35 uzasadnienia. W trakcie rozprawy głównej, biegły S. K. (1) podtrzymał w całości ustalenia i wnioski, które zawarł w swojej pisemnej opinii. Dodatkowo dodał, iż opinia seksuologiczna jest opinią, która idzie równolegle z opinią psychologiczną, niejako się uzupełnia. Ponadto zaznaczył, że przysłuchiwał się uzupełniającej opinii biegłego seksuologa, i z psychologicznego punktu widzenia nie ma powodu do tego, aby mieć do tej opinii jakiekolwiek zastrzeżenia. W ocenie S. K. (1) u oskarżonego może występować kompleks Don Juana i może on mieć charakter kompensacyjny, co wynika z badania seksuologicznego. Jeśli chodzi o motywację oskarżonego, to zdaniem S. K. (1) jest ona oczywista i wynika z zaburzeń osobowości oskarżonego. Jest to osobowość antyspołeczna, dyssocjalna, czyli popularnie zwana psychopatią. Cechy tej osobowości to między innymi: egocentryzm, skoncentrowanie na własnych potrzebach i inne, w tym również egotyczny stosunek do życia seksualnego. Biegły zaznaczył także, że zgadza się całkowicie z przedstawionym przez biegłego seksuologa w „plastyczny sposób” stosunku oskarżonego do życia seksualnego, o potrzebie dominacji, podporządkowania sobie, kreowania własnego autorytetu, nastawiania na zaspokojenie potrzeb seksualnych, potrzeby przyjemnościowe. Wszystkie czyny popełnione przez M. K. związane są z zaburzeniami osobowości. W ocenie biegłego ten typ zaburzeń nie wymaga jednak stosowania specjalistycznej terapii psychologicznej. Zdaniem biegłego dla osoby, która poniesie konsekwencje z popełnienia zarzucanego czynu, będzie podlegać resocjalizacji, nie jest już koniecznym stosowanie terapii. Jednocześnie zaznaczył, że u osoby z zaburzeniami osobowości zawsze istnieje prawdopodobieństwo powrotu w przyszłości do zachowań sprzecznych z prawem, zaś samo odbycie kary, proces resocjalizacji, winny być wystarczające, aczkolwiek gwarancji nigdy nie dają ( k. 1317-1324, 2413 – 2415).
Sąd Okręgowy w całości podzielił ustalenia i wnioski płynące z opinii biegłego S. K. (1), bowiem w ocenie sądu opinia jest pełna, rzetelna, nie zawiera żadnych wewnętrznych sprzeczności i brak jest podstaw do kwestionowania wniosków z niej płynących. Na marginesie należy zaznaczyć, iż opinia ta nie była kwestionowana przez żadną ze stron postępowania. Sąd oczywiście podziela także pogląd biegłego S. K. (1) co do tego, iż brak jest podstaw do wnioskowania aby M. K. w sposób celowy, zamierzony i planowy realizował jakieś techniki manipulacji wobec swoich podwładnych celem doprowadzenia ich do kontaktów intymnych. W ocenie Sądu istotnie M. K. nie wykorzystywał w sposób intencjonalny żadnych wyrafinowanych technik manipulacyjnych, co oczywiście nie znaczy, że w potocznym tego słowa znaczeniu nie manipulował dziewczętami, gdyż tak z całą pewnością było. Wynika to jednoznacznie z opinii przywołanych wcześniej biegłych psychologów M. A. i W. G., których wnioski nie stoją w ocenie Sądu w opozycji do wniosków biegłego S. K. (1).
Z tych samych względów, sąd podzielił także ustalenia i wnioski płynące z opinii sądowo psychiatrycznej zarówno pisemnej jak i uzupełniającej (k. 1407-1411, 2414 – 2415).
Zeznania świadków J. B. (1) k. (365 – 367), G. S. (k. 381 - 387), S. S. (1) (k. 385 – 387), K. J. (k. 388 – 390), S. K. (k. 391 – 394), K. Ł. (k. 402 – 403), A. K. –. U. (k. 1161 – 1163), K. B. (k. 1190 – 1192), H. B. (k. 1170 – 1172), M. K. (2) (k. 1199 – 1201) dotyczą w zasadzie okoliczności bezspornych w związku z czym, Sąd nie widzi podstaw do kwestionowania ich wiarygodności, oraz ich szerszego omawiania.
Ponadto, sąd nie znalazł podstaw do podważania ustaleń i wniosków płynących z zabezpieczonej w toku postępowaniu karnego różnego rodzaju dokumentacji, a także opinii Laboratorium (...) sp. z. o. o. (k. 723-765, 792-803, 1390-1393)
Sąd Okręgowy zważył co następuje:
W świetle zebranego w sprawie materiału dowodowego całkowicie bezspornym jest, iż oskarżony M. K. dopuścił się kilku przestępstw przeciwko wolności seksualnej na szkodę P. S., O. K. z domu N., A. C. (1) i M. C.. Ponieważ oskarżony swoim działaniem wyczerpał znamiona przestępstw, o których mowa w art. 197 kk, 198 kk, 199 kk jak i 200 § 1 kk, przed szczegółowym omówieniem każdego z tych przypisanych mu zachowań koniecznym jest, niejako dla oczyszczenia przedpola poczynienie w pierwszej kolejności kilku uwag natury ogólnej. Wynika to z faktu, iż ustawodawca w przypadku każdego z tych przestępstw w wyraźnie odmienny sposób normuje krąg znamion danego typu czynu zabronionego.
Zgodnie z treścią art. 197 § 1 kk przestępstwa zgwałcenia dopuszcza się ten, kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego. Natomiast § 2 cytowanego przepisu penalizuje zachowanie polegające na tym, kiedy sprawca w sposób określony w § 1 doprowadza inną osobę do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności.
Ustawodawca w kodeksie karnym z 1997 r., określając stronę przedmiotową przestępstwa zgwałcenia zrezygnował z anachronicznego i powodującego trudności interpretacyjne pojęcia „czyny nierządne” i zastąpił je zobiektywizowanymi pojęciami „obcowanie płciowe (art. 197 § 1) oraz „inna czynność seksualna” (art. 197 § 2). Obcowanie płciowe, stanowiące znamię zgwałcenia opisanego w art. 197 § 1 (zgwałcenie pierwszego stopnia) obejmuje swoim zakresem przede wszystkim klasyczny akt spółkowania heteroseksualnego, jak również wszelkie jego surogaty traktowane przez sprawcę, jako ekwiwalentne i równoważne spółkowaniu, polegające na bezpośrednim kontakcie płciowym części ciała jednego z uczestników aktu z częściami ciała drugiego uczestnika, które wprawdzie obiektywnie płciowymi nie są, lecz które sprawca traktuje jako ekwiwalentne częściom płciowym, wyładowując za ich pośrednictwem swoje libido. (np. stosunek oralny oraz analny hetero- i homoseksualny) (patrz M. Filar komentarz do art. 197 kk). Chodzi tu więc o kontakty seksualne, które zarówno obiektywnie jak i subiektywnie z punktu widzenia sprawcy zbliżone są do poziomu zażyłości i intymności towarzyszących zwykle spółkowaniu. I tak np. wkładanie rąk do narządów rodnych kobiety i ich penetracja, a nie jedynie zewnętrzne ich dotykanie, realizuje znamiona obcowania połciowego – zob. wyrok SA w Katowicach z 09.11.2006 sygn. II Aka 323/06 (KZS 2007, Nr 1, poz. 62), a także wyrok SN z 24.06.2008r. sygn. III KK 47/08 (Lex Polonica nr 2207088).
Z kolei inną czynnością seksualną, stanowiącą znamię zgwałcenia opisanego w art. 197 § 2 kk (zgwałcenie drugiego stopnia), to wszelkie zachowania o seksualnym wyrazie i intencji, nie będące obcowaniem płciowym w rozumieniu art. 197 § 1 kk, polegające na cielesnym kontakcie uczestników takiego czynu lub przynajmniej cielesnym i mającym charakter seksualny zaangażowaniem ofiary (np. dotykanie narządów płciowych ofiary, zmuszanie jej do onanizowania innej osoby, do obnażania , wykonywania określonych cielesnych manipulacji seksualnych) – (zob. uchwałę SN z 19.05.1999r., I KZP 17/99 OSP 1999, nr 12, poz. 224; wyrok SN z 5.04.2005r. III KK 187/04 OSN SK 2005, poz. 698).
„Nie każda jednak ingerencja w narządy płciowe innej osoby, poprzedzona użyciem przemocy, groźby bezpośredniej lub podstępu, musi pociągać za sobą odpowiedzialność karną na podstawie art. 197 § 2 kk; warunkiem niezbędnym jest również to, by zachowanie, do którego ofiara jest zmuszona miało „charakter seksualny” – wyrok SN z 26.10.2001r. WA 25/01 (OSP 2002, nr 6 poz. 87).
„Inna czynność seksualna” - to czynność seksualna niebędąca obcowaniem płciowym, polegająca na cielesnym kontakcie uczestników takiej czynności, łączącym się z fizycznym zaangażowaniem intymnych sfer ciała co najmniej jednej z nich, lub przynajmniej fizycznym zaangażowaniu intymnych sfer ciała sprawcy albo ofiary, które w określonym kontekście kulturowym będą miały charakter seksualny, a więc będą mogły zostać uznane za formę zaspokojenia lub stymulowania naturalnego u człowieka popędu połciowego (zob. M. Bielski, wykładnia … s.227). Za sfery intymne ludzkiego ciała, z którymi kontakt lub których zaangażowanie może powodować uznane zachowania za inną czynność seksualną uznać trzeba części ludzkiego ciała powszechnie uważane za stymulatory seksualne, chociażby fizjologicznie nie były przeznaczone do kontaktów seksualnych (sfery waginalne, sfery genitalne, sfery analne lub kobiece piersi). Dokonanie oceny, czy zachowanie może być uznane za „inną czynność seksualną”, nie jest możliwe bez odwołania się do sfery ocen społecznych odnośnie do określonych sposobów postępowania sprawcy, świadczących obiektywnie o traktowaniu przez niego danej aktywności jako mającej charakter seksualny. Niezbędne jest tu odwołanie się do ogólnie przyjętych wzorców kulturowych ze sfery życia seksualnego.
Art. 197 § 2 kk posługuje się dwoma znamionami czasownikowymi w odniesieniu do innej czynności seksualnej. Doprowadzenie do poddania się innej czynności seksualnej obejmuje wszystkie sytuacje doprowadzenia do znoszenia przez ofiarę zachowania sprawcy, zaś doprowadzenie do wykonania innej czynności seksualnej zakłada zmuszenie ofiary do określonej aktywności seksualnej, której przedmiotem może być ciało sprawcy albo też ciało samej ofiary.
Przemoc to stosowanie środków fizycznych w celu przełamania oporu ofiary lub uniemożliwienia wyrażenia go. Aby środki te mogłyby być uznane za przemoc, charakteryzować je musi pewien stopnień intensywności. Sąd Najwyższy określił go jako obiektywną zdolność wywołania przymusu, który jest dolegliwością dla ofiary. Dolegliwość tę można uznać za wystarczającą do przyjęcia przemocy, gdy jest ona obiektywnie znaczna i może rzutować na motywację przeciętnego człowieka o osobowości podobnej do osobowości konkretnej ofiary, znajdującej się w podobnej sytuacji (wyrok z dnia 14.06.2006r. WA 19/06). Jeżeli tylko dane zachowanie ma taką obiektywną zdolność wywołania przymusu, to jest bez znaczenia, czy miało ono charakter „małej” czy „dużej” przemocy (wyrok SN z 8.03.1993r. III KR 307/72, Lex nr 21556).
Przez poddanie się innej czynności seksualnej należy rozumieć bierny udział w aktywnościach seksualnych podejmowanych przez sprawcę. Bedzie nim m.in. znoszenie dotykania przez sprawcę narządów połciowych pokrzywdzonego lub innych części ciała, jeżeli zachowanie sprawcy ma charakter seksualny. Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał za inną czynność seksualną dotykanie piersi pokrzywdzonej. (wyrok z dnia 22.04.1993r. II Akr 50/93, KZS 1993, Z. 5 poz. 18).
Elementem istotnym dla bytu komentowanego przestępstwa jest brak zgody pokrzywdzonego. Zgody nie należy przy tym utożsamiać z pragnieniem. Ważna jest treść decyzji woli pokrzywdzonego, nie zaś towarzyszące jej emocje. Zgoda wyrażona może być w dowolnej formie, niekoniecznie werbalnie.
Przejawem braku zgody pokrzywdzonego jest jego opór. Musi mieć on charakter rzeczywisty, a nie stanowić element jedynie gry miłosnej. By uniknąć nieporozumień w ocenie postawy pokrzywdzonego, konieczne jest, by opór był postrzegalny dla sprawcy i jednoznaczny w swej wymowie. (wyrok SN z 26.07.2001r. V KKN 95/99 LEX nr 51671).
Forma uzewnętrznienia oporu jest dowolna, byleby była, jak powiedziano postrzegalna i jednoznaczna. Pokrzywdzony nie musi fizycznie przeciwstawiać się sprawcy, zwłaszcza gdy relacja sił na to nie pozwala. Wystarczy, że krzyczy albo nawet zwykłym głosem stanowczo sprzeciwi się zamierzeniom sprawcy. Formą wyrażenia oporu może być także płacz, zaciśniecie pięści czy splunięcie na sprawcę. (zob. wyrok SA w Katowicach z 8.04.2009r. II Aka 72/09 KZS 2009, Z. 9 poz. 65). Opór nie musi być intensywny – byleby był uzewnętrzniony. Stawiając opór pokrzywdzony nie musi wykorzystać wszystkich, hipotetycznie dostępnych jego form. Trudno bowiem wymagać od pokrzywdzonego, by w sytuacji w jakiej się znalazł racjonalnie myślał. Jego procesy psychiczne ulegają przecież poważnym zakłóceniom. Poza tym w sytuacji przewagi sił, stawianie dalszego oporu może być bezcelowe i ryzykowne. Dlatego wystarczające jest, jeśli pokrzywdzony uzewnętrzni swoim działaniem brak zgody, stawi rzeczywisty opór sprawcy, a ten przełamie go. (zob. wyrok SN z 8.10.1997r. V KKM 346/96; wyrok SA w Krakowie z 15.02.1996r. II Aka 2/96, Prok. i Pr. 1996 nr 10 poz. 20, wyrok SA w Katowicach z 8.12.2005r. II Aka 68/05 Lex Nr 286704).
Groźba bezprawna to forma nacisku kompulsywnego na proces decyzyjny ofiary, zmierzający do przymuszenia jej do określonego działania, zaniechania lub znoszenia przez zagrożenie uszczerbkiem dla jej dóbr prawem chronionych. Definicja legalna groźby karalnej z art. 115 § 12 kk przewiduje trzy formy tak rozumianego nacisku; groźbę popełnienia przestępstwa na szkodę ofiary lub osoby mu najbliższej (tzw. groźba karalna z art. 190 kk), groźbę spowodowania postępowania karnego (z wyjątkiem groźby mającej jedynie na celu ochronę prawa naruszonego przestępstwem) lub groźbę rozgłoszenia wiadomości uwłaczającej czci zagrożonego lub jego osoby najbliższej. Istotą groźby bezprawnej podobnie jak groźby karalnej jest stwierdzenie, że taka groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona. Ocena taka powinna zostać dokonana w oparciu o zobiektywizowane kryterium indywidualne sprowadzające się z jednej strony do ustalenia, że groźba w skonkretyzowanym adresacie wyraża obawę jej spełnienia oraz z drugiej strony do ustalenia, że obiektywna ocena groźby, z uwzględnieniem cech indywidualizujących ofiarę z uwagi na jej budowę psychofizyczną, prowadzi do uznania obawy spełnienia takiej groźby za uzasadnioną. Obawę spełnienia groźby należy uznać za uzasadnioną, „jeżeli każdy człowiek o podobnej do zagrożonego osobowości i w podobnej sytuacji również odczuwałby obawę przed taką groźbą” (wyrok SN z 9.12.2002r. IV KKN 508/99 Lex nr 75496, wyrok SA w Krakowie z 4.07.2002r. II Aka 163/02 KZS 2002, z. 7-8, poz. 38).
Przy ocenie realności groźby i jej zdatności do wywołania przymusu kompulsywnego, decydującym jest nie rodzaj dobra, którego unicestwieniem sprawca groził lecz powstanie i natężenie obawy ofiary i wpływ tej obawy na przebieg procesu motywacyjnego. Groźba bezprawna może zostać wyrażona w każdy sposób, który będzie zdatny do wywołania uzasadnionej obawy jej spełnienia. W szczególności może przybrać postać groźby werbalnej, ale może być to także groźba konkludentna. (zob. wyrok SN z 20.06.1989r. WR 214/89 Lex nr 22056).
Ustawodawca w art. 198 kk penalizuje zachowanie sprawcy, który wykorzystując bezradność innej osoby lub wynikający z upośledzenia umysłowego lub choroby psychicznej brak zdolności tej osoby do rozpoznania znaczenia czynu lub pokierowania swoim postepowaniem, doprowadza ją do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności.
Strona przedmiotowa czynu sankcjonowanego w art. 198 kk polega na doprowadzeniu do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej osoby znajdującej się w stanie nienormalnym bądź na doprowadzeniu do wykonania takiej czynności przez osobę znajdującą się w stanie nienormalnym. Sprawca wykorzystuje bezradność tej osoby lub wynikające z jej upośledzenia umysłowego bądź choroby psychicznej brak zdolności do rozpoznania znaczenia czynu lub pokierowania swoim postepowaniem. Karze na podstawie art. 198 kk podlega więc ten, kto wykorzystuje określony w tym przepisie stan innej osoby do zrealizowania z nią lub doprowadzenia do wykonania przez nią czynu o charakterze seksualnym. Przyczyny anormalnego stanu osoby, polegające na braku zdolności do rozpoznania znaczenia swojego czynu lub pokierowania swoim postepowaniem, wynikające z upośledzenia umysłowego bądź choroby psychicznej, nie budzą wątpliwości interpretacyjnych. Pewne trudności w zakresie wykładni mogą dotyczyć znamienia bezradności, a ściślej – jej przyczyn. Bezradność, odznaczająca się niemożnością przeciwdziałania czemuś, może wynikać z przyczyn natury fizycznej (np. unieruchomienia w skutek kalectwa, paraliżu, skrępowania ciała pokrzywdzonego), ale nie spowodowanych przez sprawcę, bądź z przyczyn natury psychicznej (np. zakłócenia w sferze psychiki wynikające z upojenia alkoholowego, zażycia środka odurzającego, poddania się hipnozie). (patrz Joanna Piórkowska – Flieger komentarz do art. 198 kk). Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 2.07.2002r. IV KKN 266/00 Lex nr 54406 stwierdził, że osobą bezradną jest „osoba mająca całkowicie zniesioną zdolność zrozumienia znaczenia czynu lub kierowania swoim postępowaniem z powodów nie wynikających z upośledzenia umysłowego lub choroby psychicznej. Przykładowo można by wskazać osobę będącą pod wpływem hipnozy, narkozy, odurzoną alkoholem lub innymi środkami, nieprzytomną…”. W uzasadnieniu tego wyroku Sąd Najwyższy krytycznie odniósł się do występującej niekiedy w doktrynie wykładni zawężającej rozumienie bezradności do stanu niemożności kierowania swoim postępowaniem wyłącznie z przyczyn natury fizycznej lub fizjologicznej.
Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z 26.08.2010r. II Aka 213/10 KZS 2011, z. 1 poz. 76 podkreślił, że „brak jednak oporu ze strony pokrzywdzonej, jak i brak używania przemocy przez oskarżonego, nie może prowadzić do wniosku, iż pokrzywdzona dobrowolnie poddała się obcowaniu płciowemu z oskarżonym. Jedynie bowiem w przypadku zgwałcenia sprawca atakuje swobodę procesu decyzyjnego ofiary w sferze przyzwolenia seksualnego. W odniesieniu zaś do przestępstwa z art. 198 kk nie występuje taki atak, lecz wykorzystanie tego, że ofiara nie jest w stanie podjąć w sposób niezakłócony i swobodny decyzji woli w powyższym względzie. O ile zatem w przypadku zgwałcenia sprawca wprost narusza samostanowienie ofiary w zakresie pożycia intymnego, o tyle na tle przestępstwa z art. 198 kk wykorzystuje on istniejący stan braku możliwości ofiary sensownego lub swobodnego samostanowienia w tej sferze, a zatem stan bezradności, który w rozumieniu art. 198 kk nie musi się wiązać z niemożliwością rozpoznania znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem”.
Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 16.03.2006r. IV KK 427/05, Lex nr 180765 wyraził pogląd, iż „bezradność w rozumieniu art. 198 kk może wynikać także z takiego stanu upojenia alkoholowego, w który pokrzywdzony wprawił się świadomie i dobrowolnie.”
Watro zauważyć, że taka sytuacja oceniania jest przez ustawodawcę znacznie łagodniej, niż upicie ofiary przez sprawcę, które powinno być kwalifikowane z art. 197 kk jako czyn dokonany z użyciem podstępu. Jeżeli natomiast pokrzywdzony świadomy był skutków spożycia nadmiernej ilości alkoholu, to zachowanie sprawcy, który świadomie nie powstrzymał pokrzywdzonego do picia, a następnie doprowadził go do obcowania płciowego nie może zostać zakwalifikowane jako jego podstępne upicie, a jedynie jako wykorzystanie bezradności, o którym mowa w art. 198 kk. (wyrok SN z 04.03.2009r. IV KK 339/08, Biul. PK 2009, nr 5, s. 20; wyrok SA w Katowicach z 15.05.2013r. II Aka 90/13 Lex nr 1335649).
Wśród możliwych zbiegów przepisów ustawy należy wskazać na zbieg kumulatywny art. 198 kk i 197 kk. W wyroku z dnia 22.11.2006r. V KK 293/06 OSNwSK 2006, nr 1 poz. 2220 Sąd Najwyższy uznał, że skoro przypisane oskarżonemu działanie miało polegać na tym, że wykorzystując bezradność pokrzywdzonej wynikającą z upośledzenia umysłowego i wbrew jej woli, po zastosowaniu wobec niej przemocy, doprowadził ją do obcowania płciowego, to stosownie do obowiązujących przepisów powinno ono być zakwalifikowane z art 198 kk w zbiegu z art. 197 § 1 kk.
Z kolei przepis art. 199 kk penalizuje nadużycie zależności. Odpowiedzialności karnej podlega ten kto przez nadużycie stosunku zależności lub wykorzystanie krytycznego położenia doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności. § 2 cytowanego przepisu jest kwalifikowanym typem przestępstwa z uwagi na popełnienie go na szkodę małoletniego. Z kolei § 3 penalizuje surowiej zachowanie polegające na obcowaniu płciowym z małoletnim lub dopuszczenie się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej albo doprowadzenie jej do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania poprzez nadużycie zaufania lub udzielenie w zamian korzyści majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy.
Z praktycznego punktu widzenia komentowany przepis dotyczy na ogół tych zachowań, które zwykło się określać jako molestowanie seksualne. Przedmiotem ochrony czynu opisanego w § 1 jest wolność seksualna w rozumieniu swobody w decydowaniu o podjęciu zachowań o charakterze seksualnym. Przedmioty ochrony określone w art. 199 § 1 kk i art. 197 kk są w zasadzie tożsame. Różna jest jedynie forma ataku. W art. 199 § 1 są to naciski o charakterze kompulsywnym, stymulujące wolę ofiary, która czuje się zmuszona do podjęcia określonych zachowań. Przełamanie woli ofiary jest niezbędnym elementem opisywanego przestępstwa. Art. 199 § 2 i 3 kk chroni zaś wolność seksualną małoletniej. Zakres niedozwolonych form ataku na nią został zakreślony znacznie szerzej niż w przypadku dorosłych.
Stosunek zależności zachodzi we wszystkich tych sytuacjach, w których los jednej osoby zależy w sposób decydujący od drugiej (por. wyrok SN z 29.05.1933r. III K 264/33 OSN (K) 1933, nr 8 poz. 155). Zdefiniować go można również jako stosunek prawny lub faktyczny, który daje jednej osobie możliwość wywierania określonego wpływu bezpośredniego lub pośredniego na losy i położenia prawne, społeczne lub ekonomiczne innej osoby. (postanowienie SN z 18.12.2008r. V KK 304/08, Lex nr 485036). Zależność ta może dotyczyć różnych płaszczyzn życia : ekonomicznej, zawodowej, emocjonalnej itd. Może mieć ona charakter prawny lub tylko faktyczny, być trwała lub przemijająca. Jako przykłady stosunków zależności można wskazać zależność pracownika od pracodawcy, pacjenta od lekarza, studenta od egzaminatora, ucznia od nauczyciela, dziecka od rodzica itd. Dyspozycją komentowanego przepisu objęte są także wszelkie nienazwane formy zależności, także tej emocjonalnej. Przykładowo jeżeli sprawca grozi ujawnieniem popełnienia czynu zabronionego przez ofiarę, to ofiara z pewnością jest zależna od sprawcy. Z uzależnieniem emocjonalnym możemy mieć do czynienia w relacji pomiędzy psychoterapeutą, a pacjentem.
Nie każde trudne położenie uznane może być za krytyczne w rozumieniu art. 199 kk. Krytyczne to tylko co „przełomowe, rozstrzygające”. Chodzi więc o takie sytuacje, w których istnieje realne bliskie zagrożenie dla życia, zdrowia ofiary lub innych dóbr istotnych prawnie. Jeżeli sprawca jednocześnie nadużywa stosunku należności i wykorzystuje krytyczne położenie ofiary, wpływa to na ocenę społecznej szkodliwości jego zachowania i na wymiar kary.
O doprowadzeniu, o którym mowa w art. 199 § 3 kk można mówić jedynie wtedy, gdy zachowanie sprawcy odpowiadające znamionom określonym w tym przepisie (nadużycie zaufania lub udzielenie korzyści majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy) było wyłącznym powodem, dla którego małoletni wyraził zgodę na obcowanie płciowe lub na poddanie się innej czynności seksualnej albo na wykonanie takiej czynności. (postanowienie SN z 2.06.2010r. V KK 369/09 OSNKW 2010 nr 9 poz. 80). Warto podkreślić, że czyn z § 3 zostaje popełniony także wówczas, gdy małoletni godzi się na podjęcie określonych tam czynności a nawet ich żąda. Czyny z § 2 i 3 dotyczą wszystkich małoletnich, tj. osób poniżej 18 roku życia (inaczej w art. 200 kk, gdzie mowa o małoletnich poniżej 15 roku życia).
Natomiast w art. 200 §1 kk ustawodawca penalizuje obcowanie płciowe z małoletnim. Zgodnie z treścią tego przepisu odpowiedzialności karnej podlega ten kto obcuje płciowo z małoletnim poniżej lat 15 lub dopuszcza się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej lub doprowadzą ją do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania.
Przenosząc te ogólne rozważania na grunt niniejszej sprawy stwierdzić należy, iż zebrany w sprawie materiał dowodowy w postaci zeznań P. S., O. K. z domu N., a także pośrednio A. C. (1) wskazany na s. 8 uzasadnienia, nie pozostawia wątpliwości co do tego, iż oskarżony M. K. w bliżej nieustalonym dniu pomiędzy 21 sierpnia a 28 sierpnia 2009r w miejscowości Z. dopuścił się wobec małoletniej poniżej lat 15 P. S., wbrew jej woli innej czynności seksualnej poprzez dotykanie jej nagich piersi i dotykanie jej miejsc intymnych oraz poprzez włożenie palców swoich rąk do jej pochwy doprowadził ją do obcowania płciowego, czym wyczerpał znamiona przestępstwa z art. 200§1kk. Bez wątpienia bowiem w trakcie tego zdarzenia P. S. nie miała jeszcze ukończonych 15 lat, jako, że 15 urodziny obchodziła 29.09.2009r. Zgodnie z cytowanymi powyżej uwagami dla bytu przestępstwa z art. 200 § 1 kk nie jest konieczne wcale stosowanie przemocy, czy groźby w stosunku do małoletniego. Co więcej, nawet gdyby małoletni chciał obcować płciowo lub poddać się innej czynności seksualnej, to zachowanie takie pozostaje bez znaczenia dla bytu przestępstwa. Biorąc powyższe pod uwagę fakt popełnienia przez M. K. występku z art. 200 § 1 kk na szkodę P. S. jest całkowicie bezsporny.
Ponadto, ten sam materiał dowodowy nie pozostawia w ocenie Sądu Okręgowego wątpliwości, iż oskarżony od początku września 2009r do wiosny 2010r w B. i S. (1), województwa (...) działając w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, będąc drużynowym (...), poprzez nadużycie stosunku zależności wobec swojej podwładnej – zastępowej, małoletniej P. S. lat 15 wielokrotnie doprowadził ją do obcowania płciowego czym wyczerpał znamiona przestępstwa z art. 199§1 i 2 kk w zw. z art. 12kk.
Sąd zmienił opis czynu i jego kwalifikację prawną, ponieważ, po pierwsze prokurator zarzucił oskarżonemu popełnienie tego przestępstwa do końca sierpnia 2011r., kierując się w tym względzie zeznaniami pokrzywdzonej, która w swoich relacjach twierdziła, iż dobrowolnie zaczęła współżyć z oskarżonym dopiero od I klasy Liceum czyli od września 2011r. W przekonaniu Sądu, jak zaznaczono we wcześniejszej części uzasadnienia decyzja o podjęciu dobrowolnego współżycia pokrzywdzonej z oskarżonym została podjęta jednak wcześniej, a mianowicie od wiosny 2010r., o czym przekonuje korespondencja mailowa, pomiędzy M. K. a P. S. (k. 1130 – 1154). Co prawda z treści tej korespondencji jednoznacznie i wprost to nie wynika, takie jednak można odnieść wrażenie. Ponadto o wysnuciu takiego wniosku trzeba wyraźnie stwierdzić, analizując treść zeznań pokrzywdzonej O. K. na temat przebiegu rozmowy w P. S., która miała miejsce po ostatnim przestępstwie popełnionym na jej szkodę w dniu 1 czerwca 2010r. Otóż wówczas O. K. stwierdziła wyraźnie, że mimo, iż poskarżyła się swojej krewnej na zachowanie oskarżonego, to P. S. odpowiedziała jej, że teraz jest z M. (2) przyjacielem i nie chciała dłużej jej słuchać. Biorąc powyższe pod uwagę Sąd Okręgowy doszedł do wniosku, iż datę końcową przestępnego działania oskarżonego na szkodę P. S. należy zakreślić na wiosnę 2010r. W konsekwencji z miejsca, w którym dochodziło do przestępczych zachowań należało także wyeliminować Z., ponieważ biwaki w tej miejscowości odbywały się później, zazwyczaj w okresie wakacji. Natomiast w ciągu tych kilku miesięcy przestępczej działalności oskarżonego doszło jedynie do zorganizowania biwaku w S. (1), w trakcie ferii zimowych. Oczywiście w czasie tego biwaku dochodziło także do kontaktów seksualnych między M. K. a P. S..
Po drugie Sąd z opisu czynu i kwalifikacji prawnej wyeliminował stwierdzenie o nadużyciu zaufania oraz udzielenie pokrzywdzonej obietnicy korzyści osobistej, tj. stworzenia w przyszłości związku, co jak się wydaje zdeterminowało przyjęcie poprzez rzecznika oskarżenia publicznego kwalifikacji prawnej także z § 3 art. 199 kk. Zdaniem Sądu Okręgowego rozmowy oskarżonego z pokrzywdzoną na temat przyszłości i stworzenia wspólnie związku miały miejsce już później, po tym jak P. S. zakochała się w oskarżonym, iż zaczęła odbywać z nim dobrowolnie stosunki płciowe. Wniosek co do tego wydaje się bowiem logiczny. Wcześniej P. S. decydowała się na obcowanie płciowe z oskarżonym tylko i wyłącznie dlatego, że nie potrafiła mu się przeciwstawić, ponieważ wykorzystywał on stosunek zależności w jakim pozostawała względem niego. M. K. był bowiem jej drużynowym , to on wydawał polecenia i rozkazy, mógł pozbawić każdego w tym i pokrzywdzoną funkcji, a nawet usunąć ją z drużyny. Biorąc pod uwagę fakt, że harcerstwo było dla P. S. na tym etapie życia mówiąc kolokwialnie „wszystkim”, poddawała się ona jego woli. Jednocześnie w ciągu tych kilku pierwszych miesięcy, mając ledwo co ukończone 15 lat, nie miała żadnej potrzeby prowadzenia rozmów na temat przyszłości z oskarżonym, co później gdy przyszło młodzieńcze uczucie z pewnością się zmieniło. Sąd doszedł do wniosku, iż dla prawno-karnej oceny działania oskarżonego, które polegało na obcowaniu płciowym z małoletnią pokrzywdzoną wystarczające będzie przyjęcie kwalifikacji z art. 199 § 1 i 2 kk w zw. z art. 12 kk.
Jeśli chodzi o przestępstwa popełnione na szkodę O. K. z domu N., to w ocenie Sądu M. K. w dniu 29 sierpnia 2009r w miejscowości Z. dopuścił się przestępstwa określonego w art. 197§1kk w zw. z art. 198kk przy zastosowaniu art. 11§2kk. Jak wynika bowiem z zeznań pokrzywdzonej tego dnia po wykorzystaniu jej bezradności wynikającej ze stanu nietrzeźwości zaniósł ją do swojego namiotu, tam ją rozebrał po czym zaczął z nią spółkować. W momencie gdy O. K. odzyskała świadomość i zorientowała się co się dzieje w wyraźnie widoczny sposób zaprotestowała i stawiła opór. M. K. opór ten przełamał przy użyciu przemocy uderzając ją ręką w twarz. Tego typu działanie w przekonaniu Sądu wyczerpuje znamiona wskazanych czynów zabronionych w warunkach kumulatywnej kwalifikacji prawnej. Sąd z opisu czynu wyeliminował jedynie § 2 art. 197kk, ponieważ w realiach tej konkretnej sytuacji tego typu kwalifikacja byłaby zbędna.
Ponadto w przekonaniu Sądu Okręgowego M. K. dopuścił się także w miejscowości W. (4) woj. (...) oraz w lesie w pobliżu tej miejscowości przestępstwa zgwałcenia na szkodę O. K.. W tym przypadku środkiem służącym do realizacji przestępstwa była groźba rozgłoszenia wiadomości uwłaczającej czci O. K., polegających na ujawnieniu jej matce i opinii publicznej faktu odbycia przez nią w stanie nietrzeźwości stosunku seksualnego w wieku 15 lat. Zdaniem Sądu w tej specyficznej sytuacji życiowej w jakiej znajdowała się wówczas pokrzywdzona groźba, sformułowana przez oskarżonego wzbudziła w niej uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona i doprowadziła do tego, iż nie potrafiła przeciwstawić się swojemu drużynowemu, który doprowadził ją do obcowania płciowego.
Z kolei przestępstwo do którego doszło w dniu 1 czerwca 2010r w B. na szkodę O. K. z domu N. nie wyczerpuje w przekonaniu Sądu Okręgowego znamion, o których mowa w art. 197§1kk. Tego dnia oskarżony nie używał przemocy, nie posługiwał się też groźbą bezprawną ani podstępem. Jak wynika z zeznań pokrzywdzonej wykorzystał on krytyczne położenie w jakim się znalazła, a mianowicie fakt odjazdu ostatniego autobusu umożliwiającego dojazd do jej miejsca zamieszkania w W. (4) i obiektywną niemożność skorzystania z innego środka transportu. Jednocześnie nadużył także stosunku zależności wobec swoje podwładnej. O. K. nie chciała wówczas podobnie jak i wcześniej współżyć z drużynowym, próbowała znaleźć wyjście z sytuacji i zadzwoniła w tym celu do swojej matki pytając ją, czy ojczym nie mógłby po nią przyjechać. Niestety w odpowiedzi usłyszała, że nie będzie to możliwe i za chwilę matka przypomniała jej , że ma być na czas i zaczęła ją wyzywać. W tym momencie O. K. zdała sobie sprawę z tego, że jeśli nie dotrze do domu o umówionej godzinie, to z całą pewnością zostanie przez swoją matkę pobita, czego oczywiście chciała uniknąć. Nie mając obiektywnych możliwości skorzystania z innego środka transportu zgodziła się na zrealizowanie żądania oskarżonego i poddała się obcowaniu płciowemu. Wobec takiego stanu rzeczy działanie oskarżonego wyczerpało znamiona występku z art. 199§1 i 2 kk.
Kolejnym z przestępstw przeciwko wolności seksualnej jest przestępstwo zarzucane oskarżonemu w pkt VII aktu oskarżenia na szkodę A. C. (1). Zdaniem Sądu Okręgowego w świetle zeznań tej pokrzywdzonej nie budzi wątpliwości fakt, iż oskarżony M. K. w kwietniu 2012r w B. dopuścił się na jej szkodę przestępstwa z art. 197§1 i 2 kk w zw. z art. 198kk przy zastosowaniu art. 11§2kk. Zważyć bowiem należy na fakt, iż wykorzystał wówczas stan bezradności pokrzywdzonej wynikający ze stanu nietrzeźwości, a następnie wbrew jej woli stosując przemoc poprzez silne przytrzymywanie jej rąk doprowadził ją do poddania się innej czynności seksualnej poprzez dotykanie jej nagich piersi i miejsc intymnych oraz doprowadził ją także do obcowania płciowego tj. stosunku oralnego.
Kolejnego i ostatniego przestępstwa przeciwko wolności seksualnej M. K. dopuścił się w nocy z 2/3 maja 2014r w W. (1) na szkodę M. C.. Jak wynika z zebranego materiału dowodowego szczegółowo wskazanego we wcześniejszej części uzasadnienia oskarżony stosował wówczas przemoc poprzez silne przytrzymywanie małoletniej poniżej lat 15 i uniemożliwienie wyswobodzenia się, a następnie dopuścił się wbrew jej woli innej czynności seksualnej poprzez dotykanie je nagich piersi oraz włożenia rąk do jej majtek i dotykanie jej miejsc intymnych. Tym samym wyczerpał znamiona zbrodni z art. 197§2i§3 pkt 2 kk.
Ponadto w ocenie Sądu Okręgowego oskarżony M. K. dopuścił się także przestępstwa z art. 245kk w bliżej nieokreślonym dniu we wrześniu 2009r na szkodę O. K. z domu N., a także w dniu 3 maja 2014r na szkodę M. C..
Strona podmiotowa tego typu czynu zabronionego polega na użyciu przemocy albo groźby bezprawnej w celu wywarcia wpływu na świadka. Należy podkreślić, że zgodnie z utrwalonymi poglądami doktryny i orzecznictwa w art. 245 kk jest mowa nie tylko o osobach, które uzyskały formalnie status przewidziany w tym przepisie, lecz także o podmiotach mogących potencjalnie wystąpić w charakterze świadków. Sąd Apelacyjny w Łodzi w wyroku z dnia 20 grudnia 2005r II AKr 274/95, KZS 1996, z.7 – 8, poz. 83, stwierdził, że „już sam fakt spostrzeżenia przez daną osobę prawnej okoliczności nadaje jej atrybut świadka w rozumieniu art. 253dkk z 1969r”. Również Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 7 stycznia 2009r IV KK 225/08, OSNKW 2009, nr 6, poz. 44 stwierdził, iż „pojęcia świadka na gruncie tego przepisu nie można ujmować formalnie i ograniczać go tylko do tych osób, które dopiero w tym charakterze zostały wezwane przez uprawniony organ”.
Oprócz tego z zeznań pokrzywdzonej M. C. wynika, iż oskarżony M. K. dopuścił się także przestępstwa z art. 191§1kk w zw. z art. 12 kk. Sąd zmienił jedynie opis czynu stojąc na stanowisku, iż M. K. dopuścił się go w okresie od czerwca 2014r do sierpnia 2014r, ponieważ nie wiadomo dokładnie w jakiej dacie pliki zawierające zdjęcia pornograficzne przesłane pocztą e – mail zostały wykasowane. Pewne natomiast jest w przekonaniu Sądu, iż zdjęcia te miał w pamięci swojego telefonu komórkowego na pewno w sierpniu 2014r, a także to, że po raz ostatni zdjęcia te zostały wysłane przez M. C. w dniu 8.08.2014r.
Z opinii Laboratorium (...) sp. z o.o. wynika także, iż M. K. w okresie co najmniej od 8 lipca 2014r do 8 sierpnia 2014r przechowywał oraz posiadał treści pornograficzne na karcie SIM pamięci S. micro SD 8GB w swoim telefonie komórkowym marki S. (...) S z udziałem małoletniej poniżej lat 15 M. C. w postaci 14 zdjęć – pilików graficznym czym wyczerpał znamiona przestępstwa z art. 202§4a kk. W przekonaniu Sądu M. K. nie mógł dopuścić się tego przestępstwa w dniu 16 sierpnia 2014r, ponieważ w dniu tym w jego telefonie komórkowym te treści pornograficzne były już wykasowane.
Oskarżyciel publiczny przedstawił M. K. także dwa zarzuty popełnienia przestępstw, a mianowicie z art. 211 kk oraz z art. 210 § 1 kk na szkodę M. C., w związku z wyjazdem na M. (1), który miał miejsce w lipcu 2015r. Zdaniem Sądu Okręgowego, w związku z tym niewątpliwie przestępnym działaniem oskarżonego, brak jest jednak podstaw do przyjęcia, iż wyczerpało ono znamiona występku z art. 211 kk.
Przepis ten określa przestępstwo uprowadzenia lub zatrzymania osoby małoletniej, poniżej 15 roku życia lub też osoby nieporadnej ze względu na jej stan fizyczny lub psychiczny. Przez „uprowadzenie” w doktrynie prawa karnego rozumie się zmianę miejsca pobytu małoletniego lub osoby nieporadnej, łączące się z faktycznym pozbawieniem możliwości sprawowania opieki lub nadzoru przez osoby do tego powołane (I. Andrzejew, W. Świda, W. Wolter, kodeks… s. 551). Przestępstwo uprowadzenia będzie miało miejsce wówczas, gdy nastąpi wbrew woli osoby powołanej do nadzoru lub opieki. Z brzmienia przepisu wynika, że sprawcą przestępstwa może być każda osoba działająca „wbrew woli osoby powołanej do opieki lub nadzoru”.
Przenosząc te rozważania na grunt niniejszej sprawy, stwierdzić należy wyraźnie, iż oskarżony M. K. z całą pewnością nie uprowadził małoletniej M. C.. Niewątpliwie wprowadził w błąd S. C.- matkę małoletniej co do celów i warunków bytowych wyjazdu wypoczynkowego, jak i co do tego, iż będzie nad nią sprawował opiekę, jako jej drużynowy. Z faktu tego nie można jednak wywodzić, iż dopuścił się uprowadzenia małoletniej wbrew woli jej matki, jako, że S. C., co prawda pod wpływem błędu, ale jednak wyraziła zgodę na wyjazd córki z oskarżonym. Biorąc powyższe pod uwagę należało oskarżonego od dokonania przestępstwa z art. 211 kk uniewinnić, ponieważ jego działanie nie wyczerpuje wszystkich znamion tego typu czynu zabronionego.
Jednocześnie Sąd Okręgowy doszedł do wniosku, iż zebrany w sprawie materiał dowodowy nie pozostawia wątpliwości co do tego, iż oskarżony w trakcie tego wyjazdu w okresie od 13 lipca 2014r. do 27 lipca 2014r. w miejscowości T. koło O., woj. (...)- (...), działając wbrew obowiązkowi troszczenia się nad małoletnią poniżej lat 15 M. C., wynikającego z faktu powierzenia mu małoletniej przez jej matkę S. C. jako osobie dorosłej i jako opiekunowi- drużynowemu drużyny (...) tę małoletnią porzucił, poprzez pozostawienie jej samej, bez opieki i nakazie zamieszkania przez ten okres czasu w samochodzie osobowym, czym wyczerpał znamiona przestępstwa z art. 210 § 1 kk. Jak wynika z zeznań pokrzywdzonej M. C., a także wyjaśnień samego oskarżonego przez okres tych 2 tygodni M. K. pozostawał w miejscu znacznie oddalonym od miejsca gdzie pozostawił małoletnią. Przychodził do niej w ciągu dnia na czas od jednej do maksymalnie trzech godzin. W przekonaniu Sądu było to ewidentne porzucenie małoletniej, gdyż nastąpiło wbrew deklaracjom złożonym jej matce. Małoletnia przebywała sama, bez opieki, sama bez nadzoru kąpała się w jeziorze, spala sama w samochodzie osobowym. W tym czasie mogło wydarzyć się wiele sytuacji potencjalnie narażających ją na niebezpieczeństwo. Zgodnie z utrwalonymi poglądami doktryny i orzecznictwa strona przedmiotowa tego przestępstwa polega na porzuceniu, przez co należy rozumieć pozostawienie wymienionych w przepisie osób „samym sobie”, bez opieki lub pomocy ze strony innych osób czy instytucji. W wyroku z dnia 4 czerwca 2001 V KKN 94/99, Prok. i Pr. 2001, nr 11, poz. 3 Sąd Najwyższy orzekł, że „porzucenie” o którym mowa w art. 187 § 1 kk (obecnie art. 210 § 1 kk) oznacza działanie polegające na opuszczeniu dziecka lub osoby nieporadnej, połączone z zaprzestaniem troszczenia się o nią, bez zapewnienia jej opieki ze strony innych osób. Do istoty porzucenia należy więc pozostawienie osoby, nad która miała być roztoczona opieka, własnemu losowi, przy czym chodzi tu nie tylko o zaniechanie sprawowania opieki nad osobą małoletnią lub nieporadną, lecz także o uniemożliwienie takiej osobie udzielenia natychmiastowego wsparcia.
Sąd Okręgowy wymierzając oskarżonemu M. K. kary jednostkowe i karę łączną wziął pod uwagę cały szereg okoliczności niestety przede wszystkim obciążających. Przed przystąpieniem do ich szczegółowego wymieniania nie sposób jednak w realiach tej konkretnej sprawy nie odnieść się do dwóch dokumentów, które mają fundamentalne wręcz znaczenie. Otóż M. K. wszystkich przestępstw dopuścił się będąc drużynowym i członkiem Związku (...). W aktach sprawy na k. 1420-1432 załączony został statut (...) oraz na k. 1433- 1438 Podstawy Wychowawcze (...) opracowane przez hm. S. M..
Przypomnieć w tym miejscu wypada, o czym jak się wydaje M. K. notorycznie zapominał, iż w myśl statutu - (...) jest ogólnopolskim, patriotycznym stowarzyszeniem i prowadzi działalność pożytku publicznego. (...) działa zgodnie z zasadami, celami i metodą wprowadzonymi przez założyciela skautingu R. P. (1)i rozwiniętymi przez A. M. (1). Jest dobrowolnym stowarzyszeniem, otwartym dla wszystkich bez względu na pochodzenie, rasę czy wyznanie. Jest stowarzyszeniem apolitycznym, niezależnym ideowo i organizacyjnie od partii, ruchów i organizacji o charakterze politycznym. Misją (...) jest wychowywanie młodego człowieka, czyli wspieranie go we wszechstronnym rozwoju i kształtowaniu charakteru przez stawianie wyzwań. (...) wychowuje młodych ludzi na prawych, aktywnych, zaradnych i odpowiedzialnych obywateli w duchu wartości zawartych w Prawie Harcerskim. Podstawą wychowania w (...) są normy moralne, wywodzące się z uniwersalnych, kulturowych i etycznych wartości chrześcijaństwa. (...) uznaje prawo każdego członka Związku do osobistego wyboru systemu wartości duchowych. Za główne cele swojego działania (...) uznaje:
1. stwarzanie warunków do wszechstronnego, intelektualnego, społecznego, duchowego, emocjonalnego i fizycznego rozwoju człowieka.
2. nieskrępowane kształtowanie osobowości człowieka odpowiedzialnego, przy poszanowaniu jego prawa do wolności i godności, w tym wolności od wszelkich nałogów.
3. upowszechnianie i umacnianie w społeczeństwie przywiązania do wartości: wolności, prawdy, sprawiedliwości, demokracji, samorządności, równouprawnienia, tolerancji i przyjaźni.
4. stwarzanie warunków do nawiązywania i utrwalania silnych więzi międzyludzkich ponad podziałami rasowymi, narodowościowymi i wyznaniowymi.
5. upowszechnianie wiedzy o świecie przyrody, przeciwstawianie się jego niszczeniu przez cywilizację, kształtowanie potrzeby kontaktu z nieskażoną przyrodą.
(...) realizuje cele przez harcerski system wychowawczy, rozumiany jako jedność zasad harcerskiego wychowania, metody i programu, w których istotną rolę odgrywa osobisty przykład instruktora. Zasady harcerskiego wychowania to: służba, braterstwo, praca nad sobą. Program działania powstaje samorządnie w drużynach oraz w innych podstawowych jednostkach organizacyjnych (...). Wartości wychowawcze (...) zawarte są w Obietnicy i Prawie Zucha, Przyrzeczeniu i Prawie Harcerskim oraz Zobowiązaniu Instruktorskim. Osoby do lat 16 mogą należeć do (...) za pisemną zgodą rodziców lub opiekunów prawnych.
Natomiast z podstaw wychowawczych (...), wynika między innymi oprócz zadań i celów wskazanych w statucie ich głębsze rozwinięcie. (...) jest otwarty dla wszystkich, którzy chcą przestrzegać celów, zasad i metod, żyć w zgodzie z jego wartościami, ale to dzieci i młodzież staja się podstawowymi i docelowymi odbiorcami wszelkich działań. „To za rozwój młodych ludzi czujemy się najbardziej odpowiedzialni. Zmieniając, kształtując, wychowując młodych ludzi przekazujemy im harcerskie wartości, to oni stają się kolejnym skautowym pokoleniem. To z nimi i przez nich zostawiamy świat lepszym niż go zastaliśmy. Harcerze jako obywatele społeczności i członkowie różnorodnych grup (formalnych i nieformalnych) współtworzą rzeczywistość, starają się zmieniać na lepsze siebie oraz świat, a nie jedynie przyjmować owe zmiany. Niezgoda na brak zasad etycznych i wartości objawia się własnym , osobistym przykładem oraz stałą chęcią kształtowania charakteru, zbliżania się do ideału; obywatelska postawa jest wyrazem współczesnego patriotyzmu. (...) działa w duchu wartości zawartych w Prawie Harcerskim. To one są kompasem postępowania zarówno pojedynczych członków (...) jak i całej organizacji. Powinny kształtować w nas tak wyraźne i trwałe postawy, że to po nich każdy rozpozna w nas harcerza. To Prawo Harcerskie, a nie atrakcje programowe determinują nasze działanie. Praca z Prawem kształtuje człowieka, który całym życiem służy Bogu, Polsce, innym ludziom. To podjęta służba i braterstwo wobec innych, zastąpienie własnego „ja” służbą, a nie tylko wiedza , umiejętności, staż harcerski potwierdzają, że został osiągnięty w pełni nasz wychowawczy cel. Misją jest wychowywanie młodego człowieka, czyli wspieranie go. Aby w owym wspieraniu być skutecznym, stale rozwijamy się i uczymy. Wspieramy drugiego człowieka, czyli pomagamy mu, wskazujemy, umożliwiamy, jednakże wybór drogi i stylu życia należą do tego, kogo prowadzimy harcerską ścieżką. W ten sposób uczymy samodzielności i zachęcamy młodego człowieka do brania odpowiedzialności za własne decyzje, działania, za własny rozwój. Naszymi działaniami nie konkurujemy z rodzicami i rodziną. Rodziców traktujemy jako pierwszych i najważniejszych wychowawców, dlatego naszą pracę wychowawczą prowadzimy w stałej współpracy z nimi.
Wychowanie w (...) opiera się na wartościach, których odzwierciedleniem jest Prawo i Obietnica Zucha, Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie, Zobowiązanie Instruktorskie. Zapisy Prawa Harcerskiego są tradycyjne, aktualne, ważne i słuszne, a ich przestrzeganie jest obowiązkiem każdego członka naszego stowarzyszenia.
W myśl podstaw wychowawczych (...) szczególna rola przypada drużynowemu. Jest on najważniejszym harcerskim wychowawcą. Dla realizacji celów (...) buduje w drużynie program wychowawczy, indywidualnie odpowiadający na potrzeby członków drużyny, ale oparty na takich samych dla całej organizacji podstawach wychowawczych. Osobisty przykład stosowania metody harcerskiej, wierność harcerskim ideałom w codziennym życiu czyni drużynowego świadomym swej roli wychowawcą.”
Z komentarza do Prawa Harcerskiego wynika między innymi, iż harcerz sumiennie spełnia swoje obowiązki wynikające z przyrzeczenia. Jest zatem gotów zawsze pełnić służbę innym, dawać z siebie wszystko co dobre, nie żądając w zamian nic, za jedyną nagrodę uważa radość płynącą z dobrze spełnionych obowiązków. Obcy mu jest egoizm, postawa konsumpcyjna, wyznaje prymat wartości duchowych nad materialnymi.
Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy – to nakaz prawdomówności, wierności, zgodności słów i czynów z nakazami własnego sumienia, swym słowem i czynem harcerz zasługuje na zaufanie, dotrzymuje słowa, przywraca wiarę w solidność, rzetelność, spolegliwość, mówi co myśli, robi co mówi.
Harcerz jest czysty w myśli, mowie i uczynkach, co oznacza, że najpierw myśli, potem mówi, dba o czystość i piękno języka. Sprawy płci traktuje poważnie i odpowiedzialnie. Nie pali tytoniu i nie pije napojów alkoholowych, nie ulega żadnym nałogom, pomaga innym w zwalczaniu nałogów. Abstynencję traktuje jako ważny element troski o zdrowie, o hart ducha o opanowanie słabości własnego charakteru.
Sąd Okręgowy celowo zacytował niektóre z zapisów statutu (...) i Podstaw Wychowawczych (...), ponieważ oskarżony, jak się wydaje nie przyswoił sobie, że w codziennej pracy wychowawczej z członkami swojej drużyny na przestrzeni kilkunastu lat winien te zasady mieć zawsze na pierwszym miejscu. Zadaniem oskarżonego było wychowywanie młodych ludzi, kształtowanie ich zgodnie z normami moralnymi i wartościami zwartymi w Prawie Harcerskim. M. K. miał przy okazji kształtować swój własny charakter i zbliżać się do ideału, dawać osobisty przykład poprzez poszanowanie zasad etycznych oraz poważne i odpowiedzialne traktowanie spraw związanych z płcią. Oskarżony na każdym kroku winien sobie także zdawać sprawę z tego, że rodzice powierzyli mu to co dla nich jest najcenniejsze, a mianowicie swoje własne dzieci. Pozostawali przy tym w głębokim przekonaniu, że wyrażając zgodę na udział dziecka w strukturach (...), stowarzyszeniu z pięknymi ideałami i taką historią oraz pod pieczą „tak oddanego innym drużynowego” podejmują trafną decyzję, w interesie i dla dobra dziecka.
Zdaniem Sądu Okręgowego należy w tym miejscu bardzo wyraźnie podkreślić, że dla sporej rzeszy młodych ludzi ideały (...) nie są tylko pięknymi i patetycznymi hasłami lecz wartościami, którymi człowiek we wczesnej młodości pragnie się kierować i w które głęboko wierzy. Nie jest również tak, że oskarżony tych ideałów członkom swojej drużyny nie przekazywał, ponieważ jak wynika z dokumentacji kierowanej przez niego drużyny właściwie większość zbiórek poświęcona była na zdefiniowanie, przybliżenie i wprowadzenie w życie tych zasad.
Tymczasem w rzeczywistości M. K., zniszczył w oczach pokrzywdzonych, a także tych harcerzy, którzy obserwowali jego „drugą twarz” obraz (...). Oczywiście to postępowanie oskarżonego wbrew elementarnym zasadom wychowawczym (...) miało miejsce w węższym kręgu osób.
Analizując sposób działania oskarżonego na przestrzeni lat nie można odnieść wrażenia, że w miarę upływu czasu nabierał tupetu. Wydaje się bowiem, że na początku zwracał szczególną uwagę na to aby pokrzywdzone jego działaniami mającymi na celu zaspokojenie popędu seksualnego ukończyły 15 lat. Później jednak, jak w przypadku M. C. nie potrafił się opanować i poczekać jeszcze kilku miesięcy. Charakterystyczne i wysoce wyrafinowane jest jego działanie, polegające na zaskarbieniu sobie zaufania dziewcząt, zapewnianiu o uczuciu miłości, a w dalszej kolejności nakłanianiu do zrobienia sobie zdjęć o charakterze pornograficznym, przesłaniu mu ich, by później posunąć się do szantażu upublicznieniem ich w Internecie, czy wysłaniem rodzicom (jak w przypadku P. S. i M. C.).
Niestety w ocenie Sądu Okręgowego M. K. kompletnie nie rozumiał swojej roli w ramach (...), nie dostrzegł jaką krzywdę wyrządził pokrzywdzonym i taki stan utrzymuje się do chwili obecnej.
Z ubolewaniem stwierdzić należy, że oskarżony jest całkowicie pozbawiony empatii, co można było bardzo wyraźnie dostrzec w czasie przesłuchania świadków m. in. A. C. (2) dla której ta czynność procesowa i kilkanaście dni które ją poprzedzały były niezwykle trudnym doświadczeniem życiowym. Niestety na M. K. nie zrobiło to żadnego wrażenia. Trudno racjonalnie zrozumieć także postawę oskarżonego, który w trakcie przesłuchania męża O. K. usiłuje za wszelką cenę wykazać, że był w czasie jego nieobecności w ich mieszkaniu i że został tam zaproszony przez jego żonę.
Podobnie zdumiewające jest pytanie M. K., skierowane na końcu przesłuchania do A. K. (1) – byłego chłopaka A. C. (1) – „kiedy świadek miał pierwszy stosunek seksualny z A. C. (1) i czy był to stosunek udany”.
Trudno za okoliczność przemawiającą na korzyść traktować próby zdeprecjonowania pokrzywdzonych za wszelką cenę i posuwanie się do złożenia przeciwko nim zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
Analiza zachowania oskarżonego nie pozostawia wątpliwości także co do tego, że to on czuje się jedyną i najbardziej pokrzywdzoną osobą w tej sprawie. Wynika to nie tylko z treści wyjaśnień ale także licznej korespondencji, kierowanej wszak za pośrednictwem Sądu do sporej grupy bliskich i dalszych krewnych, znajomych i przyjaciół. Oskarżony od początku procesu niestety nawet do chwili obecnej prawdopodobnie już setki razy powtórzył, że jest niewinny, że został fałszywie pomówiony, że pozbawiono go prawa do obrony, że taka spotkała go odpłata za dobro przekazane tylu innym osobom itp.
Sąd Okręgowy uznaje za konieczne i to nie tylko że względu na stanowisko oskarżonego podkreślenie, że żadna z osób pokrzywdzonych przestępstwami, których dopuścił się M. K. nie ponosi żadnej winy za to co się stało, Niestety z niezrozumiałych zupełnie powodów w XXI wieku znaczny odsetek społeczeństwa feruje poglądy w myśl których bardzo często to dziewczyny i kobiety, ofiary napaści na tle seksualnym czyni się z różnych przyczyn odpowiedzialnymi za przestępstwa przeciwko wolności seksualnej. Uzasadnienie wyroku winno w tym przypadku pełnić także i rolę edukacyjną.
Otóż Sąd podkreśla, że nawet jeśli jednej z pokrzywdzonych dziewcząt zdarzały się zachowania niedojrzałe i infantylne, prowokujący ubiór, uśmiech, czy spojrzenie, to zawsze jest to usprawiedliwione ich wiekiem. Nigdy natomiast nie może usprawiedliwiać to oskarżonego, ponieważ to on jest osobą dorosłą i sprawuje nad powierzonymi mu dziewczętami opiekę. M. K. nie może skutecznie bronić się tym, że to dziewczyny go prowokowały i że same dążyły do zbliżenia. Tego typu argumentacja jest kolejnym z wielu elementów dowodzących jego niedojrzałości emocjonalnej i zaburzeń osobowości.
Sąd Okręgowy pragnie także zaznaczyć, że nie podziela poglądu obrony, jakoby M. K. zrozumiał, że zrobił źle, że przyznał się szczerze do niewłaściwego postępowania w stosunku do niektórych członków kierowanej przez niego drużyny. Nic takiego tak naprawdę nie miało miejsca. Przyznanie się do niewłaściwego postępowania nastąpiło po zwróceniu oskarżonemu przez Sąd uwagi na ten element jego zachowania, a deklaracja zrozumienia niewłaściwej postawy i rzekoma skrucha, miały w ocenie Sądu instrumentalny charakter. Jedynymi okolicznościami łagodzącymi w realiach niniejszej sprawy są fakt dotychczasowej niekaralności, pozytywna opinia środowiskowa i dotychczasowy sposób życia oskarżonego. Ocena kilkunastoletniej działalności M. K. nie może być bowiem całkowicie jednostronna, gdyż byłoby to częściowo niesprawiedliwe. Oczywiście Sąd nie zmienił swojego przekonania, że M. K. z punktu widzenia zasad Prawa Harcerskiego był wbrew twierdzeniom wielu osób – najgorszym z możliwych drużynowych. Nie należy jednak zapominać, że w czasie swojej działalności w ramach (...) istotnie sprawował pieczę nad znaczną ilością dzieci i młodzieży. Spośród nich dopuścił się przestępstw na szkodę 4 dziewcząt, przekazał niewłaściwe wzorce postępowania zdecydowanie większej grupie osób. Jednak wysoce prawdopodobnym jest, że większość członków drużyny, uczniów, uczestników biwaków, obozów i innych form wypoczynku nauczył dobrych i pożytecznych rzeczy, nie szczędząc przy tym własnych sił, zdrowia i zaangażowania.
Z tego też względu Sąd stanął na stanowisku, że wymierzenie oskarżonemu kar jednostkowych w wymiarze wskazanym przez prokuratora oraz kary łącznej w wysokości 15 lat pozbawienia wolności, a więc z praktycznego punktu widzenia – maksymalnej kary możliwej do orzeczenia, byłoby zbyt daleko idące.
Biorąc wszystkie przytoczone powyżej okoliczności pod uwagę Sąd wymierzył oskarżonemu M. K. za przestępstwa popełnione na szkodę P. S. – z art. 200 § 1 kk karę 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności i z art. 199 § 1 i 2 kk karę 3 lat pozbawienia wolności. Jeśli chodzi o przestępstwa popełnione na szkodę O. K. z domu N., to Sąd wymierzył mu za czyn z art. 197 § 1 kk w zw. z art. 198 kk przy zast. art. 11 § 2 kk karę 3 lat pozbawienia wolności; za czyn z art. 245 kk karę 1 roku pozbawienia wolności; za czyn z art. 197 § 1 kk karę 4 lat pozbawienia wolności oraz za czyn z art. 199 §11 i 2 kk karę 3 lat pozbawienia wolności. W ocenie Sądu Okręgowego O. K. z domu N. została niewątpliwie w najbardziej dotkliwy sposób skrzywdzona przez oskarżonego. Oczywiście pojęcie krzywdy i traumy jest pojęciem nieostrym, którego granice nie sposób precyzyjnie zdefiniować i zakreślić. Zawsze jest bowiem związane z subiektywnymi odczuciami osoby dotkniętej szkodą. Niemniej jednak, próbując zastosować obiektywne kryteria przy uwzględnieniu całokształtu okoliczności sprawy, specyficznej sytuacji osobistej i rodzinnej O. K. w przekonaniu Sądu wymiar doznanej przez nią krzywdy jest bardzo wysoki. Jednocześnie za przestępstwo popełnione na szkodę A. C. (1) z art. 197 §1 i 2 kk w zw. z art. 198 kk przy zast. art. 11 §2 kk Sąd wymierzył oskarżonemu karę 4 lat pozbawienia wolności. Ponadto za przestępstwo z art. 197 § 2 i § 3 pkt. 2 kk popełnione na szkodę M. C. Sąd wymierzył karę 3 lat pozbawienia wolności. Jest to kara w dolnych granicach ustawowego zagrożenia jako, że czyn stanowi zbrodnię, ponieważ został popełniony na szkodę małoletniego poniżej lat 15. Z uwagi na fakt, iż przestępne działanie polegało na doprowadzeniu małoletniej do poddania się innej czynności seksualnej, stopień społecznej szkodliwości tego czynu jest z pewnością mniejszy niż zgwałcenie, o którym mowa w art. 197 § 1 kk. Oprócz tego Sąd wymierzył oskarżonemu za przestępstwa popełnione na szkodę M. C. z art. 245 kk karę 1 roku pozbawienia wolności; z art. 191 § 1 kk w zw. z art. 12 kk karę 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności; za przestępstwo z art. 210 § 1 kk karę 2 lat pozbawienia wolności oraz za występek z art. 202 § 4a kk karę 1 roku pozbawienia wolności.
Ponadto Sąd orzekł względem oskarżonego środki karne. Zgodnie z treścią art 41a § 2 kk Sąd orzeka zakaz przebywania w określonych środowiskach lub miejscach, kontaktowania się z określonymi osobami, zbliżania się do określonych osób w razie skazania na karę pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania za przestępstwo przeciwko wolności seksualnej lub obyczajności na szkodę małoletniego. W myśl § 4 cytowanego przypisu orzekając zakaz zbliżania się od określonych osób, Sąd wskazuje odległość od osób chronionych, którą skazany obowiązany jest zachować. Zgodnie z wolą ustawodawcy orzeczenie tego środka karnego jest obligatoryjne. Biorąc powyższe pod uwagę Sąd za przypisane oskarżonemu przestępstwa przeciwko wolności seksualnej popełnione na szkodę małoletnich pokrzywdzonych, a szczegółowo wymienione w pkt. 1, 4, 7, 11, 14, 17 i 20 części dyspozytywnej wyroku orzekł względem oskarżonego środek karny w postaci zakazu kontaktowania się z pokrzywdzoną P. S. na okres odpowiednio 2 i 4 lat, z O. K. z domu N. na okres odpowiednio 4, 4 i 3 lat, z A. C. (1) na okres 3 lat i z M. C. na okres 3 lat z jednoczesnym zakazem zbliżania się do nich na odległość 20 m.
Oprócz tego zgodnie z treścią art. 41 §1a Sąd może orzec zakaz zajmowania wszelkich lub określonych stanowisk, wykonywania wszelkich lub określonych zawodów albo działalności, związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi na czas określony albo dożywotnio w razie skazania na karę pozbawienia wolności za przestępstwo przeciwko wolności seksualnej lub obyczajności na szkodę małoletniego. Ponieważ popełniając przestępstwo przeciwko wolności seksualnej na szkodę pokrzywdzonych M. K. zarówno nadużył zajmowanego stanowiska i wykonywanego zawodu, a także okazał, że dalsze zajmowanie się działalnością związaną z wychowaniem edukacją, lub z opieką nad nimi zagraża istotnym dobrom chronionym prawem Sąd orzekł względem niego także środek karny w postaci zakazu wykonywania zawodu nauczyciela oraz wykonywania wszelkiej działalności związanej z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi na okres wskazany w pkt. 2, 5, 8, 12, 15, 18, 21 części wstępnej wyroku.
Orzekając karę łączną 8 lat pozbawienia wolności Sąd zastosował przepisy ustawy kodeks karny, a mianowicie art. 85 kk i art. 86 §1 kk (w brzmieniu obwiązującym do dnia 30.06.2015r.) w zw. z art. 4 § 1 kk. Stara ustawa w przekonaniu Sądu jest względniejsza dla sprawcy ponieważ w świetle aktualnie obowiązujących uregulowań kodeksu karnego maksymalny łączny wymiar kary mógł być orzeczony w wymiarze do 20 lat pozbawienia wolności.
Ponadto na zasadzie art. 90 § 2 kk Sąd połączył wymierzone względem oskarżonego M. K. środki karne w postaci:
- zakazu wykonywania zawodu nauczyciela oraz wykonywania wszelkiej działalności związanej z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub z opieką nad małoletnimi oraz orzekł łącznie ten środek karny w postaci tegoż zakazu na okres 10 (dziesięciu) lat
- zakazu kontaktowania się z pokrzywdzoną P. S. i zbliżania się do niej na odległość 20 metrów oraz orzekł łącznie ten środek karny w postaci tegoż zakazu na okres 5 (pięciu) lat
- zakazu kontaktowania się z pokrzywdzoną O. K. i zbliżania się do niej na odległość 20 metrów oraz orzekł łącznie ten środek karny w postaci tegoż zakazu na okres 7 (siedmiu) lat
Zdaniem Sądu Okręgowego kary jednostkowe jak i kara łączna pozbawienia wolności orzeczone względem oskarżonego są adekwatne do stopnia jego zawinienia i społecznej szkodliwości czynów, który jest wyjątkowo wysoki. Kary te winny wpłynąć wychowawczo na oskarżonego, uzmysłowić mu naganność tego typu postępowania i wdrożyć go do przestrzegania porządku prawnego w przyszłości. Kary te w przekonaniu Sądu winny także spełnić cele zapobiegawcze oraz realizować cele w zakresie prewencji ogólnej, czyli kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa.
Sąd Okręgowy biorąc pod uwagę treść opinii biegłego seksuologa i biegłych lekarzy psychiatrów uznał za głęboko wskazane i uzasadnione orzeczenie na zasadzie art. 93a § 1 pkt 2 kk w zw. z art. 93c pkt 3 kk względem oskarżonego środka zabezpieczającego w postaci terapii w związku ze skazaniem za przestępstwa przypisane w pkt 1, 4, 7, 11, 14, 17, 20 części dyspozytywnej wyroku, popełnione w związku z zaburzeniem preferencji seksualnych. W przekonaniu Sądu Okręgowego dopiero gdy oskarżony M. K. zrozumie jak poważnych przestępstw się dopuścił, jak daleko idące konsekwencje mogły one spowodować u pokrzywdzonych, możliwym będzie jego powrót do społeczeństwa. Bez uświadomienia sobie tego faktu, dokonania wglądu w siebie samego będzie to niemożliwe. Temu ma służyć kara, resocjalizacja i właśnie orzeczona terapia.
Ponadto na zasadzie art. 230 § 2 kpk z uwagi na zbędność zabezpieczonych w toku postępowania karnego u oskarżonego dowodów rzeczowych należało mu zwrócić rzeczy stanowiące jego własność, szczegółowo opisane w wykazie dowodów rzeczowych nr I/14 pod poz. 1-22, 24-31, na k. 48v akt sprawy.
Z uwagi na orzeczenie względem oskarżonego długoterminowej bezwzględnej kary pozbawienia wolności Sąd zwolnił go w całości od kosztów sądowych obciążając nimi Skarb Państwa. W przekonaniu Sądu oskarżony z uwagi na sytuację materialną i brak dochodów nie byłby w stanie kosztów tych uiścić, a ich ściągnięcie w drodze egzekucji z pewnością okazałoby się bezskuteczne i naraziłoby Skarb Państwa na zbędne wydatki.
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Częstochowie
Osoba, która wytworzyła informację: SSO Jarosław Poch, Krystyna Świderska , Małgorzata Cyprych
Data wytworzenia informacji: